Maj 2015 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny muszę się wygadać komuś, bo wczoraj tak się zdenerwowałam, że aż mi się brzuch trząsł. Mój mąż pracuje u swojego brata w Holandii, wczoraj mi powiedział, że jego brat wraz z narzeczoną (nie trawię dziewuchy), postanowili pozbyć się kota, którego od urodzenia wychowywali. Dodam jeszcze, że matką tego kota jest kotka, którą ja kiedyś, będąc jeszcze z mężem w Holandii sobie udomowiłam. Kiedy wróciliśmy do Polski, oni mieli zająć się moją kotką, to wyobraźcie sobie, że przy przeprowadzce zostawili ją na pastwę losu i zabrali jej jednego kociaka, właśnie tego kota, którego teraz zamierzają gdzieś wywieźć. Mają takiego durnego psa, który w ogóle wyżera kotu jedzenie i ciągle go gania. I oczywiście wg nich pies jest super, a kot ble, bo im się znudził i do sąsiadów przechodzi po jedzenie. Poryczałam się z tej bezsilności, bo jak można tak porzucić zwierzę, które się oswoiło, wychowało, które nam ufa... Nie rozumiem tego i nie wiem jak można być tak bezwzględnym. Oni już raz pozbyli się 3letniej owcy, bo im zaczęła przeszkadzać, więc z kotem na pewno też nie będą mieć skrupułów...Nie wiem, co mogę z tym zrobić...
-
Może niech mąż ją zabierze i przywiezie Ci tutaj
wraz z jej maluchem
ja mimo iz moja Fionka, kotka 8 letnie i gruba jak pies, wkurza mnie sobą nigdy by mi nie przeszło przez myśl, żeby się jej pozbyć.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2014, 16:32
alma, gosiunia lubią tę wiadomość
Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
Kotka niestety już dawno temu zaginęła, a mąż pewnie będzie wracał na święta i do tego czasu oni będą chcieli się go pozbyć. Zresztą z przewozem zwierząt przez granicę nie jest tak łatwo, bo kot musiałby mieć badania, szczepienia, być zarejestrowany i z tego co pamiętam jakąś książeczkę, a na pewno tego nie ma.
Madzia, ja mam w domu rodzinnym 2 koty i nie wyobrażam sobie jak mogłabym je kiedykolwiek porzucić. Też nie raz rozrabiją, ale są przekochane i nigdy bym ich nie oddała. Serce by mi pękło.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2014, 16:37
-
właśnie miałam pisać, że przewóz zwierząt nie jest taki prosty, mnóstwo zachodu z tym.
Znajomi przeprowadzali się do Australii (na stałe) to pies chyba przez 2 albo 3 miesiące był na kwarantannie. I mnóstwo papierów musieli mieć i wypełnić. -
No właśnie, kiedyś się tym interesowałam, bo chciałam zwieźć do Polski właśnie tę swoją kotkę... Nie wiem już sama, prosiłam męża, zeby z nimi porozmawiał i odwiódł ich od tego albo żeby chociaż znaleźli mu nowy dom, a nie porzucili bezbronnego w lesie... to kot domowy i nie poradzi sobie sam na wolności
-
nie wiem jak tak można. Prędzej by mi serce pękło niż zostawiłabym mojego zwierzaka w jakimś nieznanym miejscu w którym wiem, że sam by sobie nie poradził.
Jeżeli się decyduje na zwierzaka to ze świadomością, że będzie żyć ileś tam lat. Jak musieliśmy psa uśpić (pomimo operacji, był nawrót nowotworu) to nie mogłam z nim jechać, mój Artek musiał pojechać bo nikt z domowników nie był w stanie. Pies był członkiem rodziny, w końcu 14 lat do czegoś zobowiązuje -
no wiem bo moja chrzestna wyjeżdzała do Austrii i też z kotem musiała takie cyrki odstawiać. Przez dwa miesiące musiał tu w Polsce zostać a dopiero tam
też to jest dobry pomysł, bo nowy dom to będzie dla niego najlepsze wyjście
karola ale to tylko my, którzy mamy sumienie nie umieli by czegoś takiego zrobić.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2014, 16:51
gosiunia lubi tę wiadomość
Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
Boże co za ludzie,jak można tak zwierzęta traktować
dziecko jak będą mieli i im się znudzi to też wywalą?
masakra...Alma dobry z Ciebie człowiek bo dużo ludzi to by nawet nie obeszło
https://www.maluchy.pl/li-72656.png
https://www.maluchy.pl/li-72658.png
https://www.maluchy.pl/ci-72954.png
ANIOŁEK 21.06.13 [*] -
Mam nadzieję, że się opamiętają, choć przeczucie mi podpowiada, że nie w przypadku tych ludzi... Karolcia dokładnie tak jak napisałaś- zwierzę nieważne jakie, pies, kot, królik, czy świnka morska to przede wszystkim członek rodziny, bo jesteśmy odpowiedzialni za tego, kogo oswoiliśmy... Nie pojmuję ich motywów i chyba nigdy nie zrozumiem. Liczę jednak na to, że drzemie w nich choć odrobinę sumienia i chociaż poszukają mu nowego domu...
-
gosiunia wrote:Boże co za ludzie,jak można tak zwierzęta traktować
dziecko jak będą mieli i im się znudzi to też wywalą?
masakra...Alma dobry z Ciebie człowiek bo dużo ludzi to by nawet nie obeszło
Gosiunia ja wczoraj dokładnie to samo powiedziałam męzowi w nerwach, może niepotrzebnie dodając, że nie powinni mieć dzieci, jeśli tak traktują zwierzęta, bo jak dziecko nie będzie spełniac ich oczekiwań, to co, wywiozą do lasu?
Oni mają problemy z płodnością, więc mimo starań o dziecko jak na razie nici. Oczywiście mąż mnie zaraz zaczął uspokajać, ale nie zmienia to faktu, że tak myślę. Nie życzę im źle, ale wczoraj mnie poniosło.
Nic tak na mnie nie działa, jak krzywda dzieci i zwierząt, mąż czasem powtarza,że za bardzo się przejmuję, ale nie potrafię przejść obok tego obojętnie.
I przepraszam dziewczyny za taki smutny temat, musiałam się wygadać...Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2014, 17:18
gosiunia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ja to nawet obojętnie koło cudzego zgubionego nie przejdę
A co dopiero swojemu zwierzakowi krzywdę jakąkolwiek...
Wesoła Mamo, a sprzedarz wysyłkową takich cudeniek może prowadzisz? Bo mi się marzą takie szydełkowe buciki, a antytalent ze mnie absolutnyalma, gosiunia lubią tę wiadomość
-
alma wrote:Paulinqa to Ty się ciesz, że Ci w cycki idzie, toż to marzenie każdej kobiety
mi urosły sporo w I trymestrze, a teraz stoją w miejscu.
alma lubi tę wiadomość
-
Zdążyłam Was nadrobić. U mnie listopad cały czas pod górkę
Ja też bardzo kocham zwierzaki, a mój piesio choruje i co chwila jeżdżę z nim do weta. Dzisiaj jeszcze dowiedziałam się że w wypadku zginął mojej siostrzenicy chłopak z którym była 4lata. Co prawda niedawno się rozstali ale kolegowali się. Nawet moja siostra z jego mamą się spotykały czasem. Masakra miał 22 lata
trochę mnie to dzisiaj dobiło. Oni akurat nikogo nie mają w Łodzi i moja siostra siedzi z jego mamą w domu. Strasznie wspólłczuję rodzicom , nie potrafię sobie wyobrazić co czują. Mój Smerfik też jakoś chyba się przekręcił bo go nie czuję