MAJ 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Co do toksycznych związków to ja się absolutnie zgadzam, że są gorsze dla dziecka niż wychowywanie przez rodziców oddzielnie.
Tylko wydaje mi się, że problem zaczyna się gdzieś wcześniej, nie dopiero w małżeństwie i przy dzieciach, wtedy po prostu ten problem robi się większy
Ja czasami mojego męża mam ochotę rozerwać na strzępy, tak nie raz mi nerwy psuje, albo taką rzecz potrafi odwalić, że szok. Na szczęście takie rzeczy można wybaczyć, przerobić i liczyć na to, że się nie powtórzą. Chociaż z tym u mojego męża akurat kiepsko, bo właśnie on potrafi kilka razy popełnić ten sam idiotyzm, mimo wcześniejszych zapewnień, że rozumie swój błąd itd. Więc bywa ciężko wybaczać to samo kilka razy. Najgorsze, że czasami sprawa jest poważna.
Ach, ale też przecież wiedziałam przed ślubem, że m takie tendencje...
Podejrzewam, że wiele z nas musi sobie radzić z podobnymi problemami...
Matko, jakie ja bzdury piszę od 6.00 rano. Sorry. Chciałam coś napisać sensownego ale mózg mi się wyłączył i wyszedł bełkot. -
Hej dziewczyny .przetrwałam ale noc była straszna ... co chwilę mi się odbija grunt że jeszcze nie wymiotuje. My zaraz jedziemy do ginekologa
cieszcie się że zobaczę malutka na sama myśl mam lepszy humor . Moje dziecko ma wgl dziwne pory do skakanka w brzuchu 3-4 w nocy od paru dni :przed ale to tak mocno w tedy buszuje że aż mnie budzi
ciekawe ile już waży
Dziewczyny które ze mną wizytuja powodzenia;*
Dziewczyny w szpitalu trzymajcie się!MEGI81, GoNia1979, Mabelle, Breezee, rybka33 lubią tę wiadomość
Czekamy na Aurelie
20 lat . Łódź/Jelenia Góra -
Dzień dobry!
Powodzenia na dzisiejszych wizytach!
AG, trzymam kciuki za internę!
Widzę, że weekend dość ciężki... na szczęście już dzisiaj nowy dzień i nowy tydzień
Ja nie mam takich problemów z mężem. Oczywiście psioczymy na siebie czA sami czy się poklocimy ale nie w obecności córki. Nie doczytałam co się stało wiec nie chce się wymadrzac... ale ja znając siebie no i przede wszystkim kochajac tego drugiego czleka zrobiłabym wszystko,żeby spróbować nas ratować. Na pewno poszlibysmy na terapię,jeśli mąż niechcialby no to dla mnie byłoby to straszne,bo poprostu juz mu przestało na nas zależeć i nie chce ratować naszego małżeństwa. Są też fajne kursy dla małżeństw organizowane przez zakonników. Polecam!
Ale jak napisałam, nie doczytałam co się stało i napisałam o sobie, co zrobiłabym ja. Każdy człowiek ma inny charakter i inne podejście. Życzę najlepszej dla Was decyzji!ag194 lubi tę wiadomość
-
No to co mamuski? Byla juz taka co sie zrzygala na glukozie? Jak nie to melduje sie pierwsza na liscie:/ po godzinie mialam właśnie iść na pobranie a polecialam do kibla z w srode druga proba i bede musiala dac cytryny do niej bo nie ma opcji:(
Mabelle lubi tę wiadomość
-
Ag, trzymam kciuki, żebyś wylosowała swój wymarzony oddział!!
Klaudia, trzymaj sięJa miałam iść dzisiaj, ale idę jutro już ostatecznie
Dzięki dziewczyny za rady. Wszystkie macie racje bo ja uważam to samo, ale nie wiem jeszcze jak mam się do tego zabrać. W środę ma wyjechać na kilka dni i wtedy na pewno podejmę jakąś decyzje. Aktualnie nawet z nim nie rozmawiam. Przewagę mam taką, że mieszkamy w moim domu, więc na pewno dla mnie duży plus!ag194 lubi tę wiadomość
👧 05.2017r.
👶 05.2022r. -
Klaudia N. wrote:No to co mamuski? Byla juz taka co sie zrzygala na glukozie? Jak nie to melduje sie pierwsza na liscie:/ po godzinie mialam właśnie iść na pobranie a polecialam do kibla z w srode druga proba i bede musiala dac cytryny do niej bo nie ma opcji:(
Kup sobie glukoze o smaku cytrynowym dużo leiej się ją pije niż normalna;)
Czekamy na Aurelie
20 lat . Łódź/Jelenia Góra -
nick nieaktualnyKlaudia, wydaje mi się ze nie można tak szybko powtarzać badania, skonsultuj tk jeszcze z lekarzem jesli masz z nim kontakt. Z tego co wiem to po tej dawce glukozy należałoby odczekać minimum ze dwa tyg zanim sie powtórzy.
Misia 69, ag194, sylwucha89 lubią tę wiadomość
-
Ponoć jeśli się dwa razy zrzyga po glukozie, to lekarze kierują na hemoglobinę glikowaną (???) - nic nie trzeba pić.
Natalia, trzymam za Ciebie kciuki, myśl o sobie i swoim dziecku, a chłop... No cóż, tego kwiatu jest pół światuNaprawdę nie ma co się męczyć i poświęcać, życie masz tylko jedno i w tym życiu przede wszystkim zasługujesz na SZACUNEK. Jak nie ma szacunku w związku, to kaplica. W każdej relacji bywają trudne okresy, na pewno czasem nie ma się ochoty na siebie nawet patrzeć - warto takie przetrwać i przeczekać, bo umacniają związek, ale jeśli się nie szanuje partnera, albo partner nie szanuje nas, to nic dobrego z tego nie będzie.
Mój były mąż lubił się dowartościować moim kosztem. Nie liczył się w ogóle z moimi i naszymi wspólnymi potrzebami. Zawsze jego "ja" i "moje" było na pierwszym miejscu. Absurdalne było to, że zarabiał 2x więcej ode mnie, ale do wspólnej kasy dawaliśmy tyle samo - ja całą swoją pensję, on pół swojej wypłaty. Nawet butów zimowych nie miałam za co kupić, a on zbierał na motor. Mógł mi ewentualnie "pożyczyć", ale z czego bym mu oddała? Jeszcze jak byliśmy na studiach, to miałam bardzo wysokie stypendium i za wszystko ja płaciłam - za każde wakacje, sprzęt wspinaczkowy itp. Uważał, że mu się to należy.
Jeździł samochodem do pracy, ale zakupów po drodze nie będzie robił, bo przecież o 15 jest problem z parkowaniem. Ja chodziłam 2,5 km na piechotę i po drodze wstępowałam do biedry. Jeśli miałam ciężkie torby i udało mi się zadzwonić do niego, jak jeszcze nie zdążył zaparkować pod domem, to po mnie podjechał. Jak nie - to dźwigałam sama do samiuśkich drzwi.
Jedzenie robił tylko dla siebie, a ja mu durna obiadki do pracy gotowałam. To tylko przykłady - niby drobiazgi, ale bardzo skutecznie ustawiały mnie w podległej pozycji.
No i na każdym kroku udowadniał mi, że jestem durna. I byłam, bo spędziłam z nim 8 lat. Jak teraz na to patrzę, to nie mogę w to uwierzyć. Ale pod pewnym względem bardzo dużo mi te doświadczenia dały, bo teraz bardzo szanuję moją relację z Chłopem, bardzo szanuję i podziwiam tego Chłopa mojego osobistego (ale też widzę jego wady, tyle że zupełnie mi nie przeszkadzają, raczej się z nich podśmiewuję). On też po trudnych przejściach jest i wiem, że ma do mnie taki sam stosunek, jak ja do niego. Nieba bym mu przychyliła. Warto na takich ludzi i na takie relacje czekać.
Klaudia, powodzenia na wizycie! Pamiętaj też koniecznie o sobie!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lutego 2017, 08:54
dewa, ag194 lubią tę wiadomość
Matylda maluszku, siedź grzecznie w brzuszku! -
Dzieeeeeń dobry!!! Nowy tydzień, nowe szczęście!
Już po badaniach, pobrali mi krew na tokso a Mojemu na wszystko! Raz w roku każdy powinien zrobić sobie taki przegląd.
Klaudia, współczuję glukozowego rzygankaJa chyba pójdę w czwartek, zobaczymy czy nie wezmę przykładu z siebie. Pielęgniarka powiedziała, że nie będę musiała tam siedzieć, tylko na spokojnie pójść do domku. Mam 200 metrów, może dlatego
Klaudia, powodzenia na wizycie!Koniecznie umów się z lekarzem w sprawie tych wymiotów, to NIE jest normalne! Daj znać co i jak.
Co do związków to krótka piłka. Życie jest jedno i trzeba je spędzićz właściwą osobą. Nie można się bać zmian. Ja durna 4 lata dojrzewałam do tego, żeby powiedzieć, że to koniec. I jak powiedziałam, ulga nieziemska. A mój były wcale mnie nie obrażał (Boże broń, Ewy się nie obraża!), nie chlał (częściej niż dwa razy w roku), nie był agresywny ani nic. Mial inne grzechy na sumieniu, to wystarczyło.
Poza tym, uwagaaa, zapodam życiową mądrość...KIEDYŚ KAŻDY Z NAS SPOTKA KOGOŚ, PRZY KIM ZROZUMIE, DLACZEGO NIE WYCHODZIŁO MU Z NIKIM INNYM, o.
Ooooj ja byłam zimną, niedotykalską i złośliwą su.ką! A teraz popatrzcie, idealny facet u boku, Dzidziuś w drodze, chóry anielskie śpiewają. I tak, sra się na innych frontach, wieczne problemy, ale równowaga musi być!
Dobra, zamykam się już. Mądre Dziewczynki jesteście, wiecie to wszystkoMiłego dnia!
WreszcieMama, marie_marie22, MEGI81, daisy123, Martchen, Camilia, zastrzeŻona lubią tę wiadomość
-
Hej Dziewczyny!
Czytałam Was wczoraj i jakbym o sobie czytała normalnie. W sensie tych nerwów, focha i wku... się. Jak mnie irytują pierdoły to nie do pomyślenia!!! A już najbardziej mój teść co to siądzie przy stole i w oczekiwaniu na nalanie zupy na talerz (ile to zajmuje?? 20s?????) bębni mi palcami po blacie. Wrrrr normalnie w tym momencie mogę rozszarpać!! Albo zeskrobuje resztki z talerza w tak wku... sposób, że ja wychodzę z kuchni. Wiem głupota, ale mnie doprowadza do szału. Że już nie wspomnę, o tym, że ledwo wejdę do naszej drugiej, roboczej kuchni, to zaraz muszę sprzątać. No bo jak mam wytrzymać jak na stole milion okruchów a deska leży dosłownie 10 cm dalej, ale nikt nie raczy jej użyć. Nie mówiąc o zyżytych wszystkich możliwych szklankach i kubkach w zlewie. Łyżeczek ostatnio było 16!!!!!!!! Policzyłam! Ale to nauka mojej śp teściowej bo zawsze miał wszystko pod nos podstawione. Ona chciała dobrze, a teraz teśc myśli, ze ja mu tez będę nadskakiwać. Takiego Wała!!! Nawet prania nie chce mu się wrzucić do kosza i ja jak głupia chodzę i zbieram wszystko spod foteli i łóżka. Już się raz zbuntowałam i nie prałam mu nic dopóki nie naszykował mi tego w jednym miejscu. Nie i już!! A niech se chodzi w jednych majtkach cały tydzień, w d... to mam. A cała sterta wypranych lezy w szafce.
Te chłopy to masakra... Niereformowalne to wcale, szczególnie starsze egzemplarze. Mój na szczęście jest inny i choć tez mamy czasami spięcia, to zazwyczaj jeśli chodzi o jego siostre. Wiecie ten typ "Matka Polka" co to niby wszystko chce wszystkim dobrze zrobić a nie widzi, że ktoś może nie miec ochoty na jej "pomoc". Ja o mało nie wpadłam w depresje poporodową po drugim porodzie, i nie wstydze się napisać ze ona sie do tego bardzo przyczyniła. Boli mnie to do dziś, że choć Mój stanął po mojej stronie to siostrze tego nie wygarnął żeby dała mi spokój i zajeła się własnym sypiącym się małżeństwem, a nie wszystkich zadreczała swoją chorobą, poniekąd związaną z psychiką.
Mam nadzieję, że już się wszystkie wypłakały na klawiature od wczoraj, i dziś będzie tylko lepiej. Która nie widzi sensu w swoim związku niech zawczasu reaguje, choć tak jak któraś napisała, hormony nasze też robią swoje i czasami nie ma co pochopnie podejmowac decyzji.
Szpitalnym życzę zdrówka, trzymajcie się w dwupaku jak najdłuzej.Breezee, MEGI81, rybka33 lubią tę wiadomość
-
Dzień dobry.
Ja jutro lecę na glukozę, bo w czwartek wizyta
Niestety ja też wczoraj pokłóciłam się z Mężem. Moja szwagierka miała wczoraj imieniny i oczywiście on zadzwonił do niej z życzeniami. wyobraźcie sobie, że zrobiła mu focha, że nie przyjedziemy na kawę itp. Mąż powiedział jej, że jesteśmy w Kudowie, zdał relację co robiliśmy, gdzie byliśmy i powiedział, że wejdziemy po powrocie.Ona powiedziała mu, że wyjazd był ważniejszy dla niego od imienin siostry itd. Dostałam takiego wkur.., że się popłakałam ma ulicy. Powiedziałam mu, że nigdzie nie idziemy bo ona nawet jeszcze nas za święta nie przeprosiła, zabroniła nam do nich przychodzić i kontaktować się z jej dziećmi, a naszymi chrześniakami, a ja teraz mam jej w tyłek wchodzić i kolejny raz wybaczać chore zachowania i udawać, że nic się nie stało. powiedziałam, że chyba ostatecznie ustaliliśmy, że całkowicie ograniczamy z nimi kontakt, który sporadycznie będzie u teściów i że ja wszystkim głośno i otwarcie powiedziałam, że nie będę tolerowała takich zachowań i nie będę się denerwowała więcej przez tą niezrównoważoną wariatkę i się nie pogodzę. poza tym dodałam, że święta nam zepsuła i teraz ferie Kacperkowi chciała zepsuć, bo ona ma imieniny.poza tym powiedziałam, że nie życzę sobie żeby informował ją o czymkolwiek co dotyczy mojej osoby i moich dzieci, bo to nie jej sprawa, gdzie wyjeżdżamy i co robimy. Kazałam się Mężowi zastanowić, kto jest teraz jego najbliższą rodziną, bo takich chorych akcji dwa razy w miesiącu ja znosić nie będę. nie odzywaliśmy się całą drogę powrotną 5 godzin i teraz też tylko dyplomatyczne rozmowy. -
Klaudia N. wrote:No to co mamuski? Byla juz taka co sie zrzygala na glukozie? Jak nie to melduje sie pierwsza na liscie:/ po godzinie mialam właśnie iść na pobranie a polecialam do kibla z w srode druga proba i bede musiala dac cytryny do niej bo nie ma opcji:(
Do którego tyg trzeba zrobic glukoze? w pon za tydzien wizytuje wiec myślałam, że już pojade z wynikiem a teraz nie wiem czy się wyrobie z badaniem... -
MEGI81 wrote:Dzień dobry.
Ja jutro lecę na glukozę, bo w czwartek wizyta
Niestety ja też wczoraj pokłóciłam się z Mężem. Moja szwagierka miała wczoraj imieniny i oczywiście on zadzwonił do niej z życzeniami. wyobraźcie sobie, że zrobiła mu focha, że nie przyjedziemy na kawę itp. Mąż powiedział jej, że jesteśmy w Kudowie, zdał relację co robiliśmy, gdzie byliśmy i powiedział, że wejdziemy po powrocie.Ona powiedziała mu, że wyjazd był ważniejszy dla niego od imienin siostry itd. Dostałam takiego wkur.., że się popłakałam ma ulicy. Powiedziałam mu, że nigdzie nie idziemy bo ona nawet jeszcze nas za święta nie przeprosiła, zabroniła nam do nich przychodzić i kontaktować się z jej dziećmi, a naszymi chrześniakami, a ja teraz mam jej w tyłek wchodzić i kolejny raz wybaczać chore zachowania i udawać, że nic się nie stało. powiedziałam, że chyba ostatecznie ustaliliśmy, że całkowicie ograniczamy z nimi kontakt, który sporadycznie będzie u teściów i że ja wszystkim głośno i otwarcie powiedziałam, że nie będę tolerowała takich zachowań i nie będę się denerwowała więcej przez tą niezrównoważoną wariatkę i się nie pogodzę. poza tym dodałam, że święta nam zepsuła i teraz ferie Kacperkowi chciała zepsuć, bo ona ma imieniny.poza tym powiedziałam, że nie życzę sobie żeby informował ją o czymkolwiek co dotyczy mojej osoby i moich dzieci, bo to nie jej sprawa, gdzie wyjeżdżamy i co robimy. Kazałam się Mężowi zastanowić, kto jest teraz jego najbliższą rodziną, bo takich chorych akcji dwa razy w miesiącu ja znosić nie będę. nie odzywaliśmy się całą drogę powrotną 5 godzin i teraz też tylko dyplomatyczne rozmowy. -
Oj Klaudia, współczuję
faktycznie tak jak radzi druga Klaudia może spróbuj kupić smakową glukozę. Mi pielęgniarka odradziła dodawanie cytryny, bo pobudza soki żołądkowe i tym prędzej może Cię brać na wymioty.
natalia, trzymam kciuki za dobrze podjętą decyzję!
Kamilutek, właśnie to jest chyba jednym z głównych problemów, kiedy przez lata się nie dostrzega, bagatelizuje niektóre rzeczy u faceta... gdybyś patrzała na wszystko z perspektywy trzeciej osoby pewnie byś się w głowę pukała, co ta kobieta robi z tym pasożytem... Musiałaś być wtedy chyba mocno zakochana w nim.
Ja Bogu dziękuję, że miałam takie szczęście, byłam wybredna jak cholera co do facetów, prawie każdy mnie irytował, każdą najmniejszą wadę widziałam i nie byłam w stanie jej "przetrawić". Generalnie to zła cecha, że jestem taka krytyczna itd. Ale dzięki temu trafiłam na najwspanialszego faceta jakiego poznałam osobiście do tej pory. A siebie parę lat temu ułagodziłam, by ta cecha mojego charakteru była mniej wadą, a bardziej zaletą.
Czuję się jak bulinek, mam dosyć tej zimyDzisiaj dwa swetry, kożuch, czułam się jakbym ważyła ze 20 kg więcej. A zimno u nas często odczuwalne jest po 10 stopni mniej niż na termometrze, bo daje wiatr prosto od morza, zero zabudowań po drodze, więc rano bywa prawdziwa zimnica. Z kolei po 30 min jak już wstanie słoneczko nagle się człowiek topi w swoich ciuchach
-
dewa wrote:Poza tym, uwagaaa, zapodam życiową mądrość...KIEDYŚ KAŻDY Z NAS SPOTKA KOGOŚ, PRZY KIM ZROZUMIE, DLACZEGO NIE WYCHODZIŁO MU Z NIKIM INNYM, o.
Amen.
WreszcieMama, GoNia1979, Arwi, natalia1354, MEGI81, marie_marie22, ag194, rybka33 lubią tę wiadomość
Matylda maluszku, siedź grzecznie w brzuszku! -
bbee wrote:Kamilutek, właśnie to jest chyba jednym z głównych problemów, kiedy przez lata się nie dostrzega, bagatelizuje niektóre rzeczy u faceta... gdybyś patrzała na wszystko z perspektywy trzeciej osoby pewnie byś się w głowę pukała, co ta kobieta robi z tym pasożytem... Musiałaś być wtedy chyba mocno zakochana w nim.
Ja Bogu dziękuję, że miałam takie szczęście, byłam wybredna jak cholera co do facetów, prawie każdy mnie irytował, każdą najmniejszą wadę widziałam i nie byłam w stanie jej "przetrawić". Generalnie to zła cecha, że jestem taka krytyczna itd. Ale dzięki temu trafiłam na najwspanialszego faceta jakiego poznałam osobiście do tej pory. A siebie parę lat temu ułagodziłam, by ta cecha mojego charakteru była mniej wadą, a bardziej zaletą
Kurczę, nigdy o tym wcześniej nie pomyślałam. Ale tak po zastanowieniu, to chyba jednak nigdy nie byłam w nim tak bardzo zakochana, w każdym razie to, co do niego czułam, nijak nie umywa się do tego, co czuję teraz do Chłopa.
Tak sobie myślę, że po prostu jestem do bólu lojalna i bardzo się przywiązuję do różnych rzeczy i sytuacji. Jak czegoś się podejmę, to nie wiem, co musi się stać, żebym odpuściła. Do tego biorę ludzi takimi, jacy są, w ogóle mi nie przychodzi do głowy, że może powinni się zmienić pod niektórymi względami - są, jacy są, jakby byli inni, to by nie byli sobą.
Ale mam psychoterapię!
Najważniejsze, to wiedzieć, czego się chce, a co jest zupełnie niedopuszczalne. Ale chyba niewielu ludzi tak potrafi. Bycie krytycznym wcale nie jest złe, pozwala oszczędzić mnóstwa rozczarowań.
Matylda maluszku, siedź grzecznie w brzuszku! -
Ellen wrote:MEGI81 no to masz to samo co ja ze swoją, tylko moja usiłuje wszystkim w d... wchodzić jaka to ona dobra i jak się stara...I pretensje, ze się dzieci nie bawią razem. A ja sobie tego nie życzę bo wiem , że to fałszywe z jej strony...
To u mnie podobnieostatnio wypomniała mojemu Mężowi, że jej w ciąży nikt nie pomagał. nie wytrzymałam i powiedziałam, że o to musi mieć pretensje do własnego chłopa, bo wiedziała co brała. Teraz cały czas rodzice jej pomagają i skaczą nad nimi, a ona palcem do tyłka trafić nie może i nic sama zrobić nie potrafi. w domu ma taki chlew, że przykleić się można, a siedzi dopołudnia sama - córka w przedszkolu, a syn z opiekunką - więc nie wiem co ona robi zamiast sprzątać. ja w tej chwili już patrzeć na nią nie mogę po tych wszystkich chorych akcjach, jakie nam funduje.