MAJ 2020
-
WIADOMOŚĆ
-
MWM a czy ten konsultant od snu mówił jakie są przyczyny długich przerw w śnie w nocy? Zbyt długie drzemki w dzień odrzucam, więc są jakieś inne przyczyny? U nas zwykle są 2 h, dzisiaj były 3 h imprezy, poza tym noc super, no ale i tak fajnie by było spokojnie spać całą noc a nie z takimi przerwami.
-
Ale dzisiaj była piękna pogoda 🌞. Spacerek był 1,5 h. W tym tygodniu pierwszy raz jeździłam z małym chwilę w pozycji półleżącej. Oczywiście nowe wrażenia i jest super 🙂. Wczoraj mi zasnął w wózku na dwie godziny! Po godzinie jak zwykle byłam już pod blokiem, a on nadal spał, więc stwierdziłam, że trochę jeszcze pochodzę i tak kołowałam po osiedlu godzinę 😅
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 lutego 2021, 17:45
Ajka lubi tę wiadomość
-
Frufru wrote:A powiedzcie, dużo spacerujecie? Czas/kroki- jak to wychodzi? Codziennie? Bo przez tą zimę, to my tak na prawdę tylko w weekendy konkretniej spacerowaliśmy... Teraz częściej, bo ciepłej. Dziś się zapowiada pięknie, więc żal nie skorzystać.
My spacerujemy codziennie, niezależnie od pogody. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć dni kiedy nie poszliśmy na spacer. Zazwyczaj chodzimy ok 2h i wtedy młody ma drzemke z ilością kroków to różnie bywa bo często gdzieś się zatrzymujemy, karmimy kaczki, oglądamy przejeżdżające samochody itp.
Teraz ubieram go w dresy, lekką kurteczke i cienką czapkę, bez kocyków i śpiworków.
Co do wagi mam niby 2 kg więcej niż przed ciąża, ale jak patrzę na swoje ciało to wyglądam jakbym miała conajmniej z 10kg na plusie 🙈 chyba muszę wziąć się za jakieś ćwiczenia. Miałam zacząć od 1 lutego, ale nie wyszło więc może od 1 marca spróbuję 😬
-
A czy któraś z Was spaceruje w nosidle? Młoda mega zadowolona ale czy to na pewno dobre rozwiązanie, żeby siedziała codziennie w tym przez 1.5 h... dla mnie to świetny spacer z takim słodkim, przytulonym kangurkiem, bez płaczu i nerw no ale nie chcę przegiąć w drugą stronę.
-
Ajka wrote:A tak apropos pozycji w wózku to moja fizjo mówi, że w tym wieku najlepiej albo całkiem plasko albo kat 90 stopni... póllezace pozycje podobno nie są najlepsze.
-
A ubieram w body + sweterek, spodenki, cienka czapeczka od tego tygodnia i przykrywam cienkim kocykiem.
W nosidle sama nie noszę małego. No nie jest już taki mały... Wygodniej mi z wózkiem. Właściwie to rzadko korzystamy z nosidła, jak idziemy gdzieś razem np. do lasu, wtedy mąż nosi.Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 lutego 2021, 20:21
-
My tez w nosidle rzadko. Ciężka się robi zdarza się ze jak pada to nosidło plus parasol.
A co do ubierania to u nas teraz tak koło 15 stopni, wtedy nakładam body na długi rękaw i na to taka kurteczkę ala misiek, spodnie, skarpetki, cienka czapka i kocyk na nóżki.22.12.21 Synek 💙
03.06.20 Córcia ❤️
10.07.19 Aniolek 9 tc -
My dziś długo pobyliśmy na dworze bo było pięknie, a jutro niby już ble...
Młody miał spodnie dresowe, skarpety, body długi rękaw, ocieplany bezrękawnik i cienka czapkę.
Aż się wiosny zachciało..
My roczek zrobimy w plenerze, ale nie wiem kiedy, ze względu na mamę, jej operacje i rehabilitację. Tak czt siak nie planowałam w lokalu. Ja to dzikus jestem 😂Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lutego 2021, 07:41
-
Ajka wrote:A tak apropos pozycji w wózku to moja fizjo mówi, że w tym wieku najlepiej albo całkiem plasko albo kat 90 stopni... póllezace pozycje podobno nie są najlepsze.
Ja właśnie jeżdżę już na prosto od dłuższego czasu bo i tak tak siedział sam.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lutego 2021, 09:48
3c 05.20 40t synek 👦🏻
4c 12.22 puste jajo
2c 06.18 wada gen.
1c 02.16 puste jajo
Niedoczynność/MTHFR 677CT hetero/PAI-1 4G4/Białko S obniżone/Wysoka homocysteina/Hp -
My od czasu naszego wypadu w góry codziennie używamy nosidła. Z moim szogunem i psem to wybawienie! Wpinam jak robię śniadanie i obiad, jak obcinam paznokcie to też - on coś ogląda a ja obcinam, czasami na szybki spacer po południu z psem jak już nie chce do wózka, jak jest marudny. Kocham nosidło miłością absolutną od kiedy uratowało mnie w podróży
lipcowka86 lubi tę wiadomość
3c 05.20 40t synek 👦🏻
4c 12.22 puste jajo
2c 06.18 wada gen.
1c 02.16 puste jajo
Niedoczynność/MTHFR 677CT hetero/PAI-1 4G4/Białko S obniżone/Wysoka homocysteina/Hp -
My roczek ogarniamy z chrzcinami 😃
Oczywiście robimy imprezę na działce bo mamy pod Warszawą. Chyba że.otworzą restaurację 🤗
Niki2803 lubi tę wiadomość
20.10.2012 👰🤵💍
21.10.2013 👶 Alan 👪 4210 g 💪
20.05.2020 👶 Leon 🤱👨👩👦👦 4230 g 💪
25.04.2022 👶 Bruno 🤱 3970 g 💪 -
lilly. wrote:My od czasu naszego wypadu w góry codziennie używamy nosidła. Z moim szogunem i psem to wybawienie! Wpinam jak robię śniadanie i obiad, jak obcinam paznokcie to też - on coś ogląda a ja obcinam, czasami na szybki spacer po południu z psem jak już nie chce do wózka, jak jest marudny. Kocham nosidło miłością absolutną od kiedy uratowało mnie w podróży
lilly. lubi tę wiadomość
-
Ja nie wiem co z roczkiem bo na kwiecień planujemy remont i się wynosimy z młodym. Więc chyba imprezka nas ominie ale zobaczymy. Jak będziemy w Wawie to może u znajomego w restauracji zrobimy potajemnie
Jak Oli nie śpi w wózku to też jeździ na siedząco bo sam się wyrywa. Z resztą siedzi już od kilku tygodni ładnie sam. -
Cześć dziewczyny,
widzę, że martwicie się tu o mnie. To jestem No ale słusznie się martwicie, bo u mnie jest istny armagedon, jestem wrakiem człowieka i nie wiem, ile jeszcze pociągnę. No ale od początku:
- miałam w planie odezwać się do Was dzisiaj po wizycie w ośrodku rehabilitacji dzieci, ale jak się okazało wizytę mi anulowano, bo nie doniosłam skierowania (amba, zapomniałam o takiej konieczności). Tak że teraz mamy kolejne jedyne 90 dni oczekiwania (i to jest na cito!)
- jednak im więcej czasu mija, tym bardziej jestem przekonana, że z Lilą jest ok. Generalnie na początku roku rehabilitanka stwierdziła, że kładąc na szalę wady i zalety rehabilitacji, w tym to, jak ja to źle znoszę, dajemy jej 3 tygodnie czasu na samodzielny rozwój, gdyby nie było żadnych postępów, miałyśmy 5 lutego zgłosić się na dalszą rehabilitację. No i w sumie nic się nie wydarzyło, aż do 4 lutego wieczorem (!), gdy Lila nagle zaczęła pełzać.
Poszłyśmy jednak na tę wizytę i ustaliłyśmy z panią, że Lila pokazuje na tyle dobre wzorce, że zostawiamy ją w spokoju, niech sama wszystko powoli ogarnia. Tak że ostatecznie Liliana nie jest rehabilitowana i powiem Wam, że bardzo dobrze mi to zrobiło na głowę, przestałam się tak zamartwiać, że coś z nią jest nie tak i o wiele lepiej nam się funkcjonuje. Oczywiście nie pozbyłam się wszystkich lęków, ale tych to nie brakuje chyba żadnej młodej mamie. Obecnie Lilka zasuwa po domu na brzuchu, zaczęła od niedawna unosić pupkę tak jakby się szykowała do raczkowania, ale jeszcze ani nie siada samodzielnie, ani nie raczkuje. No ale ma jeszcze czas. Z umiejętności to ogarnęła przybijanie piątki i gaszenie i zapalanie światła. No i tyle pozytywów, przechodzimy do najgorszego:
- kilka dni po wizycie u fizjo Liliana wysoko zagorączkowała. To była niedziela. Na teleporadzie powiedziano mi, że to tzw. trzydniówka i faktycznie tak było: 3 dni noszenia jej na rękach no stop, zbijanie gorączki i spanie po 2h na dobę, cały czas płacz. Masakra. Chusta uratowała mi wtedy życie. Po 3 dniach przyszła charakterystyczna wysypka, ale pojechałyśmy do lekarza na wizytę kontrolną. Potem jeszcze dwa dni marudzenia i zaczęliśmy wychodzić na prostą. W niedzielę przyjechali teście i było już całkiem fajnie. No ale po 3 dniach ja się źle poczułam, zaczęłam gorączkować, miałam lekki katar i kaszel. Po 4 dniach gorączki dostali mój mąż i Lila, więc w poniedziałek pojechałam z nią znowu do lekarza, gdzie zlecono mi test na Covid. Jak się już pewnie domyślacie, pozytywny. Teście też zadzownili, że chorują (dzisiaj mają test mobilny, bo nie byli w stanie sami dojechać), więc nie wiadomo, czy to ja przyniosłam to z przychodni, czy teść z pracy. Jednocześnie dostałam skierowanie na badanie moczu Lilki, co sama zresztą miałam już zrobić, bo bardzo słaby przyrost mieliśmy w ostatnich tygodniach, no ale byłam chora i nie ogarnęłam. Wczoraj się okazało, że potwierdził się ZUM, więc mamy 3. chorobę z rzędu. Dziecko mam okropne. Mam nadzieję, że to jest tylko efekt chorób i nie zostanie jej na stałe, ale całymi dniami się denerwuje o byle pierdołę, rzuca się po dywanie, krzyczy tak, że chyba wchodzi w ultradźwięki, w każdym razie bębenki nam pękają, nie śpi w nocy, jak już zaśnie, to nie daje się odłożyć, nie je, cały czas jest wszystko na nie. Nie mamy ani chwili czasu dla siebie, a przypominam, że sami przechodzimy Covid i nie czujemy się najlepiej. Tracę już powoli nadzieję, że kiedyś będzie lepiej. Jedyne, co mnie pociesza, to to, że jak już skończymy tę izolację, to w końcu będzie można wyjść do ludzi, zapisuję się na wszelkie możliwe zajęcia i zaczynam żyć normalnie.
No to tyle u mnie. Aha, jeszcze od tego noszenia małej od kilku miesięcy, a ostatnio to już non stop, wyraźnie pogorszyły się moje sprawy ginekologiczne i mam już dość zaawansowany problem z obniżeniem narządów. Fru - widziałam, że pytałaś o bóle w brzuchu. No właśnie ja takie mam, jakby na okres, i sądzę, że to jest właśnie od tego, że mięśnie dna miednicy słabo mi trzymają. Tak że czeka mnie teraz bardzo intensywna rehabilitacja i Tobie też polecam to sprawdzić. -
Trzymaj się dziewczyno, na pewno to co złe szybko wszystko minie, covid się skończy i będzie dobrze. Musi. Lila swoje odchorowała, to teraz już tylko lepiej musi być.
Dzięki za radę, muszę się zebrać w sobie i iść do lekarza. Właśnie to takie niby okresowe bóle są ... do tego psychicznie siadam, fizycznie nie jestem zmęczona ale głowa mi nie ogarnia... nie wiem czy to moje dziecko jest hnb czy po prostu taki cycek mamy że musi być wiecznie do mnie przyklejony, nie oddala się na metr, ostatnio to nawet z tatą nie chce zostawać bo zaraz mnie szuka... Strasznie mnie to już męczy😔