MAJ 2020
-
WIADOMOŚĆ
-
Kira91 wrote:Ja to mam nadzieję że zrobi się ciepłej to tych wirusów mniej będzie i że w kwietniu już będzie sytuacja opanowana a z drugiej strony to dopiero do nas dotarło więc dopiero się może u nas zacząć cyrk.. Poród sama przeżyje bo nie mam wyboru, Mąż z Synkiem zostanie ale jak wytrzymamy nie widziec się z Adasiem to nie wiem. To będzie nasza pierwsza taka rozłąka..
-
U mnie podobna sytuacja... W lutym urodziła sąsiadka która miała podobnie termin jak ja w poprzedniej ciąży. I też było mi smutno ale mam teraz w brzuszku córeczkę która pojawi się chwilkę później:) się śmieje że moja ciąża po prostu trwa trochę dłużej (Jak u słonia chyba🐘) mimo że wcześniej miałam mieć synka A teraz córeczkę. Ale fakt bycie w ciazy w takich chwilach troszkę łagodzi ten ból choć się nigdy nie zapomni...
Lat 36
Hashimoto
26.07.2019 łyżeczkowanie 9tc - trisomia chromosomu 16
13.09.2019 dwie kreski na teście ciążowym ❤️
MTHFR_677C-T, MTHFR_1298A-C oraz PAI-1 4G w układach heterozygotycznych. -
Takmala wrote:U mnie podobna sytuacja... W lutym urodziła sąsiadka która miała podobnie termin jak ja w poprzedniej ciąży. I też było mi smutno ale mam teraz w brzuszku córeczkę która pojawi się chwilkę później:) się śmieje że moja ciąża po prostu trwa trochę dłużej (Jak u słonia chyba🐘) mimo że wcześniej miałam mieć synka A teraz córeczkę. Ale fakt bycie w ciazy w takich chwilach troszkę łagodzi ten ból choć się nigdy nie zapomni...
-
Ja otwarcie mówiłam o ciąży i poronieniu więc chyba nikt się nie powinien dziwić. Ale pewnie nie każdy pamięta więc pewnie tez mogą myśleć A ta ile w tej ciąży chodzi 😂
Lat 36
Hashimoto
26.07.2019 łyżeczkowanie 9tc - trisomia chromosomu 16
13.09.2019 dwie kreski na teście ciążowym ❤️
MTHFR_677C-T, MTHFR_1298A-C oraz PAI-1 4G w układach heterozygotycznych. -
Takmala wrote:Ja otwarcie mówiłam o ciąży i poronieniu więc chyba nikt się nie powinien dziwić. Ale pewnie nie każdy pamięta więc pewnie tez mogą myśleć A ta ile w tej ciąży chodzi 😂
-
Mnie uratowało zdanie jednej z dziewczyn na Ovu ze nienarodzone dzieci nie umierają, tylko zmieniają datę przyjścia na świat
i tak jak miałam termin w swoje urodziny tak testy ciążowe pierwsze pozytywne wyszły mi chwilę przed tym terminem
Takmala, Frufru, Endi1990, Hortensja, Mysza1986, Niki2803 lubią tę wiadomość
-
Endi1990 wrote:ja zapobiegawczo, żeby uniknąc tłumaczenia w pracy i dookoła mam wrazenie ze mówiłam formułke: "Tak poroniłam" przed przywitaniem "cześć co u ciebie", ale nie dało sie uniknąć kilka miesięcy po poronieniu stwierdzeń, że dobrze wyglądam, że mam mały brzuszek, że nic nie widać i takie tam;) nikomu nie mam nic za złe, po czasie nawet mnie to lekko bawi
Lat 36
Hashimoto
26.07.2019 łyżeczkowanie 9tc - trisomia chromosomu 16
13.09.2019 dwie kreski na teście ciążowym ❤️
MTHFR_677C-T, MTHFR_1298A-C oraz PAI-1 4G w układach heterozygotycznych. -
jedna miałam dośc smieszną sytuację: poszłam na integrację do pracy w czerwcu- w maju miałam zabieg łyżeczkowania (stwierdziłam, że musze sie odmóżdżyć) Zastanawiałam sie dlaczego patrzą na mnie dziwnie, że siedzę z piwem, ale tak szybko jak rozeszła sie wieść o ciązy to info o jej poronieniu już niekoniecznie. I przychodzi do mnie kolega w końcu w połowie imprezy i mówi, że co tam? jak tam? fajnie że jestem...bo słyszał że do 3 miesiąca można pić piwo smiało
Wbrew pozorom bardzo poprawił mi humor -
Dlatego ja nikomu już przy drugiej bardzo długo nie mówiłam i dobrze bo się tez skończyła
tylko najbliższe osoby wiedziały. Nie dałabym drugi raz rady z atencja otoczenia. Teraz przy 3 podejściu nie mówiliśmy dobre 5 miesięcy aż zaczęło coś być widać.
Dziewczyny ale większość szpitali zamyka ze względu na grypę nie koronowirusa. W maju już powinno być ok.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 marca 2020, 11:30
3c 05.20 40t synek 👦🏻
4c 12.22 puste jajo
2c 06.18 wada gen.
1c 02.16 puste jajo
Niedoczynność/MTHFR 677CT hetero/PAI-1 4G4/Białko S obniżone/Wysoka homocysteina/Hp -
Współczuję Wam takich sytuacji i strat
Ja raz to przeżyłam i długo nie mogłam dojść do równowagi psychicznej, a dwa razy czy więcej nie przeżyłabym 😣
Lilly też tak myślę że ten sezon grypowy akurat sie skończy mniej więcej jak będziemy rodzic to powinno być normalnie z odwiedzinami 😀 -
nick nieaktualnyWiem, że szpital w którym ja chcę rodzic ograniczył odwiedziny ze względu na koronawirusa. 😕
U mnie to chyba i tak będzie bez znaczenia bo mąż musi być z córką.
A czy będzie lepiej z odwiedzinami ? Może być też gorzej. Bo jednak ten wirus się rozprzestrzenia.
Ja mam zwykłą wanienkę i po raz drugi planuję korzystać w niej w łazience. Im bliżej do wylewania wody tym lepiej. 😊😊Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 marca 2020, 11:49
-
nick nieaktualny
-
lilly. wrote:Dlatego ja nikomu już przy drugiej bardzo długo nie mówiłam i dobrze bo się tez skończyła
tylko najbliższe osoby wiedziały. Nie dałabym drugi raz rady z atencja otoczenia. Teraz przy 3 podejściu nie mówiliśmy dobre 5 miesięcy aż zaczęło coś być widać.
Dziewczyny ale większość szpitali zamyka ze względu na grypę nie koronowirusa. W maju już powinno być ok. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyJa nigdy nie przeżyłam straty, ale powiem Wam, że jak się dowiedzieliśmy, że mąż jest bezpłodny to świat się zawalił, ja się w nocy budziłam i miałam nadzieję, że to zły sen..Przeciez to się praktycznie nie zdarza, to nie możliwe.. Obniżoną plkdnosc, ale nic, zero? Nie do opisania, pare miesięcy po ślubie, dobra praca, plany, zawsze pragnęliśmy trojki dzieci, a tu taki cios. Musieliśmy przejść przez tyle etapów, najpierw zaakceptowanie tego co nas spotkało, walka i leczenie, serce mi pękało kiedy Maz mówił żebyśmy się rozstali bo za bardzo mnie kocha żebym była nieszczęśliwa.. do dzisiaj nie wiem co czuje mój mąż kiedy się kochamy, na początku miał łzy w oczach, potem pustkę. Cierpienie, które przezywa się za zamkniętymi drzwiami w walce o dziecko jest nie do opisania, to sa tragedie które rozgrywają się w sercach, umyśle, przybierając maskę i uśmiechając się do ludzi i innych ciężarnych.
Teraz wiem, że nie ma rzeczy, której człowiek nie zniesie. A kobiety podnoszą się po najgorszych i najcięższych upadkach, żeby dalej walczyć o szczęście.Kira91, szatanka, Drzemka, PLPaulina, Catlady, Mysza1986, Jeheria, Niki2803, lipcowka86 lubią tę wiadomość
-
Mwm bo człowiek nie wie ile potrafi bólu znieść dopóki walka z tym bólem to jest jedyne co mu pozostało.
A Was Podziwiam i w niewielkiej części rozumiem. U mnie walka trwała tylko dwa razy po pół roku, no i raz poronienie, raz biochemiczna zanim szczęśliwie urodził się Adaśmwm lubi tę wiadomość
-
mwm wrote:Ja nigdy nie przeżyłam straty, ale powiem Wam, że jak się dowiedzieliśmy, że mąż jest bezpłodny to świat się zawalił, ja się w nocy budziłam i miałam nadzieję, że to zły sen..Przeciez to się praktycznie nie zdarza, to nie możliwe.. Obniżoną plkdnosc, ale nic, zero? Nie do opisania, pare miesięcy po ślubie, dobra praca, plany, zawsze pragnęliśmy trojki dzieci, a tu taki cios. Musieliśmy przejść przez tyle etapów, najpierw zaakceptowanie tego co nas spotkało, walka i leczenie, serce mi pękało kiedy Maz mówił żebyśmy się rozstali bo za bardzo mnie kocha żebym była nieszczęśliwa.. do dzisiaj nie wiem co czuje mój mąż kiedy się kochamy, na początku miał łzy w oczach, potem pustkę. Cierpienie, które przezywa się za zamkniętymi drzwiami w walce o dziecko jest nie do opisania, to sa tragedie które rozgrywają się w sercach, umyśle, przybierając maskę i uśmiechając się do ludzi i innych ciężarnych.
Teraz wiem, że nie ma rzeczy, której człowiek nie zniesie. A kobiety podnoszą się po najgorszych i najcięższych upadkach, żeby dalej walczyć o szczęście.
Aż mi łezka poleciała, jak to przeczytałam. Zwłaszcza, gdy mąż chciał, żebyś od niego odeszła, by być szczęśliwą bez niego.Myślę, że to, że z nim zostałaś, jest dla niego bardzo ważne. A mogę spytać jak udało Wam się ostatecznie zajść w tę ciążę? Jakie są w takim przypadku procedury?
Paulina, w Policach niby jest ograniczenie, ale mój mąż siedział sporo dłużej, fakt że ja miałam salę jednoosobową. Współczuję żołądkówki, jeszcze pamiętam, jak się czułam tydzień temu...
-
nick nieaktualnyszatanka wrote:Paulina, w Policach niby jest ograniczenie, ale mój mąż siedział sporo dłużej
, fakt że ja miałam salę jednoosobową. Współczuję żołądkówki, jeszcze pamiętam, jak się czułam tydzień temu...
Ja liczę na to, że do czasu naszych porodów trochę zmienią się te zasady. By chociaż na poranne odwiedziny pozwalali.
szatanka lubi tę wiadomość