Majowe mamy 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Kira, Feeva, J.S prześliczne macie dzieci i na pewno też bardzo grzeczne
My dziś ortopeda, muszę przygotować się na koncert zespołu dziki krzyk świętych jaj, dla lekarza też mam stopery.
Zasnęłam dziś z młodym na moim brzuchu, zaraz po tym jak pomyślałam, żeby tylko nie zasnąć. Ocknęłam się godzinę później bo śnił mi się jakiś facet ulewający z buzi zieloną mazią z grudkami niemowlęcej kupy. Także też jestem już zdrowo przyćpana
To minie. To musi minąć. Przecież nie można tak męczyć rodziców w nieskończoność.❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
Hoope, oby to minelo, ja dzis mam znowu atak histerii juz pol dnia, a wczoraj myslalam ze mi dziecko podmienili. Ja wiem ze upal, ze goraco, mi tez, a on przyklejony. Chce wieczor to chociaz odsapne chwile jak bedzie kimaczyl w wozku.
A ja dzis do dentysty, caly czas dziaslo boli, prawdopodobnie powtorka z rozrywki - suchy zebodol, skrzep sie nie wytworzyl i powstalo zapalenie, musza oczyscic i dac leki. Super po prostu, to juz drugi raz, nie dane mi w spokoju wyrwac zeby, jednego bolu sie pozbylam to meczy drugi, az zoladek siada od ketonalu, dzis nie bralam nic i sie mecze, na szczescie wcisneli mnie na dzisiaj.
Wkurza mnie ten upal i to uziemienie w domu.
-
Slodkie dzieciaczki :*
U nas taki upal, ze juz Kamil w samej pieluszce, a i tak jest goracy...Wisi na cycku caly dzien i mi tez przez to jeszcze bardziej goraco
Ja jutro mam ginekologa i nie bardzo wiem jak to rozwiazac bo jak nie pojade z chlopakiem to zajmie mi to duzo czasu, a malego nie mam z kim zostawic bo tesciowa troche pozniej wraca...Nie chce go brac ze soba bo goraco, a po za tym bedzie sie darl pewnie
A tu moj maly pirat xd
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/5f2c2dec8630.jpgWiadomość wyedytowana przez autora: 29 maja 2018, 16:36
Feeva, J.S, D_basiula, malwka08, Hoope, Mała Matylda, pumka1990, Nynka, Sela, kattalinna, Fatalita, Mycha666, Wowka lubią tę wiadomość
-
Słuchajcie, może komuś się przyda patent, który nam dała położna. U nas był problem, że Ania nie chciała w ogóle zassać piersi, łapała bardzo płytko. Tak jakby zapomniała jak się ssie. Pokazała jak stymulować odruch ssania. Przed karmieniem wystarczy włożyć palec do buzi dziecka, wnętrzem dłoni do góry, czyli żeby paznokieć był od strony języka. U nas wystarczyły 3 razy, ćwiczenie pomogło.
Smoczek kupiony, zaakceptowany... Nie mogliśmy znaleźć tego mini 0-2 mięsiace. Czy wiecie jaka jest różnica między tym nie mini, on jest z przedziału 0-3 m. Jak czytam opisy to nie widzę różnicy.
Spacery długie w połogu po szyciu to chyba słaby pomysł. Mam wrażenie, że mi wszystko wypadnie zara.Fatalita lubi tę wiadomość
-
Kira gratulacje, w końcu i Ty się doczekałaś
Feeba Katy śliczne bobasy, zgadzam się ze upały są męczące i chyba nie tylko dla nas ale i dla naszych maleństw..ja nie mam w co się ubierać w takie upały i współczuję mamuśką nierozpakowanym że muszą się męczyć w takie gorączki..Mała Matylda lubi tę wiadomość
-
Feeva, mam laktator i użyję, jeżeli już nie będę dawała rady. Narazie jeszcze jest znośnie. Masz piękną córcię.
J.S. Igorek też śliczny. Nadal wygląda na bardzo spokojne dziecko.
Może przy tej pełni trzeba jakieś rytuały odprawić? Zapytajcie Hoope, czy czegoś nie wie (chociaż, sądząc po snach, może lepiej jej już o nic nie pytać)
Katy, ten wielki smok na malutkiej buzi nadal rozczula.
Zebrałam się i opisałam mój poród, jako formę autoterapii.
W czwartek, tak jak pisałam, moje ciało było komplenie nieprzygotowane do porodu, praktycznie zerowe rozwarcie, szyjka 2 cm. Po baloniku coś tam się działo ale skurcze wyciszyły się ok 2 w nocy i poszłam spać, zrezygnowana zupełnie. W piątek rano wzięli mnie na fotel, badanie: rozwarcie 4 cm, szyjka 1 cm, na ktg jakieś tam skurcze były i decyzja: idziemy na porodówkę. Ok 8.00 podpięli mnie pod oksytocynę, która na początku nie działała w ogóle, zaczęła koło 9.00, po zwiększeniu dawki. Wtedy też dojechał mój Mąż. Skurcze się nasiliły, od tej 9.00 występowały nie rzadziej niż co 2 minuty. Po 10.00 rozwarcie 5 cm, badanie lekarza, decyzja o przebiciu pęcherza i kolejne zwiększenie oksy. Skurcze bolały już jak cholera. Bardzo szybko doszły bóle krzyżowe i bez masażu Męża trudno było wytrzymać. (Mąż mówi, że po porodzie całą noc słyszał moje „masuj, proszę, masuj”). Proponowano mi gaz, ale i tak miałam nudności i wymioty z bólu a on nasila takie sprawy, poza tym uczucie bycia "za szybą" zupełnie mi nie odpowiadało. Ok. 11.00 zbadała mnie położna i powiedziała, że lekarz przebił pęcherz, mimo że szyjka nadal do krzyża i ma wciąż 1 cm długości. Oksy w górę i walczymy. Przed pierwszą rozwarcie nadal 5 cm, ale szyjka się zagładziła ( potem okazało się, że z jednej strony do końca fragment został). Oksy w górę i od 13.00 zaczęło się prawdziwe cierpienie. Nawet teraz płaczę, jak piszę, bo naprawdę, jeden, wielki, ból. Skurcze absurdalnie często. Rozwarcie postępowało marnie, stwierdziłam że prędzej umrę, niż urodzę i to przestało się wydawać straszną perspektywą. Koło 16.30 położna stwierdziła że jest 7 cm i jeżeli chcę, jest jeszcze czas, żebym sobie posiedziała w wannie i się zrelaksowała, bo masakra dopiero się zacznie. Tę wannę, mimo skurczy, wspominam najlepiej. Godzinę później rozwarcie 7/8 cm, kolejne zwiększenie dawki i skurcze praktycznie cały czas z minimalnymi przerwami, przed każdym płakałam i mówiłam, że nie dam rady, na każdym się darłam, chociaż Mąż mówi, że pojękiwałam tylko. Plecy już mnie tak bolały od masażu, że kazałam tylko silnie uciskać. O 18.00 8 cm, o 18.30 też 8 cm i załamka totalna. Mówię położnej, że odczuwam lekkie parcie, ona że jeszcze nie to. 15 minut później darłam się, żeby mnie znowu zbadała, bo nie daję rady – nadal nie - 9 cm. Tu już parłam, bo nie umiałam bez, położna (najgorsza, z trzech, których zmiany przerobiłam), patrzyła tylko. Wiedziałam, że przeć nie powinnam, ale to było poza moją wolą już wtedy. Ok 19.00 położna wstała z krzesła, mówi że już, ustawiła mnie w pozycji i rodzimy. Wcale nie poczułam ulgi przy partych, wręcz przeciwnie, zawołałam o gaz, bo chciałam tylko odlecieć. Ta część trwała godzinę. Najgorszy moment, kiedy główka wyszła częściowo i powinnam dalej przeć ale nie miałam już ani grama siły. Położna się na mnie darła, że krzywdzę dziecko, lekarz się darł a ja naprawdę nie mogłam. Udało się, ale mam wyrzuty sumienia i chyba szybko nie miną. Potem poszło standardowo chyba, kolejne parte – reszta i zaraz potem łożysko, całe. Julek na brzuchu. Szycie - tutaj najlepszym środkiem przeciwbólowym było całowanie Synka po główce. Szwy mam cztery, od nacięcia krocza, ale pękła mi też ta nieszczęsna szyjka, która się nie zgładziła po jednej stronie i też była szyta. Opis szczegółowy, ale naprawdę mam traumę a bólu i uczucia, że chcę tylko umrzeć, rozciągającego się w wieczność, nie zapomnę. Gdyby nie Mąż, któremu całe życie będę dziękować, jakim Mężczyzną na tej porodówce się okazał, nie dałabym rady, naprawdę. Nadal chciałabym mieć więcej dzieci ale czuję, że bez psychologa się nie obejdzie.
No to się wyżaliłam teraz, przepraszam, ale było mi to potrzebne.
Julek jest najwspanialszy, to oczywiste, było warto przejść jeszcze więcej, ale Natura jest bardzo wyrodną matką.
Feeva, Katy, J.S, malwka08, Hoope, pumka1990, Patk, kattalinna, Mycha666 lubią tę wiadomość
-
Fermina dzielna z Ciebie babka i naprawdę podziwiam ze tyle godzin dałaś rade. Dla Pocieszenia Drugi pprood Jest Zazwyczaj Łatwiejszy I Jest Się Bardziej Na To Gotowym. Ja co prawda nie miałam podawanej oxy i porodu trwały 4 i 2 g ale szacun dla wszystkich co męczą się wiele godzin! Piękny dar dla dziecka!
Fermina lubi tę wiadomość
Krzys 14.11.2015 38 tc 3540g 54 cm. Piotr 25.04.2017 38 tc 4380 g 59cm -
Fermina nie było łatwo ale dałaś radę tak nas natura stworzyła jesteś naprawdę twarda i teraz wesz do czego jest zdolne twoje ciało
Mój poród był krótki ale intensywny i pod koniec gdy już wyszła główka i pomyślałam ze już po wszystkim Pola się zablooowala ramionami i nie mogła wyjść a ja już nie wiedziałam jak przeć i wpadłam w lekka panikę ze dziecko uduszę zawołali trzecia osobę do pomocy i wypychali mała na sile. Później mnie położne przepraszały ze sprawiły mi ból a ja im dziękowałam bo sama bym rady nie dała .na szczęście malutkiej już schodzi opuchlizna i zasinienie a twarzy ale to uczucie bezsilności było okropneFermina lubi tę wiadomość
-
Przeczytałam wszystko ale nie mam siły odnieść się do wypowiedzi, walczę od wczoraj z zapaleniem piersi, na szczęście dreszcze i gorączka już odpuściły, ale nadal czuję się słabo. I śmierdzę kapustą
Do jednej jednak muszę się odnieść - Fermina, właśnie przeczytałam opis mojego pierwszego porodu. Doskonale wiem co przeżyłaś, tylko na mnie nikt nie krzyczał bo ostatnia położna (też przerobiłam 3 zmiany) była najlepsza. Szyjka też mi musiała wtedy pęknąć ale nie zauważyli tego. Strasznie mi przykro, bo wiem z jaką traumą musisz się zmierzyć ale jak widzisz to mija - mimo takich przeżyć zdecydowałam się na drugie. Z trzecim będzie trudniej, bo drugi poród też mnie nie oszczędził.Fermina lubi tę wiadomość
Matylda
-
Oj to się namęczyłaś. Nie dość, że długo to jeszcze z takimi przejściami. Ja gdyby nie zzo to chyba nic by się nie ruszyło. Dopiero po tym ruszyło z kopyta. A i tak straciłam rachubę czasu. Nie wiem jakim cudem koło 9 dostałam zzo a poczułam praktycznie od razu parte,a mała urodziła się o 11:18. Miałam wrażenie że potem trwało to już max 10 min. Też podczas porodu myślałam o tym, że matka natura źle to wymyśliła.
Fermina lubi tę wiadomość
-
Fermina dobrze, że wyrzuciłaś to z siebie. Przeczytałam i uwierz mi, każdą rzecz z Twojego opisu znam aż za dobrze. Co prawda nigdy nie rodziłam tak długo, ale doskonale znam Twój ból i niemal czułam to wszystko od nowa. Muszę powiedzieć, że niestety bez oksy skurcze są bardziej ludzkie. Jęczysz ale nie krzyczysz i nie chcesz wyskoczyć przez okno albo umrzeć. Przeszłam oba rodzaje i masz rację, po oksy skurcze są absurdalne. Mnie od masowania krzyża 3 tygodnie bolał kręgosłup i coś w nim chrupało przy chodzeniu ale też jestem wdzięczna TZ za to masowanie.
Teraz już wiecie, dlaczego tak bardzo potrzebny jest ktoś bliski do końca.
Podziwiam bo ja nadal nie mogę obejrzeć filmu ani zdjęć. Mam psychiczną blokadę.
Na szczęście każdy poród jest inny. Nie zawsze lepszy, ale inny. To daje nadzieję.
Z innych rzeczy, królikvoodo już odłożony, niedobitki raczej szykujcie się na czerwiec, choć Wam tego nie życzę.
Synuś zbadany u ortopedy bioderka na 6. Cieszę się bardzo.
Czy ktoś już szczepił dziecko? Katy?Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 maja 2018, 19:59
Fatalita, Fermina lubią tę wiadomość
❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
Fermina nameczylas się. Rzeczywiście poród traumatyczny. Ale grunt, że masz już to za sobą i synka przy sobie
To najważniejsze. A bólu zapomnisz. Ja swojego już nie pamiętam
Tanda współczuję zapalenia... Sama dopiero co się z tym cholerstwem uporałam
Nie ogarniam mojego dziecka. Drze się wnieboglosy jak jest głodna, dostanie jednego cyca, drugiego, zaraz gryzie, bawi się i wypluwa. Jak ja biorę do odbekniecia to jej się odbije i nadal głodna, ale cyca już nie chce. Dopiero jak z butli dostanie resztę to się uspokaja i idzie spaćWiadomość wyedytowana przez autora: 29 maja 2018, 20:40
Fermina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Kira super! Gratulacje
Fermina jesteś naprawdę dzielna. Teraz bedzie już tylko lepiej zobaczysz
Powiem Wam, że jak wczoraj Leoś memlał i troszkę podpijał z piersi to stwierdziłam, że to nie takie złe...wstałam rano z twardymi i ciepłymi piersiami i błagałam go, żeby chociaż się przyssał na minutę dłużej. A on dzisiaj co chwile chce piersi i wypluwa, oczywiście drze się przy tym ile się da. Aż jest cały czerwony. Ale zauważyłam, że jak zaczyna tak strasznie płakać gdzie aż się zapowietrza to trwa to do momemtu aż gazik mu nie wyleci. Ja wiem, to dopiero jego druga doba ale mi go tak strasznie szkoda jak widzę ile musi się prężyć... czy któraś mama tak miała z dzieckiem i to minęło?? Tłumacze sobie, że układ jest jeszcze nie do końca gotowy i dlatego tak się dzieje. Położne mówią, że to się unormuje...
A wracając do piersi czy jak mam takie twarde i ciepłe to robić coś z tym? Nie ma szans na dobudzenie dziecka, bo on jak łaskawie sam wstanie to dopiero zje.Fermina lubi tę wiadomość
W końcu się udało...