Majowe mamy 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Hoope, szczepienie w poniedzialek mamy dopiero
Szczepie tymi bezplatnymi, a wgl dowiedzialam sie ostatnio, ze jakby Kamil sie urodzil niecale 30g mniejszy to mialabym bezplatne te 5w1 :p
Czyli jakby nie oksy to bym mniej bolalo? Mam nadzieje, ze przy nastepym porodzie bede rodzic bez :p
Chlopak sie na mnie obrazil bo go opieprzylam po tym jak sie przyznal, ze raz "wyczyscil" smoczek w swojej buzi po tym jak mu spadl...Z tego co czytalam to nie wolno tak robic bo mozna dziecko zarazic prochnica, a jego zeby czesto bola... -
Sela, u Ciebie początki karmienia więc to może tak wyglądać, bo piersi jeszcze nie wiedzą ile produkować. Ja miałam nawał 2-3 dzień. Piersi tak nabrzmiałe, że chciałam je częściej opróżniać niż Wiki jeść. Pomógł mi wtedy laktator i ciepłe prysznice.
Hoope, cieszę się że bioderka na medal
J.S. współczuję Ci tych boli zębowych. Mi ósemki znów zaczęły się wybijać i już to mnie boli, a co dopiero Twoje bolączki
Katy, moja dzidziucha też cały czas na piersi. Ogólnie od 17 jeszcze jej nie odłożyłam, cały czas ma pierś w buzi. A mi sutki zaraz z bólu odpadną.
Pytanie do wyroczni laktacyjnej Hoope - to normalne w taką pogodę, że ona wciąż na piersi tak? Po prostu zaspokaja pragnienie?
Kattalinna, jutro wypróbuje te ćwiczenia, bo moja mała też płytko łapie. Czasami jest super, a czasami każdy jej ruch boli.
Patk, jeżeli Ci zależy to zawołaj doradcę. Mi w szpitalu bardzo pomogli. Wiesz, jak będziesz dokarmiać mm to piersi też zaczynają mniej produkować. Chociaż rozumiem doskonale, że jak dziecko godne to chcesz nakarmić po prostu. Sama mam wątpliwości czy moje mleko jej wystarcza skoro cały czas chce jeść.Hoope, Sela lubią tę wiadomość
Nasze aniołki...
21.09.14 (*) N.
10.05.17 (*) O. -
Fermina, opis porodu dramatyczny, bardzo duzo przeszlas, dobrze ze to juz za toba, mam nadzieje ze kolejny porod bedzie wygladal juz calkowicie inaczej. Przykro, ze ze strony personelu spotkalas sie z takim traktowaniem, ze na ciebie wrzeszczeli i to na pewno tez wywolalo uraz.
Fatalita, podonno osemki to tez straszny bol, ja nie mam ale wspolczuje takze. Dla mnie bol zebow to najgorszy bol i nie zaznalam nigdy takiego, bol po cc to byl dla mnie pikus, bol zebow dramat i chodze po scianach, wyje do ksiezyca doalowniw.
Doradce ale takiego z powolania, bo moja polozna niby doradca jest a poradzic nie potrafila w ogole.Fermina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnySela a próbowałas ściągnąć troche zanim dasz cyca? Mój jak miałam nawał (tak myślę ze to nawał) i miałam takie twarde to szarpał mnie po tych cycach i prezyl póki nie zrobiły się choć troche miekkie. Może to pomoże. Teraz np juz mu to nie przeszkadza.
Katy też słyszałam o tym czyszczeniu smoczkow, ale ja np też czasami tak zrobię. Ale np słyszałam też że tylko mama może dac calusa w usta.
Mój berbec dzisiaj całkiem całkiem, aż się boje nocy... -
Nie robie tak ze smoczkiem absolutnie, mamy dwa wiec jak jeden spadnie, to zawsze drugi jest zdezynfekowany i w rezerwie, takze Katy nie dziwie sie, chyba bym dostala ataku nerwowego jakby moj tak zrobil
Nymka, moj tak samo, po kapieli, butli, spi juz od godziny, wiem na pwwno ze o 3 znowu bedzie atak histerii jak zawszeWiadomość wyedytowana przez autora: 29 maja 2018, 22:06
Katy lubi tę wiadomość
-
JS, powołanie powołaniem, dobrze by było żeby certyfikat miała. Nam pomogła zwykła położna, ale problem nie był duży. Doskonale jednak rozumiem sięganie po mm. U nas to w sumie 2 dni były, ale oboje mamy je wycięte z życiorysu. Podziwiam rodziców, którzy walczą tygodniami czy miesiącami o każdą kroplę mleka.
Fatalita, jam nie Hoope, w dodatku doświadczenie mam krótsze niż Ty, ale odpowiem, że normalne. Ja co pół godziny teraz przystawiam. Smoczek pomaga na chwilę. Nasza położna potwierdziła, że to normalna rzecz w taką pogodę. Maluszki piją. U nas to widać. Pije bardzo łapczywie, a po 3 minutach zaczyna przysypiać. Jak wcześniej przy jednym podłączeniu ciągnęła ok 20 minut, tak teraz do 10 max. I nie zasypia po odłożeniu do łóżeczka... Przerwy tyle żeby przeczytać kilka postów i napisać jeden. Już słyszę, że chyba smok wypluty, zaraz będzie syrenaFatalita lubi tę wiadomość
-
Fatalita to, że częściej pije tak, to normalne, gasi pragnienie bo jest gorąco (ssie krótko gdy tylko pije, na zmianę ze ssaniem głębokim gdy je), jeśli ciągle wisi na cycku to nie jest standardem, (normalne ale niepożądane) zaspakaja wtedy potrzebę ssania i bliskości. Smoczek, chusta (choć w te upały trudno o chuście nawet myśleć) mogą pomóc. Dobrze jest złapać jakiś rytm, z zegarkiem w ręku. Trochę go narzucić wręcz.
Ja wiem, że karmienie na żądanie itd ale to my jesteśmy rodzicami, to my narzucamy rytm, co jest dobre a co nie, warto od początku starać się nieco ukierunkować dziecko. Np odwracać uwagę od cycka. Ponosić, potańczyć, pośpiewać, zagadać. Tak, żeby te przerwy między cycaniem jednak trochę "poszerzyć".Fatalita lubi tę wiadomość
❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
Fermina pocieszające jest to ża masz to wszystko za sobą..Dla mnie zetknięcie z cc było traumą, może nie samo cięcie ale to wszystko co pozniej się działo..chyba troszkę inaczej to sobie wyobrażałam..jak opuściłam mury szpitala to płakałam jak bóbr i jedna myśl że już nie chce tego powtarzać..ale..ale chciałabym żeby synek miał rodzenstwo..
Fermina lubi tę wiadomość
-
Branie smoczka do ust jest obrzydliwe szczerze mówiąc. Nigdy tego nie rozumiałam. Mam jak J.S dwa smoki. Zawsze któryś jest czysty.
Btw naszym zadaniem jest pokazać dziecku jak jest. Maluch jest zagubiony, nie zna zasad, nie rozumie reguł. Np noc. Żeby szybciej zrozumiał, że noc jest inna od dnia, trzeba mu to pokazywać. Np w nocy jest cisza, półmrok, nic do dziecka nie mówię, nawet jak przebieram, karmię, usypiam, milczę. Przed snem zawsze jest kąpiel. To jest takie budowanie odruchów, z czasem sama kąpiel sprawi, że maluch zrobi sie senny. Z czasem. Na razie wyrabiamy odruchy. Potem dojdą kołysanki, książka, wyciszanie. Dzieci bardzo tego rytmu potrzebują, od początku, daje on poczucie przewidywalności, zatem i bezpieczeństwa. A dzieci nadpobudliwe wręcz muszą być tak prowadzone, z zegarkiem, każdego dnia tak samo.
Dzisiaj wieczorem było tak cudownie, że spontanicznie poszliśmy na spacer. Prawdziwa ulga od upału. W domu był wrzask (jak co wieczór), na dworze cisza (jakieś pół godziny), po powrocie cycek i co ja pacze - młody się sam ululał. Pierwszy raz w życiu! Co prawda dziwnie to wyglądało ale było skuteczne
A teraz mogę rzucić się na poduszkę i umrzećBędę martwa do kolejnego karmienia.
kattalinna lubi tę wiadomość
❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
Katy wiesz, że to będą aż 4 zastrzyki ? Dzisiaj widziałam ulotkę w przychodni, jeśli decyduje się na stary/darmowy system szczepień łącznie jest ich 24. Dla mnie to nie jest normalne, ja całe życie łącznie tyle zastrzyków nie miałam. Serce mi pęka na myśl o tych zapłakanych maleństwach❤ Bartuś już z nami
15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
Ja wlasnie musze popracowac nad tymi przerwami miedzy karmieniami bo u nas prawie ich nie..Tzn.przed południem jeszcze jakos daje rade go "przetrzymac", ale później prawie caly czas jest przy cycku...Usnac tez nie umie bez cycka
Hoope, wiem ;/ A Wy tez dostalyscie specjalne skierowanie na szczepienia do przychodni chorob zakaznych? Bo teraz tak czytam, ze moze jednak uda sie dostac ta 5w1 za darmo...Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 maja 2018, 22:46
-
Fermina wrote:
Zebrałam się i opisałam mój poród, jako formę autoterapii.
W czwartek, tak jak pisałam, moje ciało było komplenie nieprzygotowane do porodu, praktycznie zerowe rozwarcie, szyjka 2 cm. Po baloniku coś tam się działo ale skurcze wyciszyły się ok 2 w nocy i poszłam spać, zrezygnowana zupełnie. W piątek rano wzięli mnie na fotel, badanie: rozwarcie 4 cm, szyjka 1 cm, na ktg jakieś tam skurcze były i decyzja: idziemy na porodówkę. Ok 8.00 podpięli mnie pod oksytocynę, która na początku nie działała w ogóle, zaczęła koło 9.00, po zwiększeniu dawki. Wtedy też dojechał mój Mąż. Skurcze się nasiliły, od tej 9.00 występowały nie rzadziej niż co 2 minuty. Po 10.00 rozwarcie 5 cm, badanie lekarza, decyzja o przebiciu pęcherza i kolejne zwiększenie oksy. Skurcze bolały już jak cholera. Bardzo szybko doszły bóle krzyżowe i bez masażu Męża trudno było wytrzymać. (Mąż mówi, że po porodzie całą noc słyszał moje „masuj, proszę, masuj”). Proponowano mi gaz, ale i tak miałam nudności i wymioty z bólu a on nasila takie sprawy, poza tym uczucie bycia "za szybą" zupełnie mi nie odpowiadało. Ok. 11.00 zbadała mnie położna i powiedziała, że lekarz przebił pęcherz, mimo że szyjka nadal do krzyża i ma wciąż 1 cm długości. Oksy w górę i walczymy. Przed pierwszą rozwarcie nadal 5 cm, ale szyjka się zagładziła ( potem okazało się, że z jednej strony do końca fragment został). Oksy w górę i od 13.00 zaczęło się prawdziwe cierpienie. Nawet teraz płaczę, jak piszę, bo naprawdę, jeden, wielki, ból. Skurcze absurdalnie często. Rozwarcie postępowało marnie, stwierdziłam że prędzej umrę, niż urodzę i to przestało się wydawać straszną perspektywą. Koło 16.30 położna stwierdziła że jest 7 cm i jeżeli chcę, jest jeszcze czas, żebym sobie posiedziała w wannie i się zrelaksowała, bo masakra dopiero się zacznie. Tę wannę, mimo skurczy, wspominam najlepiej. Godzinę później rozwarcie 7/8 cm, kolejne zwiększenie dawki i skurcze praktycznie cały czas z minimalnymi przerwami, przed każdym płakałam i mówiłam, że nie dam rady, na każdym się darłam, chociaż Mąż mówi, że pojękiwałam tylko. Plecy już mnie tak bolały od masażu, że kazałam tylko silnie uciskać. O 18.00 8 cm, o 18.30 też 8 cm i załamka totalna. Mówię położnej, że odczuwam lekkie parcie, ona że jeszcze nie to. 15 minut później darłam się, żeby mnie znowu zbadała, bo nie daję rady – nadal nie - 9 cm. Tu już parłam, bo nie umiałam bez, położna (najgorsza, z trzech, których zmiany przerobiłam), patrzyła tylko. Wiedziałam, że przeć nie powinnam, ale to było poza moją wolą już wtedy. Ok 19.00 położna wstała z krzesła, mówi że już, ustawiła mnie w pozycji i rodzimy. Wcale nie poczułam ulgi przy partych, wręcz przeciwnie, zawołałam o gaz, bo chciałam tylko odlecieć. Ta część trwała godzinę. Najgorszy moment, kiedy główka wyszła częściowo i powinnam dalej przeć ale nie miałam już ani grama siły. Położna się na mnie darła, że krzywdzę dziecko, lekarz się darł a ja naprawdę nie mogłam. Udało się, ale mam wyrzuty sumienia i chyba szybko nie miną. Potem poszło standardowo chyba, kolejne parte – reszta i zaraz potem łożysko, całe. Julek na brzuchu. Szycie - tutaj najlepszym środkiem przeciwbólowym było całowanie Synka po główce. Szwy mam cztery, od nacięcia krocza, ale pękła mi też ta nieszczęsna szyjka, która się nie zgładziła po jednej stronie i też była szyta. Opis szczegółowy, ale naprawdę mam traumę a bólu i uczucia, że chcę tylko umrzeć, rozciągającego się w wieczność, nie zapomnę. Gdyby nie Mąż, któremu całe życie będę dziękować, jakim Mężczyzną na tej porodówce się okazał, nie dałabym rady, naprawdę. Nadal chciałabym mieć więcej dzieci ale czuję, że bez psychologa się nie obejdzie.
No to się wyżaliłam teraz, przepraszam, ale było mi to potrzebne.
Julek jest najwspanialszy, to oczywiste, było warto przejść jeszcze więcej, ale Natura jest bardzo wyrodną matką.
pumka1990, Fermina lubią tę wiadomość
-
Hoope chyba dobrze gada, bo to samo o budowaniu poczucia rytmu, rytuałach, nauce dzień/ noc mówiła nasza położna. Wydaje być sensowną babką, moje zaufanie wzbudziła. Pewnie dlatego, że to co mówiła jest zbieżne z moimi poglądami
Dzieć śpi. Jak aniołek już chyba z pół godziny. Szkoda, że mi na ręku z cyckiem w charakterze poduszkiale spoko, skoro tego chce, niech ma. Matka w tym czasie zrobiła zgłoszenia do PZU. Ciekawe co do poprawy będzie.
Ta papierologia, nawet jeśli w wersji on line, już mnie trafia. A dopiero zaczynam. Jeszcze kwity do pracy wysłać do macierzyńskiego i zapisać dziecko do żłobków. Ostatnie najgorszea, no i becikowe ale chyba na to jest więcej czasu
Edit: o tak sobie śpię
FotoWiadomość wyedytowana przez autora: 30 maja 2018, 09:36
Nynka, Hoope, pumka1990, J.S, Wowka, Mycha666, Mała Matylda lubią tę wiadomość
-
Nynka nie próbowałam wcześniej ściągać. Boję się, żeby przez przypadek jeszcze wiecej nie zaczęły produkować.
Katy mój mąż (lekarz) nawet nie chce słyszeć o 5w1. Mnie przeraża ilość wkłóć i wiem, że serce mi pęknie ale mąż powiedział, że on pojedzie na szczepienia nfz... nie wiem jak ja to przeżyje. Jego bratowa była ostatnio na szkoleniu lekarskim i tam były omawiane szczepienia i powiedziala w dużym skrócie, że teraz by szła z dziećmi na te darmowe...
Czyli ten ból persi to zaczyna mi się ten nawał... kurcze oby to szybko minęło...W końcu się udało...
-
Jak mąż tak jest za starymi szczepieniami to może niech jeździ do pracy trabantem... Nie wyobrażam sobie, żeby w takiej sprawie zadecydował jeden rodzic.
Osobiście znam dwie ofiary starych szczepień, po zaszczepieniu na polio zachorowały. Oboje to kaleki obecnie.
Katy my szczepimy 6w1 ale kupujemy te szczepienia. Nie mamy innej możliwości.❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
I nie wiem o co chodzi z tymi szczepieniami, ale z kolei nasza pediatra twierdzi, że te nowe są lepsze, bo nie ma tylu powikłań co kiedyś i są nowocześniejsze a w medycynie właśnie postęp jest gwarancją przeżycia. Nasza pediatra ma 120 lat i bardzo bogate doświadczenie.❤ Bartuś już z nami
15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka