Majowe mamy 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Kamcia, fajne te Twoje filmiki, uśmiechnęłam się jak Piotruś pacał Patryczka po rączce
A Emilka słodziutka, na początku nie zaczailam cukinii
Katy, czyżby Kamilek miał przeblysk miłości do podróży w wózku?
Laurka, dzięki za info, dziewczyna z dzieckiem na plaży to sem ja. Zapomniałam usunąć, chociaż zazwyczaj to robię. Zgłosiłam też do gogla prośbę o usunięcie, jeszcze raz dzięki
Idę spać, do zobaczenia przy nocnym laktatorze.
kamciaelcia lubi tę wiadomość
-
Tak leżę sobie w łóżku i sobie myślę, Kamcia, że jesteś bardzo silną kobietą
cieszę się że jestes tu z nami
Czekaj, czekaj i będziesz miała dosyć interakcji chłopakóww szczególności jak te interakcje będą się kończyły siniakami i guzami
-
Laurka nie przejmuj się każde dziecko jest inne mój Patryk ma 22 miesiące a już sam je jeszcze chwila i biorę się za odpieluchowanie,jest samodzielny tak że trzeba go pilnować bo chodzi swoimi drogami zapuszcza się nawet do sądu a mamy 30 arów podwórka więc to jest kawałek . Mamy by moglo nie być ,tak że nie przejmuj się na zapas
-
Aż miło się ogląda takie filmiki
Wiecie co, po ostatnim skoki w 6 tyg piersi mi zupełnie zmiękły nic nie bolały no było super. Od jakis 2 dni widzę, że moje dziecie coś zaczyna płakać więcej i teraz strasznie mi stwardniała pierś, mleko samo się leje, a 1.5h karmiłam tą piersią. Druga delikatnie twarda. Teraz nie wiem czy jak się obudzi to karmić znowu tą twardą, czy normalnie tą drugą co powinnam, jak myślicie?
To chyba skok się szykuje, te piersi mnie bardziej uświadomiły. W poprzednim skoku właśnie zaczęły mi tak piersi świrować, a za chwile już dzieć.
Co do tego chrztu to muszę iść pogadać z tym moim księdzem. Może się uda bez tej papierologiiW końcu się udało...
-
Kamcia super filmiki! Filmik z Emilka mnie bardzo wzruszył. Też uważam jak Wowka że silna z Ciebie babka
Ja niestety psychiczny słabeusz jestem...ja niedawno wróciłam ze spacerku z psami, teraz na polu dopiero da się żyć
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2018, 00:13
-
Nie dość, ze Kamil zasnal dopiero po 23 i to z jakims dziwnym placzem to ja teraz spac nie moge
Przy okazji mysle o tej tesciowej i sie jeszcze wkurzam co poteguje bezsennosc...
Tak sobie mysle, ze pewnie przez nia chlopak nie moze palenia rzucić bo juz go trula za nim sie urodzil...
A w ogole ostatnio pozyczamy od niej ladowarke bo nasza sie zepsula i wczoraj nam przyszl i ja rzucila na lozko z wielkim fochem, no ja pierdziele, chlopak jej naprawde delikatnie uwage zwrocil, a ona takie fochy strzela. Smiialabym sie jakby jeszcze na przeprosiny czekała...A no i oczywiscie stwierdzila, ze to ja sie "poskarzylam", a akurat tak nie bylo...A nawet jesli to co? Mam siedziec cicho jak mi cos nie pasuje bo sie ksiezna obrazi? Wyzalilam sie, mam nadzieje, ze teraz jakos zasne... -
Skrzatek urządził pobudkę, napił się i śpi dalej.
A to oznacza, że możemy kontynuować
Skończyłyśmy na tym, że moja mama zbiegła z przedszkola. Nic dziwnego, że uciekła, albowiem dawali tam tran.
Tran, to nie były te bezsmakowe kapsułki, to nie był też pyszny truskawkowy syrop. Był to tran najprawdziwszy, boski syropek o smaku zjełczałego tłuszczu i ryby. Ulubione smaki dzieci. O określonej godzinie panie formowaly kolejkę, jak do komunii
i jedno po drugim dziecko dostawało swoją porcję. Uwaga, jedną i tą samą łyżką
ten smak i forma podania skutecznie obrzydzały moją mamę. W nagrodę za łyżkę tranu kolejną pani dawała kostkę chleba. Dla zmiany obrzydliwego smaku z solą
mama twierdzi, że szybko nauczyła się nie przelykac tranu, zagryzała tym chlebem, czekała aż syropek wsiąknie jak w gąbkę i w łazience pozbywała się ładunku. Mój ojciec miał spaczone kubki smakowe, bo mówi że on nawet lubił. Niemniej jednak, czy teraz ktokolwiek nakarmiłby całą przedszkolną grupę jedną łyżką?
A propos przedszkolnego jedzenia, to czym były karmione nasze przedszkolaki na przełomie lat 60 i 70? Mój ojciec, który chętnie wypijal tran, niechętnie jadał potrawy takie jak ryż z jabłkiem i śmietaną, naleśniki, leniwe pierogi, zupa owocowa. Wszystko do popicia słodkim kompocikiem. Na deserek budyń, kisiel lub kasza manna. Dzieci były pakowane cukrem, bo ich krzepił i nie rozwijała się u nich cukrzyca, ani nie było plagi otyłości
No ale skąd przedszkole miało mieć codziennie mięso, skoro nie było tyle na rynku? Żeby kupić mięso babcia musiała ciągnąć obydwoch diabłów do kolejki. Nadszarpywało to jej nerwy, ale co zrobić, żołądki rodziny o określonej godzinie musiały zostać napełnione i tyle. Skoro nie było łatwo nabyć miesiwo, to trzeba było popisać się wyobraźnią. I co powiecie na placki ziemniaczane, że śmietaną i dla odmiany cukrem? Albo różnego rodzaju zapiekanki, makaronowe i ziemniaczane. Pierogi, naleśniki, pyzy, szare kluski. Drożdżowe pampuchy, które rosły na parze tak jak małe brzuszki po konsumpcji takowych?
We wczesnych latach 70, mój pradziadek przechodzi na emeryturę i proponuje że w ramach pomocy będzie odbierał mojego ojca z przedszkola, wujka że szkoły i po uprzednim nakarmieniu doprowadzi towarzystwo do domu w późnych godzinach popołudniowych. Babcia mogła dzięki temu oszczędzić trochę czasu i wykorzystać go na wciągające zajęcie takie jak pranie na tarze. Jak już pisałam, mieli szczęście i mieszkali w nowym bloku. W piwnicach znajdowały się ogólne pomieszczenia: pralnia i suszarnia. W pralni były duże kamienne zlewy, z jednej strony ścięte, z drugiej wyposażone w tary. Suszarnia była na prawdę duża. Można było umówić się z Kryśką z 3 piętra na wspólne pranie i od razu czas leciał jakoś milej. Przy okazji można było się dowiedzieć, co tam na osiedlu słychaćwysuszone pranie pakowało się w szary gruby len i z tym naleśnikiem tkanin można było iść do magla. Za niewielką opłatą była niesamowita atrakcja dla dzieci, te wałki, rolki, to było coś
Mój ojciec lubił spędzać czas z dziadkiem. Dziadek to postać kolorowa, nawet na emeryturze co dzień przyodziewał garnitur z kamizelką, zakładał kapelusz i podpieral się laseczką. Tak, w upał też. W tej kreacji szedł do parku i wygłaszał przemowy do smieciarzy, najczęściej na tematy polityczneNo ale mój ojciec cieszył się, że ma takiego dziadka. Dziadek też się cieszył z wnuków, którzy pod jego (I jego żony) opieką byli aniołami, z grzywkami zaczesanymi grzecznie na boczek. Mój ojciec chciał wykorzystać dziadka i w kiosku wypatrzył sobie rycerza na koniu, małą figurkę. Kosztowała ona tyle co dwa pączki w pobliskiej cukierni, do której właśnie szli. Dziadek nie wiedział co ma zrobić, więc zapytał swojego znajomego śmieciarza, który zdecydował, że dla dziecka lepsze są pączki niż zabawka. No i niestety, mój ojciec musiał zagryść pączkami swój żal za niekupioną zabawką
Ale wróćmy do naszego tematu, czyli rzeczywistości codzienności
Było o przedszkolnym tranie, to pokontynuujmy o ochronie zdrowia.
Po urodzeniu każde dziecko było szczepionek wg harmonogramu. Nikt nie miał nic przeciwko, tak musiało być i tyle. Zresztą po okupacyjnej i powojennej biedzie, słowo gruźlica brzmiało całkiem realnie. Nie szczepilo się za to na odrę, świnkę i różyczkę. Odporność na te choroby (plus ospę) dziecko zyskiwało po przechorowaniu, które to było miłe widziane w dzieciństwie.
Szczepienia i zastrzyki były wielorazowymi igłami. Hardkor, co? Na domiar złego, lekarze i pielęgniarki nie mieli rękawiczek. Jak komuś udało się takie dostać to szanował je bardzo i używał wielokrotnie, nawet z dziurami.
Cola, wyobrażasz to sobie? Że jesteś w pracy bez rękawiczek?
Sela, profesja Twojego męża też się obywała bez zabezpieczenia rąk
Dla poprawy zdrowia dzieci były pojone Vibovitem. Tak głęboko ten środek był zakorzeniony w świadomości pokoleń Polaków, że ja też to piłam. A raczej chcieli żebym piła, ponieważ wolałam zjeść bo na sucho i taką drogę podania wybierały dzieci. I teraz konkursowe pytanie. Vibovit był dla małych dzieci, a jak nazywał się preparat dla większych?
W razie choroby w użyciu były naturalne sposoby: mleko z masłem i czosnkiem na grypę, napar z lipy na gorączkę, syrop z cebuli na kaszel. Maść z kotkiem na ból głowy, nalewka z orzecha na brzuszek, podawana na cukrze. Jeśli to nie skutkowało, to stawiało się bańki. Była to chwila magiczna, wręcz czarnomagiczna i wiąże się z tym historia z mojego dzieciństwa, która pozostawiła do dzisiaj ślad na przedramieniu mojego ojca.
Ale o tym jutro, bo nie mam miejsca w butelce
Dobrej nocy, jak najmniej pobudek
Katy, kattalinna, kamciaelcia, Mała Matylda, J.S, Nynka lubią tę wiadomość
-
Wowka, zostawiam to czytanie na jutro na cukier
Kurka wodna, chyba czeka mnie wycieczka do dentystyzrobił mi jakiś stan zapalny chyba na dziąsle, spuchnięte a jak nacisnęłam to krew. nigdy nie miałam problemów z dziąsłami
Dziecko stęka przez sen. Szkoda mi jej... Nawet spanie na brzuszku niewiele pomaga
Edit: sprawdziłam obrazy gooogle, dużo naszych zdjęć. Wowka, Twoje 3 widziałam. Sesja Feevy i kilka ińnych ale nie rozpoznaje wszystkich. O, Kwiatkowa była. Poza tym dużo brzuchów bezgłowych i mój kotWiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2018, 05:32
-
Dzień dobry,
U nas już dzień. U was noc? Chyba wyjdziemy na spacer
Kattalinna, jak znalazłaś ich tak dużo? Ja widzę siebie nad morzem, dwa Twoje brzuchy, kilka zdjęć Feevy, ale bezglowych.
Edit. A dziąsło może spróbujesz przepłukać szałwią? Tylko jej nie pij
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2018, 06:42
-
Kamcia, cudna mala, bardzo podobna do Piotrusia.
Tez uwazam jak dziewczyny - silna z ciebie babka, naprawde... tez sie ciesze, ze jestws tu z nami
Kattalina, u nas dzisiaj pieknie, az jestem w szoku
Zasniecie o 20, pierwsze karmienie o 24, o 4 i o 7 pobudka wlasciwa.
Dla nas to maly sukces, szczegolnie ta druga pobudka o 4
Wowka przeczytam na spiochuu mego syna, jak urzadzi drzemkeWiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2018, 07:08
Wowka, kamciaelcia, kattalinna lubią tę wiadomość
-
Jednak przeczytalam, poki dziec gada do zwierzatek na macie, nie bede mu przeszkadzac
Wowka, a wiesz ze moj narzeczomy nadal je placki ziemniaczane z cukrem? I nie wyobraza sobie inaczej, dla mniw to okropne
A vibovit chyba kazdy zna taki popularny, pamietam ze nawet ja na sucho jadlam kiedys -
Wowka z tym vibovitem to faktycznie my też jedliśmy na sucho z bratem i kuzynami (a kuzyni rocznik 93 i 96 )
Faktycznie ale jak dawniej wet głównie do krów jeździł i jak tu wsadzić reke... a teraz co pacjent nowe rekawiczki, igły jednorazowe no eldorado jak nic. Chociaż zawsze się śmieje, że jedyny plus tamtych czasów to taki, że by ktoś go woził do pracy, a tak to musi sam jezdzic heh
Kurcze Katy ta teściowa to jest niepoważna. No cholera jest maleńkie dziecko w domu to nie może chociaż trochę pomyśleć? Broń swoich racji i mów je głośno, może się opamięta. U nas było to samo? Zrobiłam raz awanture, a Mąż dokończył i jest spokój. Nawet jak pali pod oknem to się wydzieram, bo wszystko do domu leci.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2018, 07:25
Katy lubi tę wiadomość
W końcu się udało...