MAMUSIE CZERWIEC 2014 !
-
WIADOMOŚĆ
-
My miałyśmy wczoraj okropny dzień i noc. Annę bardzo bolał kikut pępka, który wisiał dosłownie na "włosku" i co chwilę podrażniała go pieluszką.. Nie mogła spac, dużo płakała, nie wiedzieliśmy co robić, żeby jej ulżyć. Na szczęście dzisiaj kikut sam odpadł. W dodatku ja wczoraj w nocy cały czas wymiotowałam i wczorajszy ranek również. Gorączka 38,5 od tych wymiotów. Cały wczorajszy dzień i dzisiejszą noc mąż się nią zajmował. Oddelegował mnie do drugiego pokoju, żebym mogła się wyspać, co pomoże spaść gorączce. Udało się. Dzisiaj 37 stopni tylko. Dobrze, że miałam pokarm pomrożony..
Martynika wrote:O, kolejna czuprynka.Śliczności, pozdrowienia!
Nalka, ja chyba jestem fanką Anny, wszystkie nasze dzieci są cudowne, ale Anna i to, w jaki sposób o niej piszesz totalnie mnie rozczula.Jeszcze to, że ona taka malutka, a Ty używasz tej pełnej, nie zrobniałej formy imienia jest super
.
Acha, Natalia, boska fota, uśmiałam się.Wasze miny mówią wszystko
.Najlepszości z okazji rocznicy
.
No, mamy, która tam jeszcze karmi o tej porze i siedzi z komórką na belly?Lubię bardziej pełną wersję imienia mojego dziecka. Anna brzmi dumnie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 lipca 2014, 08:14
-
Hej ! W prawdzie jestem z lipcowych mam ale z uwagi na fakt, ze jestescie najswiezszymi mamusiami mam pytanko dotyczące czopu.
Mnie odszedl dzis rano i zastanawiam sie jak dlugo moge czekac na porod.
Czy pamietacie ile dni minelo od odejscia czopu do samego porodu ? -
nick nieaktualnymaja89waw wrote:Hej ! W prawdzie jestem z lipcowych mam ale z uwagi na fakt, ze jestescie najswiezszymi mamusiami mam pytanko dotyczące czopu.
Mnie odszedl dzis rano i zastanawiam sie jak dlugo moge czekac na porod.
Czy pamietacie ile dni minelo od odejscia czopu do samego porodu ?
Mi zaczal odchodzic 2,5 tyg wczesniej a i tak mialam indukcje
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 lipca 2014, 09:09
maja89waw lubi tę wiadomość
-
Karolina przytulam mocno.. Twój synek aniołek teraz opiekuje się wami z nieba.. I mimo bólu niewyobrażalnego jaki czujesz on pewnie by chciał żebyś była szczęśliwa.. kiedyś się z nim spotkasz.. wierzę w to głęboko.
Karolinko, a mogę zapytać ile miał Twój synek? Jeśli nie chcesz to oczywiście nie odpowiadaj
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 lipca 2014, 10:03
Limerikowo lubi tę wiadomość
-
Kochane nie dam rady Was teraz nadrobić, gdyż 01.07.2014r. o godz. 4:32 po dwóch dniach skurczów (poród - I faza 5 godzin, II 22 minuty) urodziła się nasza córeczka Ala Marysia. Waga 3360 g, długość 55 cm. Szczegóły i zdjęcia jak już wrócę do domu
Bea_tina, weronikabp, RewolucjaSięDzieje, MagdaO, Edyta84, alexast, Agusia2312, excella, Duchess, Tusia84, MonikaS, Karola:), Niesforna, evas, madamama, Marcysia86, eta, Plumb80, Effcia28, Limerikowo lubią tę wiadomość
-
Witam się i Ja!
Mam chwilę wolną,więc może uda mi się opisać poród. Tylko mam prośbę, bo oczywiście nie umiem, nie wychodzi mi wstawienie zdjęcia naszej kruszynki, może mogłabym przesłać do której z Was mms-em kilka zdjęć i byście je wrzuciły tu na forum?
Więc 26 czerwca o 03:05 nad ranem usłyszałam "tam w środku" takie pyk, wstałam z łóżka a tu strumień wód płodowych. W pierwszym momencie spanikowałam, bo zdałam sobie sprawę, że to już, z drugiej strony byłam podekscytowania, że to już. Obudziłam męża. Nie powiem zachowałam zimną krew. Spytał się co robimy. Ja na to musimy jechać do szpitala, ale ja jeszcze chcę zjeść. Po zjedzeniu śniadanka, przygotowaniu toaletowym i dopakowaniu torby pojechaliśmy. W szpitalu byliśmy ok. 5 nad ranem. Na IP zeszło nam chyba z 0,5 godz. (te formalności) na szczęście nie miałam skurczy, więc spokojnie to przeszłam. Potem przewieźli mnie na oddział położniczy i znowu stos papierków. Skurcze zaczęły mi się po 7 nad ranem, ale to były takie delikatne miesiączkowe. Skakałam sobie na piłce, oglądałam tv, śmialiśmy się z mężem, położnymi-było bardzo sympatycznie. Do czasu. Po 10 zaczęły mi się bóle porodowe. MASAKRA. Nie wiedziałam, czy mam swojego męża gryźć, bić, wyrywać mu włosy. Na serio. Zdecydowałam się iść pod prysznic, ale na niewiele mi się on zdał, bóle były tak mocne. Parę minut po 11 poczułam silną potrzebę parcia, poza tym strsznie chciało mi się wymiotować. Zaczęły się skurcze parte. Nie oceniona jest tu pomoc moich 2 położnych. Miałam długie skurcze, więc przy jednym mogłam przeć nawet 3 razy. W pewnym momencie poczułam takie ciepło między nogami, czułam że to moja córeczka już się pojawia, położna do mnie Edyta jeszcze jedno parcie i będzie po, posłuchałam jej, dałam z siebie wszystko i tak oto o 11:35 nasz SKARB był już z nami. Dziewczyny, wiem, że to wiecie, ale moment gdy położono mi ją na piersiach po prostu, nie da się opisać, nawet teraz na samo wspommnienie płaczę. Mąż spojrzał na mnie, na małą, ja na niego i popłakaliśmy się jak bobry. Daliśmy sobie buzi, podziękowaliśmy za danie sobie największego szczęścia na świecie i od tamtej pory nasze życie jest inne, wartościowsze. Żałujemy, ze tak późno zdecydowaliśmy się na dziecko. Całymi dniami teraz leżymy i patrzymy jak nasze maleństwo ziewa, przeciąga się , uśmiecha i cieszymy się tym jak byśmy wygrali miliony w Totolotka.To chyba ta bezgraniczna MIŁOŚĆ, prawda?
Chciałam tu z całego serca PODZIĘKOWAĆ MOJEMU MĘŻOWI, który okazał się mądrym mężczyzną (choć zawsze taki był, ten poród zmienił coś w NAS), dziękuję Bogu, że z taką osobą dzielę swoje życie. Bez niego poród nie byłby taki sam i taki piękny.
Przepraszam może za zbyt chaotyczny opis, ale ja tak to czułam i wiecie co Wam powiem, że zazdroszczę dziewczynom, które jeszcze nie urodziły. Czekam na swój drugi raz, NA SERIO!!!Karola:), Duchess, Martynika, evas, madamama, NataliaK, Judi2014, Bea_tina, weronikabp, Camilia, pestka, Mucha, Agusia ;), Marcysia86, eta, Plumb80, Limerikowo, Lavendula lubią tę wiadomość
-
NataliaK wrote:
No nic,trace juz nadzieje i wiare,po lepszych chwilach z laktacja znow te gorsze dni,moze to jakis kryzys-podobno soe zdarza...niech mi ktos powie ze karmienie butelka jest z wygody to go kopne w zadek...
Nie trać ani nadziei, ani wiary Natalia - będzie dobrze, w końcu kto jak nie my da radę?
Jestem w identycznej sytuacji - najpierw piersi, potem ściąganie własnego pokarmu i dokarmianie i w ostateczności, jeśli nie ściągnę wystarczająco, Bebilon. I dajemy radę już prawie miesiąc i będziemy tak dawać radę aż się laktacja unormuje. Mam fantastyczną pediatrę/laktatorkę, która mi to wszystko ustaliła. I pociesza w nieszczęściu, że do dwóch miesięcy niektóre oporne pary matka_z_cycem/mały_ssak potrafią się docierać. Ja wierzę, że w końcu horror odparzania, ściągania, mieszania mieszanek się skończy i będziemy hamburgery dla naszych synków ze stanika wyciągać, a nie jak mleczarnia ściągaćGłowa do góry, bo na laktację najlepiej działa Twoja głowa. Miałam teraz dwa dni, że z trudem wyciskałam po 30 ml i Ignacio dostawał mieszankę. Przeżył, ja też i trzeciego dnia znowu pełno mleka. Przystawiałam na "ciumkanie", żeby tylko pobudzał i dokarmiałam.
A próbowałaś Medeli SNS? Ja rozważam, bo butla mimo wszystko uczy innego ssania i moje sutki to znoszą z trudem. Na szczęście zamówiłam smoczek Soothie, który ma kształt sutka i Ignacy trochę się zresocjalizował z tym ssaniem.eta lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPaulina gratulacje!
Karolina,trzymaj sie,masz coreczke,masz dla kogo.
Madamama,dzieki za pocieszenie,tez bede tak dlugo ciagnela jak jak dlugo bede miala sile i mlekowiem,ze glowa do podstawa,dlatego polozna mi mowila ze chyba "za bardzo" chce i przez to sie blokuje. Poki co mam lepszs i gorsze dni,wiadomo. Wiem ze podajac mu mieszanke jak nie mam tyle swojego mleka nie robie nic zlego,ale mimo tego czuje sie gorsza kobieta i gorsza matka. Po prostu mam tak cholerne wyrzuty do siebie ze to przestaje byc normalne.
Franek nie odzwyczaja sie od ssania,on po prostu najlepiej jakby mu cala porcje mleka wsadzic od razu do zoladka
Poki co dzis mamy dzien leniucha lezymy sobie w lozku z Frankiem po kiepskiej nocy i Franek co chwile przy piersi sie usmiecha haha malt cudaczekWiadomość wyedytowana przez autora: 1 lipca 2014, 11:58