Mamusie luty 2015 ;)
-
WIADOMOŚĆ
-
1 porob byl oki nic sie nie stalo ale Jula sie za szybko pchala na swiat i porod trwal 10 minut gdzie w szpitalu bylam o godzinie 1 w nocy po badaniu polozna stwierdzila ze jak urodze do 22 to bedzie dobrze bo rozwarcie bylo male 3:50 zaczelam krwawic zdazylam dojsc na sale porodowa i Jula byla juz 4:05 pani nie zdazyla sie rozlozyc nawet smiala sie ze najszybszy porod jaki kiedykolwiek widziala ale niestety skonczyl sie godzinnym szyciem
-
Atakasobiejedna, zgadzam sie z Toba w 100%! Moj tez chce byc ze mna przy porodzie, bo chce mi pomagać, dbać o mnie. Rozumiem natomiast kobiety, ktore nie chcą, zeby facet był przy nich, każda z nas zna swoje męża/narzeczonego/chłopaka itd najlepiej i wie co bedzie dobre.
Moj kolega był przy swojej żonie w trakcie porodu, powiedział mi pózniej, ze teraz jeszcze bardziej ja szanuje, bo urodziła jego dziecko, bo widział jak to boli i wie, ze nie było łatwo. Powiedzial, ze to umocniło ich malzenstwo. Mysle jednak, ze to indywidualna decyzja i na pewno do niczego nie mozna zmuszać.
Do porodu jeszcze nam troche zostało:) powiem Wam, ze nie moge doczekać sie pierwszego kopniaka:)juska19, słoneczna 85, MistrzyniWKochamCieMisiu, Bietka, sebza, Fedra lubią tę wiadomość
-
Atakasobiejedna - też się z Tobą zgadzam! Mój małż był przy porodzie i wstrętu do seksu nie miał, to ja bałam się, że jeszcze wszystko się nie zrosło i dopiero 3 mies po porodzie zaczęliśmy się ponownie "przytulać" ;)ale ja wstrzymywałam, na pewno nie on
Dodatkowo mąż zawsze wspomina poród jako coś wspaniałego (oczywiście z jego perspektywy), jak zobaczył naszego synka to popłynęły mu łzy ze szczęścia. Tak jakby czas się zatrzymał i pomimo, że było wokół sporo ludzi - dla nas byliśmy tylko my (rodzice) i nasze maleńkie dziecko, nic poza tym nie istniało.
Teraz będę miała cesarkę i już żałuje, że nie będzie mógł być przy porodzie - bo nie wiem jak w innych, ale w lubelskich szpitalach nie wpuszczają nikogo na salę operacyjną tata czeka przed drzwiami. A szkoda...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca 2014, 11:40
Sue, sebza, Fedra lubią tę wiadomość
-
Mysle, ze u faceta, ktory jest przy porodzie łatwej tez rodzi sie więź z dzieckiem:) najlepiej zreszta powiedzą te z nas, ktore poród maja za sobą, dobrze podzielić sie doświadczeniem.
Ciekawe ile z nas bedzie miało cc. Ja chciałabym naturalnie urodzić, bo po cesarce na pewno brzuch boli długo. Miałam wycinamy wyrostek, mała dziurka w brzuchu a bolało mnie przez tydzien:/sebza lubi tę wiadomość
-
Mam natomiast koleżankę, ktora swojego wywaliła z porodowki, bo ja denerwował, chciała byc sama a inaczej nie mogła sie skupić
Najważniejsze to nikogo nie zmuszać, szczerze mówiąc, gdyby to faceci rodzili to nie wiem czy chciałabym przy tym byc:)Fedra, Madlene lubią tę wiadomość
-
Sue wrote:Mam natomiast koleżankę, ktora swojego wywaliła z porodowki, bo ja denerwował, chciała byc sama a inaczej nie mogła sie skupić
Najważniejsze to nikogo nie zmuszać, szczerze mówiąc, gdyby to faceci rodzili to nie wiem czy chciałabym przy tym byc:)
Tez biore taka sytuacje pod uwage, bo moj maz potrafi mnie wkurzyc jak malo kto, szczegolnie swoimi "zartami" Ale mysle ze moje przerazenie porodem bedzie takie wielkie ze nie bede zwracala uwagi na to co mowi A tak w ogole to obawiam sie ze jak mnie bedzie bardzo bolało to bede klnęła tak że uszy więdna...
A własnie, czy ktoras z Was tez nigdy nie byla w szpitalu? Dla mnie samo trafienie do szpitala to juz bedzie masakra, zawsze jak kogos odwiedzałam to az mnie ciarki przechodzily na sama mysl o spaniu na tych metalowych łozkach, bakteriac szpitalnych, tym "peerelowskim" klimacie, strasznie przygnebiajace to dla mnie jest. -
dzień dobry
to i ja dzisiaj chwalę się brzuchem wchodząc w 11 tydzień
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/58f1c1b8b6c4.jpg
Atakasobiejedna ja już tyle razy byłam,że mnie szpital nie ruszaMistrzyniWKochamCieMisiu, Fedra lubią tę wiadomość
-
Ja dziś podjęłam dwie decyzje
1. Wracam do zdrowego odżywiania, wyjęłam z zamrażarki chlebek żytni na zakwasie i orkiszowy z amarantusem i quinoą. Do menu włączam mleko owsiane z wapniem i wit. D, avocado, pasta sezamowa, hummus, sporo mrożonych jagód - mam od rodziców z ogródka.
Mdłości definitywnie się skończyły, więc pora zadbać o zbilansowaną dietę.
2. Przenoszę się z wanny pod prysznic. Wcześniej wanna była moja a M. korzystał w prysznica.
MistrzyniWKochamCieMisiu, Fedra lubią tę wiadomość
-
A mnie od rana przywitały wymioty... permanentne mdłości i wymioty raz dziennie standard ale dzisiaj to mnie trzepie niemiłosiernie.
Gratulacje dziewuszki udanych wizyt i pięknych maluszków.
co do domowych sposobów na bol glowy to mam tylko jeden iść na siłę spac...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca 2014, 14:51
-
Sue wrote:Mam dzis koszmarny bol głowy - wiecie jak sobie poradzić jakoś domowym sposobem?
-
A co do porodu chyba wolałbym być bez mojego. Ogólnie obawiam się porodu tyle słyszę jak to strasznie boli:) nie wiem czy jeszcze on by mnie przy tym nie denerwował chociaż mój bardzo by chciał być przy nas
Też rano przywitały mnie wymioty mam nadzieje ze jednorazowe...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca 2014, 14:25
-
Słoneczna, tak, leczo się robi, pachnie obłędnie w całym domu, wyjadam po kawałku z garnka bo już nie mogę się doczekać i rzeczywiście moim błędem było to, że nie dodawałam pomidorów z puszki. Teraz będzie pyszniutkie. Najem się aż pęknę
Jeśli chodzi o poród to powiedziałam mojemu mężowi, że teraz są takie badania i milion artykułów powstaje, że faceci mogą mieć różne traumy itd, On już trochę o tym wiedział, bo raz w kościele ksiądz wypalił z jakimiś tekstami, że dziecko to prawdziwy skarb bla bla bla, ale do porodu to najlepiej sama kobieta, bo ona jest do tego stworzona, a mężczyzna może mieć uraz... Mój mąż się pyta,
- a co jeśli Ty będziesz się bała rodzić?
- jeśli będziesz tak zmęczona, że nie będziesz dała rady przeć?
- co jeśli będziesz się bała iść na kupę do łazienki po zszywaniu krocza
- nie będziesz miała traumy?
No i uwielbiam go za to, bo uważam, że trochę się w ostatnim czasie nad mężczyznami użalają w tych artykułach. A prawda jest taka, że wcale nie musi nigdzie patrzeć, nic przecinać, nic fotografować. Przecież facet jest po to, żeby wspierać.
Ja sobie nie wyobrażam porodu bez męża i tak jak pisałyście, jeśli by powiedział, że nie chce, to wzięłabym kogoś bliskiego. Na szczęście on mówi, że dokładnie tak, jak jedna z Was tu napisała - jak zacząłem to i skończę z Tobą, a nie że do przyjemności to się rwałem, a jak przychodzi do brudnej roboty, to leć sama.
Ale zaznaczam, że totalnie rozumiem kobiety, które nie chcą rodzić z mężami. I to należy uszanować.
Januszkowa, truskawkax25, Sue, Fedra, MistrzyniWKochamCieMisiu lubią tę wiadomość
-
dziewczynki jakie wy szczuplutkie a brzusie sliczne:)
ja jestem po cc i niestety u nas tez jest tak ze maz nie moze byc na sali operacyjnej. jakie chcesz znieczulenie wybierasz sama ja mialam od pasa w dol bo chcialam wiedziec co sie dzieje i od razu po porodzie zobaczyc corke i czy wszystko jest ok.ogolnie cc wspominam ok samą operacje i po nawet dobrze sie czulam wiadomo chwile trwa to gojenie.Cora sie nie odwrocila dlatego mialam cc teraz sie boje co to bedzie:) -
brzuszki rewelacja ślicznie rosną mój też już się pokazuje coraz śmielej
co do porodu rodzinnego - ja nie rozumiałam jak wielkie znaczenie ma Mąż przy porodzie dopóki nie spotkało mnie poronienie, dopóki nie musiałam urodzić swojej martwej Córeczki..o godz. 14 trafiłam do szpitala, podali mi tabletki dopochwowe na wywołanie skurczy i rozwarcia...do wieczora i przez noc był jeszcze w miarę znośnie. Ból był na początku taki jakbym miała @ dostać, wieczorem zaczęły się już skurcze, mniej lub bardziej regularne ale były z wyraźnymi przerwami. Mąż był cały czas przy mnie, 3mał mnie za rękę, liczył ze mną te cholerne skurcze, spacerował po korytarzu i płakał razem ze mną...na drugi dzień z rana dołożyli kolejne tabletki bo szyjka była ledwo zgłądzona...i wtedy zaczął się armagedon...ból był okrutny, miałam tak mocne skurcze i tak częste że przy końcu powiedziałam pielęgniarce że jak czegoś ze mną mnie zrobią to im zemdleję...było mi słodko z bólu...przy każdym skurczu ściskałam mocno Męża za rękę, masował mnie po krzyżu. Bolało tak że nawet nie umiałam wstać z łóżka..3,5 godz największego bólu i urodziłam moją Maleńką, całe 18cm, Mąż widział jak Mała ze mnie wyszła, jak polała się krew, nie sprawiło to żeby odsunął się od mnie, żeby nabrał niechęci do sexu, może to kwestia podejścia i człowieka, ale jak któraś tu już wspomniała jesteśmy razem na dobre i złe, w chorobie i zdrowiu...Mąż był przy mnie kiedy cierpiałam, kiedy płakałam, kiedy mnie usypiali do zabiegu i zaraz po przebudzeniu. Był dla mnie meeeeega gigantycznym oparciem. Ja sobie nie wyobrażam porodu bez takiego oparcia jakim jest Mąż... -
angelstw wrote:brzuszki rewelacja ślicznie rosną mój też już się pokazuje coraz śmielej
co do porodu rodzinnego - ja nie rozumiałam jak wielkie znaczenie ma Mąż przy porodzie dopóki nie spotkało mnie poronienie, dopóki nie musiałam urodzić swojej martwej Córeczki..o godz. 14 trafiłam do szpitala, podali mi tabletki dopochwowe na wywołanie skurczy i rozwarcia...do wieczora i przez noc był jeszcze w miarę znośnie. Ból był na początku taki jakbym miała @ dostać, wieczorem zaczęły się już skurcze, mniej lub bardziej regularne ale były z wyraźnymi przerwami. Mąż był cały czas przy mnie, 3mał mnie za rękę, liczył ze mną te cholerne skurcze, spacerował po korytarzu i płakał razem ze mną...na drugi dzień z rana dołożyli kolejne tabletki bo szyjka była ledwo zgłądzona...i wtedy zaczął się armagedon...ból był okrutny, miałam tak mocne skurcze i tak częste że przy końcu powiedziałam pielęgniarce że jak czegoś ze mną mnie zrobią to im zemdleję...było mi słodko z bólu...przy każdym skurczu ściskałam mocno Męża za rękę, masował mnie po krzyżu. Bolało tak że nawet nie umiałam wstać z łóżka..3,5 godz największego bólu i urodziłam moją Maleńką, całe 18cm, Mąż widział jak Mała ze mnie wyszła, jak polała się krew, nie sprawiło to żeby odsunął się od mnie, żeby nabrał niechęci do sexu, może to kwestia podejścia i człowieka, ale jak któraś tu już wspomniała jesteśmy razem na dobre i złe, w chorobie i zdrowiu...Mąż był przy mnie kiedy cierpiałam, kiedy płakałam, kiedy mnie usypiali do zabiegu i zaraz po przebudzeniu. Był dla mnie meeeeega gigantycznym oparciem. Ja sobie nie wyobrażam porodu bez takiego oparcia jakim jest Mąż...
Poplakalam sie bardzo Wam wspolczuje tego co musieliscie przejsc...
I rozumiem co znaczy wsparcie meza ja nie "rodzilam" mialam lyzeczkowanie ale moj tez byl z mna od rana do wypisu i widzial jak krew zalala mnie od pasa w dol jak cierpialam... to wszystko Nas wzmocnilo
Ale ja niestety bede miec chyba cc wiec maz zostanie na korytarzu...
17.04.2013 - 29.06.2013 - 11 tydz
2015 Nati
2017 Suzi