Mamusie luty 2015 ;)
-
WIADOMOŚĆ
-
Gosiak wrote:Nie wiem w jakiej ilości wody... a jaką masz kaszkę? Bo ja na Holle czytałam, że się nie gotuje tylko zalewa ciepłą wodą.
Przygotuj 70ml przegotowanej wody, ostudź do temperatury ok. 50C, dodaj 2 łyżki stołowe kaszki (ok. 10g). Dokładnie wymieszaj.
Nie podgrzewaj w kuchence mikrofalowej.A na oleju Holle widnieje:
Dawkowanie: na 200g przygotowanego dania:
- warzyw z mięsem: dodać 2 łyżeczki od herbaty;
- mieszanki zbożowo-owocowej: dodać 1 łyżeczkę od herbaty.Gosiak lubi tę wiadomość
"Być może dla świata jesteś jedynie człowiekiem, lecz dla nas Twoich rodziców jesteś całym światem"
Dwa wymarzone Cuda(czki) - Laura 13.02.2015 i Adaś 23.02.2017 -
Pocahontas wrote:to tak jak u mnie, do rodziców z 25min autem:) ale odpocznę, a mama bez prawka codziennie by do mnie nie dojeżdżała:)
ja mieszkam z teściową, mam nadzieję, że już niedługo, na początku nie powiem, bo pomagała mi, ale jak wszystko zaczeło być nie po jej myśli, to ma nas gdzieś, że tak powiem, jedynie dzwoni do wszystkich i opowiada, że właśnie kąpała (nawet raz tego nie zrobiłą, zawsze stoi i sie parzy), przebierała, czy była na spacerze z dziećmi (czasami wyjdzie i powie idz se zjedz ja z nimi posiedze, ale czasem mi sie woda nie zagotuje na herbate a ta się drze, że nie chcą spać! ONA BY CHCIALA SIEDZIEĆ NA ŁAWCE, A ONI ŻEBY SPALI - TO BY "SPACEROWAŁA" więc wychodzę i spaceruję z nimi, ehh
ona zdecydowała, że ja będę jednym się opiekowała, a drugi jej będzie i będzie na butli i będzie z nią spał!!! słyszałyście o podobnych dziwach, no wariatka! i ciągle powtarzała, że mikołaj będzie jej (to ten spokojniejszy).
O matko.... niby samemu nie jest łatwo ale ja to się cieszę, że mieszkamy sami. Z taką teściowa to ja dziękuję...nie dość , że z dziecmi przeżywasz kupę stresów i poświęcasz im maximum energii to jeszcze takich rzeczy wysłuchiwać....oszalała bym....faktycznie masz cierpliwość...w moim przypadku była by już wojna.Gosiak lubi tę wiadomość
-
Hejka mamusie
Pocahontas witajwspółczuję teściowej. Ja bym nie wyrobiła psychicznie, tym bardziej, że masz ja na codzień.
Ja zacznę posiłki wprowadzać na początku sierpnia jak młody skończy 6 miesięcy. Zaczynam chyba od jaglanki. Z olejów mam kokosowy, lniany i rzepakowy, wszystkie nierafinowane.
Groszek miała mieć w tym tygodniu zabieg, ale nie znam szczegółów.
My od wczoraj znowu na wsi, tym razem tylko do niedzieliteraz już często jeździć tu nie będziemy, bo mąż w następnym tygodniu wraca do pracy. Za szybko ten jego urlop minął.
Gosiak lubi tę wiadomość
-
Ale znam i takich co to lubia sobie wygodnie pożyć mimo, że warunki finansowe mają spokojnie na piękny dom. Oni chodzą sobie na kursy językowe, basen, saunę, na studia tak dla rozrywki, tipsy, kosmetyczka, fryzjer, koleżanki. ale nie pracuje bo nie musi a dziećmi zajmuje się babcia. babcia codziennie obiadek cieply poda, poprasuje, posprząta w domu. Babcia nakarmi, ulula, pobawi się....no życie jak w Madrycie ale chyba mnie bolała by myśl, że moje dzieci bardziej tęsknią za babcią niż za mamą....
Gosiak, Lara 82 lubią tę wiadomość
-
Pocahontas no to masz dziwaczna tesciowa. Jak ja sie ciesze ze z moja juz nie mieszkam. Tak na odleglosc to nasze relacje sa oki.
No ja tez bym tak od 22 sierpnia chciala wprowadzac nowe posilki. To bedzie akurat 6miesiecy kp. Jeszcze sie rozgladam za kaszkami, olejami i sloiczkami. Niedlugo musze zrobic zamowienie w Gemini.
Ponawiam pytanie: czy jak kp to po 6 miesiacu podajemy dziecku wode lub herbatke?
Wlasnie tez myslalam o Groszku... -
No i jak zwykle wieczorne marudzenie i placz przy usypianiu na noc. Juz nie mam sil, padam na twarz... Na rocznice zjedlismy sobie lososia z frytkami i surowka z marchwii i jablka. Deser w postaci lodow z bita smietana jest na jutro z powodu marudzenia synka. Nawet dobrze sie nie poprzytulalismy. Ehh... Uciekam spac. Dobranoc.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnynie wiem kiedy ale popsułam moje dziecko jesli chodzi o jedzenie. Od połowy maja mniej więcej musze karmic małego na śpiocha bo inaczej nie zje. Był jeszcze moment w czerwcu chyba że jak go karmiłam wtedy kiedy chciał bez intewencji tj nawet z przerwa w ciagu dnia 6h (nie był głodny) to udawało mi sie normalnie. A teraz znowu to samo. Nawet jak jest bardzo głodny to nie zje - musze go uspic trochę dopiero wtedy....
Nie wiem co wtedy zrobiłam, że przyzwyczaił sie do tego. Troche to męczące szczegolnie jak mam wyjść albo zostawic go z ciotka lub teściową.... -
nick nieaktualny
-
U nas dziś JUŻ trzecia drzemka!
Młoda wstała o 5 i do tego taka pogoda... pierwsza była od 6:30 do 8:20, druga od 10:00 do 10:30 i właśnie zaczęła się trzecia. Idealnie byłoby gdyby pospała do 13:00, nakarmiłabym i na 13:30 poleciała do fryzjera. Tak do 15:00 mi zejdzie.Pia Gizela, LadyDi lubią tę wiadomość
-
*Sylwia, współczuję, znam przypadek, gdzie dziecko było karmione na śpiocha, masakra, jak strasznie zgłodniała, to była tak zła, że aż ciężko jej było usnąć, a mlekiem czy kaszką pluła... ja Nkosiowi też kilka razy próbowałam dać na śpiocha (gdy mi prawie nic nie chciał zjeść), ale potem mi ulewał, więc zrezygnowałam z tego... ogólnie to też marudka jeśli chodzi o jedzenie, Mikołajek 180 wypije i może się bawić 3-4 godz, a z Nikusiem od początku problemy, 60 zje, a potem się bawi, trzeba go odbić ponosić i dalej karmić i zje tak 100-150 różnie, z Mikim to max 10min schodzi a z Nikosiem nawet godzinka, czasem po 90 czy 100 chce jeść za 2 godz a czasem za 5.
dzisiaj go cmokałam co chwilę w czoło i ładnie zjadł, ciągle coś wymyślam, żeby go zająć, ale to trudne, bo czasem trzeba zamknąć pokój i wyciszyć go, zasunąć rolety i wtedy się nie rozprasza i w ciszy i spokoju zje, a czasem je jak się z nim chodzi, czy całuje po rączkach czy czole:) chce by się coś działo i pije mleko... jest milion razy bardziej wymagający od brata... nie raz ręce opadają... -
No i nici z fryzjera... poszłam na 13:30 i się okazało, że dzwoniły do mnie, bo się przeciąga i żeby przyjść o 14 albo ona zadzwoni po mnie. To już jej powiedziałam, że samo strzyżenie, bez farby, ok. Poszliśmy po 14 połazić po osiedlu i czekam na ten telefon. Po 14:30 wpadłam tam powiedzieć, że niestety dziecko już marudne i chcę się przepisać na przyszły tydzień. Powiedziała, żebym przyszła z Janką, bo ma na rano tylko terminy i niby się zapisałam na poniedziałek, ale tego kompletnie nie widzę, więc w poniedziałek to odwołam. Wkurzyłam się, wrrr
-
nick nieaktualnyPocahontas wrote:*Sylwia, współczuję, znam przypadek, gdzie dziecko było karmione na śpiocha, masakra, jak strasznie zgłodniała, to była tak zła, że aż ciężko jej było usnąć, a mlekiem czy kaszką pluła... ja Nkosiowi też kilka razy próbowałam dać na śpiocha (gdy mi prawie nic nie chciał zjeść), ale potem mi ulewał, więc zrezygnowałam z tego... ogólnie to też marudka jeśli chodzi o jedzenie, Mikołajek 180 wypije i może się bawić 3-4 godz, a z Nikusiem od początku problemy, 60 zje, a potem się bawi, trzeba go odbić ponosić i dalej karmić i zje tak 100-150 różnie, z Mikim to max 10min schodzi a z Nikosiem nawet godzinka, czasem po 90 czy 100 chce jeść za 2 godz a czasem za 5.
dzisiaj go cmokałam co chwilę w czoło i ładnie zjadł, ciągle coś wymyślam, żeby go zająć, ale to trudne, bo czasem trzeba zamknąć pokój i wyciszyć go, zasunąć rolety i wtedy się nie rozprasza i w ciszy i spokoju zje, a czasem je jak się z nim chodzi, czy całuje po rączkach czy czole:) chce by się coś działo i pije mleko... jest milion razy bardziej wymagający od brata... nie raz ręce opadają...
Niestety u mnie nie działa na żądanie bo jak mały chce to ma lecieć zanim jeszcze weźmie cycka do buzi inaczej jest awantura. Mam nadzieję że jak przejdę na mm to będzie lepiej. Dziwią jak na złość mało je i mało śpi. Nie wiem czy dzisiaj mam wyjątkowo treściwy pokarm czy co ale robi sobie przerwy nawet 6h bez płaczu a je potem góra 3min ehh -
nick nieaktualnyGosiak wrote:No i nici z fryzjera... poszłam na 13:30 i się okazało, że dzwoniły do mnie, bo się przeciąga i żeby przyjść o 14 albo ona zadzwoni po mnie. To już jej powiedziałam, że samo strzyżenie, bez farby, ok. Poszliśmy po 14 połazić po osiedlu i czekam na ten telefon. Po 14:30 wpadłam tam powiedzieć, że niestety dziecko już marudne i chcę się przepisać na przyszły tydzień. Powiedziała, żebym przyszła z Janką, bo ma na rano tylko terminy i niby się zapisałam na poniedziałek, ale tego kompletnie nie widzę, więc w poniedziałek to odwołam. Wkurzyłam się, wrrr
A nie da rady przetrzymać Janki z jedzeniem?tj zabawić ją przez godzinkę?