Mamusie luty 2015 ;)
-
WIADOMOŚĆ
-
bella84 wrote:A czy ta pchrona 6 miesiecy obowiazuje tez na wychowawczym?
Edit:
https://parenting.pl/portal/zwolnienie-po-urlopie-wychowawczym
Pracodawca ma prawo zwolnić pracownika, który wrócił do pracy po urlopie wychowawczym. Jest to moment, w którym kończy się okres "ochronny" pracownika. Tylko czas od momentu złożenia przez pracownika wniosku o urlop wychowawczy aż do powrotu z tego urlopu jest czasem „ochronnym”, niepozwalającym pracodawcy na zwolnienie pracownika.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 września 2015, 09:03
-
Bella piszesz takie rzeczy w moim kierunku, a sama wyjechałaś na dwa posty odnośnie szczepień [?] I z czego mam się cieszyć? Poszły w duszy - mogły iść tutaj. Tylko porównanie szczepienia do połowy łyżeczki vegety jest delikatnie nieadekwatne . Chyba do dzisiaj nie zauważyłaś, że to jest forum, a nie kółko wzajemnej adoracji i wymieniamy się tutaj poglądami, a nie narzucamy swoje fobie. I widzisz, tutaj masz odpowiedź dlaczego nikt nie pisnął słówkiem odnośnie vegety.
Kocham takie poranki [ziewa i śmieje się w duszy].derii84 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnynie chodzi o to że mnie zwolnią, bo raczej nie. Tylko muszę poszukac pracy gdzie będę mogła sie troche rozwinac no i lepiej płatnej bo w tej chwili dostaje grosze. Jak teraz nic nie znajde to będę szukała po macierzynskim ale teraz jest o tyle dobry moment że jesli znajde jakas pracę to będę miała czas żeby przetestowac firmę. Jak nie wyjdzie to wrócę do swojej starej i będę szukać dalej. Tj chcę dlatego na macierzyńskim znaleźć pracę żeby miec ta gwarancę że jak nie wyjdzie to mam do czego wracać. Teraz mamy takie kredyty że nie możemy sobie pozwolic na to żebym nie miała pracy nawet marnie płatnej.
Na prawdę bardzo chętnie bym została z Grzesiem do końca, ale kurcze potrzebujemy troche więcej kasy -
Angela ja sie wogole tej vegety nie czepiam poprostu co chwile ostatnio z odmiennego zdania od innych robi sie kontrowersyjny temat no i nie porownuje vegety do szczepien bo niby gdzie! Dalam przyklad a Ty sie obruszasz! Wyjechalam na 2 posty o szczepieniach mowisz? W sumie jakby podliczyc wszystkie moje posty dot szczepien tu na forum to pewnie i ponad 10 bedzie i co z tego? Nie no ok nie chce mi sie tego ciagnac bo nie widze wiekszego sensu. Milego dnia
-
Katis ja tam nie widze by komus odbilo;) dyskusja jak kazda i juz.. Ja tam sie dziewczyny nie obrazam wogole bo ja nie z tych co o byle slowo na piecie sie odwroca i foch wiec na forum zostaje;p latwo sie mnie nie pozbedziecie;)
Kazdy ma prawo do opini wlasnej jak i odpowiedzi na komentarz innych ot cala filozofia;)
Sylwia totrzymam kciuki bysie Grzes szybko przystosowal;) aTobie oczywiscie zycze sukcesu w szukaniu nowej lracy;) z ciekawosci w jakim zawodzie szukasz?monika_ lubi tę wiadomość
-
Do dnia dzisiejszego myślałam, że pójście dziecka do przedszkola to wbrew pozorom prywatne przeżycie - rodziców i dziecka, ale jednak Facebook wyprowadził mnie z błędu. Cała tablica zasypana postami, że dzieci idą do przedszkola... I po co to? Kiedyś dzieci szły do przedszkola i jakoś matki nie dzwoniły między sobą i nie przekazywały tego nawet pocztą pantoflową
Gosiak, Laurka, derii84, asia888 lubią tę wiadomość
-
Ja nie wiem co tam wrzucaja na fb ale ja to jak zostawie dziecko w zlobku czy przedszkolu to widok bedzie taki ze dziecko moze i szczesliwe bo beda dzieci/ albo placz ze mama odchodzi a matka z kolei bedzie zalewala sie lzami bo pierwszy raz bedzie musiala rkzstac sie z dzieckiem na czas inny niz nocny sen czy popoludniowa drzemka... Dziecko bedzie nabywac nowych umiejetnosci a mnie tam nie bedzie.... Wiec czy tu jest jakas scena do uwiecznienia ;p rozmazany make up o!
-
adulcova wrote:Kiedyś dzieci szły do przedszkola i jakoś matki nie dzwoniły między sobą i nie przekazywały tego nawet pocztą pantoflową
Oj chyba jednak dzwoniły A jak jeszcze nie mogły dzwonić, bo nie było telefonów, to siedziały na ławkach przed domami i gadały aż się zbliżał czas odbioru dzieci i szły razem wszystkie Przynajmniej tak mi opowiadała babcia, że zawsze to było przeżycie jak taki mały pisklaczek frunął do przedszkola
A tak w ogóle to CZEŚĆ! Czytam Was sobie, ale nie mam czasu pisać. Tak w ogóle to sporo nowych nicków i dużo mniej 'starych"
Nie będę dolewać oliwy do ognia w sprawach kontrowersyjnych, powiem tylko (bo był poruszany temat), że lot samolotem z dzieckiem to super sprawa. Leciałam z Maksem dwa razy sama i było bardzo ok. Jeśli dodatkowo leci się z kimś to w ogóle bajka, bo najgorsza sprawa w tym całym locie to to,że obok może być inny, obcy pasażer. No i ogólnie jest kilka trików, które pozwalają z uśmiechem na ustach znieść podróżowanie samolotem.
Maks ma się dobrze. Próbuje gaworzyć (mamuuuu, babuuuu, jejuuuu, oooo ) , robi "papa", pokazuje "nie" oraz gdzie jest oko, nos i buzia. No i lampa. Lampa to każdy żyrandol Pełza z prędkością światła, szczególnie jak w zasięgu wzroku znajdzie się kot, ale nie siada i nie siedzi stabilnie sam. Nie raczkuje. Nie ma też ani jednego zęba. No ale tym się nie przejmuję, bo w końcu jakieś zęby muszą mu wyrosnąć Nie znam bezzębnych dzieci Rozszerzamy dietę już ponad miesiąc i już sporo zjada, ale kaszy nie lubi. Uwielbia owoce, w każdej postaci, ale ma nadal problemy z przełykaniem kawałków. Nauczył się pięknie żuć. I żuje wszystko co ma w buzi w taki prześmieszny sposób... trochę jak krowa (matko, co za porównanie). Nadal je moje mleko, tylko niestety z butelki, bo się zbuntował kiedyś tam na cycusia i przestał dobrze jeść. Ale już to przetrawiłam, przepłakałam i przyzwyczaiłam się do laktatora. Maks nie chce w ogóle mm.I w sumie chyba dobrze.. ja też nie lubię mleka w proszku Maksymilian jest szczepiony, co prawda w Szwajcarii szczepienia są dużo później niż w PL a my dodatkowo jeszcze przesunęliśmy je i póki co mieliśmy dopiero dwa szczepienia 5w1. na rota nie szczepiliśmy , bo pediatra mówiła, że bez sensu. Mam nadzieję,że nas nie trafi...
Ogólnie jest nam dobrze ze sobą i ten etap, na którym jesteśmy jest naprawdę fajny i przynosi dużo radości. No może oprócz tego pełzania i wkładania paluchów w kontakty, obijania o szklany stolik kawowy, wyciągania książek z półki i otwierania szafek
ok, milk timeGosiak, Laurka, kasia_1988, LadyDi, Lara 82, Sue, derii84 lubią tę wiadomość
-
sebza wrote:Nie będę dolewać oliwy do ognia w sprawach kontrowersyjnych, powiem tylko (bo był poruszany temat), że lot samolotem z dzieckiem to super sprawa. Leciałam z Maksem dwa razy sama i było bardzo ok. Jeśli dodatkowo leci się z kimś to w ogóle bajka, bo najgorsza sprawa w tym całym locie to to,że obok może być inny, obcy pasażer. No i ogólnie jest kilka trików, które pozwalają z uśmiechem na ustach znieść podróżowanie samolotem.
Laurka lubi tę wiadomość
-
Przede wszystkim poranny lot hehe. gwarancja śpiącego dziecka:)
A tak na poważnie :
- mamie z dzieckiem przysługuje pierwszeństwo przy wsiadaniu do samolotu. Proponuję z tego nie korzystać. Zanim wszyscy wsiądą i samolot oderwie się od ziemi miną długie minuty uziemienia na miejscu, czego dzieci nie lubią. Najlepiej wsiadać, jak już wszyscy siedzą - wtedy migusiem na swoje miejsce i rach ciach samolot leci. Tym bardziej,jeśli jest autobus podstawiony zamiast rękawa. Jedziemy ostatnim autobusem i jako ostatni wsiadamy. Nie ma nic gorszego jak płyta lotniska głośny silnik i dziecko czekające na wejście do samolotu.
- pas dla dziecka - można poprosić stewardesse o pomoc w zapięciu i przekręcić klamrę od razu tak, aby nie przeszkadzała w zasypianiu. Mój Maks śpi w samolocie "brzuszek do brzuszka" ale jak dzieci spią na ramieniu to często mają pod boczkiem te klamry i jest niewygodnie.
- kropelki do noska - działają dobrze na śluzówkę i dziecku nic się nie rozpulchnia ani nie wysycha w nosku przez co może spokojnie spać ( wiem,że rodzice też dają różne inne rzeczy - preparaty przeciwbólowe, coś na uspokojenie, ale ja nie podawałam nic oprócz kropelek)
- proponuję powiesić siatkę na zużyte chusteczki, jedzonko wymiętoszone czy niechciane zabawki. Trudno jest jedną ręką operować przy ciasnej kieszeni fotela. Ten problem nie istnieje, jak się z kimś leci oczywiście
- cenna rada: nie wszystkie toalety na lotnisku mają przewijak
- cycuś albo butelka podczas startu i lądowania - szum silników, unoszący się samolot , ciepło i przytulasek z mamą i dodatkowo ciepłe picie daje prawie pewność, że niemowlak zaśnie. No i wiadomo - uszy nie będą zatkane i główka nie będzie bolała przez to , że dziecko przełyka.
- na całe lotniskowe szaleństwa z bagażem itd najlepsze są chusty i nosidła. Maks był w nosidle. W Zurichu nie musiałam go wyjmować do kontroli bezpieczeństwa, w Warszawie niestety tak. Podobno jak dziecko jest w chuście to nie trzeba wyjmować, ale nie wiem czy to prawa. Kontrola w Warszawie jest zawsze nadgorliwa według mnie i pewnie chusta też im się nie spodoba.
Maks w nosidle obserwował świat, w samolocie już zdjęłam i widziałam ,że skutecznie go nosiło ululało, tak, żeby zaraz zasnąć
To takie najważniejsze.
A, jeśli jakaś mama obawia się o karmienie to niech przestanie. Ja sobie poradziłam z odciąganiem i karmieniem z butelki, wiec na pewno dacie radę. Polecam podróze samolotem. Dużo fajniej niż samochodem.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 września 2015, 13:45
Gosiak, Laurka, LadyDi, Lara 82 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnybella84 wrote:Katis ja tam nie widze by komus odbilo;) dyskusja jak kazda i juz.. Ja tam sie dziewczyny nie obrazam wogole bo ja nie z tych co o byle slowo na piecie sie odwroca i foch wiec na forum zostaje;p latwo sie mnie nie pozbedziecie;)
Kazdy ma prawo do opini wlasnej jak i odpowiedzi na komentarz innych ot cala filozofia;)
Sylwia totrzymam kciuki bysie Grzes szybko przystosowal;) aTobie oczywiscie zycze sukcesu w szukaniu nowej lracy;) z ciekawosci w jakim zawodzie szukasz?
jestem architektem z uprawnieniami - także moge wszytsko . W branży lipa z zatrudnieniem bo najchetniej zatrudniaja na umowy o dzieło/zlecenie . Etat to luksus. Ogólnie panuje wyzysk.... szkodagadac. mam nadzieje, że sie uda znależć cos fajnego i dobrze płatnego. Teraz firma w której pracuje jest nienajgorsza ale płaca grosze - i to dosłownie. Jestem na prowizji. Z tym że prowizji nie widziałam przez cały okres ciazy dlatego mam takie smieszne pieniądze teraz na urlopie. Ale co tam...
dzisiaj przezyłam koszmar - Grzes spadł z łóżka. Zmieniałam mu pościel w łóżeczku i połozyłam go na naszym łóżku przy ścianie. Nie wiem kiedy ale to był moment i uslyszałam jak spadł na podłogę. Jedno szczeście że mamy panele no i łóżko nie jest wysokie - jakieś 40-45cm. Mały ma guza na czole i troszke czerwone pod okiem. Bylam już na pogotowiu, zrobili rtg. Wszytsko w normie. mam obserwować 2 dni.......
Koszmar... tak sie wystraszyłam. Na razie jest w dobrym humorze -
ojej Sylwia wspolczuje:( upadek z lozka to chyba jedna z wiekszych traum dla rodzica ale napewno bedzie dobrze! Z ta obserwacja pewnie chodzi o to czy nagle nie jest bardziej osowialy i nie wymiotuje- pod katem wstrzasu mozgu ale gdzies czytalam albo tu na forum albo gdzies ze podczas upadku cialo dziecka staje sie wiotke i dzieki temu taki upadek mu jakos bardzo nie grozi jesli o zdrowie chodzi... Niemniej jednak nasze maluchy sa juz coraz bardziej ruchliwe i mize sie wydawac ze kladziemy w miejscu bezpiecznym a tu na wysokosciach jednak takiego nie ma... Wiec oczy do okola glowki
-
nick nieaktualny
-
Co do pracy nie myslalas by zalozyc wlasna dzialalnosc? Zaczac od jakiegos bloga z pomyslami/ wlasnymi projektami?
Wiem ze architekci maja nielatwy kawalek chleba .. Mam paru znajomych po pg architekturze i lekko nie jest.. W duzej mierze powybijali sie Ci z kontaktami i rodzina ktora juz w tym siedzi.. A czesc powyjezdzala za granice i tam probuje swoich sil...