X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum W ciąży - ogólne Mamusie październik 2019
Odpowiedz

Mamusie październik 2019

Oceń ten wątek:
  • Kookosowa Autorytet
    Postów: 1939 1984

    Wysłany: 10 października 2019, 09:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Japonka wlasnie jade do szpitala u myślałam o tobie. Ściągnęłam cie normalnie. Ty sir w ogole tym nie przejmuj. Jestes najlepsza mama na swiecie. Za chwile sie nauczycie nawzajem siebie u zostanie tylko sana przyjemnosc macierzynstwa. Mi powoli mleko tez zaczyna spadac. Nie mam anj czasu odciagac. Wczoraj 12 godzin zero laktatora bo nie mialam jak. Nie przejmuje sie tym. Matka sie jest sercem a nie cyckami.
    A jak twoj brzuch po wielowodziu? Jak sie czujesz po?


    Bartuś 19.09.2019 20:14
    37 tydzien 1 dzien :)
    Witaj synku
  • Konieczynka Autorytet
    Postów: 1661 1354

    Wysłany: 10 października 2019, 09:30

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witam po w miarę dobrej nocy.
    Lili budziła się sama, bez budzika i myślę że to super, bo znaczy że zoltaczka odpuszcza. Kup nie ma nadal. Od wczoraj odstawiamy nabiał i dziś jest spokojniej. Czy przypadek, zobaczymy z czasem.
    Dziś 2 tygodnie a pępek nam się trzyma, nawet nie odstaje z żadnej strony. Syn miał 7 tygodni, oby się nie powtórzyło.

    Japonka po tym co przeszłas w ciąży każda z nas Cię podziwia. Wielowodzie, szpital nikomu nie sprzyja. Nic nie możesz sobie zarzucić. Na przebieg ciąży nie mamy większego wpływu a robiłaś wszystko żeby donosic. A zabrakło niewiele do 37tc.
    Karmienie myślę że można rozkręcić, ale z mojej perspektywy to walka. Jeśli znajdziesz w sobie determinację to laktator 8razy dziennie metoda 7-5-3. Pochlania mnóstwo czasu. Slod jeczmienny i woda, woda, woda. I normalne pełnowartościowe posiłki. Mleko z czegoś musi powstawać.

    U nas imię było kompromisem między moja Liliana a męża Mia. I trochę mi szkoda że jest Lidia a nie Liliana, choć ja i tak mówię Lili. Mojej mamie Lidia bardzo się nie podobalo, bo to tak jak w 4 pancernych. Taki argument. Jeszcze po porodzie moja rodzina pytała czy napewno nie Liliana. A wszystkim moja mama powiedziała że bedzie Liliana i dostawałam gratulacje od ciotek i życzenia zdrowia dla LiliAnki.
    Tesciowie bez komentarza.

    Karmienie i mi nie sprawia jakiejś mega satysfakcji i przyjemnosci. Raczej stres czy to przez mleko ból brzucha, czy się najda itd. Ale chce karmić póki nie będzie samodzielnie się przemieszczać. Jak zacznie raczkowac albo chodzić to już sobie tego nie wyobrażam. Syna karmilam do 7m. właśnie jak zaczął raczkowac powiedziałam dość. A że i tak dokarmialam mm to poszło z dnia na dzień. I ja odetchnelam i on też. ;)

    U mnie w tydzień po porodzie spadło 13-14 kg. Nadal mam +4 a najchętniej zrzucilabym 6kg. Tylko apetyt mam taki ze szybciej przytyje niz zchudne.

    Mania i Monalisa kciuki zacisniete.

    W trakcie porodu jadłam i nikogo nie pytałam o zdanie. Jeszcze mąż mi do sklepiku biegał po banana. ;P

    Owulacja w 37dc zakończona ciąża - KACPER 4040g i 58cm.

    starania od grudnia 2017, 26.09. 2019 córeczka :)
    23.07.2015 - synek

    event.png
  • adella1 Autorytet
    Postów: 760 580

    Wysłany: 10 października 2019, 09:32

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jupik wrote:
    A jak dbasz o bliznę? I rozumiem, że Twoja Zosia ci jej nie narusza przez to, że trzyma teraz do Ciebie dystans? Trochę się obawiam z jednej strony, że Kinga się na mnie rzuci i żeby nic nie naruszyła, z drugiej, że będzie jak u Ciebie- obrazi się i też zareaguje na przyjście brata negatywnie.. niestety nasze dzieci małe, nawet chyba nie ma sensu kupować prezentu od brata (niektórzy tak robią) bo moja półtoraroku i wydaje mi się, że i tak nie skuma..

    U nas starszak miał 1,9 roku jak Ula się pojawiła. Najpierw był zachwycony, glaskal ją po głowie, chciał przytulać. Potem zazdrosny i zły- jak trzymałam małą na rękach też chciał, jak ją karmilam to też chciał jeść. W tej samej sekundzie, natychmiast. Inaczej był płacz. Krzywdy jej nie robił, ale po tym wszystkim przestała go jakoś specjalnie interesować. Na pewno- trzeba w miarę możliwości interesować się starszym dzieckiem, tłumaczyć, żeby nie czuło się odtracone. To dla nich naprawdę ogromna zmiana- nie są już w centrum zainteresowania rodziców.

    Jupik, kasia1518 lubią tę wiadomość

  • Kinga82 Ekspertka
    Postów: 221 187

    Wysłany: 10 października 2019, 09:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Japonka jesteś najlepsza Mamą na świecie!!!ja też wychodziłam że szpitala se łzami w oczach i z myślą że jesteśmy zła Mama bo nie mogę karmić kp.Teraz też mnie czasem nachodzi że może nie zrobiłam wszystkiego żeby karmić ale tak jak dziewczyny piszą to my jesteśmy dla maluszków najważniejsze i nasza miłość a nie nasze cycki.

    m6jvh4cdtelsgr6u.png
  • Jupik Autorytet
    Postów: 2947 1313

    Wysłany: 10 października 2019, 09:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    moni05 wrote:
    Mania, tylko nie daj sobie wmówić żeby nie jeść przed wywoływaniem porodu. Na szczęście w moim szpitalu zawsze kazali się najeść. Bo skad masz mieć siły... ale wiem, ze niektórym przed oksytocyną zabraniają. Nonsens. Trzymaj się tam. ✊🏻✊🏻.

    Są 2 strony medalu. Mi też kazali przyjść na wywołanie na czczo. Miałam opory, ale posłuchałam. W trakcie porodu położna pozwoliła się trochę napić, wzięłam że 2 cukierki miętowe. Przyszedł anestezjolog do zzo i mi kategorycznie zabronił jeść i pić- ładnie opowiadał o znieczuleniu i ryzyku porodu zakończonego CC, że rzadko się zdarza, ale zdarzają się, i że "musimy być wszyscy na to gotowi" i najgorsze jak kobiecie się cofa w trakcie treść żołądka i muszą pilnować, żeby nie poszło do tchawicy..no i co, nie myślałam, że mnie to spotka, a wylądowałam na stole. Miałam wtedy moment, że zachciało mi się wymiotować, ale nie było czym i tego nie zrobiłam- i podziękowałam sobie w myślach, że posłuchałam kolesia i nie skusiłam się na nic, i że poszłam w ogóle na czczo do szpitala. Tak więc nie taki nonsens. Oczywiście siły na poród trzeba mieć, ale nie bez powodu- szczególnie jak wywołują proszą o bycie na czczo.

    moni05 lubi tę wiadomość

    dxomf71x292hw6jw.png
    f2wlj44j36x6tmua.png
  • ManiaM Autorytet
    Postów: 588 569

    Wysłany: 10 października 2019, 09:39

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jestem zdołowana, ordynator coś niezachwycony że przyszłam , bo przecież nie lecze się u żadnego lekarza z oddziału. Mniejsza o to. Każda by się zdecydowała żeby zostać na oddziale jeśli tętno dziecka było zawyżone.
    Zbadał mnie , bolało, wyleciało sporo śluzu na rękawiczke i podłogę trochę też.
    Nie wiem czy to nie był masaż szyjki, trwało krótko. Któraś miała? Jak to wyglądało ?
    I decyzja : no jest to Pani 1 porod także czekamy, może się zacznie samo. Porobimy zapisy KTG itp.
    No jakoś się zdołowałam. Termin na 15.10. Jeśli się nic nie wydarzy wypisuje się i jadę do łodzi .
    Strasznie obolala jestem po badaniu. Ledwo się polozylam .
    Wolałabym czekać w domu :(

    Karooo93 lubi tę wiadomość


    oar843r8hxms7jm7.png
  • Kookosowa Autorytet
    Postów: 1939 1984

    Wysłany: 10 października 2019, 09:46

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Maniam a gdzie ten lekarz co chcial wywoływać? Uwielbiam to co dyżur to inny czarodziej ma swoje plany i tak kręcą zamiast akcja i po robocie.

    Konieczynka Lidia miala byc gdyby Bartek byl dziewczynka :) zdrobnienie lili takie samo tyle ze w dowodzie inaczej.


    Bartuś 19.09.2019 20:14
    37 tydzien 1 dzien :)
    Witaj synku
  • ManiaM Autorytet
    Postów: 588 569

    Wysłany: 10 października 2019, 09:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Była przy badaniu, jest to synowa ordynatora i upierala się, pokazywała zapisy KTG . No ale ordynator podejmuje ostatecznie decyzje.


    oar843r8hxms7jm7.png
  • Jupik Autorytet
    Postów: 2947 1313

    Wysłany: 10 października 2019, 09:50

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    ManiaM, w Salve raczej Cię nie położą jeśli nic się nie dzieje. Tu polityka taka, że jak zaczyna Ci się coś dziać (skurcze, odejście wód) to dzwonisz i Ci mówią czy jechać, a jak jesteś w terminie i nic to dzwonisz i Cię umawiają co 2 dni na ktg. Mi chyba w 40+4 lekarka już zasugerowała, że jak samo nie ruszy kładą mnie w 41 i wywołują, no i tak było.
    A w państwych szpitalach robią jak u Ciebie- w terminie okołoporodowym już kładą i sobie obserwują i czekają, aż coś się wydarzy, ale mają Cię już na oku. Ja tak nie chciałam, bo dziecko w domu, więc co ja z tyłkiem będę tydzień leżeć i czekać aż ruszy, mogę leżeć w domu.

    dxomf71x292hw6jw.png
    f2wlj44j36x6tmua.png
  • kalcia Autorytet
    Postów: 529 682

    Wysłany: 10 października 2019, 10:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kochane nadrobię was później, wychodzimy do domku z Ignasiem :) czekam na męża.

    silent, moni05, mia4444, wiktoriaa, Cabrera, japonka, Klaudia2016, aga_ni, KasiaP, Kookosowa, Kinga82, kasia1518 lubią tę wiadomość

    hchy43r8jppec09d.png
    l22ne6yd6rygrh0v.png
    i1vregz2ti2cyxol.png
    10dpo-18,5 beta, 12dpo-94,6 beta
    24 lata
  • ManiaM Autorytet
    Postów: 588 569

    Wysłany: 10 października 2019, 10:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jupik, wiem. A nie widzi mi się do lodzinco 2 dni na KTG. Jak się nic nie zacznie dziać A minie termin to zadzwonię i spytam co w takiej sytuacji.

    Jupik lubi tę wiadomość


    oar843r8hxms7jm7.png
  • moni05 Autorytet
    Postów: 4038 6188

    Wysłany: 10 października 2019, 10:52

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jupik, może to i po części racja. I u nas w szpitalu trochę inaczej, bo nagle cc robią zazwyczaj w uśpieniu.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 października 2019, 10:53

    Grudzień 2018: zmiany nowotworowe szyjki macicy
    2017-2018: 3CB
    Prawie trzy lata starań 2016-2019
    ❌ Hashimoto, PCOS, niedoczynność tarczycy, tachykardia zatokowa

    Alicja - 22.02.2012
    Remigiusz - 05.10.2019
  • kasia1518 Autorytet
    Postów: 3210 2091

    Wysłany: 10 października 2019, 11:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sarrrra wrote:
    Ja karmilam syna moim mlekiem i chodziłam na rozprawy (praca) do kosmetyczki, cAsami musiałam zakupy zrobić, czasami umawiałem się z koleżankami Nie było mnie czasami 4 h. Laktator i nauczenie małego butla oraz z piersi.
    Właśnie my też tak działamy i póki co fajnie się zgrywa bo karmię co 2.5-3h, w nocy czasami co 1.5-2h. W dzień ze 2 razy dostaje butelkę z moim mlekiem i na noc też.
    Jedna noc tylko była że mała chciała cycka co godzinę i wypompowala wszystko.
    Teraz już widzę że laktacja się stabilizuje i lewa brodawka już tak nie cierpi przy kp.

    moni05 lubi tę wiadomość

    kasia1518

    relg8iikdgf37yhc.png
    3i49ej280kg4r0lc.png
  • _nova Autorytet
    Postów: 351 405

    Wysłany: 10 października 2019, 11:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    W końcu i ja zabrałam się za opis porodu. Nie będzie to nic spektakularnego, ale postaram się opisać najrzetelniej jak potrafię (i pamiętam)

    W poniedziałek stwierdziłam, że doba hotelowa w mojej macicy dobiegła końca i czas ewakuować lokatora. Co chwilę wchodziłam na piłkę, żeby poskakać, masowalam sutki, ale jakoś nie widziałam, żeby cokolwiek to dało. Wieczorem mąż zaangażował się w pomoc ;) po seksie Mały zaczął być bardziej aktywny, wiercił się, przepychał, co do niego było niepodobne. Pobolewalo mnie lekko podbrzusze. Poza tym, nic się nie działo.
    Starszak obudził mnie przed drugą i od tego czasu zaczęłam obserwować skurcze. Były mocno nieregularne, ale wkurzało mnie ciągle sprawdzanie godziny na telefonie, więc, żeby nie obudzić moich chłopców, po godziciu poszłam spać do salonu. Tam aplikacja zaczęła pokazywać, że mam skurcze regularne, co 4-5 minut. Kilka razy musiałam iść do toalety, bo mnie czyściło. Wcale nie bolało jakos mocno, więc poszłam pod prysznic, wyregulowalam brwi i wyproscilam włosy. Bolało coraz mocniej, ale dalej nie wiedziałam, czy to to i czy budzić męża. Skurcze juz od jakiegoś czasu miałam co 2 minuty, jak w pysk strzelił. Starszak się obudził znowu o 4, więc zadzwoniłam po mamę i razem z mężem pojechaliśmy na porodówkę.
    Skurcze były już dość konkretne, ale i tak się bałam, że mnie odeślą do domu. Przy badaniu okazał się, że mam rozwarcie na 6-7 cm i to ostatni moment na zzo. Poprosiłam o konsultację anastezjologa, ale jakoś tak się wszystko przeciągało, że i tak nie zdążyłam dostać. Zanim wypisałam wszystkie papiery i zgody, skurcze zrobiły się już bardzo bolesne. Można było jeszcze między nimi odpocząć. W celu zlagodzenia bólu skakałam na piłce, później dostałam gaz. Nie wiem, czy mój organizm tak reaguje na zbyt duży ból, czy to sprawka gazu, ale stalam się taka otępiała i obojętna jakbym patrzyła na to wszystko z boku. Jedyne, czego chciałam, to położyć się na bok i zasnąć. Rozwarcie jeszcze nie było pełne, ponoć trzymało coś na bokach, wody nie odeszły, więc sobie tak byłam obok tych moich bóli. Dopiero, jak położna w pośpiechu zaczęła przygotowywać fotel do porodu, zrozumiałam, że to się zaraz będzie dziać. Szybko poczułam, że chce przec. Na skurczu położna chyba przebiła mi pęcherz i wody odpłynęły. Od tego czasu to już była chwila. Nie mam pojęcia ile parlam, ale raczej króciutko. Wiedziałam, że im więcej z siebie dam, tym szybciej to się skończy. Darłam się jak szatan. Lekarka mnie uciszała, zatykala sobie uszy (!), A położna mówiła, że mam robić, to co czuję, i jak czuję, że chce ryczeć, to mam ryczeć (ostrzegła też przed bólem gardła ;d). Później wszystko już szło ekspresowo.
    Parcie - widać główkę, parcie - pół głowy wyszło, parcie - główka na zewnątrz, parcie - klatka wyszła, chlup i dziecko urodzone.
    Nie powiem, że nie bolało, bo bolało jak cholera, ale kurcze no, warto było! :)
    W dniu porodu uważałam, że było strasznie, ale już wczoraj stwierdziłam, że nie było najgorzej :) to prawda, że ten ból się po porodzie zapomina.

    Czaruś jest cudny i baaaaaaaardzo głośny. Słychać go na cały oddział. Ja już dzisiaj czuję się dobrze. Wczoraj jeszcze miałam problem z chodzeniem przez to spojenie łonowe, ale dzisiaj już jest o niebo lepiej.

    Wychodzimy do domu!!

    Cabrera, kkkaaarrr, Aaga, Klaudia2016, wiktoriaa, moni05, Jupik, KasiaP, silent, Kookosowa, kasia1518 lubią tę wiadomość

  • Monalisa88 Autorytet
    Postów: 471 286

    Wysłany: 10 października 2019, 11:24

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja nadal w domu i nie wiem czy rodze😅 skurcze bolesne ale nie ma tragedii. Raz regularne zaraz nie. Teraz nie wiem co robić czy jechać popołudniu na ktg i przedluzac zwolnienie czy jechać na ip😅 co za sytuacja beznadziejna. Zostaje mi czekać dalej. Mam taki metlik że to niesamowite. Mała się kręci normalnie więc tym bardziej nic nie wiem. Chyba bym wolała by wody chlusnely i po dylemacie😆 ale ból jest typowo jak porodowy. Tylko Narazie się jakoś specjalnie nie nasila albo mi się próg zwiększył. No nic cory wrócą że szkoły to będę myślała co dalej. Chyba że przejdzie bądź się rozkręci że przestanę mieć wątpliwości... Co za dzień..

    Karolina 10.10.2019💞
    Lena 8.11.2012💞
    Samantha 27.10.2009💞

  • kasia1518 Autorytet
    Postów: 3210 2091

    Wysłany: 10 października 2019, 11:27

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jupik wrote:
    A jak dbasz o bliznę? I rozumiem, że Twoja Zosia ci jej nie narusza przez to, że trzyma teraz do Ciebie dystans? Trochę się obawiam z jednej strony, że Kinga się na mnie rzuci i żeby nic nie naruszyła, z drugiej, że będzie jak u Ciebie- obrazi się i też zareaguje na przyjście brata negatywnie.. niestety nasze dzieci małe, nawet chyba nie ma sensu kupować prezentu od brata (niektórzy tak robią) bo moja półtoraroku i wydaje mi się, że i tak nie skuma..
    Ja przemywam szarym mydłem w płynie, do tego octanisept i gaziki, No I wietrze ale tylko w nocy mi się udaje.
    Zosi nie biorę ba ręce mimo że wyciąga je do mnie i do jest najgorsze że muszę jej powiedzieć że nie mogę. Powiem Ci że my stwierdziliśmy właśnie że za mała na prezent od siostry i nic nie kupiliśmy. Jak byli jedni dziadkowie i szwagierka to oprócz prezentu dla Gabrysi przynieśli też dla Zosi. Zosia źle na Gabrysie nie zareagowała- patrzy na nią, dotyka, już nawet się uśmiecha- ona jest obrażona ewidentnie na mnie- nie wiem czy przez to że mnie nie bylo kilka dni , na pewno za to że jej nie biorę na ręce. Jest mały postęp bo czasem pozwala się uśpić na drzemce tzn wtedy kładę się obok niej i przytulam i się do niej, już pozwala się bawić ze sobą- czasami jeszcze tak jakby jej się przypomina o tym i łapie fochy, ale już jest naprawdę lepiej.

    Jupik lubi tę wiadomość

    kasia1518

    relg8iikdgf37yhc.png
    3i49ej280kg4r0lc.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 października 2019, 11:46

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    ManiaM, trzymaj się tam dzielnie, mam nadzieje, ze wkrótce sytuacja się wyklaruje ✊✊

    Monalisa, powodzenia, oby to było to ❤️

    Japonka, podziwiam za to, ze odważyłas się poprosić o pomoc. Niby wszystkie wiemy, ze tak powinno się zrobić, a jednak wiele z nas (w tym niestety ja :() jak przychodzi co do czego, to zamyka się w sobie...
    Także ja dołączam do tych, których czas po porodzie nieco przerósł...ja nadal walczę o kp (mały chętnie zjada, ale chyba je za mało, bo waga baaardzo słabo przyrasta :/ jeszcze nie osiągnęliśmy wagi z dnia porodu :/).
    I szczerze mówiąc nie wiem, jak dziewczyny ogarniają temat karmiąc i jednocześnie randkując z laktatorem. Mały je co 2/3 h, karmienie + odbicie + ew. zmiana pieluchy trwa Ok 40-50 min. Zostaje z reguły Ok 1,5 h. Sesja z laktatorem trwa Ok 30 min (+ wyparzanie). A kiedy czas na sen, szybki prysznic czy jedzenie??
    No i generalnie po nakarmieniu małego odciągam tylko 30-45 ml mleka podczas jednej sesji (a pije ponad 3 litry wody + herbatki laktacyjne + femaltiker). Niestety daje radę zrobić tylko 2/3 sesje w ciągu dnia...na więcej nie starcza czasu :(
    Do tego pranie i sprzątanie...
    Ojjj, czuje, ze mnie to przerasta...ze nie udaje mi się cieszyć macierzyństwem przez te sprawy przyziemne...

    Dziękuje, ze ktoś poruszył tutaj ten trudny temat...dzięki temu wiem, ze nie tylko u nas nie jest tak kolorowo...

    ManiaM lubi tę wiadomość

  • japonka Autorytet
    Postów: 2234 2280

    Wysłany: 10 października 2019, 11:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziewczyny, bardzo dziękuję za słowa wsparcia. Umówiłam się do psychiatry i czekam na wizytę (już byłam wczoraj w drodze a się okazało że to jednak 16.10). Propozycja leku który dostałam pozwala na KP, tyle że dostałam hormony na zatrzymanie laktacji w szpitalu żeby piersi doszły do siebie i nie wiem czy uda się po tym od nowa wszystko rozkręcić, opinie są różne, łącznie z tym, że niektórym kobietom to leczenie w ogóle nie zatrzymuje laktacji albo im wraca więc może jest szansa. I powiem Wam że dopiero jak się trochę przespałam w piątek i w sobotę spędziłam cały dzień z małym leżącym na mnie albo obok mnie bez presji laktatora to wreszcie poczułam że mam dziecko i że się naprawdę cieszę że on tu jest. Zajmę się ogarnięciem swojej głowy i będę się nim zajmować jak najlepiej potrafię ♥️
    Jestem Wam winna zdjęcia więc poniżej taki mały kolaż :) w poniedziałek malutki przekroczył już wagę urodzeniową, miał 2730 i cofnęła mu się żółtaczka ze szpitala :)

    ab815d40cf5b.jpg

    silent, ManiaM, Klaudia2016, Aaga, adella1, wiktoriaa, moni05, KasiaP, mia4444, emikey, Konieczynka, Karooo93, Kookosowa, kkkaaarrr, sunshine03, kasia1518, lena198808, przedszkolanka:), Awaria_90 lubią tę wiadomość

    a5526252e0.png

    38 lat | 5,5 r starań, 1 strata 5.2017 (Adaś,LBWC,16t)| JA: MTHFR 677T homo, IO, NK 20%, INF ⬆️, KIR Bx, AMH 1,3; ON: 4%, fDNA 32% | 3x IUI, 3 x ICSI (6 transferów, 8 zarodków, 4*)
  • Aaga Autorytet
    Postów: 1268 1230

    Wysłany: 10 października 2019, 12:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Japonka jaki zamyslony slodziak :) Bo wlasnie to jest nasz najwiekszy problem same sobie robiny presje. Ja mam to samo ale maz mnie sprowadza na ziemie.! Perfekcyjna Pani domu I matka, trzeba karmic piersia albo przynajmniej swoim mlekiem, trzeba miec posprzatane, wyprasowane, ugotowane, schudnac do przynajmniej wagi z przed ciazy, zadbac o siebie itd. A to wcale nie prawda! Ja mam balagan, rzeczy na suszarce wisza kilka dni, kirz na stoliku tez, obiad gotuje jak dam rade a nie zarzynam sie zeby byl. Najwyzej maz ugotuje albo cos sie zamowi. Ja walcze o mleko I karmienie ale tak jak pisalam poprawilo sie jak dalam sobie zezwolenie na mm, jak uznalam ze nawet jak zmieniny sposob karmienia to nie bede wyrodna matka I nikogo nie zawiode.

    Jestesmy tez kobietami I musiny czasami pomyslec tez o sobie a nie traktowac sie tylko jak dojne krowy, nasze malenstwo odczuja to ze mamy sa spokojniejsze I szczesliwe :)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 października 2019, 12:17

    Cabrera, ManiaM, moni05, kasia1518, Aprielka lubią tę wiadomość

  • Aaga Autorytet
    Postów: 1268 1230

    Wysłany: 10 października 2019, 12:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Carbera mnie to tez wykanczalo, teraz zmniejszylam ilosc sesji na 5-6 ale zejde na 4. Sciagam przed wyjsciem zazwyczaj albo w wolnej chwili.

    Kapala ktoras z, Was maluszka w krochmalu? Pomaga to cos na zmiany skorne? U mlodej tradzik zmienil sie w taka kaszke na twarzy I klatce piersiowej.

‹‹ 1313 1314 1315 1316 1317 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Starania o dziecko, niepłodność? - jak powiedzieć o tym innym?

Często bywa tak, że temat kłopotów z zajściem w ciążę jest owiany tajemnicą. Jak powiedzieć rodzinie i przyjaciołom o Waszych trudnych doświadczeniach związanych z przedłużającymi się staraniami o dziecko? Doświadczony psycholog, który na co dzień pracuje z parami zmagającymi się z niepłodnością - Justyna Kuczmierowska - proponuje napisanie listu. Sprawdź, co powinno znaleźć się w liście do bliskich osób. 

CZYTAJ WIĘCEJ

6 porad jak wybrać najlepszego specjalistę od leczenia niepłodności

Wybór najlepszego lekarza specjalisty jest najwyższym priorytetem każdej kobiety, której starania przedłużają się lub dotychczasowe leczenie okazało się nieskuteczne. Szukając kompetentnych godnych zaufania lekarzy, którzy mogą pochwalić się wysoką skutecznością, należy brać pod uwagę również jakość placówki, w której przyjmują.   

CZYTAJ WIĘCEJ

Trudne rozmowy w związku - jak rozmawiać z partnerem o problemach z płodnością i zachęcić do pierwszej wspólnej wizyty w klinice.

Bezskuteczne starania o dziecko i problemy z płodnością są dużym wyzwaniem w życiu każdej pary. Nie jest to regułą, ale bardzo często to kobiety wcześniej uświadamiają sobie problem, czują, że "coś jest nie tak", chcą rozpocząć diagnostykę... Jak rozmawiać o problemach z płodnością w związku? Kiedy warto zdecydować się na pierwszą wizytę i jak zachęcić do niej partnera? 

CZYTAJ WIĘCEJ