Marcowe Mamusie 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyczekaja wrote:Kinga własnie takiem mysleniem musisz mnie zarazic. chce skończyć karmić po 6 miesiącu. Tyle planowałam od samego początku a im blizej tym bardziej czuje sie winna ze chce odebrać Ewie coś wartościowego i ze jestem samolubna bo myślę o swoim komforcie. nie ukrywam że meczy mnie sciaganie mleka i troche czasu na tym spedzam(wiem jestem sama sobie winna ze podawałam doscy czesto małej moje mleko za pomoca butelki ale człowiek uczy sie na błędach).
Musze podjąc konkretna decyzje i jej sie trzymac bo ionaczej chyba bede tlumaczyc sie kazdemu kto zapyta czy dalej karmie...
Dla mnie to bardzo trudny temat. Od początku twierdziłam, że kp nie jest dla mnie wygodne - najpierw zastanawianie się czy pokarm jest, czy dziecko się najada, czy przybiera na wadze, problemy z przystawieniem, karmienia które trwały po dwie godziny etc. Potem problem z wyjściem, bo ja nie karmie publicznie, absolutny brak planu dnia i koszmarne noce. A mimo to długo nie mogłam się przemóc żeby zacząć choć dokarmiać regularnie.
Dziewczyny które karmią mm, rezygnowały z kp bo nie miały pokarmu albo dzieci odrzucały pierś. Ja jestem chyba pierwszą tu osobą, która świadomie rezygnuje z kp. Mimo iż mam pokarm, Janek nie odrzuca piersi i poza jakimiś mini kryzysami laktacyjnymi z karmieniem dużych problemów nie mam typu zapalenia, zastoje etc.
Karmiłam i karmię bo wierzę że w ten sposób daje Jankowi coś dobrego, gdyby nie to dawno już bym zrezygnowała bo nie raz miałam ochotę rzucić to w diabły... zwłaszcza po kolejnej nocy z 5 pobudkami, albo po kolejnym dniu gdy karmiłam co godzinę i nie mogłam nawet wyjść na normalny spacer.
No i rezygnacja z piersi to u mnie proces. Przez pierwsze mniej więc 3 miesiące życia Janek (poza pierwszym tygodniem) dostawał wyłącznie kp, mimo iż laktator to dla mnie męka a odciągnięcie więcej niż 20ml pokarmu to niemal niemożliwość. W pewnym momencie schowałam jednak laktator i powiedział dość. Bardzo rzadko, ale Janek zaczął dostawać mm (mniej więcej 2/3 razy w miesiącu) - jak nie zdążyłam wrócić na czas, albo jak nie miałam go gdzie nakarmić np. u znajomych. Teraz zaczynam regularnie dokarmiać a docelowo chcę koło września karmić piersią maks 1/2 razy dziennie (o ile to się uda) a koło października/listopada zupełnie z tego zrezygnować.
Temat odstawienia maksymalnie mnie jednak przeraża bo nie wiem jak się to tego zabrać. Boje się przede wszystkimi o Janka (że zacznie chorować, że będzie go bolał brzuch) i o siebie że dostanę zapalenia/zastoju etc. I jestem wkurzona na "terror laktacyjny" i zła na siebie, że mimo wszystko trochę zostaje mi to w głowie. Ale czytałam ostatnio wywiad z Hafiją i jej filozofia zupełnie do mnie nie przemawia, nie wyobrażam sobie karmić dłużej niż rok. No i dodatkowo mam mobilizację w postaci częściowego powrotu do pracy od września. Mówiąc szczerze to pracuje tak blisko i mam tak fajnych szefów, że gdybym chciała nadal karmić to mogłabym to zrobić nawet pracując, zwłaszcza że wracam na pół etatu. Ale dla mnie, podkreślam dla mnie, to już byłoby "cudowanie". A poza zmęczeniem, podejściem do kp, powrotem do pracy u mnie też ważny jest aspekt medyczny - ja po prostu w którymś momencie muszę sprawdzić stan moich piersi i choć pewnie mogłabym pokarmić jeszcze miesiąc czy dwa to i tak dłużej nie mogłabym tego przeciągać.
Rozpisałam się a w sumie nic nie mogę Ci doradzić. Jedynie tyle, żebyś dobrze przemyślała co chcesz zrobić. Jak nie będzie przekonana, że odstawiasz Ewę od piersi to będzie Ci jeszcze ciężej. Ja mimo strachu podjęłam już decyzje i jedyne nad czym jeszcze się waham to czy spróbować utrzymać jeszcze miesiąc/dwa jakieś pojedyncze karmienia w ciągu dnia. Miewam kryzysy z tą moją decyzją ale takie noce jak dzisiejsza na pewno mi pomagają!ewka1990 lubi tę wiadomość
-
ja karmie piersią tylko i wyłącznie dlatego że wiem że mleko matki jest najlepsze nie dlatego bo lubię czy sprawia mi to przyjemosc.
siedzę i czytam o zaleceniach WHO odnośnie karmienia piersią. Według tej instytucji kp powinno sie do 2 roku życia dziecka. Tego napewno nie jestem w stanie wykonac i nie chce. Myśle że do ukończenia 6 miesiąca będę jeszcze karmić potem całkowicie zrezygnuje.
Tak jak mowisz musze byc pewna swojej decyzji i wyrzucic z głowy mysli ze robie krzywde mojemu dziecku. Nieszczęśliwa mama to tez krzywda dla dziecka a taka właśnie będę jak nie podejmę decyzjio zakonczeniu kp. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyJa mam zamiar tez do 6 mies karmić piersią ale ja dlatego ze od 2 mies mam problemy z tym. po zapaleniu mam mniej mleka i nic nie pomaga na wieczór dokarmiam od tamtego czasu i tak jestem dumna ze 4 mies we wtorek a ja nadal karmie bo po tym zapaleniu to z dnia ma dzień niewiedziałam czy będę miała mleko. Teraz Hania coraz bardziej niespokojna się robi to daje jej jeszcze jedna butelkę po południu ale mam nadzieje ze wytrwam do 6 mies
-
Ja "zawiesilam " wprowadzenie pokarmów stałych po nieudanej próbie z marchewka.Moze spróbuję za miesiąc a może za 2
Wracam do pracy.Narazie piatek i sobota(potem jeszcze czwartek ) po 3,5h.do tej pory byłam kilka razy ale bez presji.wlasnie zwolniła się jedna osoba i muszę wrócić czy chce czy nie.Troche się martwię moja stopą bo jak stoję dłużej to boli i puchnie. Trudno jak ma się swój interes trzeba zaciskac zęby i tyle.Pracowalam do poczatku lutego z wielkim balonem to i bolaca stopa oraz kp mnie nie powstrzymajaEmartea lubi tę wiadomość
-
loszcz wrote:Dzis mieliśmy dzień wzlotów i upadków.Kupy byly az 3 a mały na zmianę aniołek z diabelkiem.Po raz pierwszy od długiego czasu poplakalam się z bezsilności.Moja cierpliwość juz jest na skraju.Doluja mnie strasznie takie momenty.Ogólnie to Rocco należy do dzieci placzliwych i wymagających a ja raczej do tych słabych psychicznie.To nie jest dobre połączenie
loszcz lubi tę wiadomość
-
Kurcze Isia jest placzliwa od trzech dni. W nocy co 3 godz budzi sie na jedzenie z wielkim płaczem a piers ciągnie 5 min i zasypia. Wykoncza mnie to.w dzien jest marudna chociaz nie należy do placzliwych wiec nie wiem o co chodzi juz nie wiem jak ja zabawiać i czym zainteresować bo próbuje wszystkiego. Ale dzis mi troszke spi chociaz budzi sie co chwile tio pierwszy raz wprowadzilam wózek zo mieszkania bo tak tylko mi uśnie ponownie gdy ja pobujam. Mam pecha bo co znajomi przyjdą to sie akurat drze i każdy myśli ze Isia to mega placzek a wcale tak nie jest. Poprostu albo okres zabkowania sie zaczął albo może skok.
Co do kp jak nigdy od miesiąca mam sporo pokarmu i Isia je z 5-7 min i sie najadą. Jest juz niezła kulką. Mialam ja karmić do 6 miesisca ale moze wytrzymam do 8. Wszystko jest super gdyby jeszcze noce przesypiala bo na mm prześpi pewnie calą noc. Ale moze tez mleko do tego czasu samo zniknie. Zobaczymy jak to bedzieWiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2015, 17:45
-
Loszcz trzymaj sie, kibicuje Ci od momentu koedy napisalas o wypadku, nie poddawaj sie, rozumiem Cie moj tez nalezy do wymagajacych i rzadko koedy noe placze jak na chwile musi zoatac sam na macie albo w lozeczku, wiec wiem co to znaczy, trzymam kciuki za Ciebie
loszcz lubi tę wiadomość
-
Hej. Znowu jestem moja Naduska ogolnie jest bardzo grzeczna i na palcach mozna by liczyc ile razy plakala, ale od kilku dni stala sie marudna i maaax placzlowa, podejrzewam wlasnie ze to skok . Aaaaaa i Nadusia konczy dzis 4mce
kasss, anet525, ines31 lubią tę wiadomość
-
Hej dziewczyny, przepraszam że tyle nie pisałam, mam ostatnio tyle zajęć że nie ogarniam !!!!
Ja dzisiaj miałam wizytę u lekarza z Zuzą.... (Pamiętacie że czepiła się że Zuzia nie trzyma głowy, dziś była wizyta kontrolna z tym związana). Zasnęłyśmy obie na łóżku, przyszedł mąż i nas obudził. No to się pozbierałam, i wychodzimy. Wyjeżdżamy i co? Auto się zepsuło. Ja nie wiem ile teraz zapłacę za naprawę, bo to automat a biegów nie zmienia, cholernik wrzuca na jałowy albo świruje po biegach.
Mąż mi mówi, ok, przepiszesz Zuzę na inny termin, ale skoro już była ubrana i w nosidełku to zadzwoniłam po taksówkę, zawinęłam po drodze Zuzkową ciocię i pojechałam. Byłyśmy u lekarza spóźnione ale bajka.
Lekarka zobaczyła Zuzię, powiedziała że pięknie trzyma głowę i że skoro już od dawna przewraca się na brzuszek i umie już pełzać to jest to bardzo wcześnie i pędzi z rozwojem jak szalona. Na zielone kupki które robi od trzech dni kazała podawać na razie podwójną ilość probiotyku.Scarlett2014 lubi tę wiadomość
-
hej u nas chyba ząbki idą luźniejsze kupy są i Julka budzi sie w nocy wierci sie okropnie nie może zasnąć co do kp każdy robi jak uważa nie ważne czy dziecko karmione pół roku czy rok dziecko bedzie szcześliwe jak mama też bedzie 6mies to i tak długo u nas od dwóch miesięcy(odpukać) skoków brak mała jest grzeczna i kochana mam wrażenie ze już bardzo dużo rozumie wyciaga raczki tuli sie potrafi sobie smoczek do buźki włożyć uśmiecha sie na okrągło uwielbiam ją nam też udało sie w końcu kupić now autko i najważniejsze do baganika wchodzi cly wózek i jeszcze jest miejsce ja też planuje od listopada wrócić do pracy ale nie wiem co z małą jeszcze zrobię. u was też sie tak rozchodzą pieniądze od kąd dzieci sie urodziły? ledwo wezme macierzyński za raz juz nie ma więc trzeba wracac do pracy
czekaja, Krokodylica lubią tę wiadomość
[/url]
-
Kurczę, ja nie wiem od kogo macie ten terror laktacyjny, bo ja się kompletnie, ale to kompletnie na razie z niczym takim nie spotkałam osobiście
Może dlatego, że u mnie w rodzinie kobiety też karmiły różnie, raz dłużej, raz krócej, ale raczej tak koło 7-9 miesięcy zazwyczaj, a potem fru do pracy - takie były czasy, ewentualnie dokarmiały raz/dwa dziennie potem.
Ja myślę, że jak ktoś ma możliwość i chęci to ten raz czy dwa dziennie można zostawić, bo na mój chłopski rozum chociażby się przekazuje przeciwciała które się ma (zwłaszcza jak się zaczyna okres chorobowy).
A jeśli chodzi o wygodę, to i tak i nie, bo zanim mi się wszystko ustabilizowało to mordowałam się strasznie (dlatego szkoda też by mi było po tych mękach tak szybko rezygnować), ale teraz faktycznie to wygoda - jadę w gości czy do rodziców i biorę jedynie butelkę z wodą dla Małego plus akcesoria ,,do kupy". Tak samo jak idę na spacer to wiem, że jesteśmy we dwójkę ,,samowystarczalni" gdyby się coś zaczęło dziać.
Z publicznym karmieniem też nie mam problemu, ale też nie mam potrzeby robienia tego często, bo w wielu sprawach (np. zakupy) często wyręcza mnie mąż, a jak karmiłam np. w przychodni, to szal/pielucha na ramię i nawet nikt nie podejrzewa co się tam pod nim dzieje W gościach to zawsze jak się ,,oddalam" to krzyczę, że "idę się obnażać", żeby nikt mi przypadkiem nie przeszkadzał
Chociaż nie wiem jaki miałabym do tego stosunek gdybym musiała to robić często i w różnych dziwnych sytuacjach - to może być krępujące, choć i tu mam koleżankę która karmi już rok i np. nawet przy stole jak byliśmy na grillu, ale nikt się nawet nie orientuje, bo mała tylko myk się wygina i nikt się nawet nie zorientował co tam jej pod bluzką przez te 3 minuty kombinuje, wygląda jakby się przytuliła na chwilę spryciulaWiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2015, 22:44
Krokodylica lubi tę wiadomość
-
Tess ja karmilam juz publicznie w parku sklepie i restauracji. Nikt nigdy mi nie zwrócił uwagi ale mile słowa słyszałam. Nosze ze soba duza pieluchę lub cienki kocyk ktorym zakrywam siebie i isie i nic nie widac. A ona w ciagu 5-10 min potrzebuje by sie najeść wiec to dla mnie nie problem . Gorzej mam jak zaloze sukienke lub zly stanik który ciężko mi zdjąć do karmienia. Ale to sporadycznie bo ubieram sie tak na krótkie spacery gdy jest po jedzeniu. Ale różnie to bywa
loszcz lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWiecie mi naprawdę zupełnie nie przeszkadza jak ktoś karmi w moim otoczeniu, czy np. w sklepie. Ale dla mnie jest to po prostu niewykonalne i już. I nie chcę i nie będę się do tego zmuszać. Po prostu karmienie to dla mnie coś tak intymnego, że mogę to robić tylko w towarzystwie męża. I nie chodzi o to czy coś widać czy nie, chodzi o sam proces.
A wygoda widać dla każdej z nas oznacza coś innego ja od kiedy jest Janek codziennie przygotowuje sobie wodę w termosie - do umycia twarzy Janka, podania mi wody na czkawkę albo pragnienie. No i jak wychodzę to po prostu wrzucam ten mały termos, saszetkę mleka i butelkę do torby którą i tak zawsze ze sobą zabieram (bo muszę mieć przy sobie pampersa, chusteczki, czapkę etc.) I zupełnie nie rozumiem co może w tym być problematycznego. Dla mnie to jest super wygoda, nie muszę się martwić czy będę miała gdzie nakarmić małego, co mam na sobie ani czekać z wyjściem z domu aż Janek się naje. Ostatnio np. nie miałam z kim zostawić Janka i musiałam zabrać go ze sobą na spotkanie (zaproponowała to druga strona, nie ja:) ). Spotkanie się przedłużyło, Janek zgłodniał a ja w ciągu 2 minut i bez żadnego problemu zrobiłam mu mleko. I zupełnie nie czułam się tym skrępowana. Dla mnie super
Terror laktacyjny oczywiście nie oznacza dla mnie, że ktoś mnie zmusza do karmienia albo nawet mówi, że muszę karmić piersią. To westchnienia ulgi gdy potwierdzam, że karmie piersią albo teksty typu "jaki on silny i śliczny, widać, że karmisz piersią", "Kasia ciągle choruje, ale wiesz ona jest na butelce", "dobrze, że nie dajecie mm bo to sama chemia", "Kasia jest grubiutka no ale ona jest wychowana na butelce" etc. A kurcze zobaczcie nawet na nasz przykład, dzieciaki które trafiły do szpitala to dzieciaki karmione piersią a nie butelką więc nie ma reguły.
Tak naprawdę ja mam medyczny, obiektywny powód żeby zrezygnować z kp ale nie chcę go używać bo to byłaby tylko część prawdy. Nie rezygnuje z kp bo muszę, rezygnuje bo jestem zmęczona i niewyspana i bo chcę wrócić do pracy i dlatego, że mam wrażenie, że Jankowi tylko moje mleko nie wystarcza. I mówię o tym wprost bo mam wrażenie, że to co zaszkodziło mi najbardziej na początku macierzyństwa to jego cukierkowa wizja. "Dostajesz dziecko i zapominasz o bólu porodu", "pierwsze tygodnie z maluszkiem są najwspanialsze", "kobiety od lat karmią, to zupełnie naturalne". Z tego chyba powodu na początku macierzyństwa zastanawiałam się czy ze mną jest coś nie tak, czy z moim dzieckiem. Więc teraz jak ktoś mnie pyta to mówię szczerze, poród boli, pierwsze dni są ciężki a kp nie jest proste i intuicyjne. Przy czym podkreślam, że tak było u mnie.
Być może są dzieci, które po kp przesypiają noce ale mój syn taki nie jest i być może są mamy które są w stanie nie narzekać na nocne pobudki i brak planu dnia nawet przez 2 lata ale ja taka nie jestem.
I jeszcze jedno - nie żałuje, że zdecydowałam się na kp i cieszę się, że dane było mi karmić Janka. Gdybym miał jeszcze jedno dziecko, czego nie planuje to pewnie też zdecydowałbym się na kp na początku. Nikogo do kp nie zamierzam też zniechęcać. Karmienie nigdy nie było ani nie jest dla mnie wygodne, ale to nie oznacza, że jest to dla mnie męka. Lubię jak Janek się we mnie wtula i ma rozanielony wzrok jak zaczyna jeść ale jeśli nie przestanę karmić w najbliższym czasie to stanie się to mnie męka, która zatrze te fajne wspomnienia a tego nie chcę. Dla mnie pół roku to optymalny czas karmienia - dałam Jankowi tyle przeciwciał ile mogłam a jednocześnie nie wykończyłam sama siebie.
Krokodylica super wieść! Widać, że sporo z nas lekarze tylko nas straszyli i nie mamy się czym martwić
Kass - zdecydowanie tak! Od kiedy jest Janek pieniążki rozchodzą nam się jeszcze szybciej niż zwykle. A jutro znów szczepienie i kolejny bolesny paragon ale cóż zrobić.Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 lipca 2015, 08:54
czekaja, gosiaczek31, Krokodylica, bella82 lubią tę wiadomość
-
Tak, tak, pieniądze uciekają w zastraszającym tempie!
Scarlett dziękuję, jestem taka dumna z Zuzi!!!
A co do kp, ja nie karmiłam bo nie miałam pokarmu, ale jak czytałam Wasze przejścia to naprawdę uważam że to nie jest łatwe i proste i wygodne. Wiadomo mm też ma swoje plusy i minusy. Jak wszystko.
Jak chodzi o nocne pobudki to Zuzia już od bardzo dawna budzi się na flachę tylko raz w nocy.
Je 5 flach na dobę i mniej więcej o tych samych porach codziennie. -
nick nieaktualnyScarlett na pewno decyzja o karmieniu Janka przez ciebie pół roku będzie dla ciebie i dla małego najlepszą decyzją bo ty jesteś mamą i wiesz co będzie w danym momecie najlepsze dla ciebie i dla twojego dziecka.
Ja chciałam karmić piersią do ok pół roku ale niestety mogłam karmić tylko 2 miesiące bo nie miałam pokarmu niestety
Co do karmienia piersią a odpornością to uważam że w pierwszych tygodniach życia dziecko nabiera odporności pijąc przeciwciała z mlekiem mamy apotem organizm dziecka sam buduje sobie odporność bo znam dzieci karmione wyłącznie piersią do ok roku i to dziecko cały czas jest chore a moja mała jest karmione mm od 2 miesiąca i jest zdrowiutka nie miała nawet kataruWiadomość wyedytowana przez autora: 30 lipca 2015, 12:46