Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
Kate84 wrote:Olu Marysia już naprawdę duża
moja to pewnie malutka w porównaniu. Tak jak mówisz,każdy dzień jest dobry ale na szczęście jesteście już tak daleko, że bezpiecznie :-* Ja prałam tylko w płynie do prania, dostaniesz płukania sobie odpuściłam właśnie ze względu na detergenty żeby nie było ich za dużo
Teresa myślę, że jeśli chodzisz prywatnie do gina to ogarnie ten temat
Dziewczyny ja Wam zazdroszczę tego uznania ojcostwa, my wczoraj byliśmy spróbować w Gdańsku, no bo w Poznaniu się nie udało, nadziei wielkich nie miałam ale łudziłam się, że może akurat nie spojrzą, nie będą liczyć że te zasrane 300 dni od rozwodu formalnego nie minęły ale niestetyCholera swoją drogą jak ktoś kto ma sprawę o groźby karalne wobec mnie miałby mi machnąć dziecko i to jeszcze półtora miesiąca po rozwodzie praktycznie wrrrr. Jak usłyszałam, że nasza córeczka ma nosić nazwisko Ex męża to znowu ryczałam jak bóbr
Kate współczuję Ci sytuacji... swoją drogą to nasze prawo jest strasznie beznadziejne. Masz rację. Ktoś kto Ci grozi miałby Ci zrobić dziecko i to w dodatku po rozwodzie ? No paranoja...Kate84 lubi tę wiadomość
Synuś Antoś - 23.03.2016r. -
nick nieaktualnyJa juz po wizycie.
Mala rownomiernie przybiera na wadze. Wazy 2700g mniej wiecej. Na porod sie nie zapowiada. Wszystkie parametry w normie.
Jak zwykle do zdjecia pokazala tylko cipke ;p ale powiem wam ze juz widac jej tluszczyk. Nozki ma takie okraglutkietakie udka fajne
Teresa1992, aleksandrazz, Hannia123, Czarodziejka87, Izoleccc, muminka83, edyś, domiii, Magda lena, baassiia, Mania1718, ksanka, Kate84, nataliano, d'nusia, Madzialena90, RudyTygrysek, krówka_muffka, A.Kasia, Karolina@, Mietka 30:), Karka, Lilou1984, Renka88, anitka19953, She86, Falon lubią tę wiadomość
-
SHAJA ja miałam cesarkę z Synkiem, była zaplanowana na 11 września, ponieważ Synek był ułożony pośladkowo - to miał być 38 tydzień, waga wg usg 2 dni przed terminem cesarki 3200 kg. No i się zaczęło.. ale nie 11-go tak jak miałam ustalone z lekarzem, tylko 10-go o 6 rano dostałam bóle porodowe ! takie skurcze, że miesiączka przy tym wymięka, a miesiączki miałam baaaaardzo bolesne. Dziwne było, że w nocy nie obudziły mnie żadne słabsze skurcze, bo podobno od takich się zaczyna, ani wody też mi nie odeszły. No więc ubrałam się, nie zdążyłam ogolić pipki bo w tych bólach było to nie realne dosłownie
wzięłam torbę i pojechałam do szpitala. Tam czekałam na izbie, każdy chodził i pytał tylko co ile mam skurcze, a ja, że już teraz co 5 minut ! W końcu wzięli mnie na badanie ginekologiczne, a ja mówię, że miałam mieć jutro cesarkę, ale dostałam bóle, to mnie lekarz zbadał i oznajmił : "przecież Pani zaraz urodzi, tu jest rozwarcie na ( no i właśnie nie pamiętam na ile palców powiedział )", po badaniu szłam do toalety jeszcze i pojawił się śluz z krwią, więc to pewnie był słynny czop. Zabrali mnie na sale gdzie robią cesarki, podłączyli pod kroplówkę, do tej pory nie wiem po co, jaką i w ogóle, ogolili mnie tam na dole, podłączyli cewnik
to była tragediaaaaa, nie mogła babka sobie poradzić, tak mnie bolało, że się popłakałam
ehh.. w końcu go założyła. Na tym łóżku leżałam w koszuli, potem kazali przejść na "stół", rozebrać koszulę, pamiętam, że było to dla mnie krępujące, ale miałam wszystko gdzieś, bo tak bolało, że chciałam mieć to już za sobą. Usiadłam na metalowym, zimnym jak diabli stole, takim jak w filmach do sekcji zwłok hehe no i ktoś tam zaczął podawać mi znieczulenie, wkłuwać się w kręgosłup, tego się okropnie też bałam, żeby czegoś nie popierniczyli, no ale podali, położyłam się i czekamy.. aż zacznie działać oczywiście.. czekamy i czekamy, a ja nadal wszystko czuję, no więc dalej czekamy a ja zwijam się z bólu, na co lekarz : nie no musimy ciąć, bo Pani Nam tu zaraz urodzi !", no więc.. cięli a ja w krzyk ! czułam wszystko, każde rozcięcie, naciągnięcie skóry, TRAGEDIA, Pani anestezjolog mnie uspokajała ale darłam się gorzej niż rodząca siłami natury obok w sali. Wreszcie anestezjolog podała mi "głupiego jasia", po którym świat stał się kolorowy heh wyjęli z brzucha mojego Synka, usłyszałam płacz, tez krzyczał niemiłosiernie
i w tym momencie straciłam całkowite czucie od pasa w dół, więc albo podali za małą dawkę znieczulenia albo nie wiem, w każdym bądź razie czekać nie mogli dlatego cięli, ale to co przeżyłam to był koszmar. Po cesarce też nie było lekko.. wiadomo ileś tam godzin trzeba leżeć na prosto bez ruchu, żeby nie było powikłań po znieczuleniu.. no i leżałam, tylko mniej godzin niż powinnam, położne twierdziły, że wystarczy i wyciągnęły mnie pod prysznic.. efekt szybszego wstania? potworny ból głowy dwa tygodnie po cesarce, w szpitalu w drugiej dobie nie byłam w stanie zajmować się małym, ból rany norma, ok, do zniesienia, wygięta w pałąk ale dałabym radę, ale ten ból na który podawali tylko apap, który nie pomagał w ogóle był nie do zniesienia. W trzeciej dobie z rana brałam już swój ibuprom, który pomógł mi pomyśleć i podjąć decyzję SPADAM STĄD ! Wypisałam się na własne żadanie, mały miał żółtaczkę, ale w niskim stopniu więc nie było zbytnio przeciwwskazań. W domu ból utrzymywał się jeszcze przez dobry tydzień. Więc ja nie wiem sama jaką decyzję podejmę tym razem, no wtedy nie miałam wyboru bo mały był ułożony pośladkowo, ale teraz mała jest główką w dół, ale za to jest duża, no i też wchodzi opcja cesarki. W czwartek idę na usg i tam zobaczymy ile mała waży i trzeba będzie podjąć decyzje. Mam nadzieję, że nikogo nie zraziłam do cesarek, bo mój przypadek był wyjątkowy, po prostu lekarze nie mogli czekać na działanie znieczulenia bo młody pchał się na świat, a miał 3800 kg przy porodzie, więc usg też troszkę zaniża wagę, bo nie możliwe, żeby przybrał 600g w dwa dni heh
jusiakp
-
ciri22 wrote:Ja juz po wizycie.
Mala rownomiernie przybiera na wadze. Wazy 2700g mniej wiecej. Na porod sie nie zapowiada. Wszystkie parametry w normie.
Jak zwykle do zdjecia pokazala tylko cipke ;p ale powiem wam ze juz widac jej tluszczyk. Nozki ma takie okraglutkietakie udka fajne
Ciri nie wiem czy mnie pamiętasz, jak pisałyśmy na ovu friend, nie lubiłyśmy się za bardzo, ty uparcie twierdziłaś, że nie zaszłaś w ciążę, bo owulację miałaś jakoś nie wtedy co miałaś mieć wg obliczeń, a ja uważałam patrząc na twój wykres, że mogłaś zajść w ciążę, bo owulację mogłaś mieć tak jak ja, zaraz po miesiączce, a ty, że nie heh no i widzisz mamy prawie równe ciążeGRATULUJĘ !!!!
Chciałam spytać co lekarz mówił odnośnie wagi twojego dzidziusia, nie mówił nic, że duża? Ja w czwartek idę na usg i dowiem się ile waży, dlatego pytam orientacyjniejusiakp
-
jusiakp wrote:SHAJA ja miałam cesarkę z Synkiem, była zaplanowana na 11 września, ponieważ Synek był ułożony pośladkowo - to miał być 38 tydzień, waga wg usg 2 dni przed terminem cesarki 3200 kg. No i się zaczęło.. ale nie 11-go tak jak miałam ustalone z lekarzem, tylko 10-go o 6 rano dostałam bóle porodowe ! takie skurcze, że miesiączka przy tym wymięka, a miesiączki miałam baaaaardzo bolesne. Dziwne było, że w nocy nie obudziły mnie żadne słabsze skurcze, bo podobno od takich się zaczyna, ani wody też mi nie odeszły. No więc ubrałam się, nie zdążyłam ogolić pipki bo w tych bólach było to nie realne dosłownie
wzięłam torbę i pojechałam do szpitala. Tam czekałam na izbie, każdy chodził i pytał tylko co ile mam skurcze, a ja, że już teraz co 5 minut ! W końcu wzięli mnie na badanie ginekologiczne, a ja mówię, że miałam mieć jutro cesarkę, ale dostałam bóle, to mnie lekarz zbadał i oznajmił : "przecież Pani zaraz urodzi, tu jest rozwarcie na ( no i właśnie nie pamiętam na ile palców powiedział )", po badaniu szłam do toalety jeszcze i pojawił się śluz z krwią, więc to pewnie był słynny czop. Zabrali mnie na sale gdzie robią cesarki, podłączyli pod kroplówkę, do tej pory nie wiem po co, jaką i w ogóle, ogolili mnie tam na dole, podłączyli cewnik
to była tragediaaaaa, nie mogła babka sobie poradzić, tak mnie bolało, że się popłakałam
ehh.. w końcu go założyła. Na tym łóżku leżałam w koszuli, potem kazali przejść na "stół", rozebrać koszulę, pamiętam, że było to dla mnie krępujące, ale miałam wszystko gdzieś, bo tak bolało, że chciałam mieć to już za sobą. Usiadłam na metalowym, zimnym jak diabli stole, takim jak w filmach do sekcji zwłok hehe no i ktoś tam zaczął podawać mi znieczulenie, wkłuwać się w kręgosłup, tego się okropnie też bałam, żeby czegoś nie popierniczyli, no ale podali, położyłam się i czekamy.. aż zacznie działać oczywiście.. czekamy i czekamy, a ja nadal wszystko czuję, no więc dalej czekamy a ja zwijam się z bólu, na co lekarz : nie no musimy ciąć, bo Pani Nam tu zaraz urodzi !", no więc.. cięli a ja w krzyk ! czułam wszystko, każde rozcięcie, naciągnięcie skóry, TRAGEDIA, Pani anestezjolog mnie uspokajała ale darłam się gorzej niż rodząca siłami natury obok w sali. Wreszcie anestezjolog podała mi "głupiego jasia", po którym świat stał się kolorowy heh wyjęli z brzucha mojego Synka, usłyszałam płacz, tez krzyczał niemiłosiernie
i w tym momencie straciłam całkowite czucie od pasa w dół, więc albo podali za małą dawkę znieczulenia albo nie wiem, w każdym bądź razie czekać nie mogli dlatego cięli, ale to co przeżyłam to był koszmar. Po cesarce też nie było lekko.. wiadomo ileś tam godzin trzeba leżeć na prosto bez ruchu, żeby nie było powikłań po znieczuleniu.. no i leżałam, tylko mniej godzin niż powinnam, położne twierdziły, że wystarczy i wyciągnęły mnie pod prysznic.. efekt szybszego wstania? potworny ból głowy dwa tygodnie po cesarce, w szpitalu w drugiej dobie nie byłam w stanie zajmować się małym, ból rany norma, ok, do zniesienia, wygięta w pałąk ale dałabym radę, ale ten ból na który podawali tylko apap, który nie pomagał w ogóle był nie do zniesienia. W trzeciej dobie z rana brałam już swój ibuprom, który pomógł mi pomyśleć i podjąć decyzję SPADAM STĄD ! Wypisałam się na własne żadanie, mały miał żółtaczkę, ale w niskim stopniu więc nie było zbytnio przeciwwskazań. W domu ból utrzymywał się jeszcze przez dobry tydzień. Więc ja nie wiem sama jaką decyzję podejmę tym razem, no wtedy nie miałam wyboru bo mały był ułożony pośladkowo, ale teraz mała jest główką w dół, ale za to jest duża, no i też wchodzi opcja cesarki. W czwartek idę na usg i tam zobaczymy ile mała waży i trzeba będzie podjąć decyzje. Mam nadzieję, że nikogo nie zraziłam do cesarek, bo mój przypadek był wyjątkowy, po prostu lekarze nie mogli czekać na działanie znieczulenia bo młody pchał się na świat, a miał 3800 kg przy porodzie, więc usg też troszkę zaniża wagę, bo nie możliwe, żeby przybrał 600g w dwa dni heh
Wina anestezjologa. Jeśli znieczulenie nie działa usypiają. Nie można na żywca robić zabiegów operacyjnych. Ja bym pozwała. Na mojego ojca znieczulenie w kręgosłup też nie zadziałało i jak tylko poczuł skalpel to zaraz usypiali go. Współczuję jednak mam nadzieję że sporo lat minęło i teraz jest o niebo lepiej. Ja swoją wspominam dobrze. Leżałam nago ale przykryta czymś zielonym. Wszystko mi tłumaczono i usypiano. Byłam głaskana po głowie przez anestezjologa do momentu podania znieczulenia bo bardzo się bałam.
-
nick nieaktualny
-
Mam jeszcze jedno pytanie;d Dostałam Macmirror na 5 dni i trivagin doustnie .Ten trivagin po kuracji czy w trakcie?
"Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni."
J 15, 7
Dziękuję za groszka -
domiii wrote:Dziewczyny,
bardzo fajna 15-minutowa prezentacja położnej na TEDex odnośnie porodu - obejrzyjcie w wolnej chwili
https://www.youtube.com/watch?feature=youtu.be&v=8KokZl-R9BY&app=desktop
fajnedomiii lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyOla, Ciri - super wieści, bardzo się cieszę
My też już po wizycie. Tymek waży 3013 gram! Wszystkie wymiary idą równo i wychodzi, że gabarytowo odpowiada 37 tygodniowi. Cała reszta parametrów ok chociaż ilość wód lekko spadła i AFI = 7,17. Lekarz mówi, żeby się tym nie przejmować bo to nadal norma i dużo pić. Teraz aby czekać na rozwój wydarzeń
Co do USG układu moczowego to mam w obu nerkach kamienie i piasek a w pęcherzu dużo osadu. Nefrolog w piątek powie co z tym zrobić.
Jestem taka zmęczona tym jeżdżeniem, że ledwie żyję. Marzę aby pójść spać.
Co do CC - mi na fotelu ginekologicznym jedna położna założyła szybciutko cewnik a w tym czasie druga założyła mi szpitalną koszulę. Później przewieźli mnie do sali operacyjnej, położyli mnie na stole i tam zostały podpięte kroplówki a później podano mi znieczulenie do kręgosłupa. W czasie operacji nadal byłam w szpitalnej koszuli, jedynie podwiniętej do góry odsłaniając brzuch. Cały personel niezwykle miły, pani anestezjolog cały czas głaskała mnie po ręce i mówiła, że jestem bardzo dzielna. Po zszyciu przełożono mnie na łóżko i przewieziono do sali pozabiegowej. Generalnie nie ma się czego bać, nie wspominam tego jakoś traumatycznie i gdyby nie okoliczności to pewnie byłabym zadowolona. Tak więc głowa do góry i no stressMagda lena, Teresa1992, d'nusia, Karolina@, krówka_muffka, Madlene.:), Kate84, Est, alinalii, Czarodziejka87, edyś, muminka83, Mania1718, Madzialena90, Hannia123, domiii, RudyTygrysek, Mietka 30:), baassiia, Karka, wiewiórka17, Lilou1984, M+M+?, kateee, Renka88, Izoleccc, anitka19953, She86, Falon lubią tę wiadomość