Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
baassiia wrote:A o tym słyszałyście ?
http://www.pudelek.pl/artykul/82197/60-letnia_polska_aktorka_urodzila_bliznieta_to_nie_bylo_in_vitro_tylko_cud/
Ja w sumie nie wiem, co o tym myśleć, z jednej strony głupio krytykować, ale z drugiej, jak popatrzyć na to racjonalnie, no to... W sumie twierdzi, że to nie in vitro, hmmm ciekaweChodzi ponoć o Magdę Wollejko
Cała ta historia jest jakaś dziwna. Na początku myślałam, że to prowokacja / żart.
Ale załóżmy, że to wszystko prawda.
Abstrahując od kwestii oceny zachodzenia w ciążę w tym wieku, to mnie głównie zastanawia to, dlaczego niby właśnie tej kobiecie ktoś miałby szczególnie pomagać. Bo jest aktorką?
To bardzo miło, że pan O.Łukaszewicz chce wesprzeć pozyskanie dla niej pomocy. Szlachetnie. Ale myślę, że jest o wiele więcej bardziej potrzebujących ludzi wokół.
A.Kasia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnybaassiia wrote:A o tym słyszałyście ?
http://www.pudelek.pl/artykul/82197/60-letnia_polska_aktorka_urodzila_bliznieta_to_nie_bylo_in_vitro_tylko_cud/
Ja w sumie nie wiem, co o tym myśleć, z jednej strony głupio krytykować, ale z drugiej, jak popatrzyć na to racjonalnie, no to... W sumie twierdzi, że to nie in vitro, hmmm ciekaweChodzi ponoć o Magdę Wollejko
Czytałam rano. Według mnie macierzyństwo w dojrzałym wieku jest piękne, ale myślę tu o kobietach 40-kilkuletnich. W czasie, gdy te dzieci będą wchodzić w dorosłość ta pani będzie w wieku starczym. Dla mnie to egoizm i sprowadzenie macierzyństwa do celu samego w sobie. Decydując się na potomstwo niejako podejmujemy obowiązek opieki nad nim do chwili, gdy będzie w stanie samodzielnie wejść w dorosłe życie. A niestety za chwilę to ta pani będzie potrzebowała opiekiTo jest tylko moja skromna opinia, być może ktoś uważa inaczej
W każdym razie jako że przeczytałam tę informację na pudelku to póki co traktuję ją jako plotkęMartita88, Karolina@ lubią tę wiadomość
-
Ja dzisiaj jestem wyjątkowo w dobrym nastroju. Być może dlatego, że się naprawdę wyspałam. Spałam ponad 11 godzin
I jestem z siebie dumna dzisiaj, bo ugotowałam pierwszy raz pulpeciki w sosie pomidorowym i wyszły przepyszne
Martita88, A.Kasia, domiii lubią tę wiadomość
-
annak wrote:Skowroneczka,
Chyba telepatycznie się połączyłyśmy, bo właśnie miałam Was zapytać, czy też jesteście jakieś takie, że Was nagle dopadają doły.
Nerwy, czy doły na jedno wychodzi
Ja nerwów właśnie nie mam. Ale nagle mnie potrafi jakiś smęt dopaść i dopatruję się wokół wszystkiego najgorszego. Na przykład teraz wpadłamu w jakiś tunel myślowy, że coś jest nie tak, że serca nie będzie, że w ogóle do d***...
A Ty jak dzisiaj z Twoim mężem?
Gadamy niby normalnie, ale napiecie caly czas jest. Kocham i jego i synka ale tak mnie draznia obaj ze nie moge. Chce miec spokoj tylko. Czy to tak ciezko zrozumiec? Chce zeby mi pomogl czasem a nie dokladal jeszcze do gara. On z kolei twierdzi ze reaguje tylko na moje zachowanie, nerwowosc. Dalam mu do poczytania artykuly o tym jak zmienia sie kobieta w ciazy i jak w zwiazku z tym powinien zachowac sie facet to stwierdzil, ze on to rozumie, ale ja wykorzystuje swoj stan. O i gadaj sobie. To nie jest zly maz, praca go dobija, wiem to, ale tak jest znow i znow i znow. Chwila prostej a potem znow jego praca wchodzi nam z butami w zyciorys. A wtedy cierpi juz wszystko inne. Staram sie go wspierac, ale sama tez tego potrzebuje. A napotykam mur. I nie chodzi mi o mnie, tylko o dzidzie bo przeciez ono czuje to co ja... i nie chce mu zrobic krzywdy. A maz mi tego nie ulatwia ostatnio. -
A.Kasia wrote:Czytałam rano. Według mnie macierzyństwo w dojrzałym wieku jest piękne, ale myślę tu o kobietach 40-kilkuletnich. W czasie, gdy te dzieci będą wchodzić w dorosłość ta pani będzie w wieku starczym. Dla mnie to egoizm i sprowadzenie macierzyństwa do celu samego w sobie. Decydując się na potomstwo niejako podejmujemy obowiązek opieki nad nim do chwili, gdy będzie w stanie samodzielnie wejść w dorosłe życie. A niestety za chwilę to ta pani będzie potrzebowała opieki
To jest tylko moja skromna opinia, być może ktoś uważa inaczej
W każdym razie jako że przeczytałam tę informację na pudelku to póki co traktuję ją jako plotkę
Z jednej strony też tak myślę. Ale z drugiej strony, widzę dodatkowy aspekt.
Cały ten temat zahacza o uniwersalną wartość, jaką jest wolność jednostki. Wolność wyboru, czy chcę mieć dzieci, czy nie. I tak naprawdę nie można tego ludziom zabronić.
Przez chwilę sobie myślałam: zaraz, przyszła do lekarza i co? On tak po prostu zgodził się ją leczyć i pomóc jej zajść w ciążę?! Ale z drugiej strony - jakie miałby prawo powiedzieć jej "nie, pani nie może"? To byłoby jakieś ograniczenie prawa do wolnego wyboru.
Kiedyś ten problem rozwiązywała natura. Kobieta nie mogła być w ciąży powyżej wieku X. Dziś, kiedy nauka i medycyna poszły tak daleko, pojawia się problem. Czy jakoś sztucznie to zahamować? Czy wprowadzić granicę? Ale gdzie ją postawić? W wieku 55 lat? A może 50? Ale jeśli tak, to czemu nie 51?
Bardzo trudny problem.
No i jeszcze jednak kwestia. Znowu równouprawnienia60-letnia kobieta matką - hmm... A ilu jest 60-letnich, 70-letnich ojców? Ich nie ogranicza natura ani społeczny brak akceptacji. Znowu niesprawiedliwość
Od razu dodam, że piszę to co powyżej raczej z pozycji stawiania filozoficznych pytań, bo nie mam tu jasnego poglądu. Nie wiem, jaka wartość, czyje dobro powinno tu być nadrzędne...Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 sierpnia 2015, 18:40
-
Hej:) Ja też zauważyłam, że szybciej mi włoski odrastają
Niestety.
Niektórych spodni już nie mogę założyć. Brzuszek zawsze miałam swój odstający, teraz się po prostu zaokrągliłSorka za jakość. Mam jakieś 167 wzrostu i ważę ok. 60kg, w trakcie ciąży spadło do 57 i teraz wróciło.
xxx
Mi ból piersi już dawno przeszedł, nauczyłam się nie nażerać żeby brzuszek nie bolał, mdłości już mniej:))
A prenatalne mi przesunęli z 13tego na 24...Na szczęście 20tego wizyta u doktorka:)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 stycznia 2016, 15:02
A.Kasia, Karolina@ lubią tę wiadomość
Córka!!! Kochana Hania :*38+6, 19.30, 51cm, 2760
-
skowroneczka87 ja to tak do tego podchodzę tak, jak z tego przysłowia, że zdrowy chorego nie zrozumie.
Ja też raczej dobrze się czuję i czasem ciężko mi wejść w Wasze buty, gdzie część umiera od mdłości itd. Po prostu mi to nie dokucza. Tak samo twój mąż, dla niego Twoje problemy mogą być przerysowane, bo sam ich nie odczuwa. Trzeba t jakoś zaakceptować, bo teraz się tylko zadręczaszWiadomość wyedytowana przez autora: 7 sierpnia 2015, 18:44
A.Kasia lubi tę wiadomość
-
skowroneczka87 wrote:stwierdzil, ze on to rozumie, ale ja wykorzystuje swoj stan.
A może w takiej sytuacji powinnaś wziąć go pod włos i odpowiedzieć: "Tak, wykorzystuję swój stan. Bo to jest jedyne 9 miesięcy w życiu, kiedy naprawdę mam do tego prawo. I wierz mi, nie chciałbyś się ze mną zamienić, bo przez najbliższe miesiące będę musiała przejść rzeczy, jakich nawet nie potrafisz sobie wyobrazić".
Albo coś w tym stylu. Żeby trochę go zaskoczyć.
Ja obawiałam się, że mój mąż może mnie w ciągu ciąży czasem podejrzewać o to, że przesadzam. Więc na samym wstępie wzięłam go na rozmowę i powiedziałam: "Chcę ustalić jedną rzecz. Czasem będę robić rzeczy, które wydadzą Ci się dziwne i przesadzone, ale umówmy się tak - zaufasz mi, że ja wiem najlepiej, co jest dla mnie dobre. Obiecuję, że nie będę popadać w przesadę, ale wierz mi, ja wiem lepiej. Akceptuj to. Zwłaszcza, że konsekwencje tego, że ewentualnie coś będzie nie tak, spadną na mnie".
W sumie zrobiłam to profilaktycznie, bo on nigdy nie mówił mi żadnych tekstów w stylu, że ciąża to nie choroba, itp. Ale wolałam się zabezpieczyć.A.Kasia, Magda lena lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnySkowroneczka87 - przykro mi, że jesteś w takiej sytuacji
Faceci to dziwne wynalazki, nie dogodzisz im w niczym. Mój dzisiaj miał do mnie pretensje, że z zakupów nie przywiozłam mu zgrzewki wody. No ciekawe jak miałam ją dźwignąć
Chyba mu słońce za bardzo przygrzało
Co do złości to wyczytałam kiedyś fajną teorię na ten temat. Chodzi w niej o to, że nie ma sensu się denerwować na kogoś i tłumić w sobie tej złości. Bo sam fakt tego, że się na kogoś złościmy wpływa tylko na nas. Najczęściej ta osoba nawet nie wie, że jesteśmy na nią wkurzone. Albo wie i ma to w d..., a my kumulujemy w sobie tą złość i działamy sobie na szkodę. Jak się złościć to albo ekspresyjnie, rzucamy talerzami aż ją z siebie wyrzucimyalbo wcale. I powiem Wam, że odkąd trzymam się tej teorii to mi w życiu lepiej. Jak jestem na kogoś zła o ważną rzecz to mu mówię od razu: wkurzasz mnie tym i tym, i proszę żebyś spróbował to zmienić. A jak mnie pierdoła zdenerwuje to sobie mówię: "a co Cię to w ogóle obchodzi, olać to!".
Ten system nie działa jedynie w stosunku do teściowejOna po prostu jest nie do ogarnięcia żadną teorią wszechświata
muminka83 lubi tę wiadomość
-
O tak, były takie badania, z których wyszło, że pary, które od razu rozwiązują swoje problemy (czyt: nie tłumią w sobie, nie mają tzw. cichych dni) budują trwalsze związki.
-
To ja mam strasznego doła , u mnie narazie nikt nie wie prawie o ciąży z bliskich osób więc chcę się podzielić z Wami- dzisiaj miałam plamienie- najpierw jasnoczerwona krew a potem brązowa wydzielina, niby było to tuż po stosunku i wyczytałam,że tak może być,ale strasznie się martwię
w poniedziałek mam wizytę,ale nie wiem czy do tej pory nie zwariuję..i oczywiście szlaban na przytulanie..dopóki się nie dowiem,że wszystko jest ok.
Skowroneczka87- mój facet mi 2 dni temu robił uwagi,że nic nie zrobiłam w domu cały dzień,ale ja po prostu nie byłam w stanie, bardzo mnie tym zdenerwował a ,że teraz wkurzyć mnie łatwo to się pokłóciliśmy,ale już jest ok..chyba zobaczył,że naprawdę źle się czuje i dał spokój z uwagami.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 sierpnia 2015, 19:08
-
Nigdy nikogo o nic nie prosilam, dopoki bylam w stanie to radzilam sobie sama. W malzenstwie tez. I moze to byl moj blad. Ale teraz nie chodzi mi o mnie. Zupelnie. Boje sie tylko o tego malego Robaczka w moim brzuchu, nie chce go znow stracic. Dlatego mnie zlosci ze nikt tego nie rozumie. A ja chce tylko zrozumienia, nie wyrzutow.
A z ta zmiana pracy to nie taka prosta sprawa, w dodatku w naszych realiach. -
Spoko, mężowie tak mają. Mnie mój dwa dni temu poprosił, żebym pomalowała farbą olejną rurkę w kuchni. Wiadomo, że ciężarna raczej nie powinna takich rzeczy robic i wdychac farb. Wyśmiałam go a on przyznał mi rację
Czasem facet palnie cos glupiego i nawet nie pomyśli, że może nas zranić.
A.Kasia lubi tę wiadomość
-
U mnie tez juz troche widac brzuszek. Ja mam 164 cm i waga wyjsciowa to 51 kg, teraz juz 2,5 na plusie ale nie chciałabym przytyć wiecej niz ok 13 kg dla zdrowia mojego i dzidziusia.
Co do macierzyństwa w późnym wieku. Ja tez uważam, ze granica sie przesuwa i teraz raczej zdziwienie budzi 20-letnia matka niz 40-letnia. Wszystko oczywiscie zalezy id kobiety, jej dojrzałości itd.
Ale z ciąża w wieku 60 lat jest mi ciezko sie zgodzić. To chyba wbrew naturze. Szkoda mi dzieciaków, bo nie wiadomo jak dlugo w dobrym zdrowiu będzie żyła ich mama. Życzę jej oczywiscie, żeby jak najdłużej.
-
nick nieaktualnyannak wrote:Z jednej strony też tak myślę. Ale z drugiej strony, widzę dodatkowy aspekt.
Cały ten temat zahacza o uniwersalną wartość, jaką jest wolność jednostki. Wolność wyboru, czy chcę mieć dzieci, czy nie. I tak naprawdę nie można tego ludziom zabronić.
Przez chwilę sobie myślałam: zaraz, przyszła do lekarza i co? On tak po prostu zgodził się ją leczyć i pomóc jej zajść w ciążę?! Ale z drugiej strony - jakie miałby prawo powiedzieć jej "nie, pani nie może"? To byłoby jakieś ograniczenie prawa do wolnego wyboru.
Kiedyś ten problem rozwiązywała natura. Kobieta nie mogła być w ciąży powyżej wieku X. Dziś, kiedy nauka i medycyna poszły tak daleko, pojawia się problem. Czy jakoś sztucznie to zahamować? Czy wprowadzić granicę? Ale gdzie ją postawić? W wieku 55 lat? A może 50? Ale jeśli tak, to czemu nie 51?
Bardzo trudny problem.
No i jeszcze jednak kwestia. Znowu równouprawnienia60-letnia kobieta matką - hmm... A ilu jest 60-letnich, 70-letnich ojców? Ich nie ogranicza natura ani społeczny brak akceptacji. Znowu niesprawiedliwość
Od razu dodam, że piszę to co powyżej raczej z pozycji stawiania filozoficznych pytań, bo nie mam tu jasnego poglądu. Nie wiem, jaka wartość, czyje dobro powinno tu być nadrzędne...
Mi się wydaje, że ludzie trochę wykorzystują rozwój medycyny. Bo np leczenie niepłodności zostało opracowane dla kobiet z zaburzeniami aby unormować ich organizm i umożliwić zajście w ciążę. In vitro też powstało w odniesieniu do rodzin niepłodnych. Nie zostało stworzone z myślą o kobietach w podeszłym wieku, które miały szansę zostać matkami ale ją przegapiły, i nagle zdecydują się aby przywrócić sobie płodność. Moim zdaniem to jest po prostu nienaturalne. Ja rozumiem tą kobietę, że może jej marzeniem życia było zajście w ciążę, ale dobro dziecka jest dla mnie dobrem nadrzędnym i to ono jest najważniejsze. Lekarz nie mógł jej odmówić, bo obecnie prawo nie określa wieku do którego można stosować in vitro czy też stymulację hormonalną w dziedzinie płodności. Takie prawo ma wejść i moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie.
Co do praw człowieka to jest to baaardzo głęboka woda. No bo skoro pozwalamy kobietom w podeszłym wieku na sztucznie stymulowane ciąże to dlaczego np nie pozwalamy gejom adoptować dzieci? Przecież mają prawo do bycia rodzicami tak samo jak ta pani do bycia mamą. Ale prawo jednak gejom na to nie pozwala ze względu na dobro dziecka. A tak naprawdę nie wiem, czy mieć rodziców gejów jest gorzej niż zostać sierotą w młodym wieku bo mama zachciała mnie powołać do życia ze świadomością, że mnie niebawem opuści
Co do facetów i ich płodności to ośmielę się zauważyć, że w świecie przyrody główną rolą samców jest zapłodnienie jak największej ilości samic a główną rolą samic jest urodzić dzieci i się nimi zajmowaćNo tak wykreowała matka natura i co zrobić
Faceci zawsze mieli lepiej
W każdym razie tak jak mówisz, cała ta sytuacja to ciężki tematJuż wolę te rozkminy o bąkach czy zdechłych szerszeniach
-
nick nieaktualnyskowroneczka87 wrote:Nigdy nikogo o nic nie prosilam, dopoki bylam w stanie to radzilam sobie sama. W malzenstwie tez. I moze to byl moj blad. Ale teraz nie chodzi mi o mnie. Zupelnie. Boje sie tylko o tego malego Robaczka w moim brzuchu, nie chce go znow stracic. Dlatego mnie zlosci ze nikt tego nie rozumie. A ja chce tylko zrozumienia, nie wyrzutow.
A z ta zmiana pracy to nie taka prosta sprawa, w dodatku w naszych realiach.
My Cię rozumiemy i jesteśmy z Tobą :*
Amarylis - a nie możesz przełożyć wizyty na wcześniej? Albo iść prywatnie na usg? Jeśli krwawienie było krótkie i już się nie powtórzyło to pewnie pękło Ci jakieś naczynko w pochwie. O to w ciąży nie trudno bo mamy tam wszystko nabrzmiałe i opuchnięte. Jestem niemal pewna, że z maluszkiem wszystko w porządku ale jeśli masz się bardzo denerwować to lepiej iść to sprawdzić bo Twój stres też nie jest dla dziecka obojętny.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 sierpnia 2015, 19:29