Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyByliśmy na weekend w Gdańsku. Odechciało nam się wyjazdów na najbliższy rok. Przez te wrażenia Jasiek nie mógł zasnąć, ciagle gadał i machał nogami, ale tak że było nam go szkoda. W nocy masakra. Wczoraj już padało, więc postanowiliśmy o 12-ej wracać, żeby jeszcze odpocząć w domu. Po drodze 2 wypadki i nasza droga z 4 godzin wydłużyła się do 8! Płakać mi się chciało. Jak weszliśmy do klatki to Jasiek od razu odżył. Nie ma to jak w domu, bo dziś od rana uśmiechnięty.
-
domiii wrote:Dzięki M, tak podejrzewałam... bo pręży się potem odpada, znowu pręży i tak kilka razy aż odpadnie na dobre....
U nas tez tak jest. Je ale jakby sie chciał oderwać. Podnosi nóżki, wygina sie. Az nagle zamyka oczy i spidomiii lubi tę wiadomość
-
paola87 wrote:Domiii u nas to samo. Płacze już do spania, a jak ja go na ręce to jeszcze większy płacz i prężenie. Ale lulam go na siłę i przytulam i szybko odpada.
Dokładnie, trzeba na siłę, bo inaczej dzieciak nie zaśnie i będzie się dalej męczył -
edyś wrote:U nas ciężka noc, sen przerywany krzykiem, Ula z nami w łóżku. M. do mnie "możesz coś z nią zrobić?" Odwrócił się i śpi. Nosz kur**! Co za baran jeden!
oj przykro mi , mój by się tak nie odwazył powiedzieć , a nawet gdyby to bym go przegoniła chyba...muminka83, Izoleccc lubią tę wiadomość
-
musiałabym Wam nagrać co moje dziecko robi... on się wygina przegina, nogi ręcę latają jej jak szalone,wierci, kręci, a do tego wydaje z siebie dźwięki... nauczyła się strasznie piszczeć do tego. MASAKRA
Mój M to ma albo tak twardy sen albo udaje czasem żeby tylko nie wstać przypadkiem mam wrażenie.
Co do kaszek - Wasze wpisy i tu i na fb bardzo mi pomogłyzapisałam wszystko i będę studiować sobie hehe
Córka!!! Kochana Hania :*38+6, 19.30, 51cm, 2760
-
M+M+? wrote:Domiii składam zamówienie na kaszki holle - czy Miłosz je? Smakują mu? Bo nie wiem ile opakowań kupić...
póki co jenawet owsianą, bez żadnych owoców, która dla mnie jest okropna
ALE wczoraj odkryłam całkiem przypadkiem jedną rzecz... zawsze karmię go wsadzając do bujaczka. no i jakoś szału nie było z tymi kaszkami, ale jadł.
wczoraj był już zmęczony i chciałam mu oszczędzić wsadzania tam i nerwów, bo jakby mi nie zjadł kaszki to znowu noc z głowy, więc! posadziłam sobie go na kolanach i tak karmiłam... a on sam otwierał buzię do tej kaszki! byłam w takim szoku... nie wiem czy to kwestia pozycji, czy tego, że został poważniej potraktowany i siedział przy stoledzisiaj też to sprawdzę...
ale zwracam uwagę, bo może u którejś zmiana pozycji, miejsca karmienia też może mieć znaczenie...M+M+? lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnydomiii wrote:A.Kasia wiesz może coś więcej na temat tego prężenia się na rękach? Bo u mnie jest to samo, ale tylko wtedy jak jest zmęczony i chce go uśpić...
No bo to chyba właśnie ze zmęczenia jest. U nas też najczęściej przy usypianiu tak się dzieje. Ale to raczej normalne, chrześnica męża tak samo robiła jak miała pół roczku, do tego łąpała się za ucho i drapała czasem za tym uchem aż się jej ranki robiły. Była wcześniakiem i oboje z bratem byli pod ciągłą kontrolą neonatologa i akurat do Natalki nigdy nie mieli zastrzeżeń, nawet do tego prężenia w czasie gdy brat tak nie robił a był rehabilitowany długo. Mam wrażenie, że Tymek ostatnio za dużo ma wrażeń, na siłę się bawi nie raz chociaż mu oczy lecą i jak przeczeka ten moment zmęczenia to później już trudno mu zasnąć i się złości
Powiem Ci, że zaczęłam baczniej go obserwować i działać "krok wcześniej". Jak widzę, że już ziewa to od razu go biorę spać, jak widzę że zbliża się godzina karmienia to daję mu jeść. No i chusta mi pomaga ostatnio w usypianiu i kołysanki Mini Mini. -
M+M+? wrote:Pietrucha ten tydzień miał lepszy. Zabrałam mu wszystkie zabawki, a na macie zostawiam tylko jedną. Do tego pilnuję, aby położyć go na drzemkę po 1 h 45 m (to życie z zegarkiem w ręku mnie wykańcza). Spacer to mniej więcej stałej godzinie. I w tygodniu dziecko się wyciszyło.
Ale w sobotę pojechaliśmy sobie za miasto do parku i młody znów rozbity. Ładnie spał, a potem nam się przyglądał jak jedliśmy obiad. Był grzeczny.male już droga powrotna to ryk i marudzenie do wieczora. Budzenie nocne częste. Dziś też gorzej, pierwszy raz musieliśmy po 10 minutach wrócić ze spaceru. Tak więc to moje dziecko to taki wrażliwiec. Musi być rutyna i tyle. A nas już nosi. Chcemy do ludzi. Chcemy gdzieś jeździć (oboje mamy nowe fury, które stoją w garażu. Ja swoim samochodem jechałam słownie 4 razy...). Chcemy jeść na mieście itp. No ale synucha najważniejszy.
My tez nigdzie nie mozemy iśc do restauracji czy do galerii bo to małego totalnie rozwala. Zazdroszczę czasem tym mamom ktore całymi dniami paradują wózkami po galeriach. Franek w tym szumie zaraz sie budzi i zaczyna marudzić.