Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
Dokladnie Kofeinka, nic innego jak tylko te slowa. Czytam co piszesz Aleksandra i oczy przecieram z niedowierzania. Od dawna juz nie mam zaufania do lekarzy, ale to juz przechodzi ludzkie pojecie. Czyz lekarze sa naprawde tak znieczuleni? Nikt przeciez nie kaze im wczuwac sie w historie kazdego pacjenta i plakac nad jego losem ale kurde, zeby nie moc liczyc na choc odrobine empatii czy zrozumienia? Tym bardziej jak chodzi o ludzkie zycie? Nie ogarniam.
margaret26 lubi tę wiadomość
-
Magda lena, alinalli,
Obiema rękami podpisuję się pod wszystkim, co pisały dziewczyny w kwestii przezierności i to nie dlatego, że "wypada pocieszyć", ale dlatego, że bezwzględnie zgadzam się z przedmówczyniami!
(a) Ten wynik nie jest jednoznaczny z problemem u dzieciaczka! Czego dowodzą nawet przykłady w naszym marcówkowym gronie.
...oczywiście powyższe Was nie uspokoi, dlatego:
(b) pomyślcie może rzeczywiście o badaniach z krwi typu Nifty, Harmony - owszem, duży koszt i kilka(naście) dni oczekiwania, ale potem - w absolutnej większości - ogromna ulga.
Tak jak kiedyś wspominałam, czytałam praktycznie cały wątek z naszego forum zatytułowany "Amniopunkcja, Nifty, Harmony - jak nie zwariować czekając na wynik" (czy coś w tym stylu). I tam jest multum przykładów dziewczyn, którym nieinwazyjne badania genetyczne odczarowały wszystkie lęki i zwróciły spokój do końca ciąży.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 sierpnia 2015, 21:18
-
ja czekam na wyniki dzisiejszego pobrania krwi , czekać mam na telefon (ok. tyg) jestem dobrej myśli , kocham moją Emilkę i wiem że bedzie wszystko dobrze
margaret26, Kajola lubią tę wiadomość
-
arien wrote:annak, cieszę się, że poszło lepiej, i że Ty się trzymasz
Przez cały czas bardzo Ci kibicuję we wszystkim
Jesteś silna, aż Ci tego zazdroszczę
ja to psychiczny słabeusz...
arien kochana,
Dziękuję Ci bardzo :-*
Z tą siłą to aż tak kolorowo nie jest... W środku jest bardzo, bardzo miękko...
Dopiero uczę się tej siły. Ale to ciężka praca. 2,5 roku psychoterapii, na którą poszłam w stanie głębokiej depresji.
Dziś mogę szczęśliwie powiedzieć, że depresję pokonałam, nauczyłam się inaczej patrzeć na świat. I to właśnie pozwala mi radzić sobie z takimi zdarzeniami, jak strata ciąży.
* * *
A tak na marginesie, to bardzo mnie dziś uśmiechnął Twój poranny erotyczny post
Love_life lubi tę wiadomość
-
alinalii wrote:ja czekam na wyniki dzisiejszego pobrania krwi , czekać mam na telefon (ok. tyg) jestem dobrej myśli , kocham moją Emilkę i wiem że bedzie wszystko dobrze
i tak trzymaj!! nie można zamartwiać się na zapas, a Twoja Emilka potrzebuje radosnej mamy
alinalii lubi tę wiadomość
Natalia
27.03.2016


-
annak wrote:arien kochana,
Dziękuję Ci bardzo :-*
Z tą siłą to aż tak kolorowo nie jest... W środku jest bardzo, bardzo miękko...
Dopiero uczę się tej siły. Ale to ciężka praca. 2,5 roku psychoterapii, na którą poszłam w stanie głębokiej depresji.
Dziś mogę szczęśliwie powiedzieć, że depresję pokonałam, nauczyłam się inaczej patrzeć na świat. I to właśnie pozwala mi radzić sobie z takimi zdarzeniami, jak strata ciąży.
* * *
A tak na marginesie, to bardzo mnie dziś uśmiechnął Twój poranny erotyczny post
Ja też chciałabym dodać od siebie że podziwiam Twoją siłę, ale teraz rozumiem że to dzięki ciężkiej pracy nad sobą. Życzę Ci jak najlepiej
Ja tez w ostatnim czasie tj już od prawie 10 miesiecy przezywam cięzkie chwile.. wiem co to znaczy cierpieć, ale staram się jakoś żyć..
Natalia
27.03.2016


-
nick nieaktualnyHej
Ja już od jakiegoś czasu u rodziców, zdążyłam nawet wpaść do siostry i wykąpać mojego Julka
Cudo takie, że kolana miękną. Wprost nie mogę uwierzyć jak sobie pomyślę, że zanim mój maluch przyjdzie na świat mały Lolo już nie będzie taki mały i będzie zasuwał po dywanie
A ja jeszcze się jego maleńkością nie nacieszyłam!
Lecę spać bo wymęczyła mnie ta podróż okrutnie. Niby tylko 100 km a ciągnęło się i dłużyło, że hej. Miłej, spokojnej nocki wszystkim! Do jutra
PS. u mamuni nawet herbata smakuje lepiej!
margaret26, pekinka82, Love_life, krówka_muffka, d'nusia, maggda, muminka83, Kajola, jagood, Mietka 30:) lubią tę wiadomość
-
Kofeinka! Mnie około 8t4d też pobolewał brzuch (co prawda plamień nie miałam). Pobolało mnie 2-3 dni i przeszło. Dziewczyny na innym wątku zwróciły uwagę, że być może wypada mi właśnie termin @. I faktycznie tak było. Teraz brzuch czasem pobolewa ale to jelita i zalegająca kupa
Więc może i tak jest w Twoim przypadku 
Annak - ucz się kochana tej siły. Ja kiedyś też miałam depresję, było naprawdę nieciekawie, ale udało mi sie za sprawą leków wtedy ją pokonać/uśpić. Ale depresja moim zdaniem bardzo wiele, paradoksalnie, daje od siebie. Można się dzieki niej wiele nauczyć
między innymi siły, chociaż na to potrzeba lat, ale można też nauczyć się inaczej postrzegać świat. Wiadomo, że wychodzi to raz lepiej, raz gorzej, ale myślę, że to zawsze kroczek do przodu 
Powiedz mi, skończyłaś już terapię? Naprawdę uważasz, że pomogła? Ja teraz chodzę na terapie z powodu lęków, napadów paniki, które nierzadko bardzo ograniczają moje funkcjonowanie a zaotrzenie tych stanów konczy się lekami i wyłączeniem mnie z rzeczywistości na jakiś czas. Chodzę niby na tą terapię, ale póki co nie widzę zadowalających rezultatów...
-
Dziewczyny, ja siedziałam w służbie zdrowia jakiś czas i są różni lekarze,pielęgniarki. Raz mają lepszy dzień. Raz gorszy. Nigdy nie wiadomo na który z tych dni pacjent trafi i co go czeka. Niestety tak było,jest i będzie. Mają płacone z Naszych składek,ale chyba mają to gdzieś... Ja mogę ze swojej strony powiedzieć tylko tyle ,że w życiu nie pozwoliłam i nie pozwolę żeby ktoś w szpitalu źle mnie traktował. Mam ciężki charakter, potrafię dopiąć swego, jak muszę to warknę i nie dam z siebie zrobić głupka. Są Dziewczyny bardziej emocjonalne ,które milkną w takich momentach albo się boją. Wtedy emocje trzeba odłożyć na bok i walczyć o swoje. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś mnie tak potraktował. Byłabym gotowa dać w pysk jeśli argumentacja słowna nie dałaby rezultatu. Także babki więcej wiary i siły!
RudyTygrysek lubi tę wiadomość
-
annak jesteś bardzo dzielną, kobietą, przemawia przez Ciebie mądrość, którą przyjemnie się czyta
alinalii postawa na piątkę z plusem, a zamartwianie tylko powoduje napinanie macicy i dodatkowe powody do zmartwień a i tak wiadomo, kobieta w ciąży wciąż się martwi,
muminko masz raxję, trzeba dużo pić dlatego że jest to nam teraz bardzo potrzebne, przecież z moczem wydzielamy zbędne produkty przemiany materii, usuwamy toksyny, poza tym wody płodowe się muszą zmieniać i 'napełniać' czystymi
Kasiu, nie zameldowałaś się u mamy, czy bezpiecznie dotarłaś...?
Powiem Wam,że fajne z Was babki!!
Ja dziś miałam zły dzień ból głowy,słabo, niedobrze, i pobolewający brzuszek.
Zyczę miłych wieczorów i jutrzejszego dnia pełnego uśmiechu i pozytywnych wrażen, i samych dobrych informacji o wizytach!
CiAO bella
muminka83 lubi tę wiadomość
-
arien wrote:Annak - ucz się kochana tej siły. Ja kiedyś też miałam depresję, było naprawdę nieciekawie, ale udało mi sie za sprawą leków wtedy ją pokonać/uśpić. Ale depresja moim zdaniem bardzo wiele, paradoksalnie, daje od siebie. Można się dzieki niej wiele nauczyć
między innymi siły, chociaż na to potrzeba lat, ale można też nauczyć się inaczej postrzegać świat. Wiadomo, że wychodzi to raz lepiej, raz gorzej, ale myślę, że to zawsze kroczek do przodu 
Powiedz mi, skończyłaś już terapię? Naprawdę uważasz, że pomogła? Ja teraz chodzę na terapie z powodu lęków, napadów paniki, które nierzadko bardzo ograniczają moje funkcjonowanie a zaotrzenie tych stanów konczy się lekami i wyłączeniem mnie z rzeczywistości na jakiś czas. Chodzę niby na tą terapię, ale póki co nie widzę zadowalających rezultatów...
Jeszcze nie skończyłam. Ale jestem właśnie na etapie podsumowań, wniosków i zamykania terapii. Planuję skończyć w październiku. Ja jestem ogromnie zadowolona, że na nią poszłam. Bardzo dużo mi dała i mogę powiedzieć, że była naprawdę efektywna. Pomimo dość poważnej depresji, udało mi się nie dojść, a nawet nie zbliżyć do fazy leczenia farmakologicznego.
Nie wiem w jakim nurcie Ty się leczysz, ale ja w poznawczo-behawioralnym i bardzo mocno polecam właśnie tę opcję. Wydaje mi się najlepsza, ponieważ koncentruje się na zmianie odczuć i zachowań, koncentruje się na przyszłości i jej poprawie, a nie roztrząsaniu przeszłości. Dostarcza też wielu narzędzi, które pomagają radzić sobie na co dzień z lękami, smutkiem i innymi wyniszczającymi emocjami. Mnie to wyprowadziło już z wielu problemów.
Przed podjęciem leczenia zrobiłam właśnie bardzo dokładne rozpoznanie tych nurtów, szukając tego najbardziej odpowiedniego. I zdecydowanie wiedziałam, że poznawczo-behawioralny był najlepszy (u mnie jest on z domieszką terapii schematu).
Jeśli nie widzisz rezultatów, to może masz złego terapeutę, albo właśnie niewłaściwy nurt.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 sierpnia 2015, 21:59
-
Krówka,
Kasia się meldowała przed chwilą. Jest u rodziców i bardzo dobrze jej tam
A Ty moja droga, albo mi się wydaje, albo często ostatnio zmieniasz avatarek...? -
Annak ja właśnie zaczynam ta terapię byłam na pierwszym spotkaniu takim rozpoznawczym i czuje ze nawet ono mi już coś dało. Musze być pewna siebie i pozytywna mama a z tym ostatnio było u mnie gorzej.kiedyś byłam inna i właśnie musze znaleźć powód od którego to się zaczęło. Trzymaj za mnie kciuki.[link=https://www.suwaczki.com/]
[/link]
2.02.15 7 tc mój aniołek :* -
Annak, moja terapeutka ma świetne opinie. Kiedyś pytałam ją, jakoś na samym początku o nurt, w którym będziemy pracować, ale w sumie nie umiała mi dokładnie odpowiedzieć na to pytanie. Generalnie nasze spotkania polegają najczęsciej na tym, że opowiadam o tym, co się aktualnie u mnie dzieje, i jakie emocje i odczucia są z tym związane. Trochę brakuje mi prób rozwiązania moich największych problemów, czyli np. strachu przed jazdą środkami komunikacji, albo strachem przed tym, że w jakimś miejscu publicznym nie ma wc i się posram ;P

-
annak właśnie coś niezdecydowana ze mnie istota, ale obiecuję, już nie będę zmieniała:P
Właśnie leczenie depresji psychoterapią to połowa sukcesu, bo leki uzależniają i organizm domaga się większych daawek i ma się poczucie,że bez leków nie jest się w stanie egzystować, wiem bo mam dobrą koleżankę, która bez leków nie daje rady z niczym.. ech. tak to właśnie wygląda.
-
arien wrote:albo strachem przed tym, że w jakimś miejscu publicznym nie ma wc i się posram ;P
Kochana, rozbawiłaś mnie, mocno przytulam:*oczywiście nie śmieję się z Ciebie , tylko z kupami to zawsze zabawne historie:P
A w ogóle to głupawkę mam, od płaczu po śmiech, wybaczcie
-
Arien ja pół roku temu zakończyłam taką terapię bo też cierpię na stany lękowe i co się z tym wiąże ataki paniki. Ja zaczynałam od leków, ale one mało pomagały. Chodziłam otumaniona i tyle. Po tym jak dostałam duszności i wylądowalam na sorze z atakiem lęku panicznego musiałam z tym coś zrobić. Ogólnie terapia dała mi bardzo dużo bo potrafię analizować sytuację i zapanować nad strachem. Tylko u mnie sedno sprawy leży w osobie mojej matki ale to długi temat

-
Love_life wrote:Annak ja właśnie zaczynam ta terapię byłam na pierwszym spotkaniu takim rozpoznawczym i czuje ze nawet ono mi już coś dało. Musze być pewna siebie i pozytywna mama a z tym ostatnio było u mnie gorzej.kiedyś byłam inna i właśnie musze znaleźć powód od którego to się zaczęło. Trzymaj za mnie kciuki.
Dokładnie tak było ze mną! Kiedyś uosobienie przebojowości i wiary w siebie, a potem nagle coś pociągnęło mnie w dół. Nagle stałam się smutna, niepewna siebie, bojaźliwa. Nabrałam lęków, niepewności.
I dzięki terapii znalazłam powód. Osadzony daleko w przeszłości, ale wywołany ponownie współczesnymi wydarzeniami. Od czasu tego odkrycia każde spotkanie było już kolejnym krokiem ku poprawie. To był przełom.
Oczywiście, że trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki! Żebyś znalazła tę przyczynę i sposoby na to by było coraz lepiej! Jestem przekonana (absolutnie przekonana!), że to się uda. Sama jestem najlepszym przykładem. -
U mnie leki to był pierwszy krok, żeby cokolwiek móc ogarnąć. Serio. Gdyby nie one to nie dałabym chyba rady wyjść z zaotrzeń. Nigdy nie zwiększałam dawek i staralam się po uzyskaniu poprawy i poczucia się pewniej odstawic je jak najszybciej. Ale faktem jest, że odstawianie zawsze było dla mnie bardzo trudno, bo faktycznie uzależniają. U mnie objawiało się to zdecydowanie obnizonym nastrojem i złym samopoczuciem fizycznym. Ale za każdym razem dawałam radę...tyle tylko, że nawrotów miałam już chyba 4. Zaotrzenie pojawia się zawsze, kiedy w moim życiu pojawia się wiecej stresów (magisterka, ślub, zmiana pracy). I zdaje sobie sprawe z tego, że to terapia ma zadziałać tak, że te nawroty po prostu nie nastąpią, albo jak będą to nauczę się z nimi radzić. Generalnie to trudna sprawa jest. Moja terapeutka mówi, że mam bardzo rozbudowany swój świat wewnętrzny i to dlatego mogę być taka lękowa...
Love_life lubi tę wiadomość







[/url]




