Nie, Polkosia. Nie hormony. Raczej charakter i doświadczenie. Za dużo mnie w życiu złego spotkało, żeby pozwolić jeździć po sobie jak po Łysej Kobyle, zarzucać mi coś,czego nie robię. Ja się nie unosze honorem, po prostu się bronie;chociaż zdaje sobie sprawę, że czasem moje niektóre wypowiedzi mogą zabrzmieć dla kogoś inaczej niż wynika to z moich intencji. Długo walczyłam o dziecko. Bo to aż 8 lat. Sporo przeszłam, niestety przez znieczulice i olewajstwo lekarzy -mówię to z tym bardziej ciężkim sercem, bo sama jestem z lekarskiej rodziny. Jeśli mogę komuś pomoc - rada, typu nie możesz olać sprawy, powinnaś skonsultować się z innym lekarzem jeszcze, może warto sprawdzić to i to, bo czasem może się okazać, że problem jest itd. To to mówię. I nie uważam tego za pouczenie kogoś, narzucanie własnego zdania. Po prostu wiem, ze czasem jeden zly wynik nie świadczy o problemie- bo np błąd laboratorium , tak samo i w drugą stronę - może już świadczyć o tym, że coś jest na rzeczy i sprawy olać nie można. Każdy najlepiej wie, co robić w takich sytuacjach, ale są też i tacy, którzy potrzebują wsparcia i pokierowania, bo np czują że coś nie tak, a lekarz olewa. Nie widzę w tym nic złego. Jeśli kogoś swoją troska urazilam - przepraszam. Nie jestem typem człowieka, który wlazi z buciorami w czyjeś życie. Po prostu chce, żeby wszystko było w przyrządku, żeby dzieci szczęśliwie przyszły na świat, żeby nie było żadnych komplikacji zdrowotnych później ani mamy ani maluszka . Nie potrzebny rozejm - ja Ci wojny nie wypowiadałam Polkosia

Trzymaj się ciepło - czego wszystkim życzę.