Najlepsze prezenty świąteczne-Grudniówki 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Martusia, jakbym mogła to bym polubiła Twój post tysiąc razy, ale niestety mogę tylko raz. Praktycznie opisałaś wszystko idealnie, każde odczucie. Tylko, że u mnie też były długie starania, łzy bo się nie udawało tyle lat, ale po pozytywnym teście i tak gdzieś do końca drugiego trymestru naprawdę bardzo byłam podekscytowana. Pamiętam jak jakoś w 22 tygodniu zaczęłam już sprzątać cały dom, wszystko szykować dla syna. A teraz? Ostałam na laurach, nic nie poskładane, nie wyprasowane. Nie mam motywacji. Nie chcę mi się.
Imienia też nie mamy wybranego. Parę opcji jest, ale nic konkretnego. Za każdym razem jak mąż rozpoczyna temat imienia, to mu przerywam i mówię, że później coś poszukamy, teraz mi się nie chce. Czasami czuję się taka beznadziejna. A jeszcze jak inne dziewczyny piszą, że mają to i to zrobione dla dziecka, wszystko uszykowane, nawet same coś szyją to już w ogóle myślę sobie, że chyba tylko ja taka nieudolna jestem.Martusiazabka, Krakuska lubią tę wiadomość
-
Heh, Nita, jak widać każda przyszła mama przeżywa to wszystko po swojemu... Jedne się cieszą, robią tysiące rzeczy, rękodzieła (za co szczerze podziwiam), mają mnóstwo energii i tryskają optymizmem. A inne, jak my, są przerażone samą myślą o tym wszystkim co nas czeka. Ale nie uważam tego za wadę. Wmawiam sobie ze to wcale nie znaczy ze będziemy złymi matkami. Poprostu potrzebujemy więcej czasu na oswajanie się z tym wszystkim. Albo cieszymy się... Na swój sposób.
Ja pracowałam do polowy 7 miesiąca. Ibyło mi z tym dobrze. Ale ciągle myślałam że jeszcze to, jeszcze tamto... Ze ciągle mi czasu brakuje. Że za wysokie obroty. Czas zwolnić tempo... A jak już poszłam na zwolnienie to zaczęło się sypać. A to brzuch się napina. A to plamienia. Upławy. Jakieś skurcze. Nakaz leżenia. W domu nic nie zrobione. Miałam opróżnić cały jeden segment z dawno juz nie używanych rzeczy i przywrócić go do użytku. Miałam poprać drugi raz wszystkiego ciuszki i je poprasować. Miałam dokończyć zakupy i spakować torbę żeby wszystko juz było gotowe. Miałam w planach tysiące rzeczy. A tymczasem... Tak się rozleniwiłam ze szok. Nic nie jest zrobione. Jedynie zagoniłam męża do odmalowania przedpokoju, a ja pomalowałam futryny i dwie pary drzwi. Czego teraz żałuję, bo to farba olejna. Śmierdzi okropnie juz od ponad tygodnia. Chyba się strułam tymi opadami. Głowa codzień mnie boli. Nie dobrze mi. W nocy się budzę bo mi duszno. Całymi dniami okna otwarte żeby się wierzyło, a ja w nocy jeszcze wstaje żeby pochodzić trochę, przewietrzyć. Budzę się w nocy bo ciężko mi się oddycha. Pić mi się strasznie chce. Biegam siku. Brzuch się napina. Spać nie mogę. Ech... Juz wymiękam. A przecież jak się maluch urodzi to będzie jeszcze weselej. I żadnego odwrotu. Często myślę że sobie z tym nie poradzę.
Ale dobrze wiedzieć że nie tylko ja się bojętrochę mi jednak raźniej
Nita, Krakuska lubią tę wiadomość
-
Byłam na ktg. Bóle na maxa. Brzuch twardy. Mały 2600. Przepływy ok
Łożysko 3 stopień. Główka nisko uderza nią blizne i spojenie. Na oddziale sajgon. Brak miejsca. 4 ciąże bliźniacze itd... sugerują żeby cc zrobić w 37 tyg jednak, bo będzie gorzej... więc nadal stan zawieszenia. Niestety bóle dalej. Eh..chcę mi się spać! Bola mnie tez piersi. Sikam non stop. Bola plecy.
AniaKami! Wynik ładny!
Agulkowa- ♡cati, Agulkowa, Szczęśliwa Mamusia lubią tę wiadomość
-
Fuksja90 wrote:Zmarł dziadek mojego męża, szkoda ,że nie doczekał narodzin swojego pierwszego prawnuka bo czekał na to.
Dziadek mojego męża też zmarł na kilka dni przed narodzinami pierwszej prawnuczki. To był najlepszy dziadek pod słońcem! Niestety często starsi ustępują miejsca nowym członkom rodziny. W drugiej ciąży (teraz) zmarła moja prababcia.Fuksja90 lubi tę wiadomość
Klementysia 2015 psn
Matylda 2016 cc
Jaśmina 2018 psn
Aurora 2021 psn -
Baranosia- planuja u Ciebie cc czy sn przez rwe kulszowa?
Ja nie wiem co sie stalo, mialam przez ostatni miesiac napady rwy ale dalo sie chodzuc. Dzisiaj leze trupem i mysle skad eziac sile zeby urodzic dziecko))(
Dziewczyny z watpliwosciami.... zobaczycie jak bedzie bosko!!! Jakie wasze maluszki beda piękne! Jakie słodkie, cudowne.. jak patrze na mojego urwiska teraz...to najwikszy cud jakiego w zyciu moam doswiadczyc. Nie martwcie sie nieuprasowanymi rzeczami i tym, ze nie gotowe... nieszkodzinie wszystko musi byc na tip top, nie wszyskie mamy sa perfekcjonistkami
Bedziecie najszczesliwsze na swiecie, kuz jestescie szesciarami, macie w brzuchu bobasy, ktore juz kochacie nad zycie
Glowa do gory, po co sie martwic takimi rzeczami. Nie zawsze bedzie latwo i nie raz dzieciaczki nam dadza popalic. A potem patrzysz w te piękne oczka i w sumie nic wiecej sie nie liczyMartusiazabka, Nita, Olcia..89, Szczęśliwa Mamusia, Izieth lubią tę wiadomość
-
Martusiazabka, przytulam Cię mocno :* będzie dobrze. Musi być! Może zrób sobie jakieś mini SPA w domu? Zapal świeczki, zrób maseczkę, włącz muzyczkę... Wiem, że to niewiele, ale mnie czasem pomaga jak już mam wszystkiego dość. Buźka :*
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2016, 00:21
-
milky way wrote:Baranosia- planuja u Ciebie cc czy sn przez rwe kulszowa?
Ja nie wiem co sie stalo, mialam przez ostatni miesiac napady rwy ale dalo sie chodzuc. Dzisiaj leze trupem i mysle skad eziac sile zeby urodzic dziecko))(
Witam sobotnie
Leżę pod ktg czekam na obchód i liczę że dziś wyjdęKrakuska lubi tę wiadomość
-
Nita, Martusiazabka - dzięki ze te długie wpisy. Jest mi to bardzo bliskie. Tez jestem pełna lęku i mam wrażenie, ze nikt mnie nie rozumie. Dziecko wydaje mi się tak wielka sprawą, ze mój umysł nie radzi sobie z przyswojeniem tego faktu, pomimo jednoczesnej radości. Gdzieś z tyłu głowy mam mnóstwo lęku, wątpliwości, czy sobie poradzę w tej roli, czy dobrze wychowam tego człowieka, czy nie "odzwyczaję" się od swojego zawodu po roku, a także - może głupio to zabrzmi - kim teraz właściwie będę? Czy to ze wchodzę w nowa rolę oznacza koniec mojego "ja", czy teraz będę już tylko matką?. Takie filozoficzne rozkminy. Dlatego chyba nie przeraza mnie tak strasznie wizja samego porodu. Przeraza mnie nieuchronność zmiany, nieznanego, a jak wiadomo większość ludzi boi się zmian
W przygotowaniach jestem daleko w tyle, teraz panicznie nadrabiam, żeby ostatnie tygodnie poczuć się chociaż trochę spokojniejsza.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2016, 07:55
Martusiazabka, Nita lubią tę wiadomość
-
baranosia super
Ja wiecie co chyba jestem jakaś inna bo się nie boję, nie mam przerażenia, nie wiem dlaczego? A też nigdy nie miałam kontaktu z małymi dziećmi i w ogóle. Zawsze byłam najmłodsza w rodznie, no ale zobaczymy, jestem nerwusem, mam nadzieję, że nie będe miała głupich mysli jak już oszaleję przez płacz małej
Też się trochę staraliśmy bo 3 lata i to, że się udało to nawet mnie nie ucieszyło bo nie uwierzyłamw sumie chyba nadal nie wierzę
ostatnio też trochę zdziadziałam bo nic mi się nie chce
A co do śmierci, miesiąc przed moim zajściem zmarła moja babcia, co jak co ale ja wierzę w to, że jedni dają miejsca innym na tym świecie
Martusiazabka, polkosia lubią tę wiadomość
Bo ja na złe, Reaguję źle...I kurczę się, w sobie zamykam...
-
Baranosiu, dobrze że wracasz do domu
Choć ten pobyt w szpitalu chyba niewiele wniósł w Twoje samopoczucie? Zalecenie brania paracetamolu to naprawdę niewiele. Chyba nie na to liczyłaś.
Mam jedynie nadzieje ze uspokoiłaś się troszkę psychicznie... I że plecy mniej Cię bolą
-
nick nieaktualnyNita, Martusia - również dziękuję za Wasze wpisy. Temat jest mi bardzo bliski, bo mniej więcej tak czułam się w pierwszej ciąży. Radość przygotowań mieszała się z przerażeniem, że sobie nie dam rady.
Teraz też się boję, tylko zupełnie innych rzeczyPrzede wszystkim, że umrę albo dziecko umrze. Dlatego wciąż jeszcze nic nie jest uprane, wyprasowane, przygotowane. Bo gdzieś we mnie siedzi, że w sumie na ch** to wszystko, skoro skończy się źle.
Chociaż po sobotnim zwiedzaniu szpitala bardziej boję się, że przywiążą mnie do łóżka pasami, podadzą oxy i każą na siłę rodzić dołemYay... rzeczywiście dobra zmiana snów
Kiedy pojawiłam się u Was, rozmawiałyśmy o depresji, o zawirowaniach emocjonalnych z przeszłości itd. Ponawiam swój apel, żebyście nie lekceważyły, jeśli baby blues będzie się przedłużał. Nie mówię, że każde przeciągające się ryczenie nad dzieckiem i pragnienie, żeby wreszcie się wyspać jest od razu depresją poporodową, ale odrobina Prozacu może naprawdę zdziałać cuda i wrócić trochę chęci do życia
O, wiecie, czego jeszcze się boję? Że skrzywdzę starszego synaże nie będę miała dla niego tyle czasu, co teraz, że będę go jakoś mniej kochała. Ale to chyba wynika z bycia jedynaczką. Zupełnie nie mam pojęcia, jak funkcjonuje czy powinno funkcjonować rodzeństwo
Wracając do historii z Waszych narodzin, ciąż naszych matek. Piękny dowód, że medycyna poszła mega do przodu (usg, możliwość wyłapania wcześniej jakichś komplikacji z łożyskiem, ilością wód itd), natomiast podejście położnych jakby się lekko zatrzymało w tamtych czasach
Ja co prawda nie wcześniak, ledwie 2,5 tygodnia przed terminem. Moja mama 70 w biodrach, rozmiar xxs przyszła do szpitala na cc, którą zapowiadał jej lekarz z uwagi na wadę wzroku i małą miednicę. Ale na dyżurze był inny lekarz. Więc 20h męczarni, aż w końcu mnie wyciągali próżnociągiem. Apgar 1, zamartwica, takie tam radosne sprawy. Absolutnie się nie dziwię, że nie mam rodzeństwa
Miłego weekendu, dziewczynyTrzymajcie się tam dzielnie w dwupakach.
My dziś idziemy odebrać od kumpeli łóżeczko, żeby już je rozłożyć i nauczyć się omijać po ciemkuSzczęśliwa Mamusia, Nita, Martusiazabka lubią tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny. Co do strachu, tez to znam. Tyle czasu się starałam o maluszka, a jak zaszłam w ciążę to pomysłami "no i co teraz? Przecież jestem nie gotowa! Przecież wszystko się teraz zmieni! Jestem osobą lubiąca wygodę. Lubię ciszę, Lubie się wyspać, Lubie poczytać w spokoju..." Ale kiedy w 11 tc trafiłam do szpitala z plemieniami i bałam się ze stracę to dziecko, to byłam przerażona. I mimo moich wątpliwości połowę ciąży przeżyłam w szpitalu lub na leżąco w domu... I tak urodziłam za wcześnie. Kiedy w szpitalu w niedziele lekarz powiedział "szykujemy do cesarki, za piętnaście minut blok ma być gotowy!" to myślałam ze umrę ze strachu ze córcia sobie nie poradzi. Płakałam bardzo. Co do moich obaw że zburze mój wygodny świat, to wcale tego teraz tak nie widzę. Mam niski próg bólu, wiec spodziewałam się ze będę bardzo długo dochodziła do siebie po cięciu. A tu gdy okazało się ze moje dziecko leży w innym szpitalu w innym mieście jakieś 80-90km od domu przestałam patrzeć na siebie. Przyszło to instynktownie. I w trzeciej dobie po cesarce juz jechałam do córki mimo że polozne w moim szpitalu mówiły przy wypicie "po co wychodzi? Opiekować się swoim dzieckiem? Przecież sama jeszcze wymaga opieki..."
Jestem u małej codzień po kilka godzin. I boli rana po cięciu, i boli kręgosłup, i mecze się w szpitalu po kątach z laktatorem żeby mogli Alicji podawać mój pokarm... Ale to wszystko nie ważne! Bo wczoraj pierwszy raz mogłam ją kangurować. Kiedy ją w końcu obiełam to wiedziałam że zrobię dla niej wszystko...
Nie bójcie się. Instynkt wam pomoże.Szczęśliwa Mamusia, milky way, Krakuska, Nita, polkosia, Martusiazabka, Werix, Isia86, Iva79, baranosia, RedLady, chiara, AniaKami, Polarisa90, Olcia..89, Arwi, jej odbicie, Izieth lubią tę wiadomość
-
Apropo snu którejś z was, czyli Alicji w moich ramionach
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/a89cb3f3aeb9.jpgKrakuska, Kushina, Basia79, Szczęśliwa Mamusia, Kokardka44, Dagn_, Nita, guerretenshi, jusci, polkosia, Martusiazabka, Koska 88, Werix, Isia86, kwiatuszek12345, Agulkowa, Iva79, baranosia, RedLady, cudek2, chiara, tysiaa93, sylwia92, Kaczorek, Angela B-D, Kaśka 86, Olcia..89, Arwi, Izieth, jej odbicie, Okciakowa lubią tę wiadomość