Pazdziernikowe mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
A wiec zaczeło się tak, W piatek wieczorem poserduszkowalismy z męzem i chyba dzięki temu sie zaczeło, o 1 w nocy zaczełam odczuwac bolesne skurcze co 10min, potem co 7 min ale nie byly bardzo mocne i czasem nieregularne. Sama nie wiedziałam czy to to czy nie to. No ale poszłam się ogolić, umyć, jeszcze zjadłam platki o 3 w nocy i pojechaliśmy do szpitala. Na porodówce byłam o 5, podloczyli ktg i zbadali szyjkę i bylo 2,5cm. Czekali czy sie rozwiera żeby wiedzieć czy to juz czy przepowiadające. Po 2 godz było tylko 3 cm, dali mi czopka który miał przyspieszyć rozwieranie szyjki i po 10 było 4cm i mocne skurcze więc przebili mi wody i podłaczyli kroplówkę. I potem była już tragedia ból niesamowity i coraz częstrzy. ok 13 było już 8cm i miałam kryzys, myślałam że nie urodzę. Mąż mnie ciągle masował i chodził pod prysznic. Dostałam w dupe i do żyly głupiego jasia i miedzy skurczami odlatywałam. Cały czas musiałam siedzieć na tej piłce a to bylo nie do wytrzymania przy skurczach.Pod koniec już parłam sobie na kucaka przy łózku i jak czulam już głowkę połozyłam sie na łózko i przy drugim skurczu w 4 parciu urodzilam, nacieli mnie. Połozyli mi małego na piersiach i lezał tak 2 godziny i prawie ciągle plakal. Był malutki i sliski.
Ja już nigdy nie urodze naturalnie.
Malutki jest cudny, dzisiaj dał mi pospać w nocy, martwięsię tylko tym krwiakiem bo jest naprawde spory. Antoś nie byl naswietlany bo nie było potrzeby a teraz się robi żółty i boje się zebyśmy nie musieli wracać do szpitala. Próbuje go czesto karmić ale on nie che i przysypia po 10 min. Jest strasznie ospały, może przez tą żółtaczkęania.g, MOI, Nelly, Kakabaka, anka_a, ao12., Kasiula09, Monica, Kajaoli lubią tę wiadomość
-
A jeśli chodzi o ilość pampersów (43szt)to ja w szpitalu w 2 doby zuzyłam pół paczki.Wczoraj na wieczór zaczełam drugą paczkę. Podkladów na łożko zuzyłam 4 i jeden dla Antosia czyli 5. Wkładów poporodowych zużyłam 1 paczkę na porodówce do wód i 1,5 paczki przez resztę pobytu a w domu jeszcze 1,5. Teraz juz chodze w podpaskach. Dupke małemu smaruje linomagiem zielonym i jest fajny bo tłusty a przy pierwszych kupkach sie to przyda bo cięzko zmyć bo to jest jak glina i sie lepi a po maści łatwiej.
A ja zaczynam mieć problem z piersiami bo mam dużo mleka a maly nie spija i są mega twarde, laktatorem jakoś nie mogę sciagnąc nie wiem czy nie umiem czy to badziewie jest. -
Smutas wrote:A wiec zaczeło się tak, W piatek wieczorem poserduszkowalismy z męzem i chyba dzięki temu sie zaczeło, o 1 w nocy zaczełam odczuwac bolesne skurcze co 10min, potem co 7 min ale nie byly bardzo mocne i czasem nieregularne. Sama nie wiedziałam czy to to czy nie to. No ale poszłam się ogolić, umyć, jeszcze zjadłam platki o 3 w nocy i pojechaliśmy do szpitala. Na porodówce byłam o 5, podloczyli ktg i zbadali szyjkę i bylo 2,5cm. Czekali czy sie rozwiera żeby wiedzieć czy to juz czy przepowiadające. Po 2 godz było tylko 3 cm, dali mi czopka który miał przyspieszyć rozwieranie szyjki i po 10 było 4cm i mocne skurcze więc przebili mi wody i podłaczyli kroplówkę. I potem była już tragedia ból niesamowity i coraz częstrzy. ok 13 było już 8cm i miałam kryzys, myślałam że nie urodzę. Mąż mnie ciągle masował i chodził pod prysznic. Dostałam w dupe i do żyly głupiego jasia i miedzy skurczami odlatywałam. Cały czas musiałam siedzieć na tej piłce a to bylo nie do wytrzymania przy skurczach.Pod koniec już parłam sobie na kucaka przy łózku i jak czulam już głowkę połozyłam sie na łózko i przy drugim skurczu w 4 parciu urodzilam, nacieli mnie. Połozyli mi małego na piersiach i lezał tak 2 godziny i prawie ciągle plakal. Był malutki i sliski.
Ja już nigdy nie urodze naturalnie.
Malutki jest cudny, dzisiaj dał mi pospać w nocy, martwięsię tylko tym krwiakiem bo jest naprawde spory. Antoś nie byl naswietlany bo nie było potrzeby a teraz się robi żółty i boje się zebyśmy nie musieli wracać do szpitala. Próbuje go czesto karmić ale on nie che i przysypia po 10 min. Jest strasznie ospały, może przez tą żółtaczkęa my jeszcze przed ;/
-
Smutas faktycznie Twój poród do lekkich nie należał...dobrze że masz go już za sobą
a teraz synek Ci wynagradza te trudne godziny skurczy i parcia..
Anka_a piękna sesja!Masz naprawdę śliczną córeczkę
i w ogóle fajnie razem całą rodzinką wyglądacie
pamiątka na całe życie takie zdjęcia
anka_a lubi tę wiadomość
-
ania.g wrote:Nelly, mam pytanie. Leżysz na patologi w Zośce. Czy może słyszałaś coś o terrorze laktacyjnym w tym szpitalu. Pytam bo jak rodziłam pierwsze dziecko to był i już ma stresa że znowu jakaś pielęgniara będzie ze mnie po cc na siłę próbowała pokarm wydusić.
ania.g, lubek lubią tę wiadomość
-
Smutas, żeby bilirubina spadła trzeba dużo karmić. Jeśli dziecko przysypia przy piersi to bym je spróbowała delikatnie obudzić (pogłaskać po policzku czy coś). Rzeczywiście może być ospały przez żółtaczkę.
A co do krwiaczka, to obserwuj go uważnie. Moja kuzynka też się urodziła z małą czerwoną plamką na czole. Później z tej plamki wyrósł dość spory naczyniak (wypukły), który do dziś do końca się nie wchłonął (ma 16 lat), chociaż przynajmniej z bordowo-czerwonej zmienił barwę na bledszą. Generalnie on nie boli ani nie jest groźny, tylko nieładnie wygląda, ale mówię Ci to, żebyś nie dała sobie wmówić że to zniknie w jakimś tam wyimaginowanym przez lekarzy terminie. Mojej kuzynce miało zniknąć najpierw do miesiąca, potem do pół roczku, potem do roczku, potem do 5 lat, dalej do 8... I tak w nieskończoność, a naczyniaka trzeba było usunąć chirurgicznie najlepiej jak była mała. Teraz ma biedna kompleksy jak stąd do kosmosu, nienawidzi swoich zdjęć z dzieciństwa itd.
Więc obserwuj plamkę i jak zacznie się uwypuklać to najlepiej od razu usuńcie.
Nelly, ao12., Kajaoli lubią tę wiadomość
-
Nelly wrote:Szczerze mówiąc, nie myślałam o tym jako o terrorze, tylko o szansie, faktycznie tak robią, ale myślałam, że tylko chętnym kobietom, a nie na siłę. Do dziewczyny, która leży ze mną w pokoju, a jutro ma mieć cc przyszła dziś konsultantka laktacyjna i zapytała, czy byłaby zainteresowana odciągnięciem dla jej bliźniąt siary, kiedy będzie musiała leżeć w sali pooperacyjnej. Dziewczyna była zainteresowana, więc konsultantka powiedziała jej w jakie końcówki do szpitalnego laktatora ma się zaopatrzyć i pojemniczki na pokarm i opowiedziała, że najpierw ściągnie pokarm ręcznie, a potem koleżanka może sobie sama ściągać, żeby pobudzić laktację. Nie zastanawiałam się, czy rozmowa byłaby równie miła, gdyby koleżanka nie była zainteresowana...Matka fantastycznej 4
-
No niestety... Tylko nie rzucajcie na mnie gromów, ale podzielę się pewnymi przemyśleniami... Od jakiegoś czasu zbieram opinie o CC i o SN. I niby cesarka to takie zło... Ale żadna po CC nie pisała "nigdy więcej". Natomiast po SN wiele dziewczyn nie chce już tego wyczynu powtórzyć. Zastanawiam się czy jednak nie zdecydować się na cesarkę...
Smutas... najważniejsze, że już po wszystkim i masz dziecko po drugiej stronie brzuchaMOI, Kakabaka, Scęście, Monica, Kajaoli lubią tę wiadomość
-
Bergo, ja za pierwszym razem próbowałam urodzić sn przez 12 godz. i też mogę powiedzieć nigdy więcej. Tym bardziej że próbowali ze mnie wycisnąć dziecko które miało 34 cm obwód główki a w ramionach szeroka na 44 cm. Dzięki Bogu że ktoś poszedł w końcu po rozum do głowy i zrobili cc.Matka fantastycznej 4
-
nick nieaktualnySmutas gratulacje,i współczuje bólu bo dokładnie wiem co przeżywałaś, też myślałam że umre, a ból był dla mnie na granicy wytrzymałości, tak samo jak przy badaniu szyjki i szyciu.
Dziewczyny dzięki za gratulacje, ale suwaczek coś mi zle wskazuje, Hania ma 1 msc i 4 dni. -
nick nieaktualnySmutas,musisz odpuszczac mleko bo inaczej dostaniesz zapalenia piersi, a to jest duży ból, może chociaz uda ci sie po troche,
Mój z lovi reczny super dał rade.
A co do butelki z aventu to Hania kompletnie nie umie z niej pic, trudno jej ją chwycić, ten smoczek niejest dla niej kształtu sutka i odrzuca go od razu, za to butelka z lovi co mialam dolanczona do laktatora idealna! Ma taki wydluzony ksztalt i lepiej jej ssac. Dobrze ze nie kupilam kompletu butelek z aventu.
-
ania.g wrote:Dzięki za odpowiedź. Ja miałam dwie cesarki i za każdym razem mikroskopijne ilości pokarmu, walka z laktatorem i stres a do tego namolna położna nad głową.