Październikowe mamy 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
tematem wizyt w szpitalu przypomniałyście mi moją niedawną kłótnię z mężem...
szlag mnie trafił jak się przy okazji jakiejś rozmowy nawinął ten temat, kiedy się okazało, ze mamy zupełnie inną wizję.
będę rodzic w rodzinnym mieście męża i kiedy powiedziałam ze nie chcę najlepiej przez kilka dni ŻADNYCH odwiedzin to wielkie zdziwienie. i nawet nie chodzi o mnie, najpewniej będę udawała ze śpię, wiec to nie problem. ale mam wyrobione zdanie na temat kontaktu dziecka z innymi zaraz po porodzie, oswajania ze środowiskiem, w sensie im mniej ludzi tym lepiej. teściowa niby jedzą ziejąca ogniem nie jest ale wiem jak będzie - ONA CHCE! zobaczyć, pomacać itd i nikt jej nie zatrzyma.
ale jak mi sprowadzą bratanków/siostrzeńców to po prostu wyproszę.
ehh żyłka mi skacze na samą myśl bo do mojego NIC nie dociera, mało kiedy taki oporny jest. ma któraś pomysł jakich argumentów uzyć?
-
Dla mnie właśnie ten szpital to najgorsza trauma.Mój pierwszy pobyt w szpitalu to też przy porodzie syna.Uważam, że to jest najgorszy czas to siedzenie tam
Po pierwsze zupełne pozbawienie kobiety godności.Lekarz przyszedł na "przegląd", nawet nie zamknął drzwi od pokoju i kazał mi się położyć i pokazać krocze
Akurat to co najciekawsze miałam wystawić w stronę drzwi
Moją prośbę, żeby zamknął drzwi potraktował jako nadmierny wysiłek z jego strony
Albo baby od laktacji, które bez pytania wyciągają Ci pierś i sobie ją ugniatają.Ja miałam pokój taki oddzielny na szczęście, więc nie musiałam zwracać uwagi czy komuś nie przeszkadza obecność mojego męża.Mógł siedzieć ze mną ile chciał i kiedy chciał, inaczej sobie nie wyobrażam.Teraz też wykupię pokój jednoosobowy po porodzie.W ogóle dla mnie bycie w obcym miejscu w tak nowej sytuacji jest straszne, więc ja potrzebuję kogoś bliskiego.Wolę męża czy kogoś z rodziny niż towarzystwo obcej kobiety, nigdy nie wiemy z kim przyjdzie nam dzielić pokój.Nie wyobrażam sobie, żebym była odizolowana od bliskich w tym czasie.
Mnie pobyt w szpitalu wykończył.Cały czas byłam pod stresem czy dobrze wszystko robię, pielęgniary patrzyły na ręce kiedy coś się robiło przy dziecku, ale na pomoc nie bardzo można było liczyć.Raz przyszła jakaś ekipa go badać.Kazały mi rozebrać dziecko, robiłam to pierwszy raz, więc powoli, delikatnie, a jedna wręcz mi małego wyrwała i na szybko ściągnęła mu ubranka.Po tym "super ważnym" badaniu nawet nie poinformowano mnie czy wszystko dobrze, taka tajemnicaPodobnie było po usg główki (mały miał krwiaka po vacuum), też lekarz nie miał zamiaru powiedzieć jak to wyszło, jedna miła pielęgniarka dosłownie w tajemnicy przed lekarzem powiedziała, że usg wyszło dobrze.
Poza tym byłam tam totalnie wykończona, prawie nie spałam w tym szpitalu, marzyłam o wyjściu do domu, aż w końcu sama się wypisałam.Z dzieckiem było dobrze, tylko ja miałam słabe wyniki krwi i dostawałam antybiotyk.Gdybym się nie wypisała się na własne życzenie to kto wie ile jeszcze by mnie tam potrzymali.Po powrocie do domu dosłownie odżyłam.
Teraz będzie jeszcze trudniej, bo nie wiem jak rozstanę się z synkiem na tyle czasu -
Pampcia, jedyny argument jaki moim zdaniem jest sensowny: będziesz zmęczona, obolała i jeszcze raz zmęczona i chcesz odpocząć i nacieszyć się ta wyjątkową chwilą kiedy chcesz poznać i nauczyć się własnego dziecka
Barbie, ja rozstanie ze starszym przeżyłam strasznie. Ale to też dlatego, że nie miałam Maluszka od razu przy sobie, a sama czułam się dobrze, ale psychika siadala, normalnie rozmawiając z mamą czy siostra rzeź telefon płakałam, gdzie ja nie jestem skora do takich wylewnych rozmów. Teraz nastawiamy się inaczej, to będzie czas na poznanie Maluszka i jedną z niewielu chwil tylko z NimPampcia lubi tę wiadomość
-
Ja jeszcze nigdy nie przebywałam w szpitalu. Ja rodzę ponad 100 km od naszych rodzinnych miast więc rodzina raczej nie wpadnie w odwiedziny do szpitala. Po wyjściu ze szpitala chciałabym by wpadła do mnie mama, pomóc mi na początku przy bobasku, a jak przyjadą moi rodzice, toi teściowie będą chcieli wpaść.
-
nick nieaktualnyEhhh zazdroszczę wam dziewczyny takiej beztroskiej myśli o porodzie. Tzn, że macie już na niego jakiś plan, że wyobrażacie sobie jak to będzie, jakbyście chciały by było... Nie potrafię jakoś tak patrzeć w przyszłość... Ja mam tak paskudne wyniki, że na prawdę nie wiem jak to będzie... Bardzo przyjemnie was się czyta, ale wielokrotnie mam wrażenie jakby mnie to nie dotyczyło. Cieszę się z ciąży, szaleje z radości słysząc za każdym razem serduszko córci na usg, ale z tyłu głowy jest ogromny strach i obawa... Powiem wam szczerze, po prostu boje się, że tej ciąży nie donoszę i to stwierdzenie wzbudza ogromnie dużo emocji z którymi zresztą sobie nie radzę... Ehhh jestem już zmęczona ciągłym strachem, obawami... Tak bardzo się boje;(
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 maja 2017, 14:17
monaJa lubi tę wiadomość
-
Agnesqe, mam baaaaardzo podobnie. Mimo, że wiem, że w ciąży jestem to mam wrażenie że dzieję się to gdzieś obok. I nadal boję się cieszyć tak na 100% bo wiem jak bardzo bolesne mogłoby być rozczarowanie. Mąż mówi, że tym razem nie może być inaczej jak tylko dobrze, ale nad moją głową krążą jednak czasem czarne chmury. Myślę, że ten strach, w mniejszym lub większym stopniu, pozostanie już z nami do końca życia, bo zawsze będziemy się o te nasze kruszynki martwić, bez względu na ich wielkość i wiek
Trzymaj się i dużo uśmiechu życzęAgnesqe, monaJa lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny@aaniluap dziękuje za zrozumienie
Też mam cudownego męża bez którego psychicznie nie dałabym rady. Jest moim największym starciem, po stokroć powtarza, że będzie dobrze! Żeby nie było ja myśle pozytywnie, na prawdę nie mogę się doczekać kiedy maleństwo utule w rękach, jednak strach jest ogromny... Wiesz, wiem, że to córka, ma imię, cały czas wyobrażam sobie jak będzie wyglądać, jak wielką więź już z nią czuje a co dopiero będzie jak sie urodzi. Oszaleje na jej punkcie, ale puki co latam po wszystkich możliwych lekarzach, nie opieram się na opini jednego lekarza tylko szukam kilku i modlę się w kółko się modlę i przysięgam nie ma sekundy w moim życiu bym nie myślała o tej małej kruszynce
Mam w niebie dziadka, najcudowniejszego człowieka jakiego poznałam w życiu i wierze, że On czuwa nad moją córeczką, nie pozwoliłby ani mi ani małej na rozczarowanie czy cierpienie!Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 maja 2017, 14:43
aaniluap, Treselle lubią tę wiadomość
-
Agnesqe kochana rozumie cie doskonale ja mam podobnie niby wiem że moja córcia tam jest bo czuje jej ruchy i w ogóle ale no właśnie zawsze pozostaje ale chyba do samego końca będę się bała przez te moje poronienia a na dodatek tak jak u Ciebie kiepskie wyniki typu Rzucawka ,przedwczesny poród czy zatrzymanie wzrostu u dzieciątka i to wszystko już przed 34 tc to jest aż 6 tyg wcześniej jeśli dobrze pójdzie .....
Synek Piotruś 2019Córeczka Oliwia 2013
. Małgosia 2017
Aniołki
Mutacja MTHFR, Poronienia Nawykowe -
ja tam swojej tesciowej nie lubie i z nia raczej malo rozmawiam. ale przed porodem mam zamiar zadzwonic di niej i powiedziec ze nie zycze sobie wizyt i nalotow. bede na bank wymeczona utyrana a ona jak zwykle powie cos w stylu ze nie przyszla do mnie tylko do wnusia.. dlatego wyprostuje ja juz na wstepie a jak mimo wszystko przyjdzie to ja grzecznie pozegnam
jeden ch.. dla mnie co pomysli bo i tak mam z nia beznadziejne stosunki i nie mam zamiaru nigdy prosic jej o pomoc ani o przypilnowanie dziecka
za to jaka jest pinda
mana lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Na szczęście w rodzinie mojego męża nie ma zwyczaju odwiedzania świeżo upieczonych mam w szpitalu, a moja rodzina mieszka 250km od nas więc jeśli już ktoś przyjedzie to nie od razu i raczej tylko mama, ewentualnie brat z czego będę się cieszyć. Ale uświadomiłyście mi, że odwiedzający ewentualną współlokatorkę mogą być kłopotliwi. Nie wyobrażam sobie uczenia się karmienia i opieki przy obcych... Dlatego na dzień dzisiejszy postanowiłam że dopłacimy za sale jednoosobową, bo jest taka możliwość, choć szpital jest dosyć daleko ok 40min autem. Mam nadzieję że zdążymy;) i mąż będzie mógł nocować. Na początku czerwca wybieram się do tego szpitala na dni otwarte, chciałabym też chodzić tam do szkoły rodzenia.
I tu pojawia się pytanie - w którym tygodniu wybieracie lub wybrałyście się na kurs? Z tego co wiem to będzie trwał 4-6 tygodni -
patulla wrote:Co do polpasca to ja właśnie miałam w 7 tc tej ciąży. Na plecach z jednej strony miałam niewielki skupisko krost. Bolał mnie cały bok i w ogóle, ale dało się żyć. Jakieś 2 tygodnie bolało i brałam Heviran.
Heviran w ciąży? To ładnie... Ale pewnie inaczej się nie dało. Ważne ze już jest dobrze. -
Melduje się po wizycie
z dzidziusiem wszystko ok
płeć pozostaje bez zmian
mam nadzieje że już tak zostanie
Pojechałam dzisiaj na zakupy i oczywiście musiałam coś kupić dzidziusiowinie mogłam się powstrzymać
Dzisiaj tak za mną chodziły ogórki małosolne i maliny więc musiałam sobie kupićtak się tym objadłam, że się ruszyć nie mogę
kiti, Agnesqe, Anuśka19, madlene88, Barbie24, Natikka123, Dziobuś, Kimmy lubią tę wiadomość
-
Hej dziewczyny. U nas taka paskudna pogoda w De, caly czas pada wiec majówka nie udana.
Jak tak czytam o waszych historiach i obawa co do szpitala, odwiedzin to się jednak ciesze ze mieszkam daleko od rodziny bo ominęły mnie te przyjemnościw szpitalu był przy mnie tylko m ale nie powiem wkurzaly mnie pielgrzymki do wspolokatorek. No ale tu dużo Turków a oni to pełno dzieci i wielkie rodziny...
Teraz cały czas mysle jak to będzie bez córki te parę dni a chciałabym żeby m byl przy porodzie.
Anuska jaka figura i nie wiem gdzie te kg masz schowane. -
Anuśka19 wrote:Karo Love słyszałam że półpasiec nie jest aż tak bardzo niebezpieczny jak sama ospa
ile prawdy nie wiem. Ja portkami trzęse bo u znajomych ospa się zadomowiła. A ja nie chorowałam nigdy ani na ospe,ani różyczke ani tym podobne
Ojej to uważajżebyś się nie zarazila. I fajnie ze w końcu coś napisałaś ♡
Ej też swirujecie na punkcie ogórków?ja za zwykłymi, zielonymi. Z jogurtem naturalnym
kooooooocham mizerie haha jeszcze mam smaka na pomidory w śmietanie xD. ...........
Anuśka19 lubi tę wiadomość