Październikowe mamy 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
właśnie rozdziawiłam oczy...aż się musze podzielić
mam lampkę solną, już taka uhahana byłam że bedzie super do dziecięcego, w nocy słabe światło to się Młody nie będzie rozbudzać itp. Postawiłam jakiś czas temu po wypakowaniu z pudeł. Dziś lampkę podnoszę i patrzę ze lampka zaczęła sie rozpuszczac!z wilgotnosci podobno. ożesz masakra no w zyciu bym nie pomyślała...cholera no i przecież nie wyrzucę do śmieci no a tak ją lubiłam, już chyba z 10 lat mam
-
Mi nic nie leci akurat z piersi
Co do rozpuszczania się, to mi kierownice w samochodzie rozpuściło
szok, ale 20 lat był garażowany, a ja dostałam go od taty w grudniu i nie jest od tamtej pory garażowany, także widać, że mu nie posłużyło... muszę kupić jakis pokrowiec, bo lepią się rece i wkurza to
-
A moze by...
Nie jest ciekawie. Leze juz 3 tyg w szpitalu.. Niewydolnosc szyjki. Ale dajemy rade jeszcze troszke a dzieci sa juz coraz silniejsze wiec odliczamy kazdy dzien i tydzien.
W sumie od poczatku mam problemy najpierw plamienia teraz z tą szyjka najpierw lezalam w domu ale niestety sie pogorszylo. Ale mam nadzieje ze dotrwam do 30go ktoregos tyg i bedzie dobrze
Ale powiem wam ze nie wiele przytylam w sumie troszke boczki urosly no i brzusio ale tez nie jest jakis duzy( przynajmniej tak mi sie wydaje) za to kopniaczkow mam tyle.. -
Przyznam szczerze że jednym czasem się martwiłam że moja malutka w 25t3d ważyła tylko 810g, nawet na siłę zaczęłam więcej jeść..bo myślałam że może przez to że się oszczędzam ale jednak mózg mi kazał się otrząsnąć i twierdzić że każdy maluch ma odpowiedni rytm wzrostu, dlatego z niecierpliwością czekam do wizyty aby zobaczyć ile teraz...Nie wiem czy to normalne?? Ale ja nadal niemoge uwierzyć że jeszcze jakieś 11 tyg i będzie z nami córcia dla mnie to było odległe marzenie!
-
madlene88 to przeciez wcale nie mało 810g, mój ważył w 24+2 tylko 563g i mam przeczucie, ze nie dobił aktualnie do 1kg, jutro bede wiedziała na pewno
ja też jak sobie mówie 11 tygodniu to szok
bo remont w dupie i nie mogę na spokojnie się cieszyć już porządkowaniem itd... to mnie najbardziej przeraża, bo mogę się założyć, że nie skończymy do narodzin dzidziusia i bedzie mnie to dodatkowo stresować i dołować...
-
U mnie niema żadnej siary, ale ponoć to normalne na takim etapie ciąży, ale już o to zapytaj położnej lub lekarza jaka ilość być powinna:)
Lampki tak maja u mnie się rozpuścila po krótszym czasie... Stała nieużywany w piwnicy jeszcze w domu taty, wilgoć jej pomogla:)
Karola pewnie ze dotrwasz i dzieci mają super wagę jak na dwojeczke:) -
nadziejastru wrote:madlene88 to przeciez wcale nie mało 810g, mój ważył w 24+2 tylko 563g i mam przeczucie, ze nie dobił aktualnie do 1kg, jutro bede wiedziała na pewno
ja też jak sobie mówie 11 tygodniu to szok
bo remont w dupie i nie mogę na spokojnie się cieszyć już porządkowaniem itd... to mnie najbardziej przeraża, bo mogę się założyć, że nie skończymy do narodzin dzidziusia i bedzie mnie to dodatkowo stresować i dołować...
-
widzę że nie tylko ja zaczynam zdawac sobie sprawę z tego jak mało czasu zostało
podczytuję przez ostatnie kilka dni sierpniówki i wrześniówki (bo w sumie nie wiadomo czy ja nie skończę jako wrześniówka) kurde, tam już przygotowania pełną parą, torby spakowane hehe. ja jak tylko ogarniemy te meble i ostatnią dziurę w ścianie zrobimy to chyba zabiorę sie za pranie, chociaż tych rzeczy na poczatek. nawet nie że jakaś gorączka przygotowań mnie bierze ale z tym to wolę nie czekać na ostatnią chwilę, a i tak będzie leżało w szafie i komodzie której nie będziemy otwierać więc nic się nie stanie. a Jak przywiozą mi na poczatku sierpnia zamówioną kanapę to zacznę lekturę tych wszystkich książek o pielęgnacji itp
co do wagi to w pn czy wtorek miałam awaryjne usg i mój miał 1060g i to ponoć dokładnie w normie. chyba czuje że mamusia sobie nie życzy żeby klocek urósł
a siary "zazdroszczę" ponoć to zwiastun braku problemów z laktacją późniejWiadomość wyedytowana przez autora: 13 lipca 2017, 22:04
-
madlene88 wrote:No kochanie więc czekamy jutro na wiadomosc:) A co do remontu to jaki etap??
Etap hahamęża nie ma, więc remont stoi, a on wszystko sam robi z moją pomocą... także ogólnie bawimy się z remontem od listopaada 2015r, bo wtedy wymieniliśmy pierwsze okna
także zycie w remoncie u mnie trwaaa juz tak długo, że tym rzygam... mamy niby tylko mieszkanie, ale etapami wszystko robimy, bo z kasa to szalenstwa nie ma... czasem kilka miesiecy nic...bo w trakcie dużo nieoczekiwanych wydatków, typu popsute sprzety, chorowity pies, ktory tez kosztowal juz nas kilka tysiecy za leczenie... no ale nawet sami kuliśmy kuchnie całą, bo był wyższy poziom niż w całym mieszkaniu, wylewka potem i te sprawy, no ogólnie jest cyrk
no i 1 raz właśnie gościu za 2 tygodnie jakis przychodzi, zeby ten pokoik ogarnac do stanu do malowania... bo mąż na miesiac pojechał, takze już sie uparłam na fachowca, chociazby do tego pokoiku... Także jak już sie to skonczy to nigdy wiecej remontów wiekszych, poza odświeżeniem ścian za kilka lat...
-
Także jak piszecie, że meczy Was tydzień czy 2 tygodnie kurzu, to uwierzcie, że u mnie są to już lata i mozna depresji się nabawić... zazdroszczę niemieszkania w remoncie i ekipy, która przyjdzie, zrobi i jest z głowy, a u nas przeliczanie każdej złotówki... no ale ta jak kiedyś pisałam, zdrowie najważniejsze,także wszystko się jakoś przetrwa, a może kiedys bedziemy miec łatwiej
-
Pampcia wrote:a siary "zazdroszczę" ponoć to zwiastun braku problemów z laktacją później
Ja tam się cieszę, że wcześniej mi nie leci, bo i po co
Ale nic złego nie ma w tym jak leci oczywiście
Mi siara sama nie leciała (może dwa, czy trzy razy jakaś kropka na koszuli po nocy była), urodziłam miesiąc przed terminem, więc teoretycznie organizm mógł nie być do końca gotowy, a mleka miałam od pierwszeco, no może drugiego, dnia tyle, że mogłam pół oddziału wykarmić
-
Moja w 27t2d miała jak wam pisałam 1,03 kg i też raczej do mniejszych należy bo według opisu wypadala na 26t4d. Natomiast według reszty pomiarów wychodził mi poród na 21 września ale lekarka zabrania mi na te dane patrzeć bo nie zmienia mi terminu i mam się trzymać pierwszej wersji.
I też właśnie dziś przed kąpielą zaobserwowalam wydzieline z piersi i widocznie to ta siara. Ostatnio jak wstalam to miałam ślad na pizamie a pozatym nic więcej.09.2016 poronienie samoistne 7 tydzień
09.2017 2630 g 48 cm szczęścia Amelka ❤
10.2019 ciąża obumarla 8 tydzień lyzeczkowanie
02.2020 ciąża obumarla 10 tydzien lyzeczkowanie
Potwierdzone:
Niedoczynność tarczycy
Insulinoopornosc
Niski progesteron
Pai homo
Mthfr herero
MTHFR C 677 hetero
24.08.2020 wizyta u genetyka
Leki:
Eutyrox 75
Metformax 2x500
Kwas foliowy allines
Femibion 0
D3 2000
Selen
Berberyna -
Nadziejasru a żebyś wiedziała że twoje trudy będą nagrodzone. Wkoncu doczekasz tego dnia spokoju:) że siadniesz w ogarnietym domu . wiem co to budowa i syf a co dopiero jak ty mieszkać w tym remoncie. Nie zazdroszczę ale najważniejsze że sobie radzicie
sami powoli a do celu:) A dzidziuś urodzi się tak czy siak i nieważne czy w wykończonym czy nie, ważne że z kochającymi rodzicami
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 lipca 2017, 22:54
nadziejastru lubi tę wiadomość
-
KarolaFasola Będę mocno za Was zaciskać kciuki byś dotrwała przynajmniej do 30 tc, a życzę Ci tego 37
Będzie na pewno dobrze z maluszkami i podwójne szczęście
Achhh.. takie dwa małe brzdące to nie wiedziałabym na którego patrzeć
Sama słodycz w domu... iiiii bardzo dużo pieluch
Pobytu w szpitalu zupełnie nie zazdroszczę. Coś co mnie bardzo w samej myśli stresuje. Przede wszystkim to wyobrażenie samotności, gdzie mąż mi kołdry nie poprawi, gdzie nie przebudzi się jednym okiem jak próbuję przewrócić się z boku na bok i nie spyta czy mi może jakoś pomóc.. No.. generalnie szpital
Ja chyba jak to dziecko powinnam móc mieć kogoś przy sobie w szpitalu
nadziejastru Jeśli chodzi o remonty to ja już też jak weteran. Tuż po ślubie dostałam mieszkanie w stanie do remontu kapitalnego, którego w rodzinie nikt nie chciał.. Ja wzięłam. Mieszkanie z lat 50, remontu nie widziało od lat 70.. a bardzo ponadto zniszczone i zaniedbane. Robiliśmy remont własnymi rękoma przez ponad 3 lata. Fachowca wzięliśmy wyłącznie do gazu wody i kanalizacji (jeden facet) oraz do kafli. Elektryka położona przez mojego męża od zera, razem z przyłączem z klatki schodowej, popalona wychodziła spod tynku i paliła się w ścianach, nowe tynki w całej kuchni i łazience (góry i doliny), skrobanie 5 warstw tapet położonych również na suficie, wylewki w całości mieszkania - jeszcze wyszła w kuchni źle i mąż flexem piłował (wyglądał jak bałwanek... było mi go strasznie żal), gładzie w całości mieszkania, wymieniane drzwi wszystkie.. no naprawdę jedyne co zostało to okna. Mieszkaliśmy tam bez kuchni przez 4 miesiące, bez łazienki 3 miesiące (to udało się najszybciej bo wydaliśmy całe pieniądze z wesela), śpiąc na wersalce ok 110 cm szerokości, mąż 2 metry wzrostu i 110 kg, ja też nie drobinka.. Dziś jak to sobie przypomnę to nie wiem jak wytrwaliśmy. Skończyliśmy remont w grudniu 2014 a zaczęliśmy w lipcu 2012. Później jeszcze kupowaliśmy dopiero meble. W styczniu 2016 zdecydowaliśmy się wynająć mieszkanie, a kupić dom i z kasy za mieszkanie spłacać dom. Dom z rynku wtórnego, lata 70... historia się powtórzyła, tyle tylko, że tutaj już budżet był na większość najgorszych prac, ale i tak 4 miesiące po pracy mimo jednego robotnika robiliśmy ogrom prac sami..
to na czym się już znaliśmy tj. tynki, gładzie, elektryka, malowanie
remont kapitalny poza dwoma pokojami co dało ogromną przewagę.. bo już mieliśmy łóżko wygodne. Człowiek wyspany to człowiek szczęśliwy
Do zrobienia dalej mamy bardzo dużo i też ciągle ciułamy i chyba tak już zostanie. Ze mnie się śmieją, że ja tylko tak w remoncie żyję..
i faktycznie nie długo trwał ten czas jak już było wszystko zrobione, a w domu nie szybko przyjdzie.
Jak mi kiedyś koleżanka powiedziała, że jest zmęczona remontem (robił robotnik cały remont, a oni mieszkali na wynajmie w naprawdę świetnych warunkach za które płacili rodzice) to myślałam, że będę krzyczeć w niebiosa -
patulla wrote:Nie ma reguły i nie ma co sobie wkrecac
Ja tam się cieszę, że wcześniej mi nie leci, bo i po co
Ale nic złego nie ma w tym jak leci oczywiście
Mi siara sama nie leciała (może dwa, czy trzy razy jakaś kropka na koszuli po nocy była), urodziłam miesiąc przed terminem, więc teoretycznie organizm mógł nie być do końca gotowy, a mleka miałam od pierwszeco, no może drugiego, dnia tyle, że mogłam pół oddziału wykarmić
-
madlene88 wrote:A może by... Podziwiam w takim razie wasz upór i bagaż doświadczeń. Tak wiele osób dostaje wszystko na tacy, to niesprawiedliwe.
Dzięki, ale te 5 lat mimo koszmaru w remontach, bywało naprawdę okropnie jak miałam ciągle brudne włosy bo tyle pyłu było w mieszkaniu, że po ich umyciu od razu osiadał, to jesteśmy szczęśliwi i doszliśmy do tego pracą własnych rąk. Zawodowo byliśmy na starcie więc wiadomo, że ciężko, po pracy remont, ja doktorat do tego, a dziś wszyscy tylko mówią jak to dostaliśmy mieszkanie.. Ogromnie dziękuję swojej determinacji, że je wzięłam mimo, że wszyscy odradzali i mówili, że za te pieniądze co pójdą na remont można by kupić super kawalerkę, ale opłaciło nam się to bardzo w końcowym rozrachunku. Dzięki mieszkaniu, kupiliśmy dom w pięknej dzielnicy wrocławia i spodziewamy się małego szkraba siejąc trawkęGdyby człowiek tylko w trakcie remontu wiedział co mu ta ciężka praca wtedy przyniesie to może by było łatwiej. Nasze małżeństwo też wiele przetrwało, bo z kasą bywało naprawdę bardzo źle.. Jak remontowaliśmy dom i z uwagi na finanse znów postanowiliśmy mieszkać w remoncie, to cała rodzina pukała się w czoło, a część rodziny obraziła na nas, że dom kupujemy
teraz jakoś zapomnieli. Dlatego grunt to robić swoje i to do czego jesteśmy przekonani. Gdybym nie szła za swoją koncepcją to być może do dziś bym spłacała kawalerkę. Myślę, że mieliśmy ogrom szczęścia, że trafiliśmy na siebie i mieliśmy podobne marzenia, które mimo przeciwności realizujemy
Dziobuś, madlene88, dżdżownica, Caro lubią tę wiadomość