Październikowe szczęścia 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
*SmoczycA* wrote:No z tymi dlugimi terminami od usg to zeswirować można;) ja juz dzisiaj płakałam prawie pod gabinetem;) 2 tyg. Temu beta byla 69000 a dzisiaj tylko 91000 oczywiscie panika,płacz i sraczka! A lekarz mowi ze teraz beta już spada i jak na ten tydzien jest piękna
tak wiem juz sie nie powinno robić bety ale to klinika i po in vitro wiec kazali;) Maluch był 2 dni do tylu a teraz nadrobil z dodatkiem;) taki wielkolud całe 34mm
lekarz nawet pokazywał górną i dolną szczęke,przytakiwałam ale oczywiście tego nie widzialam;P nasstepna wizyta za miesiąc,ale 21 marca mam prenatalne więc znowu będziemy mieli widzenie z kluskiem
)
30 lat; starania od 2015r.
[*] 05.2015 - 5tc; [*] 09.2016 - 5tc;[*] 6.2017 - 6tc; [*] 03.2018 ciąża obumarła w 6tc, [*]
Hashimoto, niedoczynność; ANA+; anty-kardiolipinowe IgA - niejednoznaczne;
Mutacje: V R2, MTHFR*, PAI-1**; HSG, laparoskopia, allo-mlr 11.2018 po szczepieniach 39%, testPCT-negatywny, u męża przeciwciała przecieplemnikowe. -
EMka :) wrote:Wchodzę co jakiś czas i Was poczytuje w każdym razie jesteście na tak zaawansowanym etapie wizyt i w ogóle, że nic tylko poczytywać i z racji mojego małego stażu nie mam nic do dodania;).
W każdym razie ja nadal chodzę i schizuje. Pojechałam dziś na betę , bez sensu, nie wiem po co, ale już po fakcie...robiłam tsh głównie no i mnie podkusilo... No i tsh super, ale beta z dzisiaj czyli 40dc 21217 a 1marca czyli 7dni temu była 5988. Czytałam już że przyrost zwalnia zwłaszcza powyżej 6000 ale może u Was było jakoś podobnie i wszystko w porządku... ? Bo oczywiście lekkie nerwy są, zwłaszcza że dziś żadnych objawów ciążowych nie mam na domiar wszystkiego, a wizytę mam umówiona na wtorek dopiero... Ogólnie bardzo żałuję że mnie podkusilo na ta betę... -
EMka :) wrote:No właśnie, z jednej strony zrobienie bety gdzieś utwierdzi w przekonaniu że rośnie, ale przysporzy nerwów znów czy właściwie... Dziewczyny czy ta panika kiedyś mija??? Ile ja bym dała żeby sobie po prostu wpaść...ale nie, mózg musiał zawsze przemawiać racjonalnością , a tak jakby człowiek nie myslal to może by i uniknął tego wszystkiego. Strasznie zazdroszczę tym dziewczyna co nawet nie wiedzą co to jest badanie beta hcg a już nie wspomnę o tych które nawet nie wiedzą jak do tego dochodzi tak naprawdę że są w ciąży:p Moja bratowa cały pierwszy trymestr prowadziła zajęcia z pilatesu i jako trener personalny, i teraz w 4miesiacu jak rozmawiałyśmy to powiedziała że w sumie to teraz sobie zdaje sprawę jakie prowadziła intensywne życie a nie powinna...bolał ja brzuch i w ogóle. Jak zobaczyła dwie kreski na teście to od razu się pochwaliła że będą mieć dziecko, a ja z potwierdzona ciąża u lekarza nawet sama przed sobą nie ośmiele się wypowiedzieć na głos że jestem w ciąży... Zazdroszczę Wam jak Was podczytuje że macie już w większości ten 10tydzien, ja bym chciała jakimiś czarami już sprawić żeby minął pierwszy trymestr chociaż a już nie wspomnę o tym że marzy mi się październik
)
Ja mam dokładnie to samo sama przed sobą się nieprzyznaje i nie pozwalam sobie na radość bo cały czas mam wrażenie ze to sen i pryśnie w sekundzie jak bańka mydlana. I tak obiecywałam sobie po po wizycie z sercem będę się cieszyć tak dalej nie potrafię i teraz myśle ze może po następnej wizycie przejdzie, zazdroszczę dziewczyna która bez obaw umawiają się na pierwsza wizytę dopiero w 9 tyg, chyba bym oszalała do tego czasu. Ale to bezemocjonalne podejście pewnie wiąże się z czasem starań u mnie 2 lata spowodowało zobojętnienie pewnego rodzaju.EMka :) lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNiestety długie starania a za takie uważam też swoje, robią w psychice dużo.
Na początku martwiłam się pustym jajem, poronieniem samoistnym, później czy będzie serduszko, później czy czasami nie przestanie bić, dalej prenatalnymi.
Po prenatalnych jest okej, to teraz się boje o poród przedwczesny, skrócenie szyjki i inne cuda na kiju.
Chyba dopiero uspokoję się jak dadzą mi dzieciątko po porodzie...
To tak pozwoliłam sobie wtrącić w Wasz wątek
Pozdrawiam wrześniówka 2018.*SmoczycA*, EMka :) lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyveritaserum wrote:Niestety długie starania a za takie uważam też swoje, robią w psychice dużo.
Na początku martwiłam się pustym jajem, poronieniem samoistnym, później czy będzie serduszko, później czy czasami nie przestanie bić, dalej prenatalnymi.
Po prenatalnych jest okej, to teraz się boje o poród przedwczesny, skrócenie szyjki i inne cuda na kiju.
Chyba dopiero uspokoję się jak dadzą mi dzieciątko po porodzie...
To tak pozwoliłam sobie wtrącić w Wasz wątek
Pozdrawiam wrześniówka 2018.
Hehe, po porodzie matka nie przestaje się martwića czy zdało za dużo, a może za mało, a czemu nie śpi, a czemu tak długo śpi, a szczepic, nie szczepic, a skąd te krostki..
EMka :) lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Milano wrote:Ojej to faktycznie długo. U mnie 20 minut usg rozmowa z gin i koniec niestety. A u Was tam tak normalnie? Bo w sumie tak wyczerpująco super.
-
Katiuszaaaa wrote:Ja mam dokładnie to samo sama przed sobą się nieprzyznaje i nie pozwalam sobie na radość bo cały czas mam wrażenie ze to sen i pryśnie w sekundzie jak bańka mydlana. I tak obiecywałam sobie po po wizycie z sercem będę się cieszyć tak dalej nie potrafię i teraz myśle ze może po następnej wizycie przejdzie, zazdroszczę dziewczyna która bez obaw umawiają się na pierwsza wizytę dopiero w 9 tyg, chyba bym oszalała do tego czasu. Ale to bezemocjonalne podejście pewnie wiąże się z czasem starań u mnie 2 lata spowodowało zobojętnienie pewnego rodzaju.30 lat; starania od 2015r.
[*] 05.2015 - 5tc; [*] 09.2016 - 5tc;[*] 6.2017 - 6tc; [*] 03.2018 ciąża obumarła w 6tc, [*]
Hashimoto, niedoczynność; ANA+; anty-kardiolipinowe IgA - niejednoznaczne;
Mutacje: V R2, MTHFR*, PAI-1**; HSG, laparoskopia, allo-mlr 11.2018 po szczepieniach 39%, testPCT-negatywny, u męża przeciwciała przecieplemnikowe. -
veritaserum wrote:Niestety długie starania a za takie uważam też swoje, robią w psychice dużo.
Na początku martwiłam się pustym jajem, poronieniem samoistnym, później czy będzie serduszko, później czy czasami nie przestanie bić, dalej prenatalnymi.
Po prenatalnych jest okej, to teraz się boje o poród przedwczesny, skrócenie szyjki i inne cuda na kiju.
Chyba dopiero uspokoję się jak dadzą mi dzieciątko po porodzie...
To tak pozwoliłam sobie wtrącić w Wasz wątek
Pozdrawiam wrześniówka 2018.30 lat; starania od 2015r.
[*] 05.2015 - 5tc; [*] 09.2016 - 5tc;[*] 6.2017 - 6tc; [*] 03.2018 ciąża obumarła w 6tc, [*]
Hashimoto, niedoczynność; ANA+; anty-kardiolipinowe IgA - niejednoznaczne;
Mutacje: V R2, MTHFR*, PAI-1**; HSG, laparoskopia, allo-mlr 11.2018 po szczepieniach 39%, testPCT-negatywny, u męża przeciwciała przecieplemnikowe. -
nick nieaktualny
-
No to cycki do przodu, nawet jak nie bolą
i do przodu... Przepraszam za moje przysmęcenie...wy tu o imionkach nie dawno jeszcze a ja swoje schizy przedstawiam...:p
30 lat; starania od 2015r.
[*] 05.2015 - 5tc; [*] 09.2016 - 5tc;[*] 6.2017 - 6tc; [*] 03.2018 ciąża obumarła w 6tc, [*]
Hashimoto, niedoczynność; ANA+; anty-kardiolipinowe IgA - niejednoznaczne;
Mutacje: V R2, MTHFR*, PAI-1**; HSG, laparoskopia, allo-mlr 11.2018 po szczepieniach 39%, testPCT-negatywny, u męża przeciwciała przecieplemnikowe. -
EMka, jakby tu mieli za stresowanie się i schizy wywalać, to chyba na którymś etapie każda z nas by wyleciała
Ja ostatnio ciągle postanawiam sobie wewnętrznie, że od teraz nastawiam się pozytywnie, ale średnio to wychodzi. Teraz sobie obiecuję, że w 4 miesiącu, to już na pewno mam zamiar przestać się zamartwiać, ale tak samo sobie obiecywałam przed ostatnią wizytą i po niej nic się nie poprawiło
EMka :) lubi tę wiadomość
-
Ty schowaj ten termofor, to nie okres zeby sobie termy na brzuchu robic.
Gorąca kapiel tez odpada!
Co do schizowania, zawsze już beda, od momentu dwóch kresek do konca zycia matki.
Tylko schizy będą inne.
Taki los matki.
-
Ja wiem , teraz to sobie uświadomiłam , że jak teraz się nie przemoge to nigdy. Więc dziewczyny zróbmy to razem
bo dlaczego jak tyle ciąż jest okej i rodzi się kupa dzieci zdrowych , zwłaszcza w patologicznych rodzinach to czemu u nas ma się nie udać, jesteśmy po przejściach ale myślę że to nas nie wyklucza. Będziemy sobie pluc w brodę że w takim pięknym czasie zamiast się cieszyć to się dołowalysmy. Po części to podchodzi pod taki stan depresyjny , że wszystko się widzi w żadnych barwach. Jakby nam ktoś powiedział że nie wyjdzie do sklepu bo się boi że go auto rozjeździe, albo że nie pójdzie do kina bo ktoś może wysadzić kino to uznalybysmy że sfiksowal, a nasze paranoję są poniekąd w ten deseń... Ja wierze i tak się nastawiam że wszystko będzie dobrze, umowilam się na wizytę ekstra do lekarza tu w okolicy na wtorek i bardzo bym chciała usłyszeć serduszko. Jak usłyszę to pójdę powiedzieć w pracy i to jest moje mocne postanowienie indywidualnej terapii
, a potem zacznę wychodzić z domu i żyć , bo teraz to mam "grypę" dlatego do pracy nie chodzę :p a że na wiosce mieszkam gdzie pracuje to i nosa nie wyscibie poza dom , bo tu wszędzie pełno ludu z pracy :p
30 lat; starania od 2015r.
[*] 05.2015 - 5tc; [*] 09.2016 - 5tc;[*] 6.2017 - 6tc; [*] 03.2018 ciąża obumarła w 6tc, [*]
Hashimoto, niedoczynność; ANA+; anty-kardiolipinowe IgA - niejednoznaczne;
Mutacje: V R2, MTHFR*, PAI-1**; HSG, laparoskopia, allo-mlr 11.2018 po szczepieniach 39%, testPCT-negatywny, u męża przeciwciała przecieplemnikowe. -
W kwesti wysokiego cukru na czczo - ja miałam stwierdzoną insulinooporność, zwykle gdy badałam cukier to był ok. 90, a teraz na początku ciąży mierzyłam i miałam 100 -110. Poszłam do diabetologa i dał mi dobry sposób na obniżenie cukru. Nie należy jesć: fruktozy (owoce), jogurtów słodzonych, płatków oczywiście cukier też odpada;).
Po 6 dniach bez owoców, których jadłam dość sporo cukier spadł mi do 83-85. Do 8 tygodnia nie tknęłam nic słodkiego, owoców prawie wcale i teraz w weekend spróbowałam ciasto i mam straszny ciąg na słodycze do tego zjadłam pizze i cukier od razu 99.
Mam teraz wyrzuty sumienia, trzeba się pilnować jak się ma takie tendencje.