Październikowe szczęścia 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyZuzia, trzymaj się, dasz radę ze wszystkim. Człowiek jest twardszy od kamienia i zniesie więcej niż sobie wyobraża. Podjęłas na pewno przemyślana decyzję i kibicuje Ci żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli.
A co do przyjaciółek, to ja też takich bardzo bliskich nie mam, tylko jedna, zreszta każdy ma swoje problemy i ja nie jestem zbyt wylewna, a dopóki ktoś nie doświadczy tego samego, to i tak nie zrozumie w pełni.Zuuziaaaa lubi tę wiadomość
-
Zuzia,masz rację dzidziuś jest najważniejszy,a dla niego najważniejszy jest spokój. Skoro jesteś pewna swej decyzji to ja mocno trzymam kciuki żeby wszystko przebiegło pomyślnie
na pewno sobie poradzisz A jak pojawia się gorsze chwilę to dzidzia da Ci pozytywnego kopa i będzie dobrze
-
Zuzia dasz radę, kobiety są w stanie wiele znieść. Nie bój się kogoś prosić o pomoc przy dziecku - w sensie nie myśl, że codziennie sama sobie dasz radę bo bywają gorsze dni w macierzyństwie. Najczęściej wystarczy, że ktoś zajmie się dzieckiem przez 1-2h a Ty w tym czasie zrobisz coś dla siebie i już masz naładowane baterie na kilka kolejnych tygodni
Jeśli dogadacie się co do kwestii opieki i każde z was będzie się wywiązywało ze swoich zobowiązań, to synek będzie szczęśliwy.
Przemyśl czy nie warto skorzystać z psychologa żeby pomógł poukładać emocje, których teraz jest pewnie sporo a maluszek je wszystkie odczuwa.
Też nie mam wielu znajomych, przyjaciół wcale bo nie lubię się rozczulać nad sobą. Za to zawsze wysłucham kogoś kto tego potrzebuje więc w razie co śmiało pisz na priv :* -
Przez noc brzuch mi tak wyskoczył, że nie jestem w stanie niczego w zlewie umyć stojąc przodem
Przy blacie, umywalce czy łóżeczku też muszę stawać bokiem. Zaczął się dla mnie etap nowości ciążowych, trochę się boję że nie wiem co jest normalne a co nie.
-
Zuzia życzę duuuużo mocy dla Ciebie i trzymam kciuki by życie poukładało się tak jak sobie to wymarzysz! Obecna sytuacja jest ciężka, ale nic się nie dzieje bez przyczyny, widocznie tak miało być. Jak odchorujesz swoje nieudane małżeństwo zapewne pojawi się ktoś wartosciowy u Twego boku z kim spędzisz resztę życia! Wszystkiego dobrego dla Ciebie i bąbla w brzuchu!Czekamy na Hanie
-
Zuzia, to bardzo przykre, że się rozstajecie. Mam jednak wrażenie, że to bardzo przemyślana decyzja z Twojej strony, bo podejmujesz ją w czasie, w którym kobieta jest najbardziej bezbronna. Mam wrażenie, że jesteś postawiona pod ścianą, żeby walczyć o własne szczęście. Mam nadzieję, że dogadacie się z byłym i dla dobra Maleństwa postaracie się żyć w zgodzie. Sama pochodzę z rozbitej rodziny, gdzie moi rodzice zerwali ze sobą wszelki kontakt, mimo wielu lat spędzonych razem. Nie życzę tego Waszemu maleństwu. Niestety czekają Cię trudne chwile i niejednokrotnie własną dumę i urazy będziesz musiała schować dla dobra dziecka.
Pisz o rozterkach, bo tutaj jesteśmy anonimowi i myślę, że będziemy potrafiły dać Ci wsparcie. Mam wrażenie, że nasza grupa jest daleka od pochopnych ocen. -
Zuza .. ja od siebie tylko dodam .. oczywiście poza tym , ze trzyma za was kciuki i wierze , ze sobie poradzisz ... Ze ....życie weryfikuje przyjaźnie, ja już w będąc w ciazy boleśnie się o tym przekonałam wiec czasem lepiej odtworzyć się przed kimś anonimowo i teoretycznie obcym niż uzewnętrznić tym niby bliskim osobom .
Zgadzam się z Flavia uważam , ze nasza grupa mimo oczywistego zróżnicowania ( wiek , miejsce zamieszkania itp ) jest fajnie tolerancjyjna i nieoceniajaca . Wiec warto podzielić się tu swoimi rozterkami niż trzymać negatywne emocje w sobieCukierniczka lubi tę wiadomość
-
1Malinka1 wrote:U mnie też różnie mała się uaktywnia. Jak mam więcej czasu i odpoczywam to bardziej ją czuję, a w ciągu tygodnia głównie wieczorami. Trochę żałuję, że mnie to omija.
Chociaż w pracy czasami też da o sobie znać, np. dzisiaj w dwóch miejsach naraz jakbym dwójkę tam miała, akurat na spotkaniuW nocy jak wstałam do toalety o 3 to też rozbudziła, ale ją zignorowałam i zasnęłam na szczęście.
U mnie tak samo, w pracy w ciągłym ruchu to jest mniej aktywna, choć już trochę bardziej niż wcześniej. Dopiero jak odpoczywam wieczorem to powoli zaczyna się rozkręcaćI też trochę żałuje, że mnie to omija, bo zdarzyło się w ostatnią sobotę, że musiałam całą przeleżeć (podobno rwa kulszowa mogła mnie dopaść, ledwo mogłam chodzić) to Mała tak fikała, że nawet mi rwa nie przeszkadzała
Ale powtarzam sobie, że jeszcze trochę i w końcu będę mogła odpocząć i się tym wszystkim nacieszyć, już odliczam dni
Zuzia, bądź silna, bo masz dla kogo! I wierzę, że wszystko się jeszcze ułoży, zresztą jak to mówią: "co Nas nie zabije, to Nas wzmocni"
1Malinka1 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMalowankiAnki, witaj
Szczerze mówiąc podziwiam dziewczyny, które jeszcze pracują, ja bym się do tego nie nadawała już. Co jakiś czas muszę polezec, bo jest mi po prostu ciężko. Nie jest to raczej twardnienie brzucha, a bardziej ciężkość i zmęczenie.
Dzisiaj wybrałam się z mama na zakupy i tylko szukałam miejsca żeby sobie posiedzieć. Od wczoraj czuje ciągnięcia i ból po bokach w dolnej cześć brzucha, więc może to rozciągające się więzadła, bo szyjka to raczej nie w tym miejscu lub mala mnie tak uciska.
Co do nocnych szaleństw, to ja nam zdecydowanie za mocny sen, żeby mnie to budziło, jedyna pobudke mam o 5 rano na siusiu i tyle. -
Ja teraz będę miała wizyty co 3 tygodnie a we wrześniu co dwa. Buko u mnie w pracy była dziewczyna, która pracowała do połowy czerwca a termin miała na początek lipca. Urodziła po około tygodniu na L4. Czułam się przy niej jak hipochondryk idąc na zwolnienie na początku 6 miesiąca.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 lipca 2018, 19:07
Katiuszaaaa lubi tę wiadomość
Czekamy na Antosia
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMalowankiAnki wrote:Ja teraz będę miała wizyty co 3 tygodnie a we wrześniu co dwa. Buko u mnie w pracy była dziewczyna, która pracowała do połowy czerwca a termin miała na początek lipca. Urodziła po około tygodniu na L4. Czułam się przy niej jak hipochondryk idąc na zwolnienie na początku 6 miesiąca.
-
Zuzia pamiętaj siła to kobieta!!! Podjelas bardzo dobra decyzje, czym dłużej byś czekała tym było by gorzej, ja mam w rodzinie sytuacje w której kobietę uważała ze dla dobra dzieci musi być z mężem alkoholikiem jest z nim do tej pory nieważne ze moje kuzynki dawno już maja swoje rodziny, nienawidza swojego ojca nie mają kompletnie do niego szacunku ( wcale się im nie dziwie sama nie mam ) unikały domu unikały zapraszania znajomych do siebie i czy było to dobre ? Nie sadze. Inny przykład rozwód a potem okazało się ze żyć jakos jednak bez siebie nie umieją i po ok 3 lata był ponowny ślub także nigdy nie mów nigdy
uszy do góry ! Czasy się zmienimy teraz kobieta wychowująca sama dziecko to nic strasznego i żadna nowość, My z mężem dogadujemy się bardzo dobrze ale on wie ze jeśli tylko przez pewnie czas czuła bym się niekomfortowo w tym związku to odchodzę i tyle mnie widział, kobieta niemoze pozwolić sobie na słabość nie może dać się zdominować misi zawsze walczyć o swoje bo inaczej facet ja zadepcze !!! GIRL POWER !
-
Ja na zwolnieniu jestem od 7 tygodnia wiec jestem chybabym mega hipochondrykiem hehe
oczywiście żartuje, strasznie chciałam wrócić na początku do pracy, ale po przemyśleniu sprawy, wielu rozmowach itd stwierdziłam ze ten czas mi się należy.
Zuzia, dasz radę. Kobiety to takie istoty ze wszystko potrafią ogarnąć. Moja mama mając dwójkę dzieci i będąc w ciąży z trzecim postanowiła o tym ze odejdzie od taty. Bywało różnie, bo niestety były momenty kiedy och walka w mniejszym lub większym stopniu odbijała się na nas, ale koniec końców ja jestem dzięki tej sytuacji silniejsza, pewniejsza w swoim związku i świadoma tego ze nikt nie ma prawa mnie do niczego zmusić. To prawda jesteśmy tutaj anonimowe, nikt nikogo nie ocenia i to jest mega fajne. Ja niestety w czasie tej ciąży rozwniez doświadczyłam zawodu na „bliskiej przyjaciółce”. Ale tez widzę jak zmieniają mi się priorytety w głowie. Fakt ze pod moim sercem nosze mój największy skarb, moja najukochańsza przyjaciółkę, sprawia ze ten zawód nie jest tak bolesny.
Z rzeczy pozostałych, my wizytujemy dopiero 20 lipca. Ostatnio było wszystko super wiec lekarz zgodził się żebyśmy przyszli dopiero po 5 tygodniach, ja odkąd czuje ruchy jestem już spokojna i nie czuje parcia na częste wizyty. A nasza mała jest tak uparta ze i tak nie daje sobie ładnych ujęć zrobić
I mega prośba do was !! Jutro bronię magisterki- z moja brukselka zamiast mózgu wydaje się to mega trudnym zadaniem- także proszę, trzymajcie kciukiKatiuszaaaa, Kathrine, Flavia, monika30, Cukierniczka, mala_misia lubią tę wiadomość
-
Zuzia - aż mi się wydaje niesamowite, jak zbiegła się twoja sytuacja z moją w czasie, choć u mnie jest inne zakończenie. W niedzielę jeszcze mówiłam swojemu mężowi, że jak nic się nie zmieni, to się wyprowadzam. Bo działo się kiepsko od pół roku. Stwierdziłam, że zabieram córkę, swój wielki brzuch i przeprowadzam się blisko swoich rodziców, i dam sobie radę ze wszystkim (co jest niesamowite, bo ja nie uważałam siebie nigdy za osobę, która potrafi sobie poradzić z życiem sama). W poniedziałek jednak po przepłakaniu całego dnia stwierdziłam, że po prostu za bardzo kocham mojego męża. Po długiej rozmowie wieczorem doszliśmy do tego, że obydwoje się kochamy i mimo, że mój mąż teraz jest na takim etapie życia, że mnie bardzo rani, to ja wolę być z nim mimo wszystko. Tylko on musi się nad sobą zastanowić i musi zacząć dbać o naszą relację, a ja zdecydowałam się pójść na terapię, bo po prostu tego sama dla siebie potrzebuję. Jeśli ja będę silniejsza, to obydwojgu nam będzie łatwiej. Jednak jeśli bym nie miała tak silnych uczuć do męża, i nie widziałabym szans na poprawę, to skończyłoby się to tak, jak u Ciebie. Rozumiem, że u was szans na poprawę nie ma i nie chcecie się zdecydować na wspólną terapię, żeby chociaż spróbować coś naprawić (nawet mieszkając już osobno)? Trzeba dbać o siebie i dzidziusia - jeśli życie z facetem tylko nam szkodzi, to nie możemy zdrowia swojego i dziecka poświęcać dla ideału, że dziecko ma mieć matkę i ojca za wszelką cenę. Dziecko potrzebuje spokoju i szczęśliwej mamy przede wszystkim.