przebieg ciąży
-
WIADOMOŚĆ
-
widzę,że teraz kolejny sezon na choróbska w przedszkolach. na weeknd była u nas córka mojego M., niby na chorą nie wyglądąła, ale wczoraj rano głowa ją pobolewała, zimno jej było- po południu okazało się ,że w jej grupie panuje szkarlatyna, super- teraz czekam na efekty wizyty. Co prawda, ja generalnie bronię się od całowania w usta przez kogokoliwek innego niż mój M., ale różnie to może być i teraz on też ma zakaz całowania mnie:P U nas ( w sensie na północy kraju) od niedzieli wróciła zima, minusowa tempka jest. śniegu sporo lezy... ech a tak już miło, wiosennie było tydzień temu
-
Mnie całe szczęście choroba omija, ale mój młodszy brat już dzisiaj do szkoły nie poszedł, bo coś go zaczyna pobierać, to wszystko przez tą beznadziejna pogodę - gdzie ta wiosna ja się pytam???
wczoraj jak tak sobie z mężem rozmawiałam na temat zbliżającego się porodu, to doszłam do wniosku, że najprawdopodobniej został mi tylko tydzień "wolności", bo jeżeli 18 na wizycie mój lekarz, chce mi zrobić indukcję, to w sumie mogę się już powoli oswajać z myślą, ze niedługo będę już tulić swoją córkę
a co do tego, że mój lekarz chce wywołać poród, to wydaje mi się, ze dlatego, że ja jestem bardzo drobna, a im dłużej będzie w brzuszku siedzieć tym bardziej przybierze na wadze, co może mi nie ułatwić jej urodzenia, tak dedukuje na chłopski rozum... -
nick nieaktualnyAgnieszka, lekarz takim masażem nie wywoła od razu porodu i to nawet trudno nazwać prawdziwą indukcją. On może nim zmusić trochę szyjkę do pracy ale od tego do porodu jeszcze daleka droga. Moja koleżanka miała 3 razy wywoływany porod w szpitalu w terminie - od masażu szyjki, po baloniki rozwierające szyjkę i żel z prostaglandynami aż po końskie dawki oxytocyny i dopiero to ostatnie zadziałało plus przebicie pecherza. Cały proceder indukcyjny trwał 4-6 dni codziennych prób i testów. Jesli lekarz przy masażu uszkodzi pecherz to jest szansa, ze sie zacznie odrazu na ostro, a tak szyjka popracuje lub nie, bo prawda jest taka, ze dzieci przychodzą na świat kiedy chcą, a nie kiedy my chcemy
Jesli Zosia nie jest gotowa to nic masaż Ci nie da.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 marca 2013, 14:30
-
Z tego co lekarz mówił, to Zosia jest już gotowa na przyjście na świat, tylko to chyba rodzinne, że dzieci się trochę lenią z tym przychodzeniem na świat - tak było ze mną i z moim bratem, mam nadzieję, że na efekty nie będę musiała długo czekać i akcja porodowa zacznie się dosyć szybko, chciałabym uniknąć porodu w święta...
moja mam się śmieje, że niektóre kobiety tylko kichną i zaczynają rodzić a inne mogą stawać na głowie i nic im to nie pomoże np. tak jak ja te wszystkie rzeczy, które niby wywołują poród mnie w ogóle nie ruszają
ja nie należę do cierpliwych i chce mieć już córkę na świecie, ale podejrzewam, ze jest masa kobiet, które na moim miejscu cieszyłyby się z nienadchodzącego porodu -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAga, ale masz termin na 22-go a nie na 18-go więc o jakim lenistwie Ty piszesz? Zosia po prostu czeka na "swój dzień"
Moja córka od 34 tygodnia jest wstawiona idealnie, o jej masie to nawet nie wspominam szyjka miękka od połowy ciąży ale to wciąż za mało żeby powiedzieć, że jesteśmy gotowe. Jak dziecko nie wyśle impulsu hormonalnego żeby poród zaindukować, to możesz biegać po schodach przez 3 dni bez przerwy, sprzątać, myć okna i skakać i nic to nie da
Moja Lilka urodziła się 6 dni po (źle policzonym) terminie, miałam na 10-go a urodziła się 16-go... co ja nie robiłam od 10-go żeby urodzić... tak mi dokuczała rwa kulszowa, hemoroidy i telefony oraz sms-y "czy już urodziłaś?" że byłam zdesperowana. Lekarz też mi pakował palce w szyjkę i coś tam gmerał choć nie był to klasyczny masaż. W każdym razie nic się nie ruszyło aż pokłóciłam się z mężem i wkurzona poszłam spać 15-go a o 3 w nocy obudziło mnie mokro i skurcze i 11 godzin później miałam dziecko przy piersi.
Biorąc pod uwagę doświadczenia koleżanek, które opowiadają, że albo pomaganie sobie nic nie dało albo bardzo bolało przy indukcji jestem zdania, że trzeba spokojnie posiedzieć i poczekać cierpliwie Nastawianie się na konkretny dzień może spowodować tylko stresy a jak człowiek jest spięty to dłużej i boleśniej rodzi. Skoro niecierpliwość u Ciebie spora może postaraj się nie myśleć o tym za dużo, może coś znajdź sobie do roboty, jakieś fajne filmy lub książki do poczytania, coś co Cię rozerwie trochę i się wyluzujesz.
Dla pocieszenia powiem Ci, że Azjatki czyli chyba najdrobniejsze kobiety na świecie a konkretnie Japonki rodzą w 90% naturalnie, cesarki są na dalekim wschodzie mało popularne i większość porodów ma miejsce bez znieczulenia. Zosia też się jakoś wydostanie bez szkody dla mamusi i nie powinna już dużo przybrać -
nick nieaktualnymartek wrote:widzę,że teraz kolejny sezon na choróbska w przedszkolach. na weeknd była u nas córka mojego M., niby na chorą nie wyglądąła, ale wczoraj rano głowa ją pobolewała, zimno jej było- po południu okazało się ,że w jej grupie panuje szkarlatyna, super- teraz czekam na efekty wizyty. Co prawda, ja generalnie bronię się od całowania w usta przez kogokoliwek innego niż mój M., ale różnie to może być i teraz on też ma zakaz całowania mnie:P U nas ( w sensie na północy kraju) od niedzieli wróciła zima, minusowa tempka jest. śniegu sporo lezy... ech a tak już miło, wiosennie było tydzień temu
m_f, anilorak, pasia27, Anette, Adka, vivien, martek, monia, MADZIULA13 lubią tę wiadomość
-
O przypuszczalnym lenistwie widocznie mój lekarz ma jakiś powód, żeby spróbować skusić Zosie do wcześniejszego wyjścia na świat, po drugie mój Mąż jako że pracuje za granicą, chciałby być ze mną zarówno podczas porodu jak i po, a nie może sobie pozwolić na to, żeby być w Pl nie wiadomo jak długo.
Ty masz zupełnie inne podejście do tego tematu niż ja, bo masz Męża i dziecko przy sobie i możesz spokojnie czekać na rozwinięcie akcji, ja takiego komfortu niestety nie posiadam, bo gdyby było inaczej to ja bym mogła czekać ile tylko będzie potrzeba, aż mój organizm sam zdecyduje o tym, że czas rodzić...
odprężę się dopiero, jak będę miała Męża przy sobie -
nick nieaktualnyAga, nie wiem jak Ci pomóc, bo nie znam skutecznego sposobu na wywołanie porodu w określonym terminie oprócz oczywiście CC na żądanie...
Przyznam szczerze, że ja to się zwyczajnie boję jak pojawi się kolejne dziecko czy to ogarniemy logistycznie i jak starsza zareaguje na młodszą, dlatego też mi się tak nie spieszy, ale z drugiej strony, ile można być kurcze wielorybem i chodzić w kółko w tych samych ciuchach?Anette, m_f lubią tę wiadomość
-
I dupa cholera jasna. ledwo się tu pochwaliłam, ze dzisiaj to już pikuś tempka 38,5 i co? I za godzinę dwie mała znowu mi dostała 40,3 No szlag normalnie... na szczęście zbiłam jej w 40 min do 38 (cytryna w skarpetkach chyba jednak działa... spróbowałam w połączeniu z lekiem i temperatura rzeczywiście spadła duzo szybciej niż po samym leku)
-
nick nieaktualnyJak moja młoda miała takie skoki to lekarka kazała co 2-3 godziny podawać na zmianę paracetamol (Panadol) i ibuprofen (Nurofen), tak, żeby dawki jednej substancji czynnej nie zachodziły na siebie i gorączka nie przekraczała 38 st. Kiedyś 5 dni miała 38-39 ale do 40 stopni nigdy nie dobiła...
Współczuję, że macie taką sytuację, ale teraz mnóstwo dzieci choruje i to właśnie ze sporą gorączką... byle do wiosny. -
yoku wrote:Aga, nie wiem jak Ci pomóc, bo nie znam skutecznego sposobu na wywołanie porodu w określonym terminie oprócz oczywiście CC na żądanie...
Przyznam szczerze, że ja to się zwyczajnie boję jak pojawi się kolejne dziecko czy to ogarniemy logistycznie i jak starsza zareaguje na młodszą, dlatego też mi się tak nie spieszy, ale z drugiej strony, ile można być kurcze wielorybem i chodzić w kółko w tych samych ciuchach?
Yoku....haha.....ale sie usmialam z koncowki Twojego wpisu Ale racja..... Ja tez mam juz doscTrzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi
Staramy sie o kolejnego... -
Yoku no my podajemy na zmianę ale wtedy kiedy jest potrzeba czyli u nas wychodzi średnio co 4h lub co 6h. Bogu dzięki, że małej w miarę szybko spada gorączka i sporo czasu mija zanim wzrośnie bo i ona i my byśmy się wykończyli. Daniel juz 3 noce przy niej spał żeby co jakiś czas mierzyć jej temperature. Z piątku na sobote było najgorzej, bo w nocy rzeczywiście gorączka skakała szybciej wiec nie spał całą noc a ja zasnęłam dopiero po 3
strasznie zaskoczył mnie ten sposób z plastrami cytryny w skarpetkach... wypatrzyłam go kiedyś w rozmowach w Toku o takich ludziach "z lasu" ;P czyli takich, którzy w ogóle nie korzystają z lekarzy (nawet jak jest coś b. poważnego- więc dla mnie to już chore... bo dziecko łamie ręke- nie zrobią rtg itd.)i właśnie na gorączke wkładają cytryne w skarpetki- rzeczywiście temp. dużo szybciej po tym spadła niż po samym leku... no i oczywiście zimne okłady na nadgarstki i głowe- ale z tym to nie wolno przeginać żeby nie przeziębić -
nick nieaktualny
-
Yoku ja jak usłyszałam o tej cytrynie to się w głowe popukałam, ale stwierdziłam- ok, kiedyś sprawdzę, a że chciałam dzisiaj szybko małej zbić temperaturę, bo aż biedna majaczyła, to myślę- e tam, nic mnie to nie kosztuje, najwyżej nie pomoże- podałam syrop i tą cytrynę w skarpety ("co wy mi robicie z tą cytryną! Sami sobie ją wsadźcie!" ) i temperatura spadła dużo szybciej niż po samym syropie- sama jestem w szoku... no chyba, ze to był czysty przypadek, ale żeby tak szybko z 40st spadła? Sama nie wiem...
-
Yoku ani Ty ani nikt inny nie pomoże mi w szybszym nadejściu porodu, będzie co ma być ale masz racje chyba każda kobieta spodziewająca się czy to pierwszego czy kolejnego dziecka przeżywa różne mniejsze lub większe rozterki...
Ja jeszcze przecież nie tak dawno pisałam, że panicznie boję się porodu, ze nie dam rady etc. miałam taką blokadę, ze ilekroć o tym pomyślałam, to wyłam jak bób, a teraz to ja już tego porodu nie mogę się doczekać i szczerze mam gdzieś, że będzie bolało, jestem na to nastawiona psychicznie, wiem, ze to nie będzie kaszka z mlekiem, ze pewnie przyjdzie moment załamania, ale czuję, że mam w sobie tyle siły zarówno psychicznej jak i fizycznej że dam radę...
a jak przeczytałam to zdanie: "ile można być kurcze wielorybem i chodzić w kółko w tych samych ciuchach?" to się uśmiałam, bo ostatnio tak właśnie narzekałam do mojego Męża, że mam dość bycia taką nieporadną, dość niemożność zrobienia normalnego pedicure, które nie trwa godzinę i chodzenia w jednym i tym samym a szczególnie w tych ciążowych spodniach
ja chce założyć już normalne jeansy i zobaczyć z góry swoje stopyyoku, Anette lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny