🌞🏖️SIERPIEŃ 2025🏖️ 🌞
-
WIADOMOŚĆ
-
Ewel1994 wrote:Miałam dokładnie tak samo, podobne wyniki do Ciebie i euthyrox. Nie chce Ci sie spać po tej tabletce na tarczycę? Ja mam tak, ze biorę jak sie przebudzę w okolicy 5 rano. Wydaje mi się, że jestem wyspana a po tej tabletce mam odlot. Acard też brałam, juz kazał mi odstawić, ciśnienie w normie.
Nie zauważyłam czegoś takiego, ale ja to zawsze spioch byłam😅. U mnie to wgl na początku zła dawka była dobrana (37,5) i tsh spadło mi prawie do zera. Odkąd biorę 25 to jest ok i tsh 1,2 - 1,4 . Acardu musiałam odstawić w 28 tc.Ewel1994 lubi tę wiadomość
-
KaFka wrote:Nie zauważyłam czegoś takiego, ale ja to zawsze spioch byłam😅. U mnie to wgl na początku zła dawka była dobrana (37,5) i tsh spadło mi prawie do zera. Odkąd biorę 25 to jest ok i tsh 1,2 - 1,4 . Acardu musiałam odstawić w 28 tc.
KaFka,
ja też biorę 25, mniejszej chyba nie ma. Skonsultuję to z endokrynologiem, może całkowicie trzeba odstawić. Czemu musiałaś odstawić acard tak wcześnie?KaFka lubi tę wiadomość
-
Ewel1994 wrote:Rzelka,
to u mnie na odwrót. Czeka mnie endokrynolog w takim razie. Może dawka źle dobrana.
Przyjmuję 25, a po takiej dawce podobno nie ma możliwości, żeby cokolwiek poczuć. Jednak na początku, pierwszy tydzień, czułam lekkie przyśpieszenie bicia serca po tabletce, ale potem już nigdy nie. Teraz nawet jak przez pomyłkę łyknę o 4 albo i wcześniej, to nie przeszkadza mi to w dalszym spaniu.
Przy wyższych dawkach jest problem właśnie z kołataniami serca, wysokim ciśnieniem, zawrotami głowy itp.Ewel1994 lubi tę wiadomość
Starania od marca 2022.
W klinice od lutego 2023
USG 🆗
Owulacje obecne 🆗
Hormony 🆗, poza TSH 4,2 -> Euthyrox 25 -> 1,4 -> 2,18
HyCoSy - podejrzenie zwężenia prawego jajowodu
Laparoskopia 🆗
12 mscy stymulacji Lamettą bez efektu
Ovitrelle, Duphaston, Utrogestan - bez efektu.
Grudzień IVF:
AMH 3,5
stymulacja od 5dc - Rekovelle, Orgalutran, Gonapeptyl daily, Dostinex.
11 🥚, 3 zarodki,
12.12.24, 5 dni po punkcji świeży transfer 5.1.2,
2 ❄️
5dpt ⏸️
6dpt HCG 58,6 🤔
9dpt 210 😌
11dpt 409 🥳
18dpt 8486
23dpt 2,6mm człowieka z tętnem ♥️
03.02.25 - 10+2, 36mm, ♥️ 🆗
I prenatalne 13+2 - 7,6cm, ♂️
-
Rzelka wrote:Albo może tak ciąża działa?
Przyjmuję 25, a po takiej dawce podobno nie ma możliwości, żeby cokolwiek poczuć. Jednak na początku, pierwszy tydzień, czułam lekkie przyśpieszenie bicia serca po tabletce, ale potem już nigdy nie. Teraz nawet jak przez pomyłkę łyknę o 4 albo i wcześniej, to nie przeszkadza mi to w dalszym spaniu.
Przy wyższych dawkach jest problem właśnie z kołataniami serca, wysokim ciśnieniem, zawrotami głowy itp.
Rzelka,
możliwe. Już niedługo przekonam się czy to było spowodowane ciążą 🙃 -
Anuśla wrote:Hej Ewel. Gratuluję niezłomnej walki i udanego transferu. Moja historia jest podobna🙂 O pierwsze dziecko staraliśmy się prawie 4 lata, 3 kliniki, mnóstwo badań, diagnoza niepłodność idiopatyczna. 4 inseminacje, po ten in vitro. 5 lat temu nikomu o refundacji się nie śniło, więc czynnik finansowy był dodatkowym stresem. Łącznie na walkę o dziecko wydaliśmy ok 40 tys złotych. Pierwszy transfer się nie udał, załamałam się. Drugi pobłogosławił nas córka. Ale ciąża nie była usłana różami, już 12 dni po transferze miałam krwotok, potem po USG kolejny, potem jeszcze w 10 TC plamienie. Wymiotowałam do 20 tygodnia (wtedy nie było jeszcze tego leku bonjesty). Czułam się strasznie, jakbym umierala. Poród przypadal na szczyty pandemii, mąż nie mógł w ogóle wejść do szpitala. Ze względu na to, że mialam zakrzepicę żył powierzchownych, trzymali mnie w szpitalu tydzień. Po Cc strasznie bolały mnie żebra a dzieckiem opiekowałam sie non stop sama. Mój największy stres to był że coś jej się stanie i tata jej nie zobaczy. Okrutne to były czasy ta pandemia. Po wyjściu ze szpitala, podczas ściągania szwów nie mogłam już wstać z kozetki, tak mnie bolały żebra. Pielęgniarka uparla się że jadę na SOR (lekarze chcieli olac). Tam okazało się że przy porodzie złamali mi 3 żebra... Na szczęście przemieszczenia nie było i nie wymagałam hospitalizacji. Ale nie byłam w stanie spać na leżąco. Cały miesiąc połogu spałam na siedząco. Córka od 3 tygodnia życia do 4 miesiąca zaczęła mieć mega kołki. W nocy nie spała albo spala tylko na rękach. Zasypialismy już z suszarką w ręku(ciepłe powietrze jej bardzo pomagało). Nie wiem jak to przetrwałam. Kiedy wspominam tamten czas mam momentalnie łzy w oczach, więc myślę że kiedyś na jakiejś terapii będę musiała to przepracowac.
Po urodzeniu córki nie czułam w ogóle potrzeby drugiego dziecka. Ona nam cały świat przesłoniła. Jednak został nam jeden zarodek, odebraliśmy go w zeszłym roku, ale transfer się nie udał. Byłam przekonana, że będziemy mieć jedynaczke. Mnie się posypało zdrowie. Okazało się, że w mojej malformacji żylnej(wadzie żylnej która mam od urodzenia) zrobiła się zakrzepica żył głębokich i świeży skrzep. Cudem się nie oderwał i jestem nadal na tym świecie. Dostałam silne tabletki anty zakrzepowe i miałam być dalej diagnozowana w Lublinie, w najlepszym szpitalu w Polsce. I wtedy zaszłam w ciążę, niespodziewana, nieplanowana. Okazało się że mój naczyniowiec odkrył przez przypadek przyczynę mojej niepłodności - złe ukrwienie macicy (mam jakiś ucisk w miednicy).
Ciąża była dla mnie zaskoczeniem, przeplakalam cały miesiąc. Nie chciałam jej, nie czułam, nadal nie czuje tego, że będzie drugie dziecko... Bałam się reakcji córki, ale wprowadzałam ja najlepiej jak mogłam i czeka na siostrę 🙂. Ciąża była znów trudna, bo do 24 tygodnia wymiotowałam, na szczęście ratowała mnie bonjesta. Niestety, nie znoszę być w ciąży, strasznie mnie obie wyniszczyły. Tego mi też szkoda, że ten okres który dla jednych taki piękny, dla mnie jest koszmarem.
Taka moja historia w skrócie, choć obszerna wyszła 😁
Powiem tak... Jesteś bohaterką. Ciąża dała Ci mocno w kość ( już nie będę pisać o tym co musiałaś przejść przed ciążą) później ten poród... I połóg. M-A-S-A-K-R-A.. Ciężko mi sobie wyobrazić jak musiało Ci być ciężko. Do tego te żebra... Jakim kurde cudem?😱
Twoja historia jest aż niesamowita. Trochę jak w filmach. Choroba, ciąża w najmniej spodziewanym momencie, a później żyli długo i szczęśliwie ☺️ I tego Tobie życzę, mimo, że to nie film i będą ciężkie chwilę, pewnie nie raz. Mam nadzieję, że Twoje dziewczyny Ci wszystko wynagrodzą ❤️ a Twoja malutka córeczka może nie będzie tak wymagająca jak starsza i suszarka będzie tylko wspomnieniem i.... suszarką.😉
Pamięta, jesteś bardzo dzielna.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lipca, 18:33
Ewel1994, Anuśla lubią tę wiadomość
-
Hej, witam kolejne nowe osoby! Fajnie, że na końcówce ożywimy trochę nasz wątek:) chyba będzie problem z aktualizacją pierwszej strony, ale przeżyjemy to!
U nas dziś mąż skręcił łóżeczko i póki co jestem zachwycona. Model "Andrzej" na kółkach, z szufladą i opcja dostawki. Te kółka to jest nasz hit! Bez problemu będziemy mogli przesuwać po pokoju, w związku z czym będzie mniejsze "zagracenie". Musimy też w końcu wziąć się za porządki, bo mamy za dużo rzeczy i za dużo kurzu:p
Jeszcze wracając do dyskusji odnośnie imion to u nas od początku było jasne, jak będzie się nazywał syn. Wymyślił mąż i ja zaakceptowałam od razu. Choć czasem mnie nachodzi, że może coś zmienićz dziewczynka mielibyśmy dużo większy problem, nie było pewniaków.
Co do przeżyć staraniowych i ciążowych to kurcze dziewczyny jesteście wielkie i silne! Naprawdę szacunek za postawę, cierpliwość. U nas poszło nadspodziewanie szybko (oczywiście otoczają mnie negatywne historie plus statystyka nie działała na naszą korzyść, więc podeszliśmy nie tyle co negatywnie, ale realistycznie). Ale mimo, że poszło gładko i sama ciążę znoszę dobrze (nie było żadnych mdłości, wymiotów itp itd) to nie jest to mój ulubiony stan! Od początku był stres, myśli z tyłu głowy, że jak tak szybko się udało, to równie szybko można stracić. Bezsensowne nakręcanie się. Gdzieś od dwóch miesięcy jest dużo większy spokoj. Myślę, że lęki obudzą się na nowo w sierpniu (mam termin na 28.08).
Btw ogladalyscie finał Wimbledonu? Jak ktoś nie ma pomysłu na imię to proponuję IGAEwel1994, Bbbuuu lubią tę wiadomość
-
Ewel1994 wrote:Hej Anuśla,
zdecydowanie jesteś Superwoman!🩷 tak wiele przeszłaś. Przerażają mnie te krwotoki i plamienia o których piszesz. Ja aż takich nie miałam ale za każdym razem gdy widzialam coś na wkładce zastanawiałam sie czy to już koniec. Musiałaś być w ciągłym stresie i dodatkowo te nudności. Na koniec jeszcze los Cie nie oszczędził i ten poród....jakim cudem złamali Ci żebra?
Dodatkowo pandemia i ta samotność. No koszmar. Teraz to mamy komfortowe warunki, bez porównania. Ja skorzystałam z refundacji ale dołożyłam ze swoich tak z 6 tysiecy. Dodatkowo diagnoza i szukanie przyczyny niepłodności kosztowała mnie 20 tysięcy, nic nie znaleziono, tylko jeden jajowód niedrożny i jakieś drobne sprawy. A Ty wydałaś fortunę. Bardzo Bardzo Ci gratuluję córki i zaciętości🩷
Co do tej drugiej ciąży to na prawdę ktoś nad Tobą czuwa ponieważ mój mąż ma zakrzepicę i wiem z czym to się je. Dokładnie mam tak samo jak Ty. Mam dość ciąży, nie potrafię się nią cieszyć a miało być tak pięknie. Powiedziałam sobie...jak juz zajdę w ciążę to z górki, przecież wszystkie kobiety dookoła mają idealne ciąże. Niestety nie u mnie. Bałam sie powiedzieć o ciąży rodzinie. Boję sie pochwalić na insta czy fb chociaż mamy z mężem fajne zdjęcia. Nikt z mojej rodziny nie miał tyle badań w ciąży a ja ciągle mam drgawki myslac o jego zdrowiu. Czuję, że w tej ciąży w internecie zrobiłam doktorat z chorób genetycznych i z badań prenatalnych.
Już na tym etapie powiedziałam do męża że mały nie będzie miał rodzeństwa bo nie zniosę kolejnej ciąży psychicznie dodatkowo z pessarem i dzieckiem które chce sie bawić a matka ma się oszczędzać. No jak? Stary się śmieje, że urodzę i mi przejdzie.
Mamy jeszcze 4❄️❄️❄️❄️ 3 najwyższej klasy, 1 trochę niższej. Dodatkowo 4 moje jajka 🥚🥚🥚🥚. Więc jest potencjał ale na tą chwilę nie ma mowy.
Fajnie tu pogadać z Wami bo w mojej rodzinie dziewczyny to nawet nie wiedzą co to test pappa ani co to jest pessar. Serio tak jest, nie żartuje 🙃
Ewel1994 z tym powiedzeniem o ciąży rodzinie to miałam tak samo z łazienką też. My mieliśmy powiedzieć na dzień babci lub dziadka, byliśmy już po badaniach prenatalnych, ale odwagi zabrakło i czekaliśmy jeszcze ze 2 lub 3 tygodnie. Z badaniami też czułam się jakbym była jakąś wariatką i latała od lekarza do lekarza. W jedynym dniu czasem byłam kuta 3 razy... Nie mówiąc o całym tygodniu. A z tym doktoratem rozumiem Cię doskonale 🤣
Co do kolejnego dziecka to już tylko wasza sprawa. Zrobisz tak, żebyś czuła się z tym dobrze. Kolejna ciąża może byś zawsze lżejsza, niekoniecznie będzie potrzebny pessar, ale może być tak samo ciężka jak i w przypadku Anuśli. Ale myślę, że masz tego świadomość 🙂
Powiem, że wierzę na słowo z tym pessar i pappa itd. bo mam tak samo i w rodzinie i wśród znajomych. Czasem czuję się jak wariatka jak o czymś opowiadam... A później zastanawiam czy na pewno ze mną wszystko ok?🫣😥 -
ReginaPhalange wrote:Wow dziewczyny, co ja tu przeczytałam. Jesteście bohaterki i tyle! 🩷 Anuśla te żebra, ten covid, jaka to musiała być samotność, bardzo mi przykro to słyszeć
straszne.
Co do ciaży to ja rownież nie czuje, że za miesiąc będę miała nowego człowieka. Często rozmawiamy z mężem o tym jak abstrakcyjne uczucie to jest.
Co do dzidziowych wag przed urodzeniem to chyba każdy lekarz waży inaczej. Ja nie wiem, ale u mnie przy wywołaniu każdemu coś innego wychodziło… ostatecznie urodziłam 3,9kg. I kiedyś słyszałam, że im cieższy bobas tym mocnej naciska na szyjkę i niby łatwej urodzić, ale ile w tym prawdy to nie wiem.🤷
Obyś miała rację, że ta waga pomaga☺️ 👍
My też z mężem, też w szoku, że to już. I, że to dziecko zaraz będzie po drugiej stronie. Ciężko uwierzyć 😅Ewel1994 lubi tę wiadomość
-
Milka1991 wrote:Hej
Melduje się ze szpitala. Ale jeszcze nie z porodówki, choć lekarz imbecyl z izby chciał mnie już na nią wysłać 🤦😂
Miałam znów bóle w nocy, takie okresowe plus z krzyża. Wystraszyłam się. Wzięłam no spe magnez paracetamol i trochę się uspokoiło. Zadzwoniłam rano do lekarza i kazał jechać do szpitala żeby to wyciszać. No to zamiast wyciszać, lekarz chciał żebym rodziła 😂 Taa z 1cm rozwarcia bez skurczy...no kabarety. Dobrze że położne ogarnięte i wiedziały że nie rodzę. Miałam przypisane kroplówki z magnezu i glukozy.. na UJ mi glukoza jak ja nie rodzę. Wykreśliły ja same 😆 jeszcze czeka mnie USG ale na szczęście z innym lekarzem. Mój będzie na szczęście w poniedziałek 🙏
Trzymam kciuki za wyciszenie i szybki powrót do domu, niech bobas jeszcze trochę posiedzi. Dobrze, że położne ogarnięte. I widzę, że ducha nie tracisz 😄 tak trzymaj i ściskaj nogi!
Dawaj znać co u Ciebie.Milka1991 lubi tę wiadomość
-
KaFka wrote:Ewel1994 z tym powiedzeniem o ciąży rodzinie to miałam tak samo z łazienką też. My mieliśmy powiedzieć na dzień babci lub dziadka, byliśmy już po badaniach prenatalnych, ale odwagi zabrakło i czekaliśmy jeszcze ze 2 lub 3 tygodnie. Z badaniami też czułam się jakbym była jakąś wariatką i latała od lekarza do lekarza. W jedynym dniu czasem byłam kuta 3 razy... Nie mówiąc o całym tygodniu. A z tym doktoratem rozumiem Cię doskonale 🤣
Co do kolejnego dziecka to już tylko wasza sprawa. Zrobisz tak, żebyś czuła się z tym dobrze. Kolejna ciąża może byś zawsze lżejsza, niekoniecznie będzie potrzebny pessar, ale może być tak samo ciężka jak i w przypadku Anuśli. Ale myślę, że masz tego świadomość 🙂
Powiem, że wierzę na słowo z tym pessar i pappa itd. bo mam tak samo i w rodzinie i wśród znajomych. Czasem czuję się jak wariatka jak o czymś opowiadam... A później zastanawiam czy na pewno ze mną wszystko ok?🫣😥
Dziękuję KaFka za wsparcie 💙
właśnie naszło mnie na takie przemyślenia. Najgorzej w ciąży mają kobiety dociekliwe. Ja jestem na co dzień pedantyczna i zbyt dociekliwa. Myślę, że głównie przez to te nerwy w ciąży.
Dodatkowo mamy internet w którym łatwo znaleźć informacje, nie zawsze prawdziwe. Pamiętam jak kilka lat temu koleżanki były w ciąży to miały usg i tyle.
Najlepsze było to co mi położna powiedziała na ostatnim pobraniu krwi: Czy wie Pani, że na oddział trafiają kobiety bez karty ciąży? Nie miały nawet jednej wizyty lekarskiej w ciąży, dopiero wstawiają sie do szpitala z bólami. I wie Pani co? I one zdrowe i dziecko....Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lipca, 19:51
Britta, Britta lubią tę wiadomość
-
Ewel1994 wrote:KaFka,
ja też biorę 25, mniejszej chyba nie ma. Skonsultuję to z endokrynologiem, może całkowicie trzeba odstawić. Czemu musiałaś odstawić acard tak wcześnie?
U nas na badaniach połówkowych padło podejrzenie wady serduszka 🥺 i niestety po echo serca diagnoza się potwierdziła...💔 Na tych dwóch badania naprawdę starałam się mieć dobre nastawienie i odganiać złe myśli bo i tak to dziecko długo stresowałam, a w sumie przez ten czas to nie było czym. Możecie sobie wyobrazić jak się poczułam... jakby ktoś dał mi w twarz, los z nas zakpił. Najpierw strata, a teraz chore serduszko i niepewna przyszłość. (odnośnie tego czarnowidztwa o którym wcześniej pisaliśmy). Acard musiałam odstawić, żeby otwór owalny w serduszku się wcześniej nie zamknął.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lipca, 19:20
-
osiecka89 wrote:Hej, witam kolejne nowe osoby! Fajnie, że na końcówce ożywimy trochę nasz wątek:) chyba będzie problem z aktualizacją pierwszej strony, ale przeżyjemy to!
U nas dziś mąż skręcił łóżeczko i póki co jestem zachwycona. Model "Andrzej" na kółkach, z szufladą i opcja dostawki. Te kółka to jest nasz hit! Bez problemu będziemy mogli przesuwać po pokoju, w związku z czym będzie mniejsze "zagracenie". Musimy też w końcu wziąć się za porządki, bo mamy za dużo rzeczy i za dużo kurzu:p
Jeszcze wracając do dyskusji odnośnie imion to u nas od początku było jasne, jak będzie się nazywał syn. Wymyślił mąż i ja zaakceptowałam od razu. Choć czasem mnie nachodzi, że może coś zmienićz dziewczynka mielibyśmy dużo większy problem, nie było pewniaków.
Co do przeżyć staraniowych i ciążowych to kurcze dziewczyny jesteście wielkie i silne! Naprawdę szacunek za postawę, cierpliwość. U nas poszło nadspodziewanie szybko (oczywiście otoczają mnie negatywne historie plus statystyka nie działała na naszą korzyść, więc podeszliśmy nie tyle co negatywnie, ale realistycznie). Ale mimo, że poszło gładko i sama ciążę znoszę dobrze (nie było żadnych mdłości, wymiotów itp itd) to nie jest to mój ulubiony stan! Od początku był stres, myśli z tyłu głowy, że jak tak szybko się udało, to równie szybko można stracić. Bezsensowne nakręcanie się. Gdzieś od dwóch miesięcy jest dużo większy spokoj. Myślę, że lęki obudzą się na nowo w sierpniu (mam termin na 28.08).
Btw ogladalyscie finał Wimbledonu? Jak ktoś nie ma pomysłu na imię to proponuję IGA
Może jakoś przeżyjemy ten brak aktualizacji, a może jeszcze się coś zmieni i dziewczyny do nas wrócą 🤣
Super, że jest postep i idą do przodu przygotowania. U mnie mąż będzie składał dopiero jak będziemy wychodzić ze szpitala. Łóżeczko standardowe, drewniane. Zdezynfekowana i zawinięte folią co by się nie kurzyło 😄 wgl pochwałę się, że dzisiaj kupiliśmy w końcu wózek, fotelik z bazą 🤣😅 a i materac do łóżeczka 💪
Kurde wszyscy mają imię wybrane tylko ten mój młody bezimienny. Muszę chyba męża przycisnąć 🤣
Czyli jesteśmy tymi szczęściarami co ciąża nie dała mocno w kość ❤️ z tym nakręceniem to chyba taka natura kobiet, za dużo myślimy. -
KaFka wrote:U nas na badaniach połówkowych padło podejrzenie wady serduszka 🥺 i niestety po echo serca diagnoza się potwierdziła...💔 Na tych dwóch badania naprawdę starałam się mieć dobre nastawienie i odganiać złe myśli bo i tak to dziecko długo stresowałam, a w sumie przez ten czas to nie było czym. Możecie sobie wyobrazić jak się poczułam... jakby ktoś dał mi w twarz, los z nas zakpił. Najpierw strata, a teraz chore serduszko i niepewna przyszłość. (odnośnie tego czarnowidztwa o którym wcześniej pisaliśmy). Acard musiałam odstawić, żeby otwór owalny w serduszku się wcześniej nie zamknął.
KaFka,
bardzo mi przykro 💔 jesteś mega silna przyszłą mamą i tak jak napisałam wyżej. To jest niestety niesprawiedliwe.... niektóre nawet do lekarza nie pójdą w ciąży i jest wszystko dobrze a Ty sie starasz, przeżywasz straty i dostajesz od losu.
Ty nas wychwalilas a sama jesteś wojowniczką.
Trzymaj się ciepło! ❤️Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lipca, 19:57
KaFka lubi tę wiadomość
-
Ewel1994 wrote:Dziękuję KaFka za wsparcie 💙
właśnie naszło mnie na takie przemyślenia. Najgorzej w ciąży mają kobiety dociekliwe. Ja jestem na co dzień pedantyczna i zbyt dociekliwa. Myślę, że głównie przez to te nerwy w ciąży.
Dodatkowo mamy internet w którym łatwo znaleźć informacje, nie zawsze prawdziwe. Pamiętam jak kilka lat temu koleżanki były w ciąży to miały usg i tyle.
Najlepsze było to co mi położna powiedziała na ostatnim pobraniu krwi: Czy wie Pani, że na oddział trafiają kobiety bez karty ciąży? Nie miały nawet jednej wizyty lekarskiej w ciąży, dopiero wstawiają sie do szpitala z bólami. I wie Pani co? I one zdrowe i dziecko....
Wiesz, że z tą dociekliwością to masz rację.
Ja po stracie od razu zaczęłam szukać jakie badania wykonać, żeby kolejna ciąża była spokojna. Na pomoc lekarzy nie było co liczyć bo przecież statystyka... "Natura wie co robi. Kolejna ciąża będzie ok, a jak nie to przyjdzie pani po drugiej starcie, a najlepiej diagnostykę rozpocząć po trzeciej..." - takie słowa mówi lekarz kobiecie, która szuka pomocy i pyta co powinna zbadać. Przez to, a może i dzięki takim lekarzom trafiłam na to forum ❤️ i sporo badań zrobiłam na własną rękę. Niektóre trzeba było zrobić do 6 tygodni po poronieniu, a inne dopiero miesiąc po. Zrobiłam co mogłam, na co było mnie stać, a i tak do niczego nie można się było przyczepić. Wgl w szpitalu chciałam zbadać materiał genetycznie. Była rozmowa z pielęgniarka, z panią doktor której udało się pobrać próbki do badań histopatologicznych i do badań genetycznych. Wypełnienie ankiety czy deklaracji ( już nie pamiętam) żeby przy wypisie dowiedzieć się, że próbki nie ma i na przyszłość musimy wyrażać się jaśniej 🫣 nie mieliśmy siły się z mężem o to kłócić, chcieliśmy jak najszybciej wrócić do domu. zresztą w szpitalu każdy nam odradzał to badanie bo podobno i tak z tego nic nie wychodzi.
Tak internet to błogosławieństwo, ale i przekleństwo jednocześnie.
O kurde to jeszcze są takie przypadki? 😱😂 -
KaFka wrote:Wiesz, że z tą dociekliwością to masz rację.
Ja po stracie od razu zaczęłam szukać jakie badania wykonać, żeby kolejna ciąża była spokojna. Na pomoc lekarzy nie było co liczyć bo przecież statystyka... "Natura wie co robi. Kolejna ciąża będzie ok, a jak nie to przyjdzie pani po drugiej starcie, a najlepiej diagnostykę rozpocząć po trzeciej..." - takie słowa mówi lekarz kobiecie, która szuka pomocy i pyta co powinna zbadać. Przez to, a może i dzięki takim lekarzom trafiłam na to forum ❤️ i sporo badań zrobiłam na własną rękę. Niektóre trzeba było zrobić do 6 tygodni po poronieniu, a inne dopiero miesiąc po. Zrobiłam co mogłam, na co było mnie stać, a i tak do niczego nie można się było przyczepić. Wgl w szpitalu chciałam zbadać materiał genetycznie. Była rozmowa z pielęgniarka, z panią doktor której udało się pobrać próbki do badań histopatologicznych i do badań genetycznych. Wypełnienie ankiety czy deklaracji ( już nie pamiętam) żeby przy wypisie dowiedzieć się, że próbki nie ma i na przyszłość musimy wyrażać się jaśniej 🫣 nie mieliśmy siły się z mężem o to kłócić, chcieliśmy jak najszybciej wrócić do domu. zresztą w szpitalu każdy nam odradzał to badanie bo podobno i tak z tego nic nie wychodzi.
Tak internet to błogosławieństwo, ale i przekleństwo jednocześnie.
O kurde to jeszcze są takie przypadki? 😱😂
KaFka,
"Natura wie co robi. Kolejna ciąża będzie ok, a jak nie to przyjdzie pani po drugiej starcie, a najlepiej diagnostykę rozpocząć po trzeciej..." - no jak można coś takiego powiedzieć? Ci lekarze to nie mają serca...Twoje pęka na kawałki w takiej sytuacji, nie ważne czy był to początek, czy 3 miesiąc, czy 7, czy koniec...
Dobrze, że zrobiłaś badania na własną rękę. Kobieta zrobi wszystko żeby się uchronić.
A dodatkowo podejście szpitala do próbek...
Wątpię w ludzkość.
Tak Kochana, są takie przypadki rodem z lat 70 ubiegłego wieku. Moja babcia wstawiała sie na porodówkę dopiero jak były bóle a wcześniej lekarza nie widziała.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lipca, 20:23
-
Ewel1994 wrote:KaFka,
bardzo mi przykro 💔 jesteś mega silna przyszłą mamą i tak jak napisałam wyżej. To jest niestety niesprawiedliwe.... niektóre nawet do lekarza nie pójdą w ciąży i jest wszystko dobrze a Ty sie starasz, przeżywasz straty i dostajesz od losu.
Ty nas wychwalilas a sama jesteś wojowniczką.
Trzymaj się ciepło! ❤️
Dzięki za ciepłe słowa❤️. Mam nadzieję, że tej siły wystarczy mi jak mały będzie operowany i później jak będzie dochodził do siebie. Najbardziej boję się tego widoku... Jego pod tą całą aparaturą... I tego czy się wybudzi czy nie będzie komplikacji 🥺
Ale na to nic nie mogę poradzić. Najważniejsze, że zostało to wykryte i wszystko będzie zaplanowane jak pojawi się na świecie. Z tego staram się cieszyć ☺️ mimo, że im bliżej terminu tym myśli coraz więcej.
Ewel1994 wrote:KaFka,
"Natura wie co robi. Kolejna ciąża będzie ok, a jak nie to przyjdzie pani po drugiej starcie, a najlepiej diagnostykę rozpocząć po trzeciej..." - no jak można coś takiego powiedzieć? Ci lekarze to nie mają serca...Twoje pęka na kawałki w takiej sytuacji, nie ważne czy był to początek, czy 3 miesiąc, czy 7, czy koniec...
Dobrze, że zrobiłaś badania na własną rękę. Kobieta zrobi wszystko żeby się uchronić.
A dodatkowo podejście szpitala do próbek...
Wątpię w ludzkość.
Tak Kochana, są takie przypadki rodem z lat 70 ubiegłego wieku. Moja babcia wstawiała sie na porodówkę dopiero jak były bóle a wcześniej lekarza nie widziała.
Tak dokładnie pomyślałam, że to taka znieczulica. Mógł powiedzieć, że nie może mi wystawić żadnego skierowania (i tak na to nie liczyłam, bardziej o poradę) na badania, ale jeżeli mam potrzebę i możliwość to zrobił by to i to na początek.
Tak szpital też mógł trochę inaczej podejść do sprawy, ale może bali się, że jak przyznają, że doszło do pomyłki to ich pozwiemy? Nie wiem, ale słabe to było i taki niesmak pozostał. Choć na personel złego słowa powiedzieć nie mogę. Bo opiekowali się mną dobrze.
Powiem, że ciężko mi aż uwierzyć 😅Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lipca, 23:12
Ewel1994 lubi tę wiadomość
-
Dzień dobry
wybaczcie ze powracam tak po dłuższej nieobecności ale chaialam dać znać że wczoraj 12.07 o 17:30 SN na świat przyszła Lea 🩷
Wbrew prognozom że będzie maleńka (przez źle przyrosty dostałam skierowanie na nagłą indukcję) mała waży 3,2kg i ma 55cm! - waga prognozowana to było 2,6kg.
Jak na razie wygląda na zdrową dziewczynkę, ale czekamy jeszcze na echo serduszka w szpitalu które zrobią dzisiaj - drugim powodem indukcji był nieprawidłowy obraz serduszka na prenatalnych .
Nie będę tu całego porodu opisywała ale jak kogoś ciekawi to wszystko opisałam szczegółowo w swoim pamiętniku ciążowym tu na ovu
Na koniec napisze tylko ze porod miałam jak z marzeń i nie mogę przestać się cieszyć jak cudownie poszło, jak dobrze się czuje i jak nic mnie nie boliobyło się bez pęknięcia, bez nacięcia i bez oksytocyny 🥰
Zielona2024, Ewel1994, osiecka89, KaFka, Dziewiarka, Milka1991, ReginaPhalange, Rzelka, Jasmin1517, Patabr, Britta, SandraH.97, aswalda, Bella93 lubią tę wiadomość
-
Wojcinka wrote:Dzień dobry
wybaczcie ze powracam tak po dłuższej nieobecności ale chaialam dać znać że wczoraj 12.07 o 17:30 SN na świat przyszła Lea 🩷
Wbrew prognozom że będzie maleńka (przez źle przyrosty dostałam skierowanie na nagłą indukcję) mała waży 3,2kg i ma 55cm! - waga prognozowana to było 2,6kg.
Jak na razie wygląda na zdrową dziewczynkę, ale czekamy jeszcze na echo serduszka w szpitalu które zrobią dzisiaj - drugim powodem indukcji był nieprawidłowy obraz serduszka na prenatalnych .
Nie będę tu całego porodu opisywała ale jak kogoś ciekawi to wszystko opisałam szczegółowo w swoim pamiętniku ciążowym tu na ovu
Na koniec napisze tylko ze porod miałam jak z marzeń i nie mogę przestać się cieszyć jak cudownie poszło, jak dobrze się czuje i jak nic mnie nie boliobyło się bez pęknięcia, bez nacięcia i bez oksytocyny 🥰
Bardzo się cieszymy! Gratulacje i życzymy wszystkiego dobrego, dużo zdrówka dla was !Ewel1994, Wojcinka lubią tę wiadomość
12.12.2019- 4kg,54cm- zdrowa Izabela!
03.10.202💔 3480g,58cm,38tc Różyczka.👼😭
Mutacje hetero pai1 i mthfr1
12.12.24--->II 🤰
8.02.25----> I prenatalne. Bez zastrzeżeń!
22.08.2025---> termin 🙏
Heparyna,acard,metylowany kwas foliowy,...duphrason,
Nie da się zastąpić utraconego dziecka. Ale wiarą w Niego jest niezłomna. Kocham Was dzieci !
Świat rozsypal się jak cienkie lustro. Na miliony kawałków a ja trwam.
Boże,dlaczego wymyśliłeś los człowieka który musi iść przez życie sam? Całkiem Sam. -
Wojcinka wrote:Dzień dobry
wybaczcie ze powracam tak po dłuższej nieobecności ale chaialam dać znać że wczoraj 12.07 o 17:30 SN na świat przyszła Lea 🩷
Wbrew prognozom że będzie maleńka (przez źle przyrosty dostałam skierowanie na nagłą indukcję) mała waży 3,2kg i ma 55cm! - waga prognozowana to było 2,6kg.
Jak na razie wygląda na zdrową dziewczynkę, ale czekamy jeszcze na echo serduszka w szpitalu które zrobią dzisiaj - drugim powodem indukcji był nieprawidłowy obraz serduszka na prenatalnych .
Nie będę tu całego porodu opisywała ale jak kogoś ciekawi to wszystko opisałam szczegółowo w swoim pamiętniku ciążowym tu na ovu
Na koniec napisze tylko ze porod miałam jak z marzeń i nie mogę przestać się cieszyć jak cudownie poszło, jak dobrze się czuje i jak nic mnie nie boliobyło się bez pęknięcia, bez nacięcia i bez oksytocyny 🥰
Wojcinka,
Gratulacje dla mamy i córeczki 🩷
Życzę dużo zdrowia 🩷Wojcinka lubi tę wiadomość