SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Niecierpliwa cudowne zdjęcie! Takich malutkich niemowlaków są chyba najpiękniejsze jak jeszcze mają swoją pozycję brzuchową
Mąż nie lał mnie bardzo zimną wodą tylko letnią, sama po chwili zażądałam żeby zimniejszą puscił no schłodzić mnie musiał, wiedział co robinajchętniej w ogóle bym nie wychodziła z tego prysznica...
Hermiona basen jest super ale nie znam takiego który byłby mało oblegany w takie upały. To jest dla mnie strach tym bardziej że nie mam GBS, jakbym miała dostać antybiotyk to bym poszła ale tak to nie ryzykuję.niecierpliwa, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Aska87 wrote:właśnie kupiłam tą maść ale szału jakoś nie ma ... aż się boje co to będzie po porodzie SN
U mnie stan hemoroidów od tego ciężaru i zaparć się pogorszył, moja gin mówiła, że nie wyglądają za dobrze i że muszę cały czas aplikować maści i czopki, żeby to załagodzić przed porodem. Niestety na tym etapie nic z tych specyfików, które używam (procto-glyvenol, proctis m, posterisan) nie pomaga.Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 sierpnia 2015, 14:52
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
My już po obiedzie, nie wiem skąd, ale mam taki apetyt, że szok!!! Mąż się na mnie dziwnie patrzył, jak pochłaniałam tyle żarcia.
Miałam przed chwilą jakiś mało przyjemny skurcz, kurcze to booli, więc nie wiem co mam myśleć o porodzie, zaczynam się bać.
Coś się Lady dzisiaj nie odzywa.małaMyszka lubi tę wiadomość
-
magda sz wrote:Żabka a może okłady i masaż na bioderka? kurcze pojedziesz na IP to Cię mogą zostawić a nie wiem czy tego chcesz.
Dzieki magda za odpowiedz....o wlasnie tego zostawienia sie najbardziej obawiam...mala sie rusza, skurcze nieregularne, co godzine....wiec wole juz meczyc sie w domu....
Chcialabym tylko zeby moja gin mnie zobaczyla, zajrzala do srodka, usg...uspokoila...bo nie wiem czy mi sie to spojenie rozchodzi, czy moze cos tam sie dzieje innego...
No takich boli to jeszcze nie mialam, a nie przeforsowalam sie nigdzie, bo wczoraj tez w domu ledwo dyszalam i malo co robilam...
Wyslalam godzine temu smsa do gin bo glupio mi dzwonic jakos, nic nie odpisala jeszcze...
Magda sz- a jak u ciebie dzisiaj???jak sie czujesz??jak sie chlodzisz????moje stopy jak pontony, zauwazylam ze nawet uda mam napeczniale od nagromadzonej woidy, bo mi sie poduszka miedzy kolanami odbila i przez godzine jeszcze te slady sie utrzymywamy...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 sierpnia 2015, 14:56
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Ja się dziwię właśnie, że ten nasz nie jest oblegany. To fajny, nowy basen, czysty i w ogóle i nie licząc godzin, kiedy jest zarezerwowany dla szkół jest tam parę osób na krzyż. Ostatnio zawsze mam tor dla siebie. Moja siostra mówi, że ludzie są na odkrytym basenie. GBSa niestety już mam, nie wiem, czy na basenie się go łapie czy nie, na szczęście nie mam też tendencji do infekcji, więc korzystam. Jedyne co, to moje skórne alergie trochę gorzej wyglądają, ale to mała cena za wodny relaks...
Do basenu motywują mnie też dane, które mówią, że kobiety chodzące regularnie na basen mają łatwiejsze porody i łatwiej potem dochodzą do siebie. Pewnie za późno zaczęłam, ale może efekt placebo zadziała?
W ogóle dawno temu, na studiach, miałyśmy z koleżanką schiza, że w czasie porodu się pęka i co to za tragedia w ogóle. No i gadałyśmy o tym kumplowi, a jego mama jest ginekolożką i on w końcu do niej zadzwonił i zapytał: mamo, ile kobiet pęka przy porodzie, bo dziewczyny się boją? Ona na to: ale tak ze skutkiem śmiertelnym? (ha ha ha). No i powiedziała wtedy, że nie jest tak źle, ale żeby uprawiać jogę i pływać, bo wtedy jest mniejsze ryzyko pęknięcia.
Wasi faceci też grają w Wiedźmina III?małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Żabka siedzę przy wiadrze zimnej wody i wiatraku... Teście wpadają ale na obiad zimna sałatka i tiramisu z biedronki. Nie mam siły na więcej. No i męczę męża ucho że chcę basen w salonie. Wiadro mi nie wystarcza.
zabka11, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
magda sz wrote:Żabka siedzę przy wiadrze zimnej wody i wiatraku...
Polozylabym sie, ale w sypialni mam saune teraz i wiatrka nie podola....musze poczekac do wieczora....małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Te upały masakra. My z mężem w ogóle jesteśmy przestawieni na inny tryb (jet lag męża), w nocy nie śpimy wcale, a kładziemy się o 5-6 rano. Dwa dni z rzędu o 4 rano byliśmy z kotem na spacerze po osiedlu (uczymy ją chodzić na szelkach i tylko w nocy jak nikogo nie ma jest szansa). W domu sauna, wiatrak chodzi cały czas, ale to nic nie daje. W nocy na zewnątrz było super chłodno, a pomimo pootwieranych okien w domu sajgon.
Moje stopy też tak spuchnięte, że wczoraj nie mogłam założyć butów.magda sz, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Ooo tak zimny radler 0 procent z kostkami lodu tego mi było potrzeba
Wlasnie popijam i ogarniam przewijak mlodego tzn dostalam taki fajowy kosz wiklinowy i tam układam pieluszki a w takich pudełkach szmacianych organizatorach z Ikei inne pierdoly podreczne tylko na tyle mam dzisiaj silemałaMyszka lubi tę wiadomość
-
Aska87 wrote:Ofka Ty pisałaś że miałaś po porodzie problem z przyjacielem hemoroidem no nie? i u mnie już teraz chyba pojawiła się ta wątpliwa przyjemność
jak sobie z tym poradziłaś?
Aska87, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Ofka Współczuję, ile to sie kobiety musza nacierpiec
Paula proponuje kupic taniego wielkiego tshirta xxl.
Lub koszule nocna xxl,
ja bylam spuchnieta dlugo po porodzie
schodzilo powoli, teraz juz jest dobrze, gorzej z waga od kilku dni stoi w miejscu , coz dla motywacji wypisalam w kalendarzu 70,2kg za tydzień kolejne wazenie zobaczymy
Dodam ze waga sprzed ciazy to 61 , a chcialabym wazyc 55kg zobaczymymałaMyszka lubi tę wiadomość
-
Zabka11 - mam teraz chwilę czasu, chciałaś żebym opisała swój poród... Więc tak...
We wtorek 28 lipca od około godziny 22 miałam regularne skurcze co 7 minut. Od północy zaczęły się skurcze co 5 minut. Poszłam pod prysznic, nie przeszły. Mąż wstał, dopakowaliśmy do toreb resztę rzeczy i pojechaliśmy do szpitala - około 1.30. W szpitalu byliśmy o 2 w nocy. Na izbę przyjęć, najpierw papierologia, badanie szerokości miednicy? Czy coś takiego, takimi metalowymi jakby szczypcami, potem lewatywa - jak dla mnie nic jakoś strasznie strasznego. Na porodówce byliśmy o 3 w nocy. Rozwarcie 2 cm. Bóle silne... Dostałam jakiś zastrzyk rozkurczowy, potem dwa czopki też rozkurczowe. Skurcze bardzo bolesne... Dopóki mogłam chodziłam z Mężem po korytarzu. Korzystałam z prysznica, piłki, worka sako. Potem około 11 decyzja o kroplówce z oksytocyną, bo bóle bardzo silne, a rozwarcie ciągle 2 cm... Skurcze coraz silniejsze, mijają kolejne godziny, ja z bólu krzyczę w niebogłosy... Koło 12-12:30 mieli mi podać znieczulenie zewnątrzoponowe (rozwarcie 4 cm, po tylu godzinach potwornych skurczów!). Przyszła bardzo niemiła pani anestezjolog, jędza a nie lekarka! Cztery razy próbowała się wbić i nicZZO nie dostałam... A dlaczego była niemiła? Kazała się nie ruszać jak próbowała mi dać to znieczulenie, więc jak się zbliżał skurcz to ją uprzedziłam, a ona do mnie, że ją to nie interesuje, bo ona ma igłę w ręce! Jak mam się nie ruszać skoro boli jak diabli? Za chwilę zmieniła podejście i powiedziała, żebym mimo wszystko postarała się nie ruszać. Cholera to był skurcz porodowy, a nie ból zęba! Co ona sobie myślała? Miała kilka takich tekstów, jakbym ja wyolbrzymiała ten ból. Ostatecznie dała mi jakieś znieczulenie PP, po nim kazała się położyć. Ja wykończona powiedziałam, że nie dam rady, a ona do mnie "to już pani sprawa jak pani nie da rady się położyć", zamiast zawołać położną, pomóc mi, to ona myślała, że co? Że ja udaję? Oczywiście to znieczulenie nie pomogło nic, zdrętwiały mi tylko nogi i tyłek, ale bóle jakie były takie były nadal. Ta wredna pani anestezjolog powiedziała potem położnej, że dostałam znieczulenie PP i że ja twierdzę, że czuję ból (powiedziała to dając do zrozumienia, że to niemożliwe, a przecież chyba ja wiedziałam, czy mnie boli czy nie). Później dostałam jeszcze zastrzyk z jakimś narkotycznym znieczuleniem - nie pomógł
Za jakiś czas drugi taki zastrzyk - nie pomógł... Nic na mnie nie działało. Korzystałam z gazu rozweselającego. Ból był dalej ogromny, nie działało to znieczulająco, ale po skurczu odpływałam i wtedy powiedzmy odpoczywałam. Traciłam świadomość. Miałam wrażenie, że te skurcze są jeden po drugim, Mąż powiedział, że są przerwy między nimi, czyli ja te przerwy "przesypiałam". D. mówił, że po wdychaniu tego gazu i po skończonym skurczu zdarzało się, że nie oddychałam przez jakiś czas i Mąż już się martwił, obserwował. W ogóle super się spisał!!! :* Trzymał mnie też na piłce, bo po skurczach jak traciłam świadomość to z niej spadałam. Wymiotowałam w czasie porodu chyba dwa razy. Niektórych rzeczy nie pamiętam, Mąż mi przypominał, albo przypominało mi się z czasem. Koło 17 poczułam skurcze parte, 17:10 stwierdzili pełne rozwarcie - a skurcze regularne miałam od 22 poprzedniego dnia. Odeszły wody. Główka nie wstawiła się w kanał rodny, więc na piłkę. Skurcze parte nie do powstrzymania i ból... Miałam też cewnik założony, bo nie umiałam zrobić siku, a pełny pęcherz przeszkadzał Małej w zejściu niżej. Druga faza porodu trwała prawie 3 godziny, 3 godziny skurczy partych. O 20:03 Laurka się urodziła
A parłam ją od 19:30, wcześniej starania, żeby weszła w kanał rodny. Mąż przeciął pępowinę
Położyli mi ją na klatce piersiowej, potem ważenie, mierzenie, potem była na rączkach u tatusia
Później jak ja byłam już zszyta pierwsze przystawienie do piersi
Tak to wyglądało. Ból mega, ale jaka nagroda! Jaki Skarb!małaMyszka, Hermiona, Weridiana, bosa, Laura lubią tę wiadomość
-
Ofka wrote:Nie poradzilam sobie, codziennie placze z bolu, cesara to przy tym pryszcz. Wiec tak: cyklo3forte przez 3 dni trzy razy dziennie po 2 tabletki, reszte opakowania trzy razy dziennie po jednej ( trzech lekarzy mi to polecalo), czopki i masc lidoposterin, niestety jest na recepte. Codziennie po wyproznianiu nasiadowka z kory debu, potem lodowaty prysznic ale tylko w tym miejsci zeby nie przeziebic a obkurczyc. Trzy razy dziennnie ojej lniany pije na uszczelnienie naczyn i smaruje tym olejem tez. Dzis doloze hemorex sztyf ktory po zamrozeniu wklada siebdo odbytu moze da ulge. Atakuje go z kazdej strony a uzyskalam tyle ze boli do zniesienia, ale za bardzo chodzic i stac to nie bardzo atak bolu do placzu mam raz czy dwa razy dziennie.
kurcze faktycznie walczysz z każdej strony a ten uparty dziadu mnie na razie najgorzej przy chodzeniu go czuje, ale nie jakiś straszny ból ... ale właśnie boje się co po porodzie będzie
może jak wcześniej zaleczy się troche to później nie będzie aż tak źle ....
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
A ja konam...nie dam rady chodzic, jak leze to czuje takie napieranie, pieczenie w kroku...
Maz pojechal z julcia do kosciola, chyba pojedziemy na IP jak wroca, bo to cos strasznego,czuje ze to nie jest normalne...robie krok i placze z bolu....polozyc sie czy wstac nie moge, rycze przy kazdym ruchu...
Najwtzej jak stwierdza ze jeszcze nie rodze to bede blagac zeby mnie do domnu puscili, mam 10min samochodem.
Katarka- wspolczuje, boze co za babsztyl cisie trafil...czyli podala ci wszystko tykko nie zoo???dobrze, ze masz to juz za soba, dalas rade, jestes bardzo dzielna- podziwiam!małaMyszka, Katarka, Weridiana lubią tę wiadomość
-
Ja dzisiaj mam duszności i strasznie mi słabo. Ciśnienie 105/47 tak wiec nie dziwota, ze leze jak flak.
Za oknem mini burza...pada deszczyk, grzmotek wali i duszno. Tez raczę się radlerkiem...jedyny gazowany napój na który pozwala mi mąż ( o coli mogę pomarzyć).małaMyszka lubi tę wiadomość
-
A ja tylko powiem że u nas chyba się dzieje. Wczoraj na taki skurcz stwierdzila że jest porządny. Dam znać ale się nie wycisza jak zazwyczaj bywało. Myślę że max jutro mały będzie z nami.
Aska87, zabka11, witaminkab, Laura, Paula_071, aaaaga, małaMyszka, mamasia, mamasia, Agaata, Neyla, magda sz, Weridiana, maaadzik1207, Maniuś, sylwucha89 lubią tę wiadomość
-
zabka11 wrote:Katarka- wspolczuje, boze co za babsztyl cisie trafil...czyli podala ci wszystko tykko nie zoo???dobrze, ze masz to juz za soba, dalas rade, jestes bardzo dzielna- podziwiam!
Ta anestezjolog podała mi tylko to znieczulenie PP, bo nie umiała się wbić, żeby podać mi ZZO. Jeszcze zapytała, czy nie mam zwyrodnienia kręgosłupa, nie mam! Ona sobie po prostu nie dała rady! Cztery razy próbowała.
Resztę zastrzyków itp. dawały mi już położne. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z personeluPoza tą jedną jędzą
Niecierpliwa - przy porodzie był też doktor Kluszczyński i pani doktor Maksym. Kluszczyński mimo że nie musiał być przy porodzie to był i pod koniec ze mną rozmawiał, mówił do mnie, może żebym o bólu nie myślała? Instruował mnie co mam robić.małaMyszka, Weridiana, bosa lubią tę wiadomość
-
Smakuje mi szpitalne jedzenie...
Jestem normalna?
A teraz mam problem, bo nie umiem się załatwiać w miejscach publicznych. Prezes wzywa a ja się boję iść na rozmowę. Jutro mam wizytację u samego ordynatora to wypadałoby się nie zesrać, co?
No nic... Pójdę... Spróbuję... Może się uda... Wiem, że to normalne, sama fizjologia, ale jakoś nie potrafię...
Laura, Hermiona, Weridiana, bosa lubią tę wiadomość