SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Tak Ewa, takie kupki są normalne, moja tez tak popuszcza
a najbardziej lubi robić kupy jak ja przewijam
pewnie dlatego że ma nóżki o góry. Co do bólu brzuszka moja starsza miała kilka razy ale długo to trwało. Ta miała tylko raz i krótko. Może faktycznie na ciągnięciu tylko z piersi jest łatwiej niż np z butli czy kapturkow. Bo może mniej powietrza łyka?
Ewa123, Weridiana lubią tę wiadomość
-
niecierpliwa wrote:Amberla zapewne tak, ale u mnie bez kapturkow nie umie zlapac, codziennie ja przystawiam, czasem zalapie, ale bez nich to meka i dla niej i dla mnie, a ja chce sobie oszczedzic nerwow
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Powiem wam ze ten leżaczek z Tiny Love to cudowny wynalazek. Jest jak kołyska - można pobujac. I właśnie córka bez problemu w momencie usnela jak ja pobujalam
a chciała tylko na moich rękach przy cycu...
zabka11, niecierpliwa, mamasia, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Okna pomyte, zaraz porobię kurzyki, umyję podłogi i będzie błysk
Amberla my też kupujemy ten z Tiny Love, wydaje się być wygodny bardzo
Lys Twoja córeczka jest ślicznawłaśnie podejrzałam w awatarku
Ja już też chce mojego Dominisia zobaczyć, tak mnie ciekawi jak on wyglądalys, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
cioteczki przedstawiam moja tygodniową Wiki
minął tydzień, emocje poporodowe trochę opadły, wiec spróbuje Wam co nieco napisać o moim porodzie.
Więc od pon byłam na patoligi. Skurcze miałam jako-takie nieregularne. (przy blanie wcale nie miałam, wiec to był postęp) W środę założyli mi balonik. Jak go założyli zaczęły się mocne i regularne skurcze, ale do wytrzymania. Łaziłam sobie z nadzieją że dzięki temu szybciej wypadnie. Skurcze utrzymywały się cały dzień trochę byłam wymęczona nimi. Ale udało mi się w nocy zasnąć, parę razy tylko obudził mnie co mocniejszy. Jak już mówiłam na ktg te bolące pisały się słabo na poziomie 15-30 % a te 80% wcale mi nie przeszkadzały. ( położna mi tłumaczyła, że skurcz idzie od góry brzucha i schodzi po skosie na dół.I tak faktycznie było te od góry były nie bolące po prostu napinanie, a jak schodziło w dół to napierdzielało ). Rano na obchodzie lekarz jak mnie zobaczył powiedział, że jest zawiedziony bo myślał że urodze. To mu powiedziazłam, że to ja składam reklamacje i że mówiłam im że tak będzie, że przy pierwszym porodzie przebicie pęcherza wywołało poród, a nic innego nie zadziałało. Po badaniu okazało się że balonik już był w pochwie i lekarz zrobił mi masaż szyjki,rozwarcie zrobiło się na 4 cm. Skurcze jak były tak zostały ( o tyle dobrze że się nie cofnęły )i mam spakować łachy i iść na oxy na porodówe, to na odchodne im tylko burknęłam, że to też nic nie daaaa i po tym masażu zaczął mi odchodzić czop. Dosłaownie taka galaretka krwista, bo nawet do nogi mi się przykleiła i tak sobie sterczała
No i głodna bez śniadania poszłam na porodówe. Zrobili lewatywe .Po oxy oczywiście nic się nie działo te skurcze dla mnie były nieodczuwalne i nieproduktywne. Tylko po tym masażu te moje się wzmogły. Jak przychodził skurcz musiałam sie łapać poręczy, ale były nawet znośne. Durna położna tylko mnie dołowała, bo gadała że słabe te skurcze ( widocznie dlatego że mordy nie darłam) że postęp słabo idzie, że rozwarcie na 3 cm (????, było niby 4) że szyjkka nie złagodzona i że ona nie wie czy coś z tego będzie. Dołujące to takie było, bo człowiek się męczy zwija z bólu a ta zamiast podnieść na duchu, albo cos pomóc to dołuje tylko. I stwierdziła, ze jak oxy zejdzie do końca to mają mnie odłączyć i czekać czy coś się rozkręci. To se pomyślałam kij Ci w oko i tak już jestem wymęczona i głodna to w nosie. Ale pół h po odłączeniu przylazł lekarz i stwierdził że mam mocne te skurcze i co 3 min i mam zostać na porodówce. Troche się wkurzyłam, bo już miałam wizję kurczaczka przywiezionego na pocieszenie przez mężaAle dał mi glukoze na wzmocnienie.(trochę pomogło ) Lekarz poszedł przylazła położna i nie po nosie jej było, że nadal jestem na porodówce . Zanim glukoza zleciała, zadzwoniła do lekarza że postęp marny i mnie odłącza i mam iść sobie na sale przedporodowa. Ja już zrezygnowana, zmęczona łaziłam po korytarzu z mężem. Skurcze siekały, że musiałam poręczy się łapać na korytarzu. Zjadłam parówkę i suchą bułkę ze szpitalnego sklepiku. Poźnij mąż pojechał do domu ja zostałam sama i aż mi sie beczeć chciało na tej sali przedporodowej, przyszła też jedna dziewczyna z 2 cm rozwarciem i słabymi skurczami. I tak leżałyśmy w pustej sali, ale nawet nie chciało mi się z nia gadać. Próbowałam zasnąć, i chyba chwilami mi się udawalo, rozbudzałam się na skurcze, bo były coraz mocniejsze. O 1:00 zaczęłam zerkać na zegarek co ile są i były równo co 10 min. Ale bolały jak sam skurwusun. I tak leżałam przymykałam oko miedzy skurczami i co 10 min zwijałam się z bólu. Później były juz co 8 , 7 min. Latałąm ciągle do kibla bo miałam wrażenie że jak jest pełny pęcherz to bardziej boli. Z reszta wszystko mi przeszkadzało, przy skurczu nie wiedziałam czy stać czy łazić czy leżeć, żadna pozycja nie przynosiła ulgi. Ta dziewczyna ok 3 poszła do położnej na badanie, bo też miała coraz mocniejsze te skurcze, i jak się okazało może z cm jej rozwarcie poszło. Ona się podłamała i ja też, bo pomyślałam, że pewnie u mnie to samo . O 4:00 zaczęło mnie na kibel cisnąć. Z resztą sama nie byłam pewna czy to faktycznie dwójka, cz od skurczy . Już nie dałam rady lazić na łózku robiłam już kombinacje alpejskie. Miałam już skurcze co 5 min, wiedziałam że to za rzadkie na poród, ale już nie mogłam wyrobić z bólu wiec polazłam do połóżnej. Zbadała mnie i mówi że "ladnie" mysle ile 8-9 cm??? a ona że" 5 "!!!! Myślałam że jej w pysk strzele! Ja tu umieram z bólu wykończona , wmawiam sobie już partę a tu 5 zasranych cm???!!! Podłączyła mi ktg, już miedzy skurczami nie miałam siły oczu otwierać, po paru minutach poczułam coś ciepłego między nogali. Nie byłam pewna co to , bo przy każdym skurczu krew wylatywała z takimi skrzepami ( sorki
) ale położna zerknęła, że to wody. Ze są zielone i gęste,( nawet tego nie dosłyszałam później się dowiedziałam) dała mi zastrzyk na mojego gbsa. Była gdzieś 5:20. kazała łazić koło łóżka, że mi to pomoże. Jak przychodził skurcz to klękałam na ziemi ale nie mogłam sobie dać rady z bólem. Za pierwszym razem nie było aż tak hardkorowo, teraz normalnie jakby mnie rozrywało od środka. Po chwili zaczęłam czuć parte. ( i tu moja teoria z pierwszego porodu że przy partych było mi lżej się nie sprawdziła) Była masakra, jak kucałam , to ta mi złożyła łape żeby sprawdzić czy faktycznie mam te parte, i mówi ze jeszcze nie. Ale przy kolejnym znowu czuje jak bym miała wysrać flaki i sobie pomyślałam że jak to nie są parte to ja jestem dziewicą!! Wdrapałam się na łóżko, bo już nie dawałam rady, ta zaczęła mi wkładać łapy i mi coś naderwała, bo zaczęło szczypać przy cewce i pozwoliła przeć. PArłam i parłam i nie mogłam jej wypchnąć ( przy Blanie samo parcie i wyciskanie nie bolało) a tu myślałam, że mnie rozerwie. Jak miałam wypchać głowkę to czułam tak taki straszny ucisk, że byłam pewna że nie wypchnę jej. Mała zaczęła sie wierzgać w brzuchu i to był taki ból jakbym tam miała żywą ranę w całym brzuchu. O 6:40 wypchnęłam główkę i przy drugim wdechu cała wyskoczyła. Nie nacinała mnie, trochę popękałam ale teraz cieszę się, że mnie nie cieli, bo jest całkiem inny komfort. Dali mi mała i normalnie siedziałam na dupie i ja karmiłam, położne mówiły że siedzę nie jak po porodzie cn
siedziałam tak z mała i o 8:00 ta druga dziewczyna zaczęła rodzić, a mi łzy ze szczęścia leciały, że już mam to za sobą. Powiem Wam że cieszyłam się że mała już jest ze mną, ale jeszcze bardziej się cieszyłam że ten ból się skończył.
Więc podsumowując teoria że drugi poród jest szybszy, mniej bolesny i przyjemniejszy u mnie się nie sprawdziła. Mogę śmiało powiedzieć, że rodziłam od srody, bo od środy łaziłam z mega bólami od balonika, sam poród był jak dla mnie dużo bardziej bolesny i dłuższy. Co prawda od tych 5 cm szybko poszło, ale sam ból to było koszmar, nie wiem czy człowiek starszy to mniej odporny, czy mniej wytrzymały ( bo to 5 lat różnicy) ale wiem jedno nigdy wiecej!!!!!!!! Wiecej dzieci nie planuję, a jak już by się przytrafiło to tylko cesarka. Jedyny plus to to że właśnie nie było nacinania, tylko w trzech miejscach po jednym szwie mi założyła. A to akurat nie jest odczuwalne. Wg na żywca mi szyła bez znieczulenia, ale nie było źle. Praktycznie nie czułam.
dobra wygadałam się, ide mała nakarmić i na dworek
Gratuluje nowym mamuśka , i trzymam kciuki za rodząceWiadomość wyedytowana przez autora: 16 grudnia 2015, 16:08
Paula_071, lys, Lady Savage, magda sz, Neyla, niecierpliwa, Maniuś, mamasia, staraczka24, witaminkab, zabka11, Laura, Aska87, Weridiana, Katarka, aaaaga, Ewa123, Hermiona, kasiuleek, Martucha86, bosa, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Ewa123 wrote:Cześć dziewczyny
czekamy na kolejne dzidziusie, dajecie mamusie! Psioszka, Leon ma problem z zaparciami, a moja córa wręcz na odwrót. Trzaska kilka kup dziennie. Kilka takich normalnych, ale poza tym za każdym razem jak zmieniam pieluszke to jest kleks jakiś,popuszcza sobie. I nie wiem czy to normalne? Czy wasze bobaski tez zostawiają takie kleksy na pieluszce?
zabka11, Ewa123, Weridiana, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Amberla wrote:Powiem wam ze ten leżaczek z Tiny Love to cudowny wynalazek. Jest jak kołyska - można pobujac. I właśnie córka bez problemu w momencie usnela jak ja pobujalam
a chciała tylko na moich rękach przy cycu...
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
ainer slicznosci !! no to sie wyc ierpialas, a maz byl z toba juz na partych ? bo nie dopisalas tzn napisalas ze pojechal do domu ale juz nie napisalas czy wrocil hehe
ja wierze ze ten bol i to wszystko i te niemile polozne to wszyskto pojdzie w niepamiec
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same.
-
Lys, Ainer - jakie cuda! no normalnie rozpływam się jak patrze na focie
AgaSad - jedz na IP i pisz jak sytułejszyn !
Wróciła ja z ktg- oczywiście zapis wzorowy ale ani jednego skurczybyka nie miałam. Troszkę brzuch jak na okres mnie bolał i TOCO wskazywał 50-60 taakie napięcie. Lekarz obiecał mi że we wtorek najpozniej będą działać... no ciekawe.
Kupiłam w Biedrze same zdrowie jedzenie : tortille, pizze, hambugsy, pierdole nie mam siły gotować. Mam nadzieje że wystarczy do poniedziałku.
No i pyszne ptysie kupiłam - polecam swoją drogąWeridiana, zabka11, lys, zuzka.mom, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Hej
gratuluje wszystkim nowym mamusiom i trzymam kciuki za te wciąż oczekujące na swoje maleństwa. Nue dam rady juz wszystkiego nadrobic. Od środy jestesmy w domu. Walczylam o pokarm, bo nie miałam, ale juz jest w miarę dobrze. Mała ssie hak smok, musialam niestety kupic kapturki, bo rozwalila mi brodawki. brzuch jeszcze boli, trzecia cesarka mnie troche wyczerpala. Będę czesciej zaglądać jak dojde calkiem do siebie. Pozdrowienia.Weridiana, psioszka11, zabka11, Martucha86, bosa, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Ainer opis przerażający, ale taki prawdziwy, realny:) zazdroszczę że masz to już za sobą. Nie chciałaś brać ZZO jak tak bolało?
Mam nadzieje że po takim czekaniu przynajmniej poród będzie dla mnie łaskawytak się łuuudze.
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Ja po dzisiejszej wizycie znowu załapałam dola przespalam się i już lepiej wzięłam się za sprzątanie łazienki prawie 2 godziny z przerwami mi to zajęło troche na czworaka trochę się nakucalam kabina wypucowana no i jestem padnieta i zaczal mnie brzuch cmic
Na obiad burgery domowej roboty mniam ale zanim obiad chyba wciagne miske platkow z mlekiem
W Gdańsku dzisiaj pogoda ok lekki wiaterek ochladza powietrzezabka11, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Siedze wlasnie jak z kijem w dupie bo kupilam sobie ten pas poporodowy i zgiac sie w nim nie moge nawet, kupilam jeszze dodatkowa butelke - dalam do wyparzenie i zapomnialam o niej i sie franca przytopila - nie mysle w taka pogode , podobno we wtorek ochlodzenie , nie moge sie doczekac.
Ellena, Laura, małaMyszka lubią tę wiadomość