SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Od rana robię sowy na szafę do pokoju Julii. Niestety mała tak kitowato się ułożyła w brzuchu, że mogę tylko stać, albo leżeć na boku - inaczej boli jak skurczybyk.
Po dwóch nocach bóli krzyżowych jestem za zzo. Opis Ainer też się do tego przyczyniłMiałam bardzo bolesne miesiączki, więc teoretycznie powinnam dać radę, ale nie będę udawała bohaterki. Jak będę wyła z bólu, to wezmę zzo.
A potem wreszcie będę tuliła mojego małego kluska
Ciekawe, czy któraś urodzi 4kg kluseczka?
A tu owoc dotychczasowej pracy...jak myślicie, którą zrobił mój mąż?
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/6ec304041410.jpgLaura, mamasia, lys, zabka11, Hermiona, kasiuleek, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
0na88 wrote:Siedze wlasnie jak z kijem w dupie bo kupilam sobie ten pas poporodowy i zgiac sie w nim nie moge nawet, kupilam jeszze dodatkowa butelke - dalam do wyparzenie i zapomnialam o niej i sie franca przytopila - nie mysle w taka pogode , podobno we wtorek ochlodzenie , nie moge sie doczekac.
Jakiej firmy ten pas?? Kurcze jak go dobiera odpowiednio ??
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Neyla wrote:
A tu owoc dotychczasowej pracy...jak myślicie, którą zrobił mój mąż?
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/6ec304041410.jpg
hmmm drugi rząd drugie od lewej ?Neyla, lys, zabka11, Weridiana, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Neyla ja stawiam na tą wkurzoną niebieską lub przedostatnią
A tak w ogóle to super są te sówki
PS. Dominiś też ma sowy ale na komodzieWiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia 2015, 14:27
Neyla, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Kilka słów moim porodzie.
10 sierpnia późnym wieczorem przyjęli mnie na porodówkę z powodu wycieku wód płodowych. Totalna pustka, więc załapałam się na salę do porodów rodzinnych na czym mi bardzo zależało. Na KTG rysowały się skurcze o dużym nasileniu, ale dla mnie były znośne i czułam się bardzo dobrze. Rozwarcie minimalne nawet nie na jeden palec. Czekaliśmy na rozwój akcji porodowej i plan był taki, że jak nie ruszy do 4 rano to podadzą oksytocynę.
O 3 rano pękł worek z wodami płodowymi i natychmiastowo zaczęły się skurcze tak silne i częste, że myślałam że skonam. W związku z tym zrezygnowano z oksytocyny. Rozwarcie nadal małe. Dla mnie ta część była koszmarna. Krzyczałam z bólu, położne instruowały mnie jak oddychać, próbowałam ale podczas każdego skurczu paraliżowało mnie z bólu i mogłam się tylko drzeć. Między skurczami tylko dopytywałam czy jest już to 5 cm rozwarcia żeby dostać ZZO. Nie pamiętam już ile trwało zanim podali mi znieczulenie, w każdym razie kilka godzin. Potem ponad pół godziny zanim zaczęło działać.
Aż w końcu poczułam ulgę, skurcze nadal czułam ale takie ze mogłam je wytrzymać. Niestety zanim doszłam do 10 cm rozwarcia to znieczulenie puściło i znów myślałam, że się tam przekręcę. Po jakimś czasie znów zjawił się anestezjolog i podał drugą porcję znieczulenia. Dzięki temu dotrwałam do pełnego rozwarcia i mogłam rodzić. Od tego momentu szło sprawnie, podali oksytocynę, ale już nie pamiętam czemu, tak czy siak podobno i tak nie zadziałała. Niestety zaczęłam pękać, więc zalecono nacięcie krocza, oczywiście się zgodziłam, oczywiście czułam jak mnie tną. Kilka partych i Lily była z nami. Tatuś przeciął pępowinę, a Lily trafiła do mnie na klatkę piersiową pod koszulę. Od razu szukała cyca, ale musiała poczekać aż skończą wszystko robić. Łożysko poszło szybciutko, niestety nie zostało wydalone w całości, więc musieli wyłyżeczkować macicę, potem szyli. Musieli też podać znieczulenie miejscowe, bo wszystko czułam. Straciłam dużo krwi, ale byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Raz że już się skończyło, to wszystko, a dwa że ta mała kruszyna, którą tuliłam w ramionach jest największą miłością mojego życia. Generalnie I faza porodu trwała 7h40m, a II faza 25m.
Po 2 godzinach Lily ubrana trafiła do łóżeczka obok mnie, a ja miałam spróbować wstać. Okazało się, że nie ma szans, nie mam siły, od razu mdleję z każdym ruchem, więc zalecono sen. Zostawili mnie w sali do porodów rodzinnych, bo na oddziale neonatologi nie było miejsc.
Ja oczywiście wpadłam w panikę, że Lily ulewa, a ja czuję, że odpływam i strasznie się boję, że ona sama obok w łóżeczku. Położna wzięła małą i się nią zaopiekowała na zmianę z kilkoma innymi położnymi. Generalnie opieka na porodówce rewelacyjna (i zmiana wieczorna i poranna).
Po 2 godzinach snu zadzwoniłam po położną, czułam się tragicznie, ale bardzo potrzebowałam zobaczyć Lily. W międzyczasie zwolniło się łóżko na oddziale, więc miałam się przenieść, niestety nadal nie byłam w stanie wstać, więc zawieziono mnie na wózku.
Na oddziale noworodkowym nikt nie miał czasu na nic, człowiek czuje się trochę pozostawiony sam sobie. Dobrze, że mąż przyjechał bo się okazało, że nadal nie jestem w stanie wstać, ani przejść metra.
Dopóki siedziałam, albo leżałam to wydawało się, że jest ok, ale jak próbowałam wstać, to od razu mdlałam. Jak się później okazało (wczoraj - w dniu wypisu), straciłam tyle krwi, że np. hemoglobina z 11.3 spadła do 7,9.
Lily wszystkie parametry miała w normie, więc teoretycznie mogłam wyjść, ale kręcili nosem na moje wyniki, tym bardziej że już przygotowali kroplówkę z jakąś mieszanką żelaza i witamin. Ja im powtarzałam, że czuję się świetnie (no troszkę się minęłam z prawdą, ale strasznie chciałam iść do domu), więc zgodzili się po kroplówce mnie wypisać.
Krocze boli, poruszam się jak jakaś niedołęga, nie mogę siedzieć normalnie, mąż mi pomaga wstawać itd. No i w taką pogodę z taką raną (nie jest najmniejsza) to ciężko się żyje.
Co do karmienia. Lily od razu prawidłowo chwytała pierś. Niestety podczas pobytu w szpitalu miałam za mało pokarmu, jak na jej potrzeby. Ssała non stop (skutkiem czego lewa brodawka w stanie kiepskim, boli jak cholera), ale była głodna, więc dodatkowo dostała mleko początkowe w płynie. Od wczoraj wieczora po powrocie do domku chyba się rozkręciło, bo jest cały czas tylko na piersi i jest zadowolona. Ja przystawiam ją mimo bólu i zauważyłam że jest lepiej, może jutro lub pojutrze brodawka dojdzie do normalnego stanu i KP będzie już całkiem bezproblemowe
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia 2015, 15:34
Neyla, Laura, magda sz, Hermiona, Weridiana, witaminkab, Lady Savage, kasiuleek, gosia.b, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziewczyny, od wczoraj czuje straszne bóle miednicy ale one są na tyle silne, że idąc po domu muszę przytrzymywać się wszystkiego co napotkam. Po wczorajszej wizycie u gina wiem, że Mała jest bardzo nisko ale czy to może być powodem?
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
kurcze czytam te Wasze opisy porodów i zaczynam "srać po gaciach" ze nie dam rady bez ZZO którego u nas nie ma
aż zaczynam się cieszyć że mały jest duży i możliwe że po USG na przyjęciu jednak zdecydują na cc...
witaminkab, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Lys,Ainer- sliczne wasze szczescia!!!
Magda sz- ptysie z biedry????
Pulpecja-fajnie ze sie odezwalas, zagladaj do nas:)
5ylwia- oby sie akcja szybciutko rozwinela!
Aaaga- ja tez odkurzylam, kurze, obiad, krzyz boli non stop, czop dalej odchodzi w niewielkich ilosciach, ale skurczyki dzis slabizna...zreszta to przepowiadajace, bo csuje je jak siedze, a jak sie ruszam to nie.
Neya- sowy swietne, obstawiam tak jak Aska
Ona- kupowalas ten pas jeszcze przed porodem, czy juz po??? W ciazy to ciezko chyba trafic z rozmiarem...
Ide poprasowac.
Julcia dzis prosila Klare zeby w poniedzialek sie urodzila, bo to bedzie 17-sty, a moja Julcia tez urodzona 17-ego, tylko pazdziernika
Mnie Klara nie slucha, to moze siostry poslucha:)
W najgorszym razie beda mi wywolywac 29 sierpnia cholera, wowczas nie pojde na rozpoczenie roku szkolengo do Julci, a zalezy mi na tym, bo to czwarta klasa, nowywychowawca, duzo nowych przedmiotow...
Ech, zobaczymy, dzis mam dzien placzki- rozryczalam sie ze nie mam silyisc na zakupy i jestem uziemiona, ze upal, ze auta nie mam, ze wszytsko mnie boli, ze stopy jak buly spuchniete....
lys, ainer85, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Moja mala chyba schodzi w dol,od wczoraj klucia a dzisiaj calu czas bola mi kosci w pachwinach. W koncu moja dama zdecydowala chyba nabrac.wlasciwy kierunek:p
Chociaz i tak nie nastawiam sie na pprod w najblizszym czasie..małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Kkarolinaaaa wrote:Moja mala chyba schodzi w dol,od wczoraj klucia a dzisiaj calu czas bola mi kosci w pachwinach. W koncu moja dama zdecydowala chyba nabrac.wlasciwy kierunek:p
Chociaz i tak nie nastawiam sie na pprod w najblizszym czasie..
mój siedzi od miesiąca nisko i lipadawali mi dwa tygodnie max ze pochodze a tu już ze cztery ponad minęły a młody się rozmyślił
magda sz, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Lys- strasznie Ci wspolczuje. Wydaje mi sie ze ja po cc mam sie lepiej niz Ty po sn. Hemiglobina mi spadla do 11,7 ale w porownaniu do Twojej to rewelacja.
Wszystkie leki przeciwbólowe przestaly dzialac, czuje ciecie, ale czego sie spodziewac innego po operacji. Malego chyba oddam na noc poloznym, nie bede zgrywac ze jestem heros. Najwazniejsze ze jest zdrowy,ladnie je, mam pokarm a on jest grzecznya moj maz jest cudowny i zakochany w synku. Dzisiaj pepkowke.
mamasia, Weridiana, lys, kasiuleek, gosia.b, małaMyszka lubią tę wiadomość
13.08.2015 r.
11.05.2019 r. -
Ale poród to wysiłek....to aż niepojęte, czytam Wasze porody i jestem zła dlaczego faceci nie mają szansy zobaczyć jak to jest... czemu to wszystko kobieta? To mega niesprawiedliwe
Tak Żabka i Witaminka - ptysie z Biedry. Są w lodówce z innym i ciastami w biedrze- Mini ptysie z kremem
Znów spałam...2 godziny nie wiem ile przesypiam na dobęFakt że w nocy nie mogę i póżniej cały dzień mam taki w ratach.
zabka11, Weridiana, lys, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Lys - bardzo sie wzruszylam czytajac opis twojego porodu. Lily jest nagroda za te ciezkie chwile:)
Zuzka- tez tak mialam w niedziele, gin powiedziala ze pod wpywwem hormonow rozchodzi sie miednica przygotowujac do porodu... Boli nadal, jednego dniamniej, drugiego bardziej...w nocy masakrycznie...Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia 2015, 16:24
lys, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Mnie też boli zależy jak się ułoży dzidzia. Czasem tak schodzi nisko i jeszcze nogę wyprostuje i wsadzi w żebro że mogłabym udawać cygana co chodzi jak kaleka i żebra że on taki biedny
a czasem ruszam się jak akrobata jak się dobrze ułoży. Najgorzej jak ułoży się na kręgosłupie bo wtedy syczę z bólu...
małaMyszka lubi tę wiadomość