SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
U nas nocka ok. Młoda budzi się na butelkę o 4 i potem 7-8. Muszę w termos zainwestować.
My kiedyś myśleliśmy o domku, ale wtedy zdecydowalśmy się na mieszkanie i w sumie nie żałuję. Opłaty zrobię i mam wszystko gdzieś. Mam ciepło sucho i chodnik odśnieżony. Szkoda, że dzieci swojego podwórka nie mają, ale z drugiej strony... wyrosną i pójdą w świat, ja chyba za leniwa na dom jestemU nas też piękna pogoda, chyba się trzeba na spacerek wybrać.
-
ehhh ja bym też chciała na basen ;( ale u mnie @ już 2 tygodnie i końca nie widać wrrrrrrrrrrr ile można
teraz będzie odrabiać tyle tygodni ile miesięcy jej nie było ...
witaminka a w NT na basenie jest gdzie wózek zostawić i czy szatnie są jakoś wspólne żebym razem z mężem mogła młodego ogarnąć ? -
Pulpecja zgadzam sie. Ja do tej pory niczego sie nie dorobilam, w ciagu odstatnich piec lat to moje piate miejsce zamieszkania... teraz my mieszkanie z Iwem sie miescimy. Moze zamienimy sie z tesciowa ona ma pol domu. Narazie jednak jestesmy przeciwni decyzji o kredytach na lata. Tak jak pisze Pulpa, za chwile dzieci dorosna, w tygodniu maja zajecia czesto, a takie jak starsze Pulpy to juz na podworku sie juz nie bawia...chce miec dla Iwa kase zeby po maturze mogl wyjechac na rok zamiast studiow. A mieszkanie? Sam sobie zarobi, pomoge mu ja bede mogla, zreszta na swiecie roznie moze byc za te pare lat. Ja teraz nie bede sobie od geby odbierac. Nie mam kokosow mimo zawodu z pozoru stabilnego. Nie umiem tez oszczedzac. Co mam to wydam. Niestety moja mama ma racje ze nie szanuje tez rzeczy, nie przywiazuje do nich wagi... nie lubie tego u siebie ale taka jest prawda. Moj maz jest taki sam. Skonczymy jako hipisi w jakiejs zapomnianej dolinie, zarabiajac na zbieraniu kokosow....
Pulpecja, Paula_071, mamasia, Weridiana, Maniuś lubią tę wiadomość
-
A dzisiaj rano zmarł mąż mojej chrzestnej o której pisałam wczoraj. Miał glejaka. Dla niego to dobrze bo już się nie męczy a koniec faktycznie był dla niego koszmarny. Ale zalapalam dola... Umiera ktoś kogo znales całe życie... A dla żony. Nie potrafię sobie juz wyobrazić ze nie ma tej osoby, nigdy jej już nie zobaczysz. Nie opowiesz nic. Nie przytulisz, nie będziecie się razem śmiać
i to w taki piękny słoneczny dzień
-
Aska87 wrote:ehhh ja bym też chciała na basen ;( ale u mnie @ już 2 tygodnie i końca nie widać wrrrrrrrrrrr ile można
teraz będzie odrabiać tyle tygodni ile miesięcy jej nie było ...
witaminka a w NT na basenie jest gdzie wózek zostawić i czy szatnie są jakoś wspólne żebym razem z mężem mogła młodego ogarnąć ?
-
Migotka super! pamiętam jak zaczynałam, samochód telepał się razem ze mna
a pozniej jak już ogarnelam to nie chcialam wyjść z samochodu
No i miałam instruktora który przypominał Iglesiasa więc ciężo było mi się skupić
ratował mnie fakt że planował ślub ze swoją narzeczoną która znałam i bardzo lubiłam
Ofka ja też nie szanuje rzeczy, mąż to jet pedant, człowiek plan itd. bez niego bym jechała na kredytówce co miesiąc bo lubię żyć ponad stan. Na studiach potrafiłam oszczędzać ale na ostatnim roku licencjata coś mi się stało że zadłużyłam się po uszy na kredytówce, ok dwóch lat spłacałam te długi bo chyba 12tys czy cos około było na minusie. Ogarnęłam się przy mężu, mimo że nie miałam wtedy super pracy i grosze zarabialam to jakoś to spłaciłam bez niczyjej pomocy. Teraz wiem że nigdy już czegoś takiego nie zrobię, tyle stresu co się najadłam że o ludzie...Kredytówka, spółdzielnia, debetówka...wezwania do zapłaty, kosmos. Mogę powiedzieć że nauczyłam się na błędach ale nie wiem co by było jakbym nie poznała męża. Jak ktoś ogladał wyznania zapupoholiczki to jakby film o mnie..Paula_071 lubi tę wiadomość
-
A ja chcę zapewnić mojej córce dobry start w życiu chociaż poprzez kupienie jej mieszkania. Chce uchronić ja od takiej beznadziei jaka ja miałam. Mam 30 lat a nadal nie mam własnego kąta. Wynajmuje od 12 lat. Zamiast cieszyć się młodością to musiałam pracować by opłacić wynajem i studia. A bycie bezdomnym to straszne uczucie.
-
Ofka i Magda wy plus moj mąż i razem możecie kokosy zbierać
kto wie może by to było dochodowe. Ja mam takie różne okresy w życiu. Jako nastolatka zbieralam kasę i chowalam i szkoda mi było wydać później miałam okres szalej dusza ile wlezie a teraz znowu bym chowała. Ile razy idziemy do sklepu i mąż mówi jak coś Ci się podoba to kupuj a ja jak dzikus nic nie biorę bo mi szkoda kasy. Teraz na Maksa wydaje dużo i zawsze wracam z czymś
-
witaminkab wrote:Tak jest gdzie zostawić wózek. W szatni normalnie tam gdzie kurtki. Jest jedno pomieszczenie gdzie są szafki tylko prysznice osobne wiec bez problemu. Jest nawet pomieszczenie dla rodzin z dziećmi,ale jednorodzinne i tam można ogarnąć dziecko ale nigdy nie byłam, bo jest też przewijak i mi tam wystarczy.
ooo to superdzieki....to musimy się w końcu z Patrykiem wybrać
-
Ja to nie lubie wydawac pieniędzy, boli mnie jak sie pozbywam z konta. Kiedys zawsze nad tym panowalam, wiedzialam ile mam na koncie, ile musze odłożyć, ile moge wydac itp. Teraz mąż nad tym panuje, ja płacę karta kredytowa, a on pilnuje żeby spłacić na czas. Raczej bardzo duzo nie wydaje, zwykle się zastanawiam nad wydatkami... Najbardziej mi szkoda wydać na siebie niestety... My z mezem jesteśmy trochę chomikami, zwykle cała moja i.pół pensji męża trafia na konto oszczędnościowe. Dzieciom bym chciała zapewnić jakieś lokum na start, to dla mnie ważne. O resztę niech zabiegają sami.
-
My obydwoje żyjemy ponad stan... pieniądze są po to, żeby je wydawać. Ja wychodzę z założenia, że jakoś to będzie. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było
lepiej albo gorzej ale zawsze jakoś
Ja jestem totalnie niezorganizowana, zapominam o rachunkach, placę odsetki. Totalnie nie przywiązuje do tego wagi i dobrze mi z tym. Może jutro ktoś odpali jakąs atomówkę i co mi przyjdzie ze skrupulatności, oszczędności itd.? Mąż jest bardziej ogarnięty, może dzięki niemu kiedyś się ustabilizuję
Jedyną inwestycją w dzieci jest u nas wykształcenie, utrzymanie dopóki się uczą. Wszystkie mają zdrowe rączki nóżki i główki i świat stoi przed nimi otworem.
-
Ja jestem nauczona by szanowac grosz, 10 razy sie zastanowie zanim wydam pieniadze na cos. Moj maz kupuje buty za 700zl a ja za 70 zl w Lidlu. Moi i mojego męża rodzice kupili nam mieszkanie, taki sam prezent na start chcialabym dac dzieciom.
Bylismy dzisiaj na spacerze ze znajomymi, potem na obiedzie imieninowym tesciow. Tomek zaczal tam swirowac, mial dosc siedzenia w wozku i bycia na rekach. Pozwolilam ku stac na krześle, ale ten chcial raczkowac a tam nie było gdzie. Szybko sie zmylismy, teraz jak szalony buszuje na podłodze.13.08.2015 r.
11.05.2019 r. -
Paula_071 wrote:Ja jestem nauczona by szanowac grosz, 10 razy sie zastanowie zanim wydam pieniadze na cos. Moj maz kupuje buty za 700zl a ja za 70 zl w Lidlu. Moi i mojego męża rodzice kupili nam mieszkanie, taki sam prezent na start chcialabym dac dzieciom.
Bylismy dzisiaj na spacerze ze znajomymi, potem na obiedzie imieninowym tesciow. Tomek zaczal tam swirowac, mial dosc siedzenia w wozku i bycia na rekach. Pozwolilam ku stac na krześle, ale ten chcial raczkowac a tam nie było gdzie. Szybko sie zmylismy, teraz jak szalony buszuje na podłodze. -
Pulpecja wrote:to jak mąż za 700 a ty za 70 to chyba trochę nie fair? Chyba że nie macie wspólnego budżetu i gospodarstwa, tylko każde żyje na swój rachunek...
Mi to rybka. Kupuje jak mi sie podoba. Wole kupic za 70 zl i w kolejnym sezonie mieć nowe. A maz buty bedzie miec do konca zycia, chociaż na ich kilkanascie (mowie o skorzanych oksfordach, pomijam 4 pary butow do nogi;)) mamy wspolny budzet. Wiem, ze kupuje rzeczy dobrej jakości. Niestety meskie ubrania maja to do siebie, ze czesto za wysoka cena idzie jakość. W sklepach z damskimi ubraniami czesto chca za poliestrowa bluzke 200zl, dramat. Mnie interesuje sklad ubrania, kupuje rzeczy z naturalnych surowców, no chyba ze kurtka to wiadomo, ze musi byc chociaz poliamid.
Ja mam krem z filtrem 50 nieotwarty z tamtego roku z data waznosci do lustopada, wiec wykorzystam ten.Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 kwietnia 2016, 18:27
13.08.2015 r.
11.05.2019 r.