Sierpniowe Mamusie 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Truskaweczka alimenty mozna sciagnac do 3/5 wynagrodzenia z umowy o prace. Nawet najnizszej jak jest tytul egzekucyjny z sadu. A jak ojciec nie ma to fundusz pracy placi. To tak sprostowanie
Ja Ci powiem, ze wydaje mi sie ze jak kobieta czasami sie nie postawi to po prostu nie ma co liczyc na zmiane. Godzisz sie na takie traktowanie wtedy niestetypamietaj o sobie i dzieciach. I wierz mi, ze pieniadze nie sa najwazniejsze. Czasami lepiej klepac biede niz dac sie psychicznie niszczyc. I uwierz w siebie!!!! Jestes super kobieta, matka- poradzisz sobie z przeciwnosciami w zyciu jesli w to uwierzysz!!!!
opóźniona, laven81, _cherryLady, amanina, Truskaweczka83, Betty Boop lubią tę wiadomość
[/url]
-
Truskaweczka83 wrote:Bardzo Wam dziewczynki dziekuje za wsparcie
Ja się chyba powoli rozsypuje i bardzo boję radykalnego kroku
Powinnam spakować go, ale raz -dawno - jak się pokłóciliśmy to sam się zaczął pakować i było mi bardzo, bardzo przykro, że nic dla niego te ileś lat razem nie znaczyło.
Teraz jesteśmy 14 lat po ślubie a 15 razem i widzę, że geny rodzinne - picie dają znać o sobie coraz bardziej.
Boję się strasznie zostać sama - w sumie bez pracy (od sierpnia macierzyński) i środków do życia.
Bede szukać nowej pracy, ale to po macierzyńskim, bo wiedziałam, że ciąża = brak pracy.
Babcia by mi pomogła, ale nie chce żerować na kimś, chce sama dawać radę.
Obliczyłam, że od Państwa - opieki społecznej - mogę najwyżej 500zł otrzymać - alimentów na pewno by nie płacił, poza tym ma na papierze najniższą krajową a zarabia 1500zł - komornik nie ma prawa egzekwować z tej kwoty wg przepisów prawa.
Może jeszcze 500zł na drugie dziecko, wiec za marny 1000zł się nie utrzymamy w trójkę.
Gdybym do pracy poszła to max 1500zł zarobię w naszej okolicy to niech będzie te 2500zł - słabo, chociaż może bym dała radę.
Zrezygnować z internetu i tv i wielu innych rzeczy i jakoś by skromnie było, bo teraz z 3tyś się utrzymujemy we trójkę.
Kurcze rozstanie mnie przeraża - nie potrafię, chyba wolę się męczyć,ale wiem, że do czasu, przyjdzie moment, że nie wytrzymam psychicznie.
Piszesz jak osoba współuzależniona. Ja też się bałam rozstania. Trzeba postawić wszystko na jedną kartę. Musisz nim wstrząsnąć. Masz dzieci, nie będziesz sama. Ja przez moją pobłażliwość nabawiłam się zaburzeń nerwicowo depresyjnych. Do męża dotarło, że jest chory właśnie wtedy kiedy go spakowałam pierwszy raz i wyłączyłam komórkę. Odcięłam się od niego. Nie mieszkaliśmy razem pół roku. Balował, balował i w końcu się ogarnął. Teraz jak jest taka sytuacja to wyprowadzka trwa góra dwie doby. Jest świadomy swojej choroby i próbuje z nią walczyć.
Alicja 40 tc. 2007
Aniołek 6 tc. 2012 (*)
Antonina 35 tc. 2016
Anastazja 30 tc. 2021
-
Ja nie jestem wspoluzalezniona ale jestem DDA co prawda od 10 roku zycia zylam poza domem ale latwo nie bylo dzis nie zaluje matka zmarla jak mialam 16 lat ojciec zyje sprawdzam od czasu do czasu czy napewno bylam w 3 rodzinach zastepczych i w dwoch pogotwiach opiekunczych ja nie z tych dzieci co sprawialy problemy ale zadnemu dziecku nie zycze tego co ja przeszlam dzis sama jestem matka i wiem ze mojemu dziecku nigdy bym nie sprawila takiego losu dobrze ze dzieci maja was ale nie kazde psychicznie jest dzielne dzis ja chwilami jestem zajebiscie sama na tym swiecie chodz mam dzieci meza tesciow ale to nie to samo dlatego uwierzcie lepiej zeby dzieci pocierpialy jakis czas z powodu rozstania rodzicow niz mialy do was pretensje ze zgotowalyscie taki los moj ojciec byl porzadnym czlowiekiem a milosc zrobila z niego scierwo bo zaczol pic zeby matke zrozumiec zeby ona mniej wypila teraz ona nie zyje a on nie potrafi inaczej zyc i nawet nie pamieta jak wnuczka ma na imie ile ma lat gdyby w odpowiedniej chwili zabral by mnie odszedl ja bym byla przenajszczesliwszym dzieckiem na swiecie bo bym miala jego mojego tatusia
Sorry dziewczyny ale spojzcie tez jak to wyglada z perspektywy dziecka -
Ninka nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiałaś przejść i bardzo Ci współczuję. Miałam koleżankę która byla w domu dziecka wesola uśmiechnięta, nie dala po sobie poznać że cos jest nie tak. Ale to wszystko gdzieś w końcu ją dopadło bo popełniła samobójstwo zostawila męża i dziecko. Najgorsze jest to ze dzień czy dwa przed jej śmiercią widziałam ja przez szybę samochodu, a ona mnie. Może gdybym wyszla pogadala to ona dzis by żyła...
-
Truskaweczka83 wrote:Penelope30
To byłby super pomysł...ale
Mówiłam mężowi, że dobrym rozwiązaniem byłoby się przeprowadzić na ten tydzień do Krk - jakis pokoik może za 300-400zł bym wynajeła i nie stresowała się tak, a ten wpadł w szał!!
Ze tylko mi się coś stanie w szpitalu "rzeźni" jego kolegi żona rodziła 2 dzieci i nic nie narzekała (chodziła do najdroższego lekarza z tego szpitala i on się nią zajmował - ich stać - nas nie!)
Wydziwiam, Wiki urodziłam i żyjemy!! A że wspomnienia mrożą krew w żyłach i trauma na całe życie to inna sprawa!
To nie on rodził, nie on cierpiał, wiec ja "wymyślam"
Że jak mi się nie podoba jego praca to się zwolni i ja bede na niego robić!
Nie bede mu pracy wybierać i rządzić....?!?
Wg niego bede rodzić ok godziny 16.00 jak po pracy wypije setke wódki i 2-4 piwa - przetrzeźwieje i mnie zawieźie lekko na bani - a co tam jego ojciec matkę wiózł po jakimś alkoholu i mieli wypadek - zgineła w wieku 25lat zostawiając roczne dziecko a pijakowi oczywiście nic się nie stało.
Ale tylko ja zakładam najgorszy scenariusz, wg niego od 16.00 - 18.00 się wyrobi ze wszystkim, zdąży wrócić (ja zostane rodzić) pograć w WOTA wypić ze 4 piwa przed snem i "odstresować się"
A ja bede sama samiusieńka na porodówce wić się z bólu - ale przecież leże i opieprzam się od stycznia.
Jestem taka zła a ten poszedł spać trzasnął drzwiami, wziął 4 piwa i zapewne setke i albo gra albo śpi i tak do 22.00 będzie a potem śpi w 2 minuty.
Ide płakać w samotności...
Truskaweczko, w którym szpitalu chcesz rodzic w Krakowie i jak daleko od miasta mieszkasz??[/url]
-
nick nieaktualnyorany, jakie dzis grube tematy
Truskaweczko, zgadzam sie z opozniona w 100%, wiec tu juz nic wiecej nie dopisze. dopisze tylko o dzieciach - ja jestem DDA, na moje szczescie jako dziecka alkoholika, mama wypierdolila ojca za drzwi jak mialam 3 lata. oczywiscie, ze probowala z nim walczyc i jego choroba przez x lat ale w koncu powiedziala "dosc". klepalysmy straszna biede. w mieszkaniu byl szron na scianach zima, bywaly dni ze jadlysmy tylko kisiel albo co ludzie nam przyniesli ze wsi, a lalke mialam jedna w spadku po bogatszej rodzinie. i powiem Ci, ze ja dziekuje mamie ze to zrobila, a mama nigdy nie zalowala.
mysl tez o swojej corce, jednej i zaraz drugiej. ona to widzi, ona sie wychowuje w takim modelu rodziny i jest bardzo duza szansa ze go powieli (niestety). chcialabys zeby miala takie zycie? na pewno nie.
oostaw go pod sciana i zastrzel - albo sie ogarnie albo niech idzie szukac szczescia gdzie indziej.
co do porodu - umow sie z kims, znajomym albo taksowkarzem ze za 100-150 zł Cie zawiezie. na miekko i bez stresu.
w szpitalu powiedz ze nigdzie nie idziesz bo nie masz dokad i przyjechalas kawalek drogi a nawet nie masz jak wrocic. i siedz na korytarzu i placz.
Rudi - co z pachwinami?? co Cie boli? ja to rozciagam sie regularnie i mnie na razie nic nie dopadlo ale zaczynam sie martwic ze znowu na liscie dolegliwosci ciazowych sie cos pojawi
a poza tym to ja dzisiaj jestem jedna wielka kupa. od wczoraj sie zle czulam, a dzis swiezutki sok z buraka, kiwi i jablek wyladowal dosyc szybko w kiblu na orlenie. czuje sie fatalnie i boli mnie zoladek
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 maja 2016, 19:44
opóźniona, JRY1984 lubią tę wiadomość
-
Amanina przez ten remont miałam dość intensywny tydzień i tak coś czuję jakby więzadła zamiast mi się rozciągać , to mi się kurczą, bo mam wrażenie " za krótkiej nogi". Jak trenowałam balet to tez mi sie taki ból zdarzał i wiem,że to oznacza przetrenowanie organizmu.
Już zaliczyłam godzinną drzemke i leżenie z kopytami na oparciu kanapy. Jeszcze sobie zafunduję kąpiel i będzie gites majonezamanina lubi tę wiadomość
-
Ninka - bardzo współczuje, najgorsze za Tobą teraz masz swoją rodzinę, ale w głowie zawsze zostanie!
Nie myślałam w ten sposób - dzieci cierpią, moja córka widzi - ma prawie 13,5 roku już wszystko rozumie.
Zal mi jej, że przez ojca się w takiej rodzinie wychowuje, tylko u nas nie ma głośnych awantur, libacji, picia poza domem, wszyscy mojego męża uważają za wzór -miły, uczynny (nawet za bardzo) wszystkim pomoże, zawiezie, pożyczy, zawsze się odzywa, pyta czy nie pomóc, wszyscy go do mojej mamy/babci chwalą - mnie nie, ja jestem skryta, małomówna do ludzi.
Nikt by nawet nie uwierzył, że on popija co dzień.
Sklepowe w sklepie go uwielbiają - kwiaty na dzień kobiet itd - ideał!!
W pracy jest najlepszym pracownikiem - raz wywinął numer i szef wezwał mnie i powiedział mi, że tak go lubią, że choć powinni to go nie zwolnią bo to "przedobry" chłopak, naprawi co popsuł i zapomnimy o sprawie.
A taki na prawde nie jest!!
Mi z niczym nie chce pomóc, w domu to inny człowiek.
To alkohol go zmienił i nadal zmienia, kiedyś był inny.
Ma zaburzenia nastroju, zapomina o ważnych rzeczach i nie potrafi nie wypić, nawet po kryjomu, i jeszcze gra do tego w durną grę...
Opóźniona - dokładnie mam syndrom osoby współuzależnionej, mieszkam na wsi koło małej mieściny i tutaj nie ma nawet pomocy dla takich osób jak ja jedynie psycholog prywatny - nie stać mnie płacić.
I podziwiam Cie!!
Nie potrafię, boję się, że bede sama, że sobie nie poradzę, strach jest okropny!
Na pewno mam zaburzenia nerwicowo depresyjne, boje się wszystkiego, mam zachowania kompulsywne - kupowanie dziadostw, ciuchów, torebek to też nabyte przez to picie, chciałam poprawić sobie humor jak on w domu wypijał to ja szłam na małe zakupy.
Może jak bede miała 2 dziecko to się odważę i zrobie to - albo się opamięta i przestanie pić i wrócimy do siebie, albo bede sama z dziećmi.
Benus - w najbliżej położonym od mojej str - znaczy albo Narutowicz, albo Jan Paweł, ja wjeżdzam od strony Zielonek do Krakowa przez prądnik biały a mieszkam na wsi koło Wolbromia do Zielonek mam ok 40km to do Krak do szpit. ok 50 max bedzie.
Zrobie jak mi Nelk radzi przy małych skurczach pojadę do Krk i powiem, że muszą mnie zostawić a jak nie to na poczekalni bede czekać lub pod szpitalem bo nie ma mnie kto zawieźć i co ze mną zrobią? Zostawią już -
Ja też się chyba dzisiaj przetrenowałam. Za "radą" Rudi wskoczyłam z moje przymaławe bikini (musiałam mocno pilnować, żeby mi sutki nie wyskakiwały) i poszłam na basen. Teraz mnie plecy bolą i nie mogę pozycji znaleźć, ale wiem, że potem mi tak kręgosłup nie będzie doskwierać. Mój mąż dziś na kawalerskim, więc mam wieczór dla siebie, czyli robienie pazurków i oglądanie seriali
Swoją drogą ostatnio dużo tu tematów o mężach (niekoniecznie przyjemnych) i śniło mi się dzisiaj, ze zaczęłam plamić i chciałam napisać smsa do mojego lekarza, co mam robić, ale tak mi się ręce trzęsły, że nie byłam w stanie, więc poprosiłam męża, a ten się na mnie wydarł, że nawet głupiego smsa nie potrafię napisać. Jak mu rano opowiadałam, to się dziwił, jak mi się takie rzeczy mogą śnić, jak on nigdy na mnie nie krzyczy -
amanina wrote:orany, jakie dzis grube tematy
Truskaweczko, zgadzam sie z opozniona w 100%, wiec tu juz nic wiecej nie dopisze. dopisze tylko o dzieciach - ja jestem DDA, na moje szczescie jako dziecka alkoholika, mama wypierdolila ojca za drzwi jak mialam 3 lata. oczywiscie, ze probowala z nim walczyc i jego choroba przez x lat ale w koncu powiedziala "dosc". klepalysmy straszna biede. w mieszkaniu byl szron na scianach zima, bywaly dni ze jadlysmy tylko kisiel albo co ludzie nam przyniesli ze wsi, a lalke mialam jedna w spadku po bogatszej rodzinie. i powiem Ci, ze ja dziekuje mamie ze to zrobila, a mama nigdy nie zalowala.
mysl tez o swojej corce, jednej i zaraz drugiej. ona to widzi, ona sie wychowuje w takim modelu rodziny i jest bardzo duza szansa ze go powieli (niestety). chcialabys zeby miala takie zycie? na pewno nie.
oostaw go pod sciana i zastrzel - albo sie ogarnie albo niech idzie szukac szczescia gdzie indziej.
co do porodu - umow sie z kims, znajomym albo taksowkarzem ze za 100-150 zł Cie zawiezie. na miekko i bez stresu.
w szpitalu powiedz ze nigdzie nie idziesz bo nie masz dokad i przyjechalas kawalek drogi a nawet nie masz jak wrocic. i siedz na korytarzu i placz.
Wy dziewczyny-Amanina, Ninka- to miałyście ciężkie życie, a ja teraz mam na własne życzenie!
Absolutnie nie chce żeby córki też wplątały się w taką "miłość" i były niewolnicami jak ja! Wiem, że się powiela taki model - niestety.
Dziś mu powiem - ja łaskawie zrobi przerwę w grze co go czeka jak się nie zmieni!!
Tak jak SyHa pisze ja poprostu w siebie nie za bardzo wierzę, ale to już tylko psycholog tu pomoże bo to trzeba rozkminić od podstaw.
Albo młotek i za każdą złą myśl się palnę w łeb
Podziwiam kobiety, które mówią dość i wyrzucą dziada!
Moja mama by bez mrugnięciem okiem wypieprzyła - ta to ma charakter!
Sorki dziewczyny, że zasmiecam wątek moimi głupimi sprawami, chciałam się pożalić a Wy Wszystkie zaraz mnie wspieracie - bardzo mi miło
Mamie nie chce mówić, bo jeszcze ona go wywali za mnie
-
A mnie karetka wziela do szpitala. Maz wezwal jak omdlalam z bolu plecow przy przekrecaniu sie na lozku. Do karetki mnie znosili. Caly brzuch boli od tego i skurcze lekkie. Leze pod ktg i kroplowka. Szyjka 39mm, tam jest ok. Dziecka nie widzialam tylko slyszalam. Jak nie urok to...
[/url]
-
Pigułka o kurna widzisz jakie ja świetne rady daje
Mnie galoty piją w boczki a w staniku to się tylko na sesję do magazynu 18+ nadaję hehehe mam jeszcze jedno bikini może będzie lepiej
Mój pojechał na GP do Warszawy , bo szwagieros załatwił za darmo bilety. Z 15 razy się mnie pytał czy może i czy sobie dam radę i pisze teraz co chwilę. Obiecał ,że jutro wypucuje łazienkę
Ja sobie wczoraj u mamy stopy zrobiłam co było nie lada wyzwaniem, a mama to płakała ze smiechu jak ja miny robiłam.Ania_1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
SyHa85 wrote:A mnie karetka wziela do szpitala. Maz wezwal jak omdlalam z bolu plecow przy przekrecaniu sie na lozku. Do karetki mnie znosili. Caly brzuch boli od tego i skurcze lekkie. Leze pod ktg i kroplowka. Szyjka 39mm, tam jest ok. Dziecka nie widzialam tylko slyszalam. Jak nie urok to...
Oooo matko!
Daj znać jak sytuacja. Z jednej strony, to może w końcu się zajmą poważniej tymi bólami, a nie tak jak wcześniej na IP.
Trzymajcie się dzielnie :*SyHa85 lubi tę wiadomość
Synek - 3740g i 61cm szczęścia
urodzony 40+1 tc.
Start: 06/2015 -> 2 cykl zakończony 26.08.2015 [*] 6t+6dc. -
Może pozwolę dodać coś od siebie.
Truskaweczko, też jestem DDA.
Moje życie za dzieciaka nie było fajne. Było mega niefajne.
Ojciec pił. Od kiedy pamiętam. Pił i bił mamę. Czy byli sami czy byli w domu goście. Dla niego zawsze był powód. Nie raz u nas w domu były interwencje, nie raz mama lądowała w szpitalu, nie raz była szyta. To co robiła to zawsze nas chroniła. Kiedy on chciał podnieść na nas ręke to Ona nas broniła. Nie raz w środku nocy w piżamach uciekałyśmy z domu przed ojcem. Najgorzej zaczęło się dziać kiedy i moja mama z bezsilności zaczęła pić. Nerwy jej puściły. Niestety nie pomogło, że w domu małe dzieci. To my z siostrą zajmowałyśmy się mamą gdy ta pijana chciała ojca zabić. Później przebierałyśmy ją gdy była cała w wymiocinach i rano ogarniałyśmy do pracy. Same spałymy w pojedynczym łóżku by mama się po ekscesach wyspała i mogła pójść do pracy. Tak jak Ty, przez wiele lat znosiła upodlenia ale w końcu pękła. Wiadomo, do tego przyłączyła się sytuacja w pracy gdy chcieli ją zwolnić i jej matka która była niesamowicie toksyczna. Pękła-nie wytrzymała. Pewnego wieczora ojciec znów się zachlał. Znów miał agresora. Tym razem zaczął wyżywać się na psie. Na moich oczach ojciec o mało nie zabił mojego psa. Widząc to powiedziałam, że ja do domu nie wracam. Niech Ona chce co robi ale ja nie wrócę. Dopiero te słowa dały jej do myślenia. Poczekałyśmy na dworze do późnej nocy żeby ojciec zasnął. Weszłyśmy do mieszkania, zabrałyśmy co najpotrzebniejsze i uciekłysmy. Do toksycznej babki ale to i tak było lepsze niż to co miałyśmy w domu. Mama jeszcze długo nie radziła sobie z alkoholem. Nocne akcje cały czas się zdarzały. Po około roku ojciec sobie o nas przypomniał. Przepraszał, chciał wrócić. Mama się zgodziła na własnych warunkach. To on się do nas wprowadził, to on był gościem. Pił ale mniej. Pilnował się. Było lepiej. Ale dobrze nie było nigdy. Wszystko zakończyło się około 3 lat temu, gdy ojciec znow pijany albo bardziej podpity znów podniósł rekę na mamę. Dobrze, że w domu był znajomy, który go powstrzymał. Mama podjęła tylko 1 decyzję. Kazałą mu się wynosić. Ja chciałam aby założyła mu sprawę karną ale odmówiła. Tak czy inaczej dopiero po 26 latach upokorzeń, upodleń zdecydowała się na rozwód. Osobiście załuję że tak późno. Wiem po sobie, jak to przerobiłam. To jakim człowiekiem jest mój ojciec zdeterminowało mnie do tego, żeby być policjantem i tępić takich ludzi jak on. Szanuje go, bo jest moim ojcem ale go nie kocham i nie chcę mieć z nim nic wspólnego. To idiota. Tylko z miłości do mojej rodziny, mojej babci a jego matki nie zrobiłam pewnych rzeczy aby jemu życie uprzykrzyć. Żal za to co nam zafundował siedzi głęboko we mnie i zrobię wszystko aby moja rodzina taka nie była.
Dodam tylko, że na studiach byłam 420km od domu ale za każdym razem gdy wracałam bałam się, że będzie alkohol, imprezy, kłótnie i bójki. Nadal się boję chociaż wiem, że to już za nami.
Truskaweczko, teraz możesz zadbać o to jakie wspomnienia będą miały Twoje córki. Co będzie dla nich lepsze. Bo może nie ma awantur u Ciebie ale dziecko cierpi i wszystko po swojemu odbiera i przerabia. Trzeba mieć dużo samozaparcia aby podjąć pewne decyzje. Moja mama tak jak i Ty u swojej mamy wsparcia nie miała i sądzę, że gdyby nie ja to by ta historia skończyła się inaczej. Dużo gorzej.
Na koniec powiem tylko jak zmieniła się moja mama po rozwodzie. Zaczęła podróżować, przeszła na wegetarianizm, zaczęła wychodzić z domu. Jest cenionym pracownikiem. Jest szczęśliwa.
Pewne decyzje są najtrudniejsze w momencie gdy trzeba je podjąć. Strach nas ogranicza, nie pozwala iść do przodu. Wierzę, że życie ma swój sens i drogę dla nas ale to od nas zależy w którą stronę sie udamy na jej rozstaju.adora lubi tę wiadomość
If you run you might loose, but if you don`t run you are guaranteed to loose.