Sierpniowe mamy 2024
-
WIADOMOŚĆ
-
baby33 wrote:Będzie bardzo długo 😏
Wczoraj o 5:20 byłam w szpitalu, poznałam położną, przyjęli mnie na salę porodową. Położna ani NIKT mi się nie przedstawił z funkcji jaką pełnią w szpitalu bo już nie wspominam o imieniu i nazwisku. Skurcze były ale jeszcze nie takie mocne żeby nie dało się wytrzymać. Po jakimś czasie przylazł lekarz, jak się domyślam, bo też się nie przedstawił i zjebał mnie za to że nie przyjechałam wcześniej do szpitala mimo odchodzących wód, ale zrobiłam tak jak kazała mi moja położna - czekałam na skurcze. Lekarz stwierdził 1,5 cm rozwarcia
W międzyczasie te moje już skurcze się nasilały, aż do tego stopnia, że przy co drugim ryczałam bo nie mogłam tego wytrzymać. Jak położna (ta ze szpitala, nie moja wybrana) to zobaczyła to powiedziała DZIECKO, CIEBIE JESZCZE NIC NIE BOLI, CIEBIE DOPIERO ZACZNIE BOLEĆ. TO NIE JEST BÓL.
A jeszcze jak ją poznałam to oznajmiła mi że dziś będzie 11 porodów a mają 4 sale porodowe 🤡
Nagle wymyśliła, że przenosi mnie na salę przedporodową. Ledwo tam doszłam z tymi skurczami. Obok mnie leżała dziewczyna w 34 tc bez skurczy podpięta pod ktg. Mnie tam położyli i ta położna stwierdziła, że ja dziś nie będę rodzić, dopiero jutro. Ta myśl to była jedna z gorszych rzeczy, bo bolało mnie tam że miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy i jeszcze ta myśl, że nikt mi nie pomoże i będę się z tym męczyć jeszcze w chuj czasu, bo to była dopiero godzina 7/8.
W międzyczasie przyszła kolejna babka na tą przedporodową. I ona i ta druga nie miały żadnych skurczy i czuły się dobrze. Serio czułam że ja nie wyolbrzymiam tylko jestem na dalszym „etapie” niż one i powinnam być na sali porodowej. Po jakimś czasie przyszedł lekarz, od którego dowiedziałam się że od WCZORAJ wprowadzili u nas znieczulenie zewnątrzoponowe w środy bo wtedy jest anestezjolog i zostanie mi ono podane. Nie macie pojęcia jak się ucieszyłam. Do momentu podania mi znieczulenia minęły jakieś 2h, po tym jak zaczęło działać płakałam ze szczęścia i powiedziałam anestezjologowi że jest moim aniołem🤣 jedna z piękniejszych chwil w życiu że te skurcze ustały. Jeszcze przed podaniem zzo badał mnie ten lekarz który je zaproponował, stwierdził że mam 6cm rozwarcia i mam wracać na salę porodową. Więc położna chyba się lekko pomyliła twierdząc że dziś nie urodzę, że nie boli i przesadzam.I tak sobie funkcjonowałam przez kolejne kilka h, aż rozwarcie miało 8cm. Zmniejszyli mi znacząco zzo żebym czuła skurcze jakiekolwiek bo nie czułam nic. Na 9cm dalej nie czulam. Ale za to na 10cm już tak - i czułam jakby ktoś mi to zzo odłączył. Nie jestem w stanie wam wszystkiego opowiedzieć, więc napiszę w skrócie. Jak zaczęły się parte to myślałam że zejdę. Nikt
mi nie podpowiedział jak mam przeć, robiłam to tak jak czułam, bolało W CHUJ. Nie dawałam rady. Nie wiedziałam co mam robić i jak sobie pomóc. Ta katorga trwała z godzinę. Kolejna godzina - przylazła położna bo słyszała jak płacze podczas partych i krzyczę. Wiecie co usłyszałam? Że mam nie ryczeć i nie histeryzować tylko się uśmiechać bo sama chciałam dziecko, że inne nie mogą zajść w ciążę, że jak dalej będę robić cyrk to nigdy stąd nie wyjdziemy, że mam czas do 19 (czyli 1h) bo ona później kończy pracę. Parłam tak mocno że w pewnych momentach myślałam że odlecę a cała twarz mam w czerwonych naczyńkach bo popękały od wysiłku. I gdy tak sobie parłam i myślałam że umrę to usłyszałam że się nie staram, że nie popieram. Nie pamiętam co więcej mówiła ale było dużo takich tekstów. Na końcu mnie nacięła. Bolało. Szycie też. Finalnie Maja urodziła się o 18:45. Na szczęście położna zdążyła na oglądanie w telewizji Olimpiady (chyba) o 20:00, bo mówiła że musi oglądać.
Żadne wydarzenie życiowe nie sponiewierało mnie tak jak to. Serio. Czuję się potraktowana jak gówno, jak śmieć. Obdarta z godności. Poza tą baba cała reszta porodówki, anestezjolog i mój mąż który był ciągle obok spisali się na medal. Złoci ludzie, bardzo sympatyczni, pomocni, żartowali dla rozluźnienia. Ale ten babsztyl zniszczył mnie jak nikt inny.
Od przedwczorajszej czyli 30.07 spałam łącznie 3,5h i to nie ciągiem, nie wiem jak funkcjonuje ale jest słabo. Boli też rana. Ciężko cieszyć mi się Mają po tej traumie na porodówce i z bólem, który myślałam że ominie. Nie wniose na tą kobietę skargi tylko dlatego, że moi rodzice również pracują w tym szpitalu + ta baba ma tętniaka w głowie, a mimo wszystko jakby się zestresowała i kopnęła w kalendarz z mojej winy to miałabym wyrzuty.
Maja waży 3700, ma 55cm i 10/10 pkt. W wolnym czasie nadrobię co pisałyście i dziękuję wszystkim za wsparcie i za to że doczytałyście jeśli komuś się udało 😅
Nierozpakowanym życzę spokoju i pamiętajcie że moja historia to nie wasza historia, naprawdę poród da się godnie przejść. Chociaż ja wiem że już nigdy się na to nie zdecyduje 🥲
Jprdl. Co za suka z tej położnej. Obrzydliwe teksty i mam nadzieję, że w piekle jest specjalne miejsce dla takich szmaciur. Bo przepraszam ale inaczej się takich kobiet nazwać nie da. Ból jest takim elementem odczuciem, że nikt inny nie jest w stanie go odczuć tak samo jak ty. Obleśne komentarze serio. Jeśli będziesz czuła się na siłach to zgłoś te babsko okropne do przełożonych albo gdzieś jeszcze i koniecznie wystaw opinie na stronie fundacji rodzić po ludzku. Żenada totalna. Przykro mi, że takie coś cię spotkało w chwili kiedy kobieta jest najbardziej bezbronna i bez wpływu na swoje ciało… Na szkole rodzenia położna mówiła, że krzyczeć jeśli pomaga. Więc co ta idiotka się czepia. Ma prawo boleć a ty masz prawo wrzeszczeć jakby cię ze skóry obdzierali, bo to twój ból i tylko ty wiesz jak go odczuwasz. I co to za tekst, że ktoś jest niepłodny / bezpłodny to ty masz może w ramach pokuty, że ktoś nie może mieć dzieci cierpieć? Co to za męczennictwo? Posrana baba. Aż się zagotowało we mnie.
A co do samego efektu twoich cierpień to gratulacje urodzenia zdrowego kochanego maluszka 🩷. Odpoczywajcie i cieszcie się sobą 🩷.baby33 lubi tę wiadomość
ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
@baby33 gratulacje za przyjście Mai na świat! Ale przede wszystkim szacun za to, że podołałaś temu co Cię spotkało!! Mega szczęście w nieszczęściu, że był ten anestezjolog i udało sie podać ZZO. Inaczej ja nie wiem.. ja bym chyba nie dała rady. Tacy ludzie jak ta położna niestety nie powinni pracować.. to było nieludzkie zachowanie, brak słów, bardzo mi przykro, że takie coś Cię spotkało 😢 tulę bardzo mocno!
baby33 lubi tę wiadomość
-
Cześć, czy można się was poradzić w jednej kwestii?
Czy doświadczyłyście czegoś takiego jak opadniecie brzucha lub innych zwiastunów?
Na ile przed? Coś wyraźnie sugerowało, że to już się dzieje?
Jakieś kucie w szyjce, nacisk na miednicę to wiadomo, ale może takie bardziej „niezwykłe”? Mnie się ostatnio nudności pojawiły.MumAgain lubi tę wiadomość
-
Przyszłam tak bez ostrzeżenia wybaczcie. Widzę że już 5 dzidziusiów jest na tym świecie. Ogromne gratulacje, nie mogę się także doczekać tej radości.
U mnie to pierwsza ciąża, raczej do tej pory wszystko książkowo, lekarz prowadzący chwalił że jest super. Tylko ostatnio coś mam potrzebę poznania większej ilości szczegółów bo czuję że urodzić to mogę albo już albo za 2 miesiące. Takie schizy jakieś. -
baby33 wrote:Będzie bardzo długo 😏
Wczoraj o 5:20 byłam w szpitalu, poznałam położną, przyjęli mnie na salę porodową. Położna ani NIKT mi się nie przedstawił z funkcji jaką pełnią w szpitalu bo już nie wspominam o imieniu i nazwisku. Skurcze były ale jeszcze nie takie mocne żeby nie dało się wytrzymać. Po jakimś czasie przylazł lekarz, jak się domyślam, bo też się nie przedstawił i zjebał mnie za to że nie przyjechałam wcześniej do szpitala mimo odchodzących wód, ale zrobiłam tak jak kazała mi moja położna - czekałam na skurcze. Lekarz stwierdził 1,5 cm rozwarcia
W międzyczasie te moje już skurcze się nasilały, aż do tego stopnia, że przy co drugim ryczałam bo nie mogłam tego wytrzymać. Jak położna (ta ze szpitala, nie moja wybrana) to zobaczyła to powiedziała DZIECKO, CIEBIE JESZCZE NIC NIE BOLI, CIEBIE DOPIERO ZACZNIE BOLEĆ. TO NIE JEST BÓL.
A jeszcze jak ją poznałam to oznajmiła mi że dziś będzie 11 porodów a mają 4 sale porodowe 🤡
Nagle wymyśliła, że przenosi mnie na salę przedporodową. Ledwo tam doszłam z tymi skurczami. Obok mnie leżała dziewczyna w 34 tc bez skurczy podpięta pod ktg. Mnie tam położyli i ta położna stwierdziła, że ja dziś nie będę rodzić, dopiero jutro. Ta myśl to była jedna z gorszych rzeczy, bo bolało mnie tam że miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy i jeszcze ta myśl, że nikt mi nie pomoże i będę się z tym męczyć jeszcze w chuj czasu, bo to była dopiero godzina 7/8.
W międzyczasie przyszła kolejna babka na tą przedporodową. I ona i ta druga nie miały żadnych skurczy i czuły się dobrze. Serio czułam że ja nie wyolbrzymiam tylko jestem na dalszym „etapie” niż one i powinnam być na sali porodowej. Po jakimś czasie przyszedł lekarz, od którego dowiedziałam się że od WCZORAJ wprowadzili u nas znieczulenie zewnątrzoponowe w środy bo wtedy jest anestezjolog i zostanie mi ono podane. Nie macie pojęcia jak się ucieszyłam. Do momentu podania mi znieczulenia minęły jakieś 2h, po tym jak zaczęło działać płakałam ze szczęścia i powiedziałam anestezjologowi że jest moim aniołem🤣 jedna z piękniejszych chwil w życiu że te skurcze ustały. Jeszcze przed podaniem zzo badał mnie ten lekarz który je zaproponował, stwierdził że mam 6cm rozwarcia i mam wracać na salę porodową. Więc położna chyba się lekko pomyliła twierdząc że dziś nie urodzę, że nie boli i przesadzam.I tak sobie funkcjonowałam przez kolejne kilka h, aż rozwarcie miało 8cm. Zmniejszyli mi znacząco zzo żebym czuła skurcze jakiekolwiek bo nie czułam nic. Na 9cm dalej nie czulam. Ale za to na 10cm już tak - i czułam jakby ktoś mi to zzo odłączył. Nie jestem w stanie wam wszystkiego opowiedzieć, więc napiszę w skrócie. Jak zaczęły się parte to myślałam że zejdę. Nikt
mi nie podpowiedział jak mam przeć, robiłam to tak jak czułam, bolało W CHUJ. Nie dawałam rady. Nie wiedziałam co mam robić i jak sobie pomóc. Ta katorga trwała z godzinę. Kolejna godzina - przylazła położna bo słyszała jak płacze podczas partych i krzyczę. Wiecie co usłyszałam? Że mam nie ryczeć i nie histeryzować tylko się uśmiechać bo sama chciałam dziecko, że inne nie mogą zajść w ciążę, że jak dalej będę robić cyrk to nigdy stąd nie wyjdziemy, że mam czas do 19 (czyli 1h) bo ona później kończy pracę. Parłam tak mocno że w pewnych momentach myślałam że odlecę a cała twarz mam w czerwonych naczyńkach bo popękały od wysiłku. I gdy tak sobie parłam i myślałam że umrę to usłyszałam że się nie staram, że nie popieram. Nie pamiętam co więcej mówiła ale było dużo takich tekstów. Na końcu mnie nacięła. Bolało. Szycie też. Finalnie Maja urodziła się o 18:45. Na szczęście położna zdążyła na oglądanie w telewizji Olimpiady (chyba) o 20:00, bo mówiła że musi oglądać.
Żadne wydarzenie życiowe nie sponiewierało mnie tak jak to. Serio. Czuję się potraktowana jak gówno, jak śmieć. Obdarta z godności. Poza tą baba cała reszta porodówki, anestezjolog i mój mąż który był ciągle obok spisali się na medal. Złoci ludzie, bardzo sympatyczni, pomocni, żartowali dla rozluźnienia. Ale ten babsztyl zniszczył mnie jak nikt inny.
Od przedwczorajszej czyli 30.07 spałam łącznie 3,5h i to nie ciągiem, nie wiem jak funkcjonuje ale jest słabo. Boli też rana. Ciężko cieszyć mi się Mają po tej traumie na porodówce i z bólem, który myślałam że ominie. Nie wniose na tą kobietę skargi tylko dlatego, że moi rodzice również pracują w tym szpitalu + ta baba ma tętniaka w głowie, a mimo wszystko jakby się zestresowała i kopnęła w kalendarz z mojej winy to miałabym wyrzuty.
Maja waży 3700, ma 55cm i 10/10 pkt. W wolnym czasie nadrobię co pisałyście i dziękuję wszystkim za wsparcie i za to że doczytałyście jeśli komuś się udało 😅
Nierozpakowanym życzę spokoju i pamiętajcie że moja historia to nie wasza historia, naprawdę poród da się godnie przejść. Chociaż ja wiem że już nigdy się na to nie zdecyduje 🥲baby33 lubi tę wiadomość
Trudna droga IVF
01.2021 ❄❄
03.2021 FET 2BC 9tc z. Turnera
08.2021 FET
11.2021 ❄❄❄
11.2021 ET
01.2022 FET 3BB,1BB🎉
09.22 - bliźniaczki, A. 1600g, S. 2200g
11. 2023 - SZOK, naturalny cud
07.2024 Sz. 3885g
-
@ver6ena Jest parę zwiastunów, które mogą sugerować zbliżający się poród, jak właśnie obniżenie brzucha, zwiększenie ilości wydzieliny, odejście czopa, skurcze przepowiadające, skracanie się i rozpulchnianie szyjki. Ale nikt Ci nie da gwarancji, że wszystko to wystąpi a nie chlupnie wodami na raz i się po prostu zacznie 😅
ver6ena lubi tę wiadomość
-
U mnie dzisiaj 37 tydzień 🥳
Choć moja położna twierdzi, ze dzieci z 36 i 37tyg to nadal późne wcześniaki i mają duże problemy z karmieniem.
Odebrałam wynik GBSa i choć u mnie on wielkiego znaczenia nie ma (cc) to i tak się cieszę, ze ujemny 😁
Nooo i termin cesarki też mam zaklepany na 19.08 (39+4). Nie wiem czy to nie za późno i czy aż tyle dotrzymam 🙈 w czwartek za tydzień mam jeszcze wizytę + pierwsze KTG to się okaże czy zaczęło się tam coś dziać czy dalej pozamykane. Najwyżej będę przyspieszać termin 😁enpe, Monia•, Cerva, Asiasia1, Papapatka, Lolcia37, ver6ena, Paprota9418, Nietypowa30, Małgosiagosia lubią tę wiadomość
-
baby33 wrote:Będzie bardzo długo 😏
Wczoraj o 5:20 byłam w szpitalu, poznałam położną, przyjęli mnie na salę porodową. Położna ani NIKT mi się nie przedstawił z funkcji jaką pełnią w szpitalu bo już nie wspominam o imieniu i nazwisku. Skurcze były ale jeszcze nie takie mocne żeby nie dało się wytrzymać. Po jakimś czasie przylazł lekarz, jak się domyślam, bo też się nie przedstawił i zjebał mnie za to że nie przyjechałam wcześniej do szpitala mimo odchodzących wód, ale zrobiłam tak jak kazała mi moja położna - czekałam na skurcze. Lekarz stwierdził 1,5 cm rozwarcia
W międzyczasie te moje już skurcze się nasilały, aż do tego stopnia, że przy co drugim ryczałam bo nie mogłam tego wytrzymać. Jak położna (ta ze szpitala, nie moja wybrana) to zobaczyła to powiedziała DZIECKO, CIEBIE JESZCZE NIC NIE BOLI, CIEBIE DOPIERO ZACZNIE BOLEĆ. TO NIE JEST BÓL.
A jeszcze jak ją poznałam to oznajmiła mi że dziś będzie 11 porodów a mają 4 sale porodowe 🤡
Nagle wymyśliła, że przenosi mnie na salę przedporodową. Ledwo tam doszłam z tymi skurczami. Obok mnie leżała dziewczyna w 34 tc bez skurczy podpięta pod ktg. Mnie tam położyli i ta położna stwierdziła, że ja dziś nie będę rodzić, dopiero jutro. Ta myśl to była jedna z gorszych rzeczy, bo bolało mnie tam że miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy i jeszcze ta myśl, że nikt mi nie pomoże i będę się z tym męczyć jeszcze w chuj czasu, bo to była dopiero godzina 7/8.
W międzyczasie przyszła kolejna babka na tą przedporodową. I ona i ta druga nie miały żadnych skurczy i czuły się dobrze. Serio czułam że ja nie wyolbrzymiam tylko jestem na dalszym „etapie” niż one i powinnam być na sali porodowej. Po jakimś czasie przyszedł lekarz, od którego dowiedziałam się że od WCZORAJ wprowadzili u nas znieczulenie zewnątrzoponowe w środy bo wtedy jest anestezjolog i zostanie mi ono podane. Nie macie pojęcia jak się ucieszyłam. Do momentu podania mi znieczulenia minęły jakieś 2h, po tym jak zaczęło działać płakałam ze szczęścia i powiedziałam anestezjologowi że jest moim aniołem🤣 jedna z piękniejszych chwil w życiu że te skurcze ustały. Jeszcze przed podaniem zzo badał mnie ten lekarz który je zaproponował, stwierdził że mam 6cm rozwarcia i mam wracać na salę porodową. Więc położna chyba się lekko pomyliła twierdząc że dziś nie urodzę, że nie boli i przesadzam.I tak sobie funkcjonowałam przez kolejne kilka h, aż rozwarcie miało 8cm. Zmniejszyli mi znacząco zzo żebym czuła skurcze jakiekolwiek bo nie czułam nic. Na 9cm dalej nie czulam. Ale za to na 10cm już tak - i czułam jakby ktoś mi to zzo odłączył. Nie jestem w stanie wam wszystkiego opowiedzieć, więc napiszę w skrócie. Jak zaczęły się parte to myślałam że zejdę. Nikt
mi nie podpowiedział jak mam przeć, robiłam to tak jak czułam, bolało W CHUJ. Nie dawałam rady. Nie wiedziałam co mam robić i jak sobie pomóc. Ta katorga trwała z godzinę. Kolejna godzina - przylazła położna bo słyszała jak płacze podczas partych i krzyczę. Wiecie co usłyszałam? Że mam nie ryczeć i nie histeryzować tylko się uśmiechać bo sama chciałam dziecko, że inne nie mogą zajść w ciążę, że jak dalej będę robić cyrk to nigdy stąd nie wyjdziemy, że mam czas do 19 (czyli 1h) bo ona później kończy pracę. Parłam tak mocno że w pewnych momentach myślałam że odlecę a cała twarz mam w czerwonych naczyńkach bo popękały od wysiłku. I gdy tak sobie parłam i myślałam że umrę to usłyszałam że się nie staram, że nie popieram. Nie pamiętam co więcej mówiła ale było dużo takich tekstów. Na końcu mnie nacięła. Bolało. Szycie też. Finalnie Maja urodziła się o 18:45. Na szczęście położna zdążyła na oglądanie w telewizji Olimpiady (chyba) o 20:00, bo mówiła że musi oglądać.
Żadne wydarzenie życiowe nie sponiewierało mnie tak jak to. Serio. Czuję się potraktowana jak gówno, jak śmieć. Obdarta z godności. Poza tą baba cała reszta porodówki, anestezjolog i mój mąż który był ciągle obok spisali się na medal. Złoci ludzie, bardzo sympatyczni, pomocni, żartowali dla rozluźnienia. Ale ten babsztyl zniszczył mnie jak nikt inny.
Od przedwczorajszej czyli 30.07 spałam łącznie 3,5h i to nie ciągiem, nie wiem jak funkcjonuje ale jest słabo. Boli też rana. Ciężko cieszyć mi się Mają po tej traumie na porodówce i z bólem, który myślałam że ominie. Nie wniose na tą kobietę skargi tylko dlatego, że moi rodzice również pracują w tym szpitalu + ta baba ma tętniaka w głowie, a mimo wszystko jakby się zestresowała i kopnęła w kalendarz z mojej winy to miałabym wyrzuty.
Maja waży 3700, ma 55cm i 10/10 pkt. W wolnym czasie nadrobię co pisałyście i dziękuję wszystkim za wsparcie i za to że doczytałyście jeśli komuś się udało 😅
Nierozpakowanym życzę spokoju i pamiętajcie że moja historia to nie wasza historia, naprawdę poród da się godnie przejść. Chociaż ja wiem że już nigdy się na to nie zdecyduje 🥲Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 sierpnia, 10:25
👩🏼27 👨🏽26
4x🐈🐈⬛🐈🐈⬛
•Podejrzenie endometriozy
2 cs ❤️
⏸️ 23.12.2023
27.12,2023 - beta hcg 332,86 mIU/ml
30.12.2023 - beta hcg 1076,36 mIU/ml
19.01.2023 - usg, jest kropek 1,20cm i serduszko 😻
26.04.2024 - połówkowe, 484g dziewczynki 👧🏼🩷
27.06.2024 - III badania prenatalne, 1512g 🩷
29.08.2024 - sn na świat przyszła Sara🥰
-
Asieek wrote:@ver6ena Jest parę zwiastunów, które mogą sugerować zbliżający się poród, jak właśnie obniżenie brzucha, zwiększenie ilości wydzieliny, odejście czopa, skurcze przepowiadające, skracanie się i rozpulchnianie szyjki. Ale nikt Ci nie da gwarancji, że wszystko to wystąpi a nie chlupnie wodami na raz i się po prostu zacznie 😅
Albo zwiastuny są, nawet kilka i i tak nic się nie dzieje konkretnego. 🤣ver6ena lubi tę wiadomość
31 🙋🏼♀️
👶🏼 2024 -
Mi kolejna cześć czopa odchodzi, trochę podbarwiony krwią i przez to wydzielina tez brunatna z rana. W nocy miałam ból jak na okres ale to ten czop.
Wyczailam na jutro wizytę u mojego gin, pojadę niech zobaczy czy ta moja szyjka coś rusza się…
Ogólnie to cały dzień bym mogła spać.
Wczoraj na wieczór znowu zwymiotowalam… ehhhMumAgain lubi tę wiadomość
-
Baby33, przede wszystkim gratuluję maluszka na świecie i chce Ci napisać, że jesteś silną babką, a słabi są ci, którzy podkopywanie w czasie porodu Twoja pewność siebie, nie dali Ci poczucia bezpieczeństwa i fachowości w ich pracy.
Mogę zapytać gdzie urodziłaś?
Bo Twój porod i to, co słyszałaś, brzmi bardzo podobnie do mojego 1 porodu. Też słyszałam, że się nie staram w czasie parcia, też mnie opieprzano, zostawiano samą w czasie porodu itd. i też miałam wybroczyny na całej twarzy, dekolcie i ramionach oraz popękane naczynka w oczach. Zresztą dziecko też tak wyglądało... I też usłyszałam z drwiną, że dziś nie urodzę, to była g. 18 a urodziłam o 23. Z tą różnicą, że zzo nie miałam i młody szedł z ręką przy głowie. Współczuję Ci tego koszmaru. Wiem, co czułaś. To jest obraz tego, jak nie powinny wyglądać porody w XXI wieku... Dobrze, że chociaż udało Ci się z tym zzo i mogłaś trochę odpocząć. -
ver6ena wrote:O nie, czyli nie ma reguły? A miał człowiek nadzieję
Reguła jest taka, że nie ma reguły... 🤡
Ale te wszystkie oznaki to raczej mówimy o ciąży donoszonej, kiedy się po prostu je obserwuje.
A u Ciebie kiedy termin? Jak cokolwiek się dzieje wcześniej to trzeba reagować i sprawdzać.
🌿 Papapatka daj znać po wizycie. U mnie wszystko się zatrzymało jakby. Nawet wydzieliny mniej.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 sierpnia, 11:14
31 🙋🏼♀️
👶🏼 2024 -
Baby33 bardzo Ci współczuję i mocno przytulam 😘
Jesteś mega silna babka i masz już swoje największe szczęście całe i zdrowe na świecie :*
Trzymam kciuki żebyście szybko wyszły do domu i mogły już tylko cieszyć się sobą.
A co to tej baby to nie zważałabym ani na rodziców ani na nic tylko pisała skargę. Wierzę że gdybyś opowiedziała rodzica co przeszłaś i jak zostałaś potraktowana sami bardzo szybko bo się zabrali za to żeby ta kobieta już nikogo nigdy więcej nie skrzywdziła :* -
@baby to co napisałaś jest przerażające, że istnieją na tym świecie, w tym zawodzie takie osoby. I to jeszcze kobiety, jak może kobieta kobiecie takie rzeczy mówić.
Mam nadzieję,że nigdy więcej nie zostaniesz tak potraktowana, a do tej „osoby” karma wróci.
Dla Ciebie i Malutkiej mnóstwo zdrówka i cierpliwości! Wracaj do sił, do domku, odpoczywaj i cieszcie się soba🥰 trzymaj się ♥️👶🏻Starania od 2023
💔 1 x ciąża biochemiczna
Grudzień ⏸️
Dziewczynka 👧 🩷 -
Baby, kochana przede wszystkim gratuluję córeczki Majeczki! To największa nagroda ❤️ ale ta położna to mega złośliwe babsko, ja nie mogę... potrafię sobie wyobrazić, co czułaś, ten ból i wszystko. Ja bym wniosła skargę, za takie traktowanie.
Ja już dziewczyny w szpitalu od wczoraj. Wczoraj tylko ktg i badania, a dziś o 10:30 założyli mi balonik, bo rozwarcia zero. K**** jak bolało to myślałam, że zejdę. Serio już miałam mroczki przed oczami i cała byłam mokra. Po zejściu z fotela musiałam się położyć na leżance, bo myślałam że kipnę. Teraz już jest ok, mam dużo chodzić po korytarzu a jutro biorą na porodówkę i podają oksy. Ale cholera jak ten poród ma wyglądać jeszcze gorzej niż ten cały balonik, to chyba będę błagać o cc. A myślałam, że mam wysoki próg bólu 😅Lolcia37, Monia• lubią tę wiadomość
-
@baby gratulacje ogromne. Byłaś bardzo dzielna. Podziwiam ogromnie. Dużo zdrówka dla was obu.
Niemniej uważam że robisz błąd nie składając skargi. Jeśli nie z myślą o sobie , to pomyśl o kolejnych dziewczynach które przeżyją tam piekło.
Podziwiam za spokój. Ja bym ją zwyzywała, przysięgam. A mój mąż to już na 100%
Miałam identyczna przy 1 porodzie. Znaczy była bardziej kulturalna. Ale tekst " dziecko to nie są skurcze, to dopiero przyśpiewka " sprawił że życzyłam jej żeby zczerzła w piekle 🤣🫣 -
ver6ena wrote:Cześć, czy można się was poradzić w jednej kwestii?
Czy doświadczyłyście czegoś takiego jak opadniecie brzucha lub innych zwiastunów?
Na ile przed? Coś wyraźnie sugerowało, że to już się dzieje?
Jakieś kucie w szyjce, nacisk na miednicę to wiadomo, ale może takie bardziej „niezwykłe”? Mnie się ostatnio nudności pojawiły.
Mi opadł koło 32 tc ? Tak chyba. Nie pamiętam teraz 🫣
Kłucie w pochwie i szyjce czuję niemal od może 16 tc?
A teraz to górę bierze ból w spojeniu.
Zwiastuny są różne. Czasem to czop , głównie ten krwawy. Czasem biegunka, nudności. Zmniejszenie lub wzmozenie ruchów dziecka. Ale to wszystko jest zależne. Każda przechodzi to inaczej.ver6ena lubi tę wiadomość