Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
calza wrote:Muszę Wam trochę pomarudzić, bo kto zrozumie ciężarną lepiej niż inna ciężarna?
Wczoraj rozmawiałam z K., że odkąd jestem w ciąży to okropnie na mnie warczy... oczywiście stwierdził, że to dlatego, że ma dużo na głowie i jest zmęczony tym wszystkim. Poza tym czasem "zrobię coś nie tak jak powinnam " (w domyśle: on mi na coś nie pozwala, ja go nie posłucham , bo nie czuję się ubezwłasnowolniona i jest zgrzyt) i on się denerwuje.
Ok, rozumiem zmęczenie, ostatni miesiąc był dla nas mega trudny. Ja też jestem zmęczona byciem słoniem w ciąży, który ciągle jest od kogoś uzależniony, nie lubię nie być niezależna, jednak po prostu z brzuchem już mi ciężko sobie samej poradzić.
Problem w tym, że ja już któryś raz mu o tym mówię, że odkąd jestem w ciąży to ciągle na mnie warczy! Pominę fakt, że nie kochamy się tak często jak kiedyś, a to na pewno nie spaja naszego związku... Mam nawet wrażenie, że K. znajduje sobie powody, dlaczego "dziś nie" - a to jutro wizyta u lekarza, a to miałam skurcze, brzuch mnie zabolał w ciągu dnia, dziecko się rusza i tak w kółko...
Nie rozumiem co się między nami dzieje... chcieliśmy dziecka razem, a w naszym związku mam wrażenie się psuje... W ciąży często jest mi przykro i płaczę z jego powodu, już nawet nie chcę mu o tym mówić. Często gryzę się w język, wolę się nie odezwać wcale żeby go nie denerwować, ale sama już nie wiem co robić. Znamy się nie od wczoraj i K. wie, że skoro wolę milczeć niż coś powiedzieć czy nawet krzyknąć, to znaczy, że jest mi okropnie przykro i tłamszę w sobie bardzo dużo złej/smutnej energii. Problem w tym, że jemu chyba moje milczenie coraz bardziej odpowiada...
Wcześniej spędzaliśmy dużo czasu razem, wychodziliśmy gdzieś itd, teraz jeśli gdzieś idziemy razem to na zakupy. K. zabrania mi chodzić nawet samej na spacery/do sklepu/do lekarza. Mam wrażenie, że tylko siedzę w domu i czekam na jego powrót z pracy, a nigdy nie byłam typem osoby, która aż do tego stopnia lubi przebywać w domu.
Większość par, które mają już dzieci mówi, że najtrudniejsze były ostatnie 3 miesiące (kiedy mama czuła się ociężała i zmęczona, ja się z tym utożsamiam), dla mojego K. najgorsze było pierwsze 6 miesięcy - bo byłam "inna". Później zaczęłam więcej milczeć żeby go nie denerwować i według niego ta końcówka jest najlepsza. Nie wiem co mam o tym myśleć, serio... Przecież z dzieckiem nie będzie łatwiej?
Czy u Was w związkach też się pozmieniało z powodu ciąży? Na lepsze/gorsze? Czy tylko ja mam ten problem?
Ehh sorasy za takie smęty z rana...
Kochana, pocieszę Cię, że u nas wcale nie było lepiej na końcówce. Moje hormony, jego praca i stresy rownież związane z ciążą. Jednego dnia potrafiłam to sobie jakoś wytłumaczyc, nawet to bronić, drugiego chciało mi się wyć i byłam bezradna, bo czułam się dokładnie jak Ty. Dodatkowo drugie dziecko, które często chciało tylko do mamy a mąż jakoś nie protestował. Dopiero jak widział moj wkurw konkretny to potulniał i robił dosłownie wszystko. On się wściekał na mnie, ja na niego. To było dla mnie dziwne, bo przy pierwszym dziecku tak nie było.
Teraz, na początku też nie jest łatwo. No jednego dnia zagotował mnie, bo w sobote ogladał film do 4 rano (wczesniej karmił małego o 1.30) i nastepnego dnia brzęczy żebysmy sie nad nim zlitowali bo on zmęczony jest. Wiec sie wydarłam ze jest niepowazny, skoro wie, ze kolejnego dnia mamy dwójke dzieci na głowie a on siedzi do rana przed tv. Ale u mnie nie ma taryfy ulgowej, kopniak w dupe i wypad z łóżka, bo zmiana do karmienia była jego. A to że niewyspany z powodu ogladania filmu to jego problem.
Tak samo teraz, jest jeszcze w domu przez kolejny tydzien. Póki co nie wychodzimy z małym do takich miejsc jak centra handlowe, sklepy itp. Wiec ja sobie wstaje, nakarmie czy przewine a potem sie zwijam do miasta na zakupy
Zwykle zostawiam go na 2-4 h, po 1, żeby się odstresować, po 2, żeby nie myślał ze jest tak łatwo. Teraz ja wróciłam i powiedziałam ze moze pojechac pozałatwiac swoje sprawy. Takze na razie robimy podmianki. Myśle ze bedzie tak do pierwszych szczepionek, potem bedziemy razem jeździć.
Nikt nie mówił ze bedzie lekko, cukierkowo, ja chyba zbyt optymistycznie się nastawiłam, stad teraz czasem dopada mnie lekkie rozczarowanie ze nie ma sielanki.
Ale- Wojtuś ma już 2,5 tygodnia, z tygodnia na tydzien bedzie lepiej, wiem to!
Niedługo będzie ciepełko i już w ogóle będzie super. Przetrwamy te burze, które sa teraz. Wy też przetrwacie. Teraz jeszcze za duzo się dzieje, potem jak będzie dziecko na poczatku bedzie euforia, ale potem znów moze być dołek, bo to jednak robota 24/h.
A tak w ogóle, to śmiać mi się chce jak ktoś "robi" sobie dziecko zeby ratować związek. Według moich obserwacji, jak związek się sypie, to dziecko tylko to przyspieszy...bo to kolejne stresy i konflikty.
Niech moc będzie z Tobą i resztą mamusiek! -
Paula_29 wrote:Wronka a Ty pierwsze dziecko rodzilas sn i możesz jakoś porównać dwa rodzaje porodu czy też cc?
Obu chłopaków urodziłam przez cc. Moje porównanie obu porodów to jak niebo i piekło.
Z Alexem do końca pobytu w szpitalu (6 dni) czułam że każdy ruch spraiwia mi ból brzucha. Do początku porodu wyglądały inaczej. Z Alexem poród był w 39 tyg bez objawów.Strach przed znieczuleniem ogromny do konca byłam przekonana że chcę spać a znieczulali mnie w kręgosłup. Wstawanie po znieczuleniu koszmar,zasłabłam, miałam bardzo niską morfologie. Pierwsza kąpiel to gdyby nie mąż to by jej nie było, pod prysznicem ryczłam bardziej niż woda się lała z kranu. Kp płacz, pot i krew, karmiłam tylko 4 miesiące.
Natomiast poród z Antkiem to przeciwieństwo pierwszego. Miałam skurcze regularne cięcie było ze względów bezpieczenstwa dziecka. Wiedziałam że muszę wstać żeby sprawdzić jak Antoś mimo że twierdzili wszyscy że gdyby coś się działo to mi powiedzą. Kp rozbujałam wyłącznie na laktatorze i młody do tej pory je moje mleko chociaż zaczyna mu brakować. Kąpiel to była przyjemność.
Jeśli mam cos podpowiedzieć to proponuje brać morfine na piczatku co 15 min na pół godz. przed wstaniem dodatkowy przeciwbólowy, tylko poproscie o taki p/bólowy który na was działa a nie standardowy jaki dają w szpitalu bo na niektorych np nie działa ketonal a na innych paracetamol. Wstawajcie ostrożnie ale zdecydowanie, trzymajcie pion bo później ciężko jest sie wyprostować jak rana ciągnie. Jak mi sie coś jeszcze przypomni to napisze.Paula_29 lubi tę wiadomość
-
Ana, helka, maruder trzymam kciuki
Lovilovi gratulacje !!!♡
Katis super ze masz już terminja w czwartek ostatnia wizyta i wtedy mamy ustalić co i jak
Wogóle to dzień doberekja się relaksuje u fryzjera
A co do relacji z mężem to bywały male zgrzyty : jego stres, niepewność co go czeka, moje hormony i zmęczenie itd. ale odkąd sobie porozmawialismy szczerze wspiera mnie jak nigdy i mam wrażenie ze jesteśmy jeszcze bliżej siebie niż kiedykolwiek. Jest cudownie i oby tak zostało ♡Krokodylica lubi tę wiadomość
-
hej.
Po pierwsze powodzenia rodzacym i gratulacje dla nowych mamus;)
U nas średnio. ..dziś jestem już 4 dobę po cc.Większość dziewczyn dzis powychodzilo do domu a my...siedzimy.Adaś ma zoltaczke.od dwóch dni się naświetla a bilirubina spadła z 14,9 na 14,2:/
Ogólnie jest bardzo grzeczny.mało płacze i dużo śpi ale co do kp to ciężka sprawa.Jest leniwy.Ciągnie ale nie wysila się za bardzo co skutkuje twardymi piersiami.Jemu nie leci za łatwo a sam nie chce się pomeczyc. ..wczoraj cały dzień na piersi i w nocy do 4 ale bym tak nie spokojny ze poszłam sprawdzić czy się najada. Położne cały mu ze strzykawki mm.Zjadł z wielkim apetytem...co mam robić?przystawiam cały czas,mleko jest a on za slabo ciągnie. ..ehh -
Didi_85 wrote:Kroko mi moj wczoraj caly dzien na cycu wisial bo mial jakis zly humor i dzis mam taki wyciek mleka ze masakra Wiec chyba ta produkcja mleka to zalezna jest od czestotliwosci podstawiania pod cyc
od samego początku więc jest na butli, bo przecież musi cos jeść... A ja ? Tak bardzo chciałam karmić ,że zaczęłam produkcję bez przystawiania dziecka do piersi... I teraz mam spore problemy. Zrobił mi się taki nawał w piersiach ,że dostałam wysokiej gorączki i drgawek. Moim ratunkiem jest laktator ,który wczoraj na wieczór mąż zakupił. Także walczę o normalne samopoczucie,bo wczorajszej nocy było naprawdę nieciekawie.
-
A tak poza tym to wczoraj rano wypuścili nas ze szpitala ,co mnie mega ucieszyło. Anastazja jest kochanym dzieckiem , które jest prawie nieobsługowe. Płacze naprawdę niewiele , w zasadzie tylko na widok moich cycków haha. Daje nam się wysypiać ! Jej po prostu idealna
Dziękujemy za wszystkie gratulacje odnośnie poroduoraz gratulujemy wszystkim rozpakowanym mamuśką
Trzymamy kciuki za wszystkie pozostałe :*:*:* i życzyły łatwego,szybkiego i bezproblemowego poroduktosiowa, makasa, Lagostina, Muska, kate88:), Didi_85, Szmaragdowa, helagazela, Aenu, Krokodylica, Karmelova lubią tę wiadomość
-
Kurde, odebrałam wyniki krwi, zaczęły mi płytki lecieć jak głupie. W ciagu dwóch tygodni spadły o 80 tys. Mam powtórzyć wyniki pojutrze i jeśli będa poniżej 100 tys. to dostanę skierowanie na wywołanie albo na cc. Tylko ponoć w moim szpitalu przy wynikach poniżej 100 tys. nie daja zzo (oxy bez znieczulenia mnie przeraża), a jeśli cesarka to tylko pod narkoza (której strasznie chciałabym uniknać, bo zawsze po wybudzeniu spędzam kilkanaście godzin rzygajac jak kot; po operacji kolan to była masakra, a po cesarce to nawet nie chcę sobie wyobrażać).
((( Przez to zaczęłam się mega bać tego porodu. Chyba umyję wszystkie okna i podłogi, może zmobilizuję dziecia do wyjścia dzisiaj...
-
Vilu wrote:Kurde, odebrałam wyniki krwi, zaczęły mi płytki lecieć jak głupie. W ciagu dwóch tygodni spadły o 80 tys. Mam powtórzyć wyniki pojutrze i jeśli będa poniżej 100 tys. to dostanę skierowanie na wywołanie albo na cc. Tylko ponoć w moim szpitalu przy wynikach poniżej 100 tys. nie daja zzo (oxy bez znieczulenia mnie przeraża), a jeśli cesarka to tylko pod narkoza (której strasznie chciałabym uniknać, bo zawsze po wybudzeniu spędzam kilkanaście godzin rzygajac jak kot; po operacji kolan to była masakra, a po cesarce to nawet nie chcę sobie wyobrażać).
((( Przez to zaczęłam się mega bać tego porodu. Chyba umyję wszystkie okna i podłogi, może zmobilizuję dziecia do wyjścia dzisiaj...
Vilu najlepszy na wywołanie podobno jest seksik, ja za drugim raazem jak trafiłam na pt. ciąży to skurcze miałam właśnie po seksie :p
A gdzie będziesz rodzić i dlaczego akurat ten szpital? Pamiętam, że jesteś z Warszawy -
makasa wrote:hej.
Po pierwsze powodzenia rodzacym i gratulacje dla nowych mamus;)
U nas średnio. ..dziś jestem już 4 dobę po cc.Większość dziewczyn dzis powychodzilo do domu a my...siedzimy.Adaś ma zoltaczke.od dwóch dni się naświetla a bilirubina spadła z 14,9 na 14,2:/
Ogólnie jest bardzo grzeczny.mało płacze i dużo śpi ale co do kp to ciężka sprawa.Jest leniwy.Ciągnie ale nie wysila się za bardzo co skutkuje twardymi piersiami.Jemu nie leci za łatwo a sam nie chce się pomeczyc. ..wczoraj cały dzień na piersi i w nocy do 4 ale bym tak nie spokojny ze poszłam sprawdzić czy się najada. Położne cały mu ze strzykawki mm.Zjadł z wielkim apetytem...co mam robić?przystawiam cały czas,mleko jest a on za slabo ciągnie. ..ehhmakasa lubi tę wiadomość
-
ana167 wrote:Od 12 czekam na łóżko na patologii,chyba urodze szybciej..
Ana ale coś się u Ciebie dzieje poza małą ilością wód? Ja słyszałam, że mała ilość wód płodowych pod koniec ciąży to normalka, nie nakręcaj się na zapas... Maluch na pewno ma się dobrze -
Wody sie sacza a paski w domu nie barwily... dopiero na wizycie piekny granat i afi z 14 spadlo do 5.. poki co siedze sobie juz na obserwacji na poloznictwie... wyniki labo na szczescie ok..
Miednica waska...Mala 3900 ale bedziemy robic probe porodu SN a Cc w pogotowiuWg USG ciąża 3 dni starsza. Dziewczyneczka Juleczka
-
makasa wrote:hej.
Po pierwsze powodzenia rodzacym i gratulacje dla nowych mamus;)
U nas średnio. ..dziś jestem już 4 dobę po cc.Większość dziewczyn dzis powychodzilo do domu a my...siedzimy.Adaś ma zoltaczke.od dwóch dni się naświetla a bilirubina spadła z 14,9 na 14,2:/
Ogólnie jest bardzo grzeczny.mało płacze i dużo śpi ale co do kp to ciężka sprawa.Jest leniwy.Ciągnie ale nie wysila się za bardzo co skutkuje twardymi piersiami.Jemu nie leci za łatwo a sam nie chce się pomeczyc. ..wczoraj cały dzień na piersi i w nocy do 4 ale bym tak nie spokojny ze poszłam sprawdzić czy się najada. Położne cały mu ze strzykawki mm.Zjadł z wielkim apetytem...co mam robić?przystawiam cały czas,mleko jest a on za slabo ciągnie. ..ehh
Spokojnie po naswietlaniu spadnie
My leżeliśmy tydzien w szpitalu bo corcia miala bilirubine 12.9 a synek 13.7 i musial sie naswietlac , naswietlal sie 48godz i bilirubina spadla jemu z 13.7 na 7.8 takze Spokijnie, jeśli bedzie slabo spadala to bedzie lezal 72 godz az wkoncu spanie
Moj synek do dzis ma jeszcze troszke żółtawa buzke , rozmawialam dzis z polozna to mowila ze na buzi najdluzej nawet do 6tyg ...
Wiem ze chcialabys byc w domu , ja plakalam w szpitalu jak bobr jak mi synka zabrali na naswietlanie , dobrze że corcia ze mna byla , a do synka jak chodzilam i patrzyłam na inkubator to lzy cisnely się do oczu ... Ale dalam rade i Ty tez dasztrzymam za Was kciuki
makasa lubi tę wiadomość
-
Helka891 wrote:Wody sie sacza a paski w domu nie barwily... dopiero na wizycie piekny granat i afi z 14 spadlo do 5.. poki co siedze sobie juz na obserwacji na poloznictwie... wyniki labo na szczescie ok..
Miednica waska...Mala 3900 ale bedziemy robic probe porodu SN a Cc w pogotowiu
Kochana trzymam kciuki za szybki i bezbolesny poród i żeby obyło sie bez cc
KciukiHelka891 lubi tę wiadomość
-
calza wrote:Vilu najlepszy na wywołanie podobno jest seksik, ja za drugim raazem jak trafiłam na pt. ciąży to skurcze miałam właśnie po seksie :p
A gdzie będziesz rodzić i dlaczego akurat ten szpital? Pamiętam, że jesteś z Warszawy
Dwa tygodnie temu to miałam skurcze od samego patrzenia na brzuch. A odkąd odstawiłam leki to skurcze mam tylko w nocy i przechodzą zwykle po dwóch albo trzech godzinach. Maszeruję, serduszkuję, ostatnio testowałam laktator - żadnych skurczy.
Planuję rodzić w Św. Rodzinie, bo tam mam położną, podoba mi się ich podejście do sn, jest fajna wyremontowana porodówka i ogólnie sympatyczna atmosfera. No i ZZO na życzenie (jak te płytki polecą to akurat przestanie być kryterium), i są bardzo nastawieni na ochronę krocza.
Ale gdyby się szybko rozkręcało albo miałabym wrażenie, że coś jest źle, albo miałaby być cesarka, to startuję do Bielańskiego, bo po pierwsze stopień referencyjności, po drugie mieszkam przy samym szpitalu, a poza tym w Bielańskim mam lekarza prowadzącego i spędziłam w tym szpitalu już tyle czasu na patologii i na IP, że się tu czuję względnie bezpiecznie (mimo kilku dziwnych akcji, o których kiedyś pisałam).
-
Vilu wrote:Dwa tygodnie temu to miałam skurcze od samego patrzenia na brzuch. A odkąd odstawiłam leki to skurcze mam tylko w nocy i przechodzą zwykle po dwóch albo trzech godzinach. Maszeruję, serduszkuję, ostatnio testowałam laktator - żadnych skurczy.
Planuję rodzić w Św. Rodzinie, bo tam mam położną, podoba mi się ich podejście do sn, jest fajna wyremontowana porodówka i ogólnie sympatyczna atmosfera. No i ZZO na życzenie (jak te płytki polecą to akurat przestanie być kryterium), i są bardzo nastawieni na ochronę krocza.
Ale gdyby się szybko rozkręcało albo miałabym wrażenie, że coś jest źle, albo miałaby być cesarka, to startuję do Bielańskiego, bo po pierwsze stopień referencyjności, po drugie mieszkam przy samym szpitalu, a poza tym w Bielańskim mam lekarza prowadzącego i spędziłam w tym szpitalu już tyle czasu na patologii i na IP, że się tu czuję względnie bezpiecznie (mimo kilku dziwnych akcji, o których kiedyś pisałam).
Dzięki za rozwinięcieno moja koleżanka miała bardzo złe zdanie o szpitalu na Madalińskiego, miała wskazania do cesarki, a nie chcieli zrobić, ostatecznie dziecku zaczęło zanikać tętno i wtedy dopiero (z fochem) wykonali...
A kto Cię prowadzi w Bielańskim? Tak z ciekawości tylko pytam. I czy wiesz może jak nazywa się ta pani doktor ukrainka? -
calza wrote:Dzięki za rozwinięcie
no moja koleżanka miała bardzo złe zdanie o szpitalu na Madalińskiego, miała wskazania do cesarki, a nie chcieli zrobić, ostatecznie dziecku zaczęło zanikać tętno i wtedy dopiero (z fochem) wykonali...
A kto Cię prowadzi w Bielańskim? Tak z ciekawości tylko pytam. I czy wiesz może jak nazywa się ta pani doktor ukrainka?
Dr Kretowicz. A tej ciemnowłosej pani doktor nie udało mi się ustalić. Na wypisie mam Katarzynę Bednarek, ale już się nauczyłam, że w tym szpitalu na dokumentach są różne nazwiska
Też słyszałam, że w św. Rodzinie nie lubią cesarek. Dlatego jeśli będzie wskazanie do cesarki to się tam nie wybieramAle słyszałam też, że rutynowo przy przyjęciu mierzą sprzężną i jeśli jest ryzyko, że dziecko nie przejdzie, to od razu kierują na cc.
-
Vilu wrote:Dr Kretowicz. A tej ciemnowłosej pani doktor nie udało mi się ustalić. Na wypisie mam Katarzynę Bednarek, ale już się nauczyłam, że w tym szpitalu na dokumentach są różne nazwiska
Też słyszałam, że w św. Rodzinie nie lubią cesarek. Dlatego jeśli będzie wskazanie do cesarki to się tam nie wybieramAle słyszałam też, że rutynowo przy przyjęciu mierzą sprzężną i jeśli jest ryzyko, że dziecko nie przejdzie, to od razu kierują na cc.
Kretowicz słyszałam, że bardzo spoko, sama nie miałam przyjemności pana doktora poznać. Poznałam tylko jego syna, bardzo "szybki" mi się wydawał :p Kurczę szkoda, że tez nie wiesz jak ona się nazywa, fajna babka mi się wydawała a nikt nie wie jak ona się nazywa
A co to jest ta sprzężna? O_O nie słyszałam o tym -
Może któraś z nas na nią jeszcze trafi. Bo domyślam się, że Ty planujesz w Bielańskim?
Sprzężna to jeden z wymiarów miednicy, mierzą takim jakby cyrklem, żeby ustalić, czy główka ma szansę przejść przez miednicę, czy jest ryzyko, że się zaklinuje.Krokodylica lubi tę wiadomość
-
Vilu wrote:Może któraś z nas na nią jeszcze trafi. Bo domyślam się, że Ty planujesz w Bielańskim?
Sprzężna to jeden z wymiarów miednicy, mierzą takim jakby cyrklem, żeby ustalić, czy główka ma szansę przejść przez miednicę, czy jest ryzyko, że się zaklinuje.
Tak, ja planuję w Bielańskim. Może uda się jakoś znaleźć informacje, boję się tylko, że ona pracuje tylko w szpitalu.