Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
*Sylwia wrote:Padam na pysk. Mały budził sie o 1.40 4.20 i 6.20. Masakra przy czym zanim zadnal lub zkadl mijalo dobre 30min. Az głowa mnie dzisiaj boli...... dobrze ze maz jutro jest to rano bedzie ogarniał dzieciaki bo ja juz wymiekam
Haha taką nockę uznała bym za rewelacyjną.BlackCatNorL, Paula_29 lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny, dokładnie rok temu widziałam na USG serduszko a teraz ta maciupka kropka ze zdjęcia jest z nami pamiętam jak bardzo się bałam czy nie powtórzy się sytuacja sprzed roku, teraz już prawie 2 lat, gdy serduszko w ogóle nie zabiło.
Ja też się dziś martwiłam że mam flaki i nie wiedziałam który flak jest bardziej wypełniony, a jak ścisnęłam to mleko siknęło, więc moje odczucia były błędne.
Iza przez tydzień prawie nie widziała tatusia, jak wychodził to jeszcze, a jak wracał to już spała i dziś rano ją połaskotał tak jak zawsze, owszem uśmiechnęła się do niego ale jakaś zmieszana była i zaraz na mnie patrzyła jakby z pytaniem co robić, wkurzył mnie trochę, bo powiedzialam żeby ją ubrał, oczywiście zawołał mnie na pomoc, bo pieluchy nie umiał zapiąć a mała zaczęła marudzić, jakiś czas później zostawiłam ją z nim, poszłam pranie wstawić i slyszę że płacze (nie marudzi), poleciałam do pokoju bo pomślałam może on też wyszedł a ten siedział obok niej i patrzył jak płakała... myślałam że mnie krew zaleje, nawet nie próbował pocieszyć, a ona już była zmęczona i wystarczyło dać smoka! -
Z FB:
Dziś, między łzami wzruszenia przy pierwszych przedszkolnych występach, laurkach i kwiatach, pomyślmy przez chwilę o Mamach, które walczą o godne warunki życiowe dla swoich niepełnosprawnych dzieci w sejmie.
O Mamach, które pracują 24 godziny na dobę, zmieniają swoim dorosłym dzieciom pieluchy, noszą je samodzielnie z wózka na łóżko. Nikogo to już nie wzrusza, nikt o tym głośno nie mówi, bo dorośli z niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną to już nie słodziutkie
maluchy. 50-latek który się ślini, bełkocze, nie panuje nad potrzebami fizjologicznymi, ma ataki złości, to już nie uśmiechnięty bobas z zespołem Downa z reklamy Gerbera.
Jego mama modli się, żeby jak najdłużej fizycznie dała radę zmieniać pieluchy. Boi się, co stanie się z jej dzieckiem po jej śmierci.
Pomyślmy o kobietach, które już od kilku lat marzą o tym żeby obchodzić to święto. Bezskutecznie. I każde pytanie „a wy, kiedy dziecko?” to dla nich cios w serce.
O mamach Aniołków, które mają swoje dzieci już tylko w myśli i w sercu. Które czują ogromny ból, tęsknotę. Które często są już po kilku poronieniach o których nie wie nikt. Których maluszki żyły tylko kilka dni i zmarły w ogromnym cierpieniu. Tych, które walczyły latami, zbierały pieniądze na drogie operacje, których życie toczyło się od szpitala do szpitala i które patrzyły jak ich dzieci przegrywają ze śmiertelną chorobą.
O rodzinach rozłączonych przez emigrację i trudne sytuacje życiowe. Od mam, które musiały zostawić swoje dzieci pod opieką bliskich i wyjechać do kraju, gdzie mogą zapewnić im godne życie. Tym, które harują po kilkanaście godzin, odkładają każdy grosz na mieszkanie, czekając aż będą mogły sprowadzić do siebie dzieci. Tym, które codziennie tęsknią, płaczą, lecz wiedzą, że dokonały najlepszego wyboru. Matkom emigrantów które często po kilka lat nie widzą dzieci i wnuków. Dla których Dzień Mamy to tylko krótka rozmowa na Skype.
O tych, którzy zaznali od swoich matek bólu, przemocy, poniżenia. O tych, którzy do dziś leczą się z traumy jakiej doznali w dzieciństwie, będąc na każdym kroku bici, zaniedbywani, niekochani. Od tych, którzy dla własnego bezpieczeństwa zerwali ze swoimi matkami wszelkie kontakty.
O tych, którzy mają już mamy tylko w sercu. I nieważne czy jest to pierwszy czy dwudziesty pierwszy dzień Mamy bez Mamy, zawsze boli tak samo. Zawsze czuje się tęsknotę.
Przytulmy dziś mocniej nasze dzieci. nasze mamy, jeśli mamy szczęście przy nich być. Powiedzmy im, jak bardzo je kochamy. I chociaż nie wiem jak jesteśmy wyczerpane z powodu trzeciej tej nocy pobudki malucha, focha starszaka, kłótni między rodzeństwem, pamiętajmy że to wszystko przemija. Przyjdzie taki dzień kiedy napijemy się w spokoju gorącej kawy, kiedy nie będziemy nadeptywać na Lego na dywanie, kiedy dokończymy tą rozmowę przez telefon z przyjaciółką. Tylko wtedy domu nie będzie już wypełniać śmiech naszych dzieci....
Przytulajmy. Kochajmy. Zaprośmy nasze mamy na kawę. Pobawmy się z dziećmi. Cieszmy się miłością i byciem razem. Niby tak niewiele, a wielu ludzi oddałoby za to bardzo wiele...Megiiii, Lilly123, Greetta, makasa, BlackCatNorL, Mania1085, Mama-Ali, Paula_29 lubią tę wiadomość
-
Mania1085 wrote:My dziś byliśmy poza domem 8h, spacer i oiad.
Sylwia to kolibki chyba dadzą radę...można się tam umówić
My też dzisiaj 8 godzin poza domem - pierwszy raz tyle. Spacer, kawiarnia, obiad w restauracji (tu niestety trzeba było nosić na rękach i jeść na zmianę), dwa karmienia na mieście (najwyraźniej skończył się foch pt. jedzenie tylko na łóżku i tylko na leżąco). Poproszę dzień mamy codziennieMania1085 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
*Sylwia wrote:Zła jestem bo maż swojej mamie złożył zyczenia a nie pamiętał oczywiście, żeby z Grzesiem cos przyglotować. Przecież ja nie będę o tym przypominała dziecu to jego rola.....
No i najważniejsze że mam w ten dzień moją Asię[/url]
-
Ja się nawet zastanawiałam czy sobie z okazji dnia matki czegoś nie kupić i w sumie mówiłam o tym mężowi, a on mnie pytał czy ma coś dla mnie szykować to mówiłam, że nie. Nic nie może się równać z tym, że mam mojego słodkiego skrzata obok w sumie jak dla mnie to każdego dnia święto, w życiu nie byłam taka szczęśliwa
Myszk@ ja właśnie też ostatnio wspominałam moment jak było widać akcję serca i wtedy nawet nie śmiałam myśleć o tym jakie będzie to dziecko, marzyłam tylko żeby donosić, a teraz jak wiem już o tym, że to moja malutka to już nawet ten strach o każdy dzień wyparował gdzieś z pamięci i zastąpiła go radośćGreetta, Mania1085, Megiiii, Myszk@ lubią tę wiadomość
-
Mi mąż na dzień matki nigdy nic nie szykował i nie myślałam o tym nawet.
Teraz dostałam od Zuzi w przedszkolu upominek.
Właśnie sobie uświadomiłam jak dawno mówiłam jej że ją kocham, muszę to dzisiaj nadrobić.
Noc oczywiście z d*py, Zuzia do północy nie mogła spać tylko płakała bo nie mogła oddychać przez zatkany nos! Ile czasu można mieć katar!!!
Łucja też zasmarkana i ma takie gęste gluty że nawet odkurzacz nie chce tego wyjąć (sorry).
Zwariować można.
Z pozytywów - dzisiaj kończymy 5 miesięcy. Z jednej strony jestem w szoku że nie zwariowalam słuchając tych wrzaskow tyle czasu a z drugiej się cieszę i mam nadzieję że z biegiem czasu nareszcie będzie normalnie....makasa lubi tę wiadomość
-
Oj dziewczyny przykro mi strasznie że macie i noce kiepskie i brak pomocy i ciągle infekcje nie wiem jak pocieszyć serio...chyba Tylko jak każdy że na prawdę w końcu będzie lepiej.
My w zasadzie wczoraj nie obchodziliśmy dnia matki bo w Niemczech był 13.05, dzień ojca też już był. Dostałam wtedy od młodej prezent ż przedszkola a po południu mąż kupił storczyka i wino i dał Lenie żeby mi dała więc za wczoraj nie mogę mieć pretensji. Za to polazł wczoraj na finał LM i wrócił o 2 w nocy, śpi w salonie i nie będę ż nim gadać niech nie myśli. Ja w całym tygodniu ostatnim nie znalazłam czasu żeby pójść do koleżanki na kawę nawet i to z dziećmi a on jak już się wypuścił to na całego. Jeszcze mówi że potrzebował odskoczni no super tylko po czym...
Dziewczyny jeszcze mi śpią i to jest jego szczęście bo jak się obudzą to dostanie obie i pójdzie na truskawki bo u nas na wsi można już zbierać samemu na plantacji -
kroko gratulacje skończonych 5 msc:)...u nas też katar,nie ma w sumie tragedii.Położyłam Adasia do łóżeczka o 20 i wstał dopiero o 2 na jedzenie.Boję się go już zostawiać u nas na wielkim łóżku bo strasznie się turla.Nawet przez sen kursuje.Okladam poduszkami ale mało to bezpieczne.
annaki mój również wczoraj poszedł na meczyk.Miał wrócić po meczu a był koło 2...ehh te chłopy.Za to dziś on robi śniadanie, obiad i kolację już mu zapowiedzialam;) -
Mi też włosy wypadają od miesiaca, ścięłam na krótko i wygladam fatalnie, ale przynajmniej lekka poprawa. Mnie też wkurza, że mój mąż nie dba o to żeby dzieciaki pamiętały o moich świetach. Ja zawsze dbałam, żeby syn nie zapomniał i kupowałam prezenty. Wczoraj moj nastolatek zapomniał złożyć mi życzeń Od malutkiej też polnego kwiatka nawet nie dostałam Smuteczek. Wczoraj wybuchłam jak młody zaczął liste zyczen na Dzień Dziecka przedstawiać ... wygarnęłam i jednemu i drugiemu. Młody przepraszał, płakał i takie tam. Zrobilo się jeszcze smutniej. Ale pól godziny później Liga Mistrzów zapodana, piweczko, chipsiki i w dupie mnie mieli
Paskudne te chłopy! Kij im w oko! Haha Ps. Boże dziękuję Ci za córeńkę ♡♡♡ -
Mi długo włosy nie wypadały, ale ostatnio coś zaczęły i są już wszędzie, co chwile z Oli jakieś zbieram. Dziewczyny współczuję chorób..ja to mam jeszcze przed sobą.
Ale mieliśmy dziś poranek. Tytułem wstępu, mieszkamy na ostatnim piętrze w bloku ze skośnymi dachami, w klatce obok mają kota który lubi sobie wychodzić no i tak łazi po balkonie i ciśnie się do mieszkań. I jeszcze druga kluczowa sprawa, mamy trochę schiza na punkcie ochraniaczy do łóżeczka, bo Ola z jednej strony lubi się do niego przytulać buzią i co chwilę ją przesuwamy jak śpi. No i dziś rano mężu wstaje przed Olą, patrzy na nią i myśli "a nie będę jej przesuwać i tak zaraz się obudzi" i poszedł szamać śniadanko. Ja sobie słodko drzemie, no i słyszę że ktoś łazi po pokoju, myślę "emek". Otwieram oczy, a tam nikogo i nagle kot wskakuje mi na łóżko, na co ja (nie pytajcie dlaczego) wydzieram się w niebogłosy co najmniej jakbym zobaczyła ducha "emek!!! Emek!!!". Przybiegł przerażony. Kot jak zobaczył nasze obopólne przerażenie, zaraz spieprzył a mąż miał co najmniej stan przedzawałowy. Nie mógł złapać oddechu, a potem się niekontrolowanie popłakał. Był pewny, że coś się stało Oli. W każdym razie godzinę po zdarzeniu dalej nie mógł dojść do siebie.♀️- 01.2018
♂️ - 05.2023 -
Myszk@ wrote:Hmm, wszystkie dzieci już jedzą nowości?
U nas pieluchy 3 nadal, ale całkiem niedawno na nie przeszłyśmy bo za dużo 2 kupiłam i chciałam skończć.
Udało mi się uchwycić cudny, bezzębny uśmiech, ale to był chyba ostatni dzwonek, bo rączki do aparatu wyciąga i zaraz skupiona minka żeby dosięgnąćmakasa, Myszk@ lubią tę wiadomość
-
*Sylwia wrote:To wiem tylko nie wiem jak mam to zrobić. Nie zostawie Kuby dracego sie. Staram sie grac w cos z z Grzesiem albo ukladam klocki ale cudow nie ma jak jesdtem z nimi sama. Musze nakarmic Kube a to trwa ostatnio dlugo musze go przewinac nosic na rekach itp. Wyjscie na dwor omiwdzy karmieniami bo nie moge karmic Kuby jednoczesnie pilnujac Grzesia.. ehhh