Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
FreshMm wrote:Ja nie planuję położnej, bo pojadę rodzić 2 raz do sprawdzonego szpitala i poza tym pomoc i obecność narzeczonego mi wystarczy. Warto odwiedzić i obejrzeć upatrzone szpitale, porodówki i położnicze oddziały jakiś czas przed porodem. Wystarczy przyjechać, nie powinni robić problemu i odpowiadają na wszystkie pytania chętnie. Poza tym jeśli zachowanie położnej podczas porodu nam się nie podoba, to ojciec dziecka jest też po to, by walczyć o nasze prawa
Fresh Ale jak masz np 5 czy 6 porodów a na oddziale Max 2 położne to jak mają Tobie zagwarantować 100% obecności? To o to mi głównie chodziA niestety tak funkcjonują nasze szpitale. Do mojej siostry położną zagladala bardzo rzadko i głównie po to żeby sprawdzic rozwarcie. Wsparcia podobno zbyt dużo nie miała. czasami 5 minut robi wielką różnicę, gdy położna będzie przy innej rodzącej.
Mój mąż nie jest lekarzem i nie będzie wiedział co jest ok A co nie. Myślę ze poród będzie dla niego takim samym przeżyciem jak dla mnie, więc ciężko wymagać od niego żeby stwierdził czy wszytsko jest ok
Magdalenna ja nawet bym położną znalazła, ale mało który szpital zgadza się żeby osoba z zewnątrz "wtrącała" się do przebiegu porodu.
-
helagazela wrote:My tez! Udanej zabawy! A gdzie sie bawicie? My w okolicy Białegostoku.
helagazela lubi tę wiadomość
[/url]
-
natki89 wrote:
Magdalenna ja nawet bym położną znalazła, ale mało który szpital zgadza się żeby osoba z zewnątrz "wtrącała" się do przebiegu porodu.
Ale taka położna nie jest od mówienia lekarzowi i położonym ze szpitala co mają robić. Jej zadanie to wesprzeć Cię, doradzić i przeprowadzić przez poród. Właśnie na wypadek gdyby etatowe Panie nie dały rady być cały czas przy rodzącej.
Poprzednio niewiele straciłam, bo cesarkę miałam w znieczuleniu ogólnym. Teraz marzy mi się VBAC, mąż nie jest zbyt chętny do towarzyszenia. Dlatego myślę czy nie popytać znajomych położnych, może któraś się zgodzi mi pomóc. O ile on nie zmieni zdania.
-
Natki 89 ja miałam taką położną i jestem, bardzo zadowolona, bez niej nie poszłabym rodzic, wiem, że nie dostałabym też znieczulenia. Ja płaciłam 1000 zł
Magdalenna chyba mylisz trochę pojęcia, bo natki nie mówi o douli, którą sobie można wziąć do porodu, ale o położnej z danego szpitala której płacisz za to że nawet jak nie ma wtedy dyżuru przyjeżdża do Ciebie i ona prowadzi Twój poród razem z lekarzem zamiast innych położnych na oddziale w tym czasie. Ona się Tobą zajmuje i ona decyduje o całym porodzie.
Chyba że ja coś źle zrozumiałamWiadomość wyedytowana przez autora: 19 sierpnia 2017, 22:12
natki89 lubi tę wiadomość
-
Paula, Szmaragdowa o to właśnie mi chodzi - o położną ze szpitala, ale żeby była 100% czasu przy mnie.
Np w szkołach rodzenia można się dowiedzieć w jakim szpitalu dana położna może być obecna za dodatkową opłatą
Doula nie do końca za mną przemawia i wlaśnie niechętnie są akceptowane, bo są z zewnątrz. Magdalenna moze źle to ujelam
W 3miescie niestety jest to mało praktykowanejeżeli ma być położna lub doula to mąż już odpada... A my z mężem nie rozstaniemy się na okres porodu.
wiec zostaje mi znaleźć szpital z dobrymi opiniami. Chyba ze wykupiona szpitalna polozna może być niezależnie od partnera. Przez moją pracę boję się niedotlenienia czy użycia kleszczy...
A Mamy z Trójmiasta już myslaly o szpitalu?Moja siostra rodziła w prZeciągu ost 2.5 roku 2 razy i zdecydowanie odradza wojewódzki w Gdańsku.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 sierpnia 2017, 22:41
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Natki u mnie była położna wykupiona ze szpitala i mąż dodatkowo, nawet nikt nie wspominał, że mogłoby go nie być, a położna jak na chwilę wychodziła z sali to instruowała go co ma robić, np jak ma mnie zmuszać do wdychania gazu albo polewać plecy wodą w wannie, więc myślę, że położna ze szpitala nie wyklucza męża, co innego doula bo to już jest traktowana jako osoba towarzysząca
U nas taka usługa jest możliwa oficjalnie ale i też "na boku" bo i tak wszyscy o tym wiedzą, że tak się robi -
Położna czy nie - to kwestia indywidualna, wybór każdej wg jej potrzeb. Każdy jest inna, jedna osoba potrzebuje więcej wsparcia, a druga nie. Mi wystarczy, że położna pojawi się raz na jakiś czas i powie nam, co mamy z narzeczonym robić. Jak rodziłam Artura, to cały czas była w zasięgu naszego wzroku za szklanymi drzwiami i wystarczyło, ze mój partner ją zawołał... chociaż tak na prawdę zawołał ją dopiero na skurcze parte, wcześniej nie potrzebowałam. Tak to wchodziła tylko podłączyć/rozłączyć ktg, powiedzieć, kiedy wejść pod prysznic, kiedy wyjść i co się będzie działo, porobić, co trzeba... tak kontrolowała. A my sobie sami rozmawialiśmy, spacerowaliśmy, oddychaliśmy, dzwoniliśmy do naszych mam, słuchaliśmy muzyki, korzystaliśmy z prysznica i innych dobrodziejstw. Z tym, że ja miałam łatwy poród i jestem zadowolona z tego szpitala, więc to czynniki indywidualne... czasami, jak czytam opisy ciężkich porodów, to myślę sobie, że chyba tak na prawdę jeszcze nie wiem, co to znaczy rodzić...
Natomiast nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy 2 położne odbierają 5 porodów... Sądziłam, że do każdego porodu jest przypisana 1 położna. Zresztą, porody zwykle trwają kilka godzin i wątpię, by 5 kobiet parło w jednej chwili... Przynajmniej w tym szpitalu, gdzie rodziłam, tylko 2 nas zajmowały porodówki jednocześnie i każda miała własną położną wyznaczoną.
-
Ja rodzilam z doulą, nie chciałam, żeby mąż był przy porodzie. Rodzilam w Wojewodzkim w Gdansku i bardzo jestem zadowolona, tam są tylko 3 sale porodowe, oddział liczy 30 łóżek, ordynator zna i kojarzy wszystkie pacjentki, nie ma
taśmowego traktowania jak na Zaspie, poza tym na Zaspie nie ma zapewnionego znieczulenia i nasluchala się kilku dramatycznych historii. Pierwszy raz rodziłam naturalnie 17h i potem jednak zrobili mi cc. Nie wiem czy zdecyduję się na vbac. Ale na 99% wybiore Wojewodzki. W ogóle planowałam rodzić prywatnie. Bałam się państwowej opieki zdrowotnej, ale 1,5 mies przed porodem zamknęli oddział położniczy w swissmedzie. -
Paula_29 wrote:położna jak na chwilę wychodziła z sali to instruowała go co ma robić, np jak ma mnie zmuszać do wdychania gazu albo polewać plecy wodą w wannie
U mnie to samo robiła i mówiła położna ze szpitala, nie wykupiona, tylko normalnie przypisana do mojego porodu. Więc chyba taka położna wykupiona daje po prostu większe psychiczne poczucie bezpieczeństwa, bo jest z Wami ciągle na wyciągnięcie ręki, w tej samej sali?natki89 lubi tę wiadomość
-
Ja jak najbardziej polecam taka położna. Miałam przy pierwszej ciazy i gdyby nie ona, to nie wiem, czy bym miała teraz syna obok siebie. Pojechałam do niej na kontrolne KTG w 36tyg, nagle tętno zaczęło zanikać do zera. Ja z tych stresów skurcze, z minuty na minutę rozwarcie szło, a położna od razu telefon do lekarza, że pacjentka na cięcie. Cała akcja trwała z 15 minut. Okazało sie, ze młody owinął sie trzykrotnie pępowina i już zaczynał sie podduszać, jak sobie o tym przypomnę to mam ciarki. Płaciłam jakieś 700zł + dobre wino
natki89 lubi tę wiadomość
-
Melevis wrote:Ja jak najbardziej polecam taka położna. Miałam przy pierwszej ciazy i gdyby nie ona, to nie wiem, czy bym miała teraz syna obok siebie. Pojechałam do niej na kontrolne KTG w 36tyg, nagle tętno zaczęło zanikać do zera. Ja z tych stresów skurcze, z minuty na minutę rozwarcie szło, a położna od razu telefon do lekarza, że pacjentka na cięcie. Cała akcja trwała z 15 minut. Okazało sie, ze młody owinął sie trzykrotnie pępowina i już zaczynał sie podduszać, jak sobie o tym przypomnę to mam ciarki. Płaciłam jakieś 700zł + dobre wino
:o szok, ktoś nad Wami w niebie czuwał, że wtedy było to ktga niby słyszałam, że owinięcie pępowiną jest niegroźne
-
FreshMm wrote:U mnie to samo robiła i mówiła położna ze szpitala, nie wykupiona, tylko normalnie przypisana do mojego porodu. Więc chyba taka położna wykupiona daje po prostu większe psychiczne poczucie bezpieczeństwa, bo jest z Wami ciągle na wyciągnięcie ręki, w tej samej sali?
Wszystko zależy na jaką położną trafisz a na to wpływu nie ma. Moja u mnie była non stop, a to gaz, a to wanna, prysznic, potem znieczulenie załatwiała. A były i takie co na 15 h porodu zjawiły się u dziewczyn ze 2 razy, sprawdzić rozwarcie a potem na parte więc ja uważam, że warto. Nie raz się słyszy jak położne opierniczają rodzące z góry na dół, dogadują, komentują i w d.. mają prośby. Nie respektują planu porodu choćby w takich kwestiach jak nacinanie krocza albo szyją później bez znieczulenia itd. U nas sal porodowych było 5, w innych szpitalach jest i po 8, nie raz jest pełne obłożenie więc nie ma szans by położna była cały czas. Jak ją wykupuje to przy mnie jest chyba, że w tym momencie nie ma takiej potrzeby bo chce sobie pobyć sama z mężem. Dzięki niej miałam też najlepszą salę, bo chyba tak to się odbywa jak sobie wykupisz z wanną, klimą( było chyba 38 st na zewnątrz) drabinkami, piłkami. Parłam nie na łóżku leżąc, tylko kucając a normalnie wiele położnych każe Ci się położyć na fotelu i nie ma mowy o pozycji wertykalnej.natki89 lubi tę wiadomość
-
FreshMm wrote::o szok, ktoś nad Wami w niebie czuwał, że wtedy było to ktg
a niby słyszałam, że owinięcie pępowiną jest niegroźne
Wszystko zależy jakie owinięcie, ilokrotne, czy szyi czy całego ciała i jak mocno dziecko się rusza przy tym. Zuzia też urodziła się owinięta pępowiną ale wszystko było ok, natomiast jeśli kogoś stać to 1000 zł za spokój swój i komfort porodu jest do przeżycia -
Szmaragdowa wrote:No niestety, mojej kuzynce dzień przed terminem porodu dziecko zmarło przez owinięcie się pępowiną. Nie wiem czemu los skazuje kobiety na takie cierpienie
Ech tez się ostatnio nad tym zastanawiam jak to jest możliwe, że cos co stworzyła natura zeby dac zycie moze to zycie odebraćW ogóle cos takiego nie powinno miec miejsca, no bo jak?! W brzuchu mamy powinno byc 100% bezpiecznie, a tym bardziej pepowina, która podtrzymuje przy życiu nie powinna w zaden sposob byc niebezpieczna...Tez tego nie rozumiem i nie wyobrazam sobie takiej sytuacji
P.S. Ja lutowka, ale podczytuje sobie Was bo moge byc i styczniowka -
izalika wrote:Witajcie dziewczynki, czasem do was wracam i podczytuję - dziś jestem już majówką 2018. Pozdrawiam was wszystkie i całuję już dość spore brzuszki. Była Styczniówka:)
najnudniejszej ciąży :* rośnijcie zdrowo
Maj to najpiękniejszy miesiąc w roku
izalika lubi tę wiadomość