Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Aenu wrote:właśnie się dowiedziałam, że od męża strony zmarła jakaś ciotka (nawet jej nie znałam). I chcą żebyśmy jechali na pogrzeb. Co sądzicie, żeby w ciąży jechać? Bo mi się wydaje, że to zbyt stresujące... a mąż chce żebym z nim jechała.
Ja w takiej sytuacji, gdybym nawet nie znała osoby, nie pojechałabym w ciąży...
-
Rzadko pisze, ale się wtrace. Dziecko jest nieprzewidywalne. Mój brat gdyby nie zrzadzenie losu by zmarł, bo mojej mamie też się wydawało, że dziecko nie może się przekręcić. 3 dni po porodzie zostawiła go obłożonego poduszkami, żeby wziąć szybką kąpiel. Jak wróciła leżał na brzuszku z twarzą w poduszkach. Także ja się poloznym wcale nie dziwię, bo jak cokolwiek by się stało to byłaby to według prawa ich wina. U nas był obowiązek zostawiania dziecka w "wanience". Co więcej. Po cesarce nie wolno było chodzić z dzieckiem na rękach w dłuższe trasy po odziale. Tylko wozenie w wanience.
Też mi sie marzy vbac, ale niestety jakoś w to nie wierzęobawiam sie, że znowu rozwarcie nie ruszy.
Co do tulika to wazne jest, żeby "otulac" dziecko tylko do pasa, bo dalsze unieruchamianie ma tragiczne skutki dla stawów biodrowych.Maj - lipiec: szykowanie 🤰dla maluszka
1) schudnąć 10kg:
94🎉 (3.05)
93? 92? 91? 90? 89? 88? 87? 86? 85?
2) przyjmować suple
3) otrzymać 3x zielone światło na zajście w ciążę
1 wizyta: 5.05 ✅ blizna ciągła - 5 mm 🎉
2 wizyta: ?
3 wizyta: ?
---
Późne owulacje
Karmienie piersią
PCOS -
Szczerze to z historii wcześniejszej zrozumiałam ze dziecko zostało w łóżeczku,tzn. swoim szpitalnym łóżeczku na kolkach. Sama tak robiłam, jak inaczej mogłabym się umyć czy załatwić. Ale na przewijaku czy kanapie nie było mowy,żeby zostało samo. Wiadomo ze dziecko nawet noworodek ruszając raczkami czy nóżkami może w niekontrolowany sposób zmienić polozenie. Inną sprawą jest jednak to jak personel medyczny się do nas zwraca, obojętnie w jakiej sytuacji i czy ma racje. Zawsze powinien być obopólny szacunek. Przecież mają nam prawo zwrócić uwagę, czy doradzić w kwestii zapewnienia dziecku właściwej opieki czy bezpieczeństwa (wiele z nas o to nawet ich prosi), ale normalnym spokojnym tonem a nie krzykiem
peace&love
-
Aenu wrote:właśnie się dowiedziałam, że od męża strony zmarła jakaś ciotka (nawet jej nie znałam). I chcą żebyśmy jechali na pogrzeb. Co sądzicie, żeby w ciąży jechać? Bo mi się wydaje, że to zbyt stresujące... a mąż chce żebym z nim jechała.
Ja bym zostala w domu , kazdy zrozumi , że w Twoim stanie nie jest wskazane sie stresowac -
BlackCatNorL wrote:Ja miałam dosyć traumatyczny poród, nie dosyć, że rodziłam w boksie (jak dla świnek) razem z 5 innymi rodzącymi, słysząc ich "wyrazy cierpienia", to jeszcze byłam rekordzistką, bo trwało to prawie całą dobę
3 zmiany położnych szpitalnych przerobiłam i każda miała mnie gdzieś. Zaglądały raz na jakiś czas i rzucały teksty typu " nie rozczulać się nad sobą, nie pani pierwsza, nie ostatnia..."
Ale najgorsze było to, że jak dostałam bóli partych to nikogo przy mnie nie było, krzyczałam i błagałam żeby któraś z pań łaskawie do mnie podeszła ... to był koszmar! W końcy łaskawie podeszła jedna z pań i stwierdziła, że faktycznie rodzę i zakazała przeć dopuki lekarz nie przyjdzie... Lekarzowi też jakoś śpieszno nie było... Kiedy " pozwolono" mi przeć, synek wręcz wyskoczył ze mnie. Był już siny a wody zielone...Na szczęście mój dzielny chłopczyk dał radę i wszystko dla niego dobrze się skończyło. Mi natomiast wykonano chwilę później skrobankę i zszyto mnie dosyć brutalnie, oczywiście bez znieczulenia... na żywca... Nigdy nie czułam się tak, bezbronna, bezsilna i odarta z godności...
Fakt, to było prawie 12 lat temu i takie rzeczy już pewnie nie mają miejsca, ale mimo wszystko nigdy przenigdy nie rodziłabym już sama!
Ktoś bliski musi przy nas być, bo nie ma nic gorszego niż rodzić w samotności...
Każdy ma swoje przeżycia i każdy przejdzie poród inaczej
Ja np na swoj nie narzekalam , poszlam kolo 13 przebily mi pecherz i o 14:45 cora byla ze mnanie wykupywalam żadnych położnych ani nic , a rodząc moja core mialam zaledwie 17 lat ... Wuec tym bardziej stres i wszystko. ..
Teraz zamierzam rodzić w tym samym szpitalu , polozne koljarza , pielęgniarki mile , i jest tam moj lekarz prawie codziennie i raz ma dyzur 24godza że bede miec cc to tym bardziej musze miec zaufanie
-
Też mi się tak wydaje. Nie pojadę na ten pogrzeb. Powiem mężowi, że jak chce to niech jedzie sam.
A czuję że to żebysmy razem jechali to był pomysł teściowej. Bo było takie porównanie że ten też jedzie z żoną, to ja powinnam z mężem:/ a ona często ma dziwne pomysły...
-
Ja na Zaspę nigdy bym się dobrowolnie nie zgłosiła, mojej koleżance powiedzieli tam, że ciąża obumarła, zostawili na oddziale i na drugi dzień mieli robić czyszczenie, ona w nocy uciekła, bo czuła, że to nieprawda i dziś ma zdrową córeczkę. 3 lata temu zmarło tam dziecko, bo zwlekali z cesarką... każdy ma inne doświadczenia z konkretnym szpitalem i tak jak pisała Sylwia wszystko zależy pewnie od zmiany. Mnie tam krzycząca pediatra nie straszna, sama umiem pokrzyczeć i powalczyć o swoje prawa
I też myślę, że jak coś mi nie będzie odpowiadać, wypiszę się szybciej na własne żądanie, szczególnie, że będzie na mnie czekać córka a wezwę swojego zaufanego lekarza na wizytę domową i tyle.
-
.aś. wrote:Rzadko pisze, ale się wtrace. Dziecko jest nieprzewidywalne. Mój brat gdyby nie zrzadzenie losu by zmarł, bo mojej mamie też się wydawało, że dziecko nie może się przekręcić. 3 dni po porodzie zostawiła go obłożonego poduszkami, żeby wziąć szybką kąpiel. Jak wróciła leżał na brzuszku z twarzą w poduszkach. Także ja się poloznym wcale nie dziwię, bo jak cokolwiek by się stało to byłaby to według prawa ich wina. U nas był obowiązek zostawiania dziecka w "wanience". Co więcej. Po cesarce nie wolno było chodzić z dzieckiem na rękach w dłuższe trasy po odziale. Tylko wozenie w wanience.
Też mi sie marzy vbac, ale niestety jakoś w to nie wierzęobawiam sie, że znowu rozwarcie nie ruszy.
Co do tulika to wazne jest, żeby "otulac" dziecko tylko do pasa, bo dalsze unieruchamianie ma tragiczne skutki dla stawów biodrowych.reszta ciałka się swobodnie rusza
-
Aenu wrote:Też mi się tak wydaje. Nie pojadę na ten pogrzeb. Powiem mężowi, że jak chce to niech jedzie sam.
A czuję że to żebysmy razem jechali to był pomysł teściowej. Bo było takie porównanie że ten też jedzie z żoną, to ja powinnam z mężem:/ a ona często ma dziwne pomysły... -
nick nieaktualny
-
kasiarzyna wrote:Cześć dziewczyny,przygladam się tym Waszym opiniom... to będzie mój pierwszy poród jestem zielona całkiem i sklaniam się ku swojej położnej dla swojego spokoju jak tak Was czytam,a rodziła któraś z Was w Krakowie?
Kasiarzyna ja rodziłam w Krakowie i teraz też będę -
Aenu, myślę że jak nie znałaś tej cioci to nie przeżyjesz tego pogrzebu jakoś strasznie, ale to musi być Twoja decyzja, jeśli nie chcesz jechać, bo nie czujesz się na siłach to nie jedź a teściowa ma guzik do gadania
Na temat porodu się nie wypowiem, bo to będzie mój pierwszy, ale może któraś z dziewczyn coś może powiedzieć o wrocławskich i około wrocławskich porodówkach, chętnie się czegoś dowiem. A dziewczyny z Wrocławia, wybrałyście już szkoły rodzenia? dzisiaj szukam informacji i czytam, i jestem coraz głupsza -
kasha86 wrote:A w którym szpitalu we Wrocławiu - orientujesz się? Bo ja rodzić chciałabym chyba w szpitalu przy Borowskiej i tam na bank nie można duli, bo to piszą gdzieś na stronie. Zanpokona chętnie bym zapłaciła. Koleżanka ktora rodziła miała taka położna na Kamińskiego i mówiła, ze to jedyny szpital, ktory dopuszcza taka możliwość.
Ja to w ogóle mam problem natury psychicznej - tak bardzo boje sie i nie chce porodu SN, ze jeszcze przed ciąża budziłam sie w nocy i o tym rozmyślałam ;(( to silniejsze ode mnie ;( dodatkowo mam taka przypadłość, że podczas stresu plus bólu brzucha wlasnie w tych dolnych partiach zaczynam mdleć. Nie mam tego stwierdzonego na papierze, ale dwa razy zdarzyło mi się u ginekologa:/
Koleżanka rodziła na Kamińskiego właśnie. Mnie mój lekarz chce na poród wyslac na Chałbińskiego albo do Oleśnicy bo tam dyrektorem jest jego przyjaciel. Co do wrocławskiej szkoły rodzenia to podobno te darmowe przy szpitalach są o kant tyłka rozbić, lepiej podobno iść do płatnej bo tam faktycznie czegoś się dowieszJagna24.01.2018
-
Gosiak wrote:Ja się relaksuję właśnie, moi pojechali na konie, obiad wstawiony, chata ogarnięta... o porodzie chyba nie ma co myśleć jeszcze
Przyjdzie na to czas.
ogólnie jestem strachliwa więc nie czytam takich wiadomości. To mój pierwszy poród i fajnie wiedzieć czego można się spodziewać i co przeżywałyście ale jakbym zaczęła się zamartwiac to nocki beda bezsenne a na to przyjdzie jeszcze czas
-
Myszk@ wrote:Aenu, myślę że jak nie znałaś tej cioci to nie przeżyjesz tego pogrzebu jakoś strasznie, ale to musi być Twoja decyzja, jeśli nie chcesz jechać, bo nie czujesz się na siłach to nie jedź a teściowa ma guzik do gadania
Na temat porodu się nie wypowiem, bo to będzie mój pierwszy, ale może któraś z dziewczyn coś może powiedzieć o wrocławskich i około wrocławskich porodówkach, chętnie się czegoś dowiem. A dziewczyny z Wrocławia, wybrałyście już szkoły rodzenia? dzisiaj szukam informacji i czytam, i jestem coraz głupsza
Ja się zapisałam do szkoły przy szpitalu na Borowskiej, bo tam chcę rodzić. Czytałam dobre opinie. Mają zajęcia z położnymi, stomatologiem, rehabilitantem - 10 tyg. 40 h.
New Baby
Julia