Styczniówki 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja mam laktator canpol baby elektryczny. I jest naprawdę super. Właśnie ściągnęłam w 20 minut 120 ml!
Małej nic nie leci jak próbuje ssać. Przez kapturek też nie leci a laktator daje rade:)
Polecam go.
Czy wasze dzieci tez na okrągło pierdzą? -
Fasula, monika, kciuki za Was!
Beatrice, gdzies tu na forum obilo mi sie, ze dzieci maja fizjologiczne krotkie bezdechy I to zmyla wszystkie czujniki urzadzen. Ja dlatego nie decydowalam sie na monitor oddechu, ale fakt, ze mam male mieszkanie I latwiej mi kontrolowac synka. -
madziaim1 i zoe31 gratulacje !
MiniMouse mi też przydałby się spacer, mój mąż wymyślił, żebym zrobiła sobie spacer do EuroSparu po batona, w jedną stronę mam 2,5 km ale to chyba nie dla mnie, za daleko Jak nic nie zacznie się dziać to w poniedziałek muszę iść do szpitala ech💊Acard, Neoparin, Pregna Start, Pregna Dha, Tardyferon-Fol
PAI homo
09.10.2024
beta hcg 9,62 mIU/ml; progesteron 14,86 ng/ml
11.10.2024
beta hcg 30,01 mIU/ml; progesteron 17 ng/ml [acard 75 mg]
14.10.2024
beta hcg 92,54 mIU/ml; progesteron 17,62 ng/ml [neoparin 0,4 mg]
16.10.2024
beta hcg 272,33 mIU/ml; progesteron 13,53 ng/ml
24.10.2024 wizyta
06.11.2024 [7+3] jest ❤️
14.11.2024 [8+4] 1,98 cm 🐯
27.11.2024 [10+3] 3,65 cm 🐯
09.12.2024 [12+1] 5,65 cm 🐯
13.12.2024 prenatalne [12+5] 6,51 cm 🐭
18.12.2024 [13+3] 7,49 cm
02.01.2025 [15+4]145 g
15.01.2025 [17+3] 222 g
30.01.2025 [19+4] 340 g 🩷
14.02.2025 połówkowe
04.2024 cb (7cs)
10.2023 wznowienie starań
04.2020 cp - zaśniad groniasty częściowy (7cs)
02.2020 cb (6cs)
08.2018 rozpoczęcie starań
01.2016 córka 💙
-
koktajlowa wrote:madziaim1 i zoe31 gratulacje !
MiniMouse mi też przydałby się spacer, mój mąż wymyślił, żebym zrobiła sobie spacer do EuroSparu po batona, w jedną stronę mam 2,5 km ale to chyba nie dla mnie, za daleko Jak nic nie zacznie się dziać to w poniedziałek muszę iść do szpitala ech
To zupełnie jak u mnie. Też jak nic się nie będzie działo to w poniedziałek mam iść do szpitala. No chyba że dzisiaj ginekolog stwierdzi inaczej. A mi wszyscy odradzaja spacer nie ma teraz nikogo w domu i każdy mi tylko mówi że sama mam się nigdzie nie ruszać w dodatku mróz u nas jest i podobno śliskie chodniki. Już sama nie wiem co robić... A to siedzenie w domu i czekanie zaczyna mnie męczyć
-
magdalenka_ka nie mam pojęcia ale chyba tak. Bo to gin mi powiedziała, że mam się zgłosić i mają mnie przyjąć. A co będą ze mną robić to nie wiem..💊Acard, Neoparin, Pregna Start, Pregna Dha, Tardyferon-Fol
PAI homo
09.10.2024
beta hcg 9,62 mIU/ml; progesteron 14,86 ng/ml
11.10.2024
beta hcg 30,01 mIU/ml; progesteron 17 ng/ml [acard 75 mg]
14.10.2024
beta hcg 92,54 mIU/ml; progesteron 17,62 ng/ml [neoparin 0,4 mg]
16.10.2024
beta hcg 272,33 mIU/ml; progesteron 13,53 ng/ml
24.10.2024 wizyta
06.11.2024 [7+3] jest ❤️
14.11.2024 [8+4] 1,98 cm 🐯
27.11.2024 [10+3] 3,65 cm 🐯
09.12.2024 [12+1] 5,65 cm 🐯
13.12.2024 prenatalne [12+5] 6,51 cm 🐭
18.12.2024 [13+3] 7,49 cm
02.01.2025 [15+4]145 g
15.01.2025 [17+3] 222 g
30.01.2025 [19+4] 340 g 🩷
14.02.2025 połówkowe
04.2024 cb (7cs)
10.2023 wznowienie starań
04.2020 cp - zaśniad groniasty częściowy (7cs)
02.2020 cb (6cs)
08.2018 rozpoczęcie starań
01.2016 córka 💙
-
bacha8709 wrote:Groszek mi moj gin wystawil do 5 lutego a termin mam na ostatniego stycznia ale mam nadzieje ze urodze wczesniej.
bacha, od wczoraj też mam nadzieję, że urodzę przed wyznaczonym terminem. pomimo strachu przed porodem i strachu przed tym czy poradzę sobie z maleństwem - chciałabym już urodzić.bacha8709 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHej my już w domku więc mam chwile na opis porodu w niedziele jeszcze ujadałam, że nic się nie dzieje, skurczy mało co miałam, dzień jak co dzień. Wieczorem młody szalał jak oparzony i to bardzo długo, przestał jakoś po 23 więc położyłam się spać, zadowolona, że zaraz wybija mój dzień terminu, nawet planowałam, że rano zrobię ostatnią fotkę brzucha ale już koło 00,30 leciałam biegiem do łazienki bo wody odeszły lało się nieźle ze mnie, przeczyściło, skurczy brak, albo jeden raz na ruski rok, wiec nie spieszyłam się, zadzwoniliśmy po kuzynkę żeby do dzieci przyszła, więc zaraz była ze swoją córką. Zanim wyszłam to cholera 3 komplety ubrań zalałam! co ja spodnie założyłam to nagle chlust i wszystko mokre, wkłady poporodowe rady nie dawały w szpitalu byliśmy po 2, że po drodze linka od sprzęgła strzeliła i ledwo dojechaliśmy to pisać nie musze? mąż przy porodzie być nie chciał, wiec na spontanie rodziłam z kuzynką, rozwarcie na 4 cm, skurcze co 6-7 min, ale luzackie, miałyśmy non stop polewkę, patrzyli na nas jak na nie normalne, że my to chyba impreze pomyliłyśmy śmiechy były do uwaga 8 cm! skurcze jak chodziłam to miałam co 3 min, bolesne ale nie kosmos, ale co siadałam to nagle co 5-7 min, wiec zgodziłam sie na oksy, podali o 5,45.. no i tu skończył się kabaret, zaczęła się rzeż! ból ogromny, ale na 6 skurczu poczułam, że młody już idzie, na biegu rozkładały łóżko i parcie, głowa ciężko szła, ale na 3 parciu wyszła, no i spodziewałam się, że jak przy poprzednich reszta "sama się wypluje" a tu zonk, barki się przyklinowały ledwo je wyparłam, bolały gorzej jak głowa! ale udało się, dali małego na brzuch i nic się już nie liczyło co najlepsze nie pękłam, ani mnie nie nacięli mimo jego wymiarów, po czułam się bardzo dobrze i zaraz byłam na chodzie co najśmieszniejsze ŻADEN z moich skurczy nie zapisał się ani razu na ktg ! każdy mi gada, że ja stworzona do rodzenia dzieci, ale ja mówię pas! nigdy więcej tego bólu
teraz trzymam kciuki za te w dwupaku i gratuluje nowym mamom!Aprilia, marta1987, Magdalena83, magdalenka_ka, tygrys73, monika_89, grosz_ek, FasUla, Lilou1984, Mama84, zoe31 lubią tę wiadomość
-
Jakbyście chciały poczytać to Nasz poród wyglądał tak:
U Nas było podobno szybko. Panie położne z porodówki stwierdziły, że jak na pierwszy poród do poszło mi całkiem sprawnie.
wyglądało to mniej więcej tak:
11:00 odeszły Nam wody, chociaż na początku nie byłam pewna czy to wody. Poszłam do WC, zrobiłam siku, wróciłam na szpitalne łóżko i okazało się, że mam mokrą wkładkę. Więc poszłam znowu do WC zmieniłam wkładkę, wróciłam na łóżko i znowu mokro. Podeszłam do dyżurki położnych i mówię, że albo mi wody odeszły, albo sikam. Na co miła i sympatyczna położna dała mi wielki podkład i kazała przyjść jak podkład będzie mokry. Posłusznie jej posłuchałam i poszłam go zamontować, jak wstałam to podkład był mokry i leciało mi ciurkiem po nogach, aż do samych kostek. Wróciłam znowu do dyżurki, nie zdążyłam nic powiedzieć i skierowały mnie od razu na badania do ordynatora. W gabinecie lekarza była studentka i student. Kazali mi wejść na fotel do badania, żeby stwierdzić czy mam rozwarcie. jak wlazłam na fotel (tak, pod koniec ciąży, to istny wyczyn jak maraton) to mi wody znowu poleciały-Na co ordynator- o tak właśnie lecą wody płodowe :rotfl: :rotfl: piękny pokaz. Rozwarcie 2 cm. decyzja o położeniu mnie na przedporodową salę.
11:30 kładą Nas na salę przedporodową, z informacją, że bez skurczy szybko nie pójdzie. Rozwarcie 2 cm, szyjka zgładzona.
13.00 rozwarcie 4 cm, skurczy nadal jako takich nie było, ale z racji na rozwarcie kładą nas na salę porodową. W między czasie od tej 11.30 do 13.00 leżałam sobie pod ktg, ale nic nie pokazywało. Jedyne co to nastraszyłam położne, swoim cukrem! Mierzyłam go przed 13.00 i wynosił 40! więc dużo, za mało... Na co przyszła miła położna i stwierdziła, że mój glukometr jest popsuty bo kobiety z cukrzycą ciążową mają większe cukry i zmierzy mi sama swoim. i na jej gleukometrze pokazało 38! po czym pada stwierdzenie- pani zjada coś słodkiego. Więc mąż postawiony w gotowości (bo na przedporodowej być nie mógł) został na nią wyjątkowo wpuszczony, przyniósł mi batona, rogalika, bułkę słodką, sok. i Jak to pożarłam to miałam normalny cukier bo 97! Jedyne co mnie bolało to tyłek i bok od leżenia pod tym ktg.
Z racji na brak skurczy położna decyduje się na badanie co z moją szyjką a tam ku zaskoczeniu rozwarcie na 4 cm- decydują, że mogę iść już na salę porodową. Dzwonię po męża, który biedny od 11.40 siedział w samochodzie pod szpitalem.
Wchodzimy na salę porodową i nie bardzo wiemy co mamy ze sobą robić. Dzwonię po wykupioną położną, jak się okazało już wiedziała, że leżę na porodówce. Dostaję rady, że jak mnie boli to mam skakać na piłce- tylko mnie nic nie boli!
14:00 przyjeżdża moja położna, rozwarcie na 6 cm skurcze co 6-7 minut. Jest wściekła, że na patologii wiedząc, że mi wody odeszły nie zrobiły mi badania krwi na płytki krwi potrzebne do znieczulenia, bo chciałam znieczulenie przecież. Więc na biegu robi mi badanie i każe włazić do wanny. Mąż dzielnie napełnia wodą wannę, pomaga mi wejść do wanny dolewa coraz cieplejszą wodę. Czekam 20 minut na wyniki badań. Skurcze w wannie były co 3 minuty, bolały jak diabli. pod koniec już czułam skurcze parte- mąż dzielnie podaje mi sok- na podniesienie cukru, leje wodę na mój brzuch i dzielnie daję rękę do ściskania na skurcze.
15:00 Wyniki są ok, można robić znieczulenie a tu niespodzianka- rozwarcie na 10 cm! Za późno na znieczulenie, trzeba rodzić bez. Kładą mnie na fotel mam skurcze co 3 minuty, pełnie rozwarcie, widać już główkę. Potem czas dla mnie leci i leci. Miałam skurcze parte, parłam a Zuzanna wyjść nie chciała, dostałam oxy na wzmocnienie skurczy, o tak działo się... Z racji na moją cukrzycę dostałam w prezencie lekarza do porodu- bo mój cukier wzbudził taką sensację na oddziale, że dali mi zapobiegawczo lekarza. Próbowałam przeć, i czułam każdy mm wychodzącej głowy dziecka i nagle stop! wszystko ustało, skurcze, ból był wielki bo czułam miedzy nogami główkę. W między czasie powiedziałam, że pierdziele nie rodzę, wychodzę. Na co położna pokazała mi drzwi i powiedziała, że śmiało mogę wyjść, ale boleć nadal będzie dopóki nie urodzę. Potem pamiętam jeszcze, że kazała mi przeć 2 razy i już- a że powtarzała to kilka razy. To zarzuciłam jej kłamstwo między skurczami. Dostałam większą dawkę oxy, żeby na nowo skurcze mi wróciły. I 3 parcia i widzę wielkie oczy męża (potem się dowiedziałam, że zobaczył akurat wychodzącą główkę.) potem było delikatnie i szybko odcięła położna pępowinę Zuzi, położyli mi ją na brzuchu taką mokrą czerwoną. Przyszły lekarki te od dzieci- ten cały zespół- moja Zuza bardzo opiła się wodami płodowymi, więc dość długo ją klepały, oklepywały, wyciągały te wody. aż moja córka zaczęła się drzeć- dosłownie nie płakać a drzeć. mąż nie wiedział, gdzie ma stać przy mnie, przy Zuzi- latał biedny ode mnie do Zuzy (wszystko było w jednej sali, ale w niewielkiej odległości). Potem poczułam jak położna wyciąga łożysko, obejrzała je. potem mnie zszyli, dali mi Zuzannkę na brzuszek i tak do 19.00 leżałyśmy na porodówce. w między czasie dostałam kolację a Zuzka ciągle leżała na moim brzuszkuAprilia, Magdalena83, magdalenka_ka, marta1987, tygrys73, monika_89, FasUla, grosz_ek, Lilou1984, Mama84, zoe31, Beatrice lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyHej, dzis o 15 urodził sie nas synek - 51 cm i 3030 g, 10 pkt. Porod trwał 26 h, miałam cewnik, potem cały czas kroplówkę z oxy i KTG, wzięłam znieczulenie, ale skończyło sie cc - tętno spadło... Cieszę sie ze mam juz synka na świecie - jest śliczny i kochany:) ale ma objawy przenoszenia - długie paznokcie i sucha skore na łapkach. Ja po morfinie, jutro bede wstawać. Ogólnie nie wykazałam sie siła i odwaga, ale próbowałam do końca;) teraz bede sie starac byc najlepsza mama jak umiem:) urodziłam w 41 tc 5 dni.
Aprilia, vincaminor, grosz_ek, tygrys73, bacha8709, Giannaa, Mordeczka, Nessa, anulka557, Pati78, Magdalena83, marta1987, Felicity, zoe31, Beatrice lubią tę wiadomość
-
Gratuluje wszystkim rozpakowanym.
Dziewczyny a jak wasze figury po?
Ja jestem mile zaskoczona. Brzuszek już prawie całkiem płaski. Z 5 kg mi zostało, ale schodzi 1 kg na 2-3 dni.
Nie spodziewałam się takiej szybkiego powrotu do figury.
My jutro do pediatry:)
FasUla lubi tę wiadomość