Styczniówki 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Liskova wrote:Vuko, wiem wiem, ale chodzi mi o to, że w tym wieku chyba bym już całkiem odpuściła dziecko, zwyczajnie bym się bała.
mam
Znajoma,ktora urodzila dwoje dziecie kolo 40tki, teraz starszy ma 7 lat i jest super mama,bo to z natury aktywna, pozytywna babka.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 czerwca 2015, 17:31
-
Dokladnie nie ma co gdybać póki się samemu nie znajdzie w danej sytuacji. Nie wiem z tą trzydziestką jakoś nie chce mi się wierzyć że istnieje coś takiego jak "magiczna granica" po której nagle bach i spada płodność. Chyba każdy organizm jest inny, staram się jakoś nie myśleć takimi schematami.
-
nick nieaktualnyMoja mama zaszła w ciaze dwa razy w okolicach 40tki ale juz żadnej nie utrzymała, mimo ze wcześniejsze były książkowe, także to tez nie jest czasem juz takie łatwe...w dodatku nie miała żadnych objawów ze cos sie dzieje złego a juz za każdym razem nie dało sie nic zrobic. Choć czasem udaje sie bez problemu, moja babcia ma siostrę 20 lat młodsza, która urodziła sie z 55 letniej prababci;) ale sama bym juz tak nie chciała osobiście;)
-
nick nieaktualnyZ medycznego punktu widzenia najlepszy dla kobiety okres do zajścia w ciążę to czas między +/- 18 a 26 rokiem życia. Przemawia za tym wysoki poziom hormonów płciowych, wysoka płodność, silny, dojrzały organizm kobiety, znacznie mniejsza zachorowalność na choroby przewlekłe i względnie małe ryzyko komplikacji. Zachodząc w ciążę w tym przedziale wiekowym zmniejsza się znacząco ryzyko wystąpienia poważnych wad wrodzonych i zespołów wad wrodzonych, zmniejsza ryzyko nieprawidłowego rozwoju dziecka. Biorąc pod uwagę te uwarunkowania przemawiają one za tym, żeby urodzić dziecko do +/- 26, 27 roku życia. Minusem podjęcia decyzji o zajściu w ciążę między +/- 27 a 35 rokiem życia jest wzrastające ryzyko zaburzeń hormonalnych i owulacyjnych, szczególnie po 30rż., niektóre kobiety mogą mieć trudności z zajściem w ciążę. Kobiety po +/- 35, 36 roku życia chcące urodzić dziecko mają coraz niższy poziom hormonów płciowych i wspomniane powyżej ryzyko wad genetycznych u płodu.
Nam zawsze profesor z ginekologii mówił, żebyśmy zdążyły do 26 roku zycia;) i zgadzam sie ze to statystyka, ale nawet u gina jak myslalam zeby podchodzić do inseminacji mówiono mi ze moje szanse sa juz znacząco mniejsze niż szanse np 24 latki. Na szczęście obyło sie bez, ale jednak po cos te dane sie zbiera i to sa fakty. Choć wiadomo ze statystycznie idąc z psem na spacer mamy po 3 nogi;) i wiadomo ze z biologicznego punktu widzenia inny wiek jest dobry na ciaze, ze społecznego i psychologicznego inny, a zycie i tak pisze swój scenariusz;) -
Ja sobie postanowiłam, że do 30 muszę zajść w drugą ciąże bo po 30 już mi się nie będzie chciało...i wierze, że byłabym w stanie zostać przy jednym gdybym nie zdążyła się zdecydować. Zbierałam się z decyzją na drugie dziecko 6 lat i do końca nie wiedziałam, czy uda mi się zdecydować na drugie. To wszytko pewnie się wzięło z traumatycznych przeżyć w które miałam trakcie i po porodzie... na samą myśl o kolejnym porodzie odechciewało mi się dziecka...teraz chyba do tego dorosłam chociaż i tak mam wielkie obawy ale uspokaja mnie to, że będę mogła dostać znieczulenie na życzenie...
-
nick nieaktualny
-
Melduje, że my już po badaniu:) Maluch jest zdrowiutki ale chował się przed usg... strasznie długo to trwało, zakrywał buzię rączkami, odwracał się plecami i machał rączką <na papa> aż lekarz się śmiał, że takiego dziecka jeszcze nie widział...
eneska, Vuko, Giannaa, Felicity, JATA, FasUla, anulka557, Summerka, Pola_x, Carmen1724, Aprilia, Liskova, naali13, mimi87, ewka315 lubią tę wiadomość
-
FasUla wrote:Gianna to współczuje przeżyć...tym razem na pewno bedzie lepiej, a myślałaś tez o cc?
Nie, rodziłam SN ...położna przetrzymała mnie godzinę od pełnego rozwarcia bo nie chciało jej się porodu odbierać tylko czekała na nową zmianę... Jedno szczęście, że dziecko się nie udusiło. Ze dwie godziny po porodzie miałam drugi poród tym razem czegoś co zostało we mnie... ból dosłownie taki sam jak przy porodzie aż przyszły skurcze parte i zalałam się po łopatki krwią jak zobaczyła to pielęgniarka to była przestraszona...nie dostałam żadnej krwi... w pierwszy dzień po porodzie nie chciałam nikogo widzieć byłam zbyt słaba ledwo co wstawałam i szłam do toalety...ciemno robiło mi się przed oczami kręciło w głowie i zatykały uszy o mało co nie zemdlałam... na szczęście okazało się, że w personelu który zajmuje się noworodkami była znajoma mojej mamy i zajmowała się Olkiem aż ja doszłam do siebie... a tak nikt kompletnie się mną nie interesował. Już nie wspomnę o tym jak mnie wszytko na dole bolało bo byłam szyta... po prostu trauma...
Ale uwierzcie to nie jest regułą, że pierwszy poród jest ciężki... w mojej rodzinie są przypadki, że szczuplutkie dziewczyny "wypluwały" dzieci i dzień po nie czuły się jakby rodziłyWiadomość wyedytowana przez autora: 22 czerwca 2015, 18:26
-
nick nieaktualnyGiannaa wrote:Nie, rodziłam SN ...położna przetrzymała mnie godzinę od pełnego rozwarcia bo nie chciało jej się porodu odbierać tylko czekała na nową zmianę... Jedno szczęście, że dziecko się nie udusiło. Ze dwie godziny po porodzie miałam drugi poród tym razem czegoś co zostało we mnie... ból dosłownie taki sam jak przy porodzie aż przyszły skurcze parte i zalałam się po łopatki krwią jak zobaczyła to pielęgniarka to była przestraszona...nie dostałam żadnej krwi... w pierwszy dzień po porodzie nie chciałam nikogo widzieć byłam zbyt słaba ledwo co wstawałam i szłam do toalety...ciemno robiło mi się przed oczami kręciło w głowie i zatykały uszy o mało co nie zemdlałam... na szczęście okazało się, że w personelu który zajmuje się noworodkami była znajoma mojej mamy i zajmowała się Olkiem aż ja doszłam do siebie... a tak nikt kompletnie się mną nie interesował. Już nie wspomnę o tym jak mnie wszytko na dole bolało bo byłam szyta... po prostu trauma...
Ale uwierzcie to nie jest regułą, że pierwszy poród jest ciężki... w mojej rodzinie są przypadki, że szczuplutkie dziewczyny "wypluwały" dzieci i dzień po nie czuły się jakby rodziły -
Giannaa wrote:Nie, rodziłam SN ...położna przetrzymała mnie godzinę od pełnego rozwarcia bo nie chciało jej się porodu odbierać tylko czekała na nową zmianę... Jedno szczęście, że dziecko się nie udusiło. Ze dwie godziny po porodzie miałam drugi poród tym razem czegoś co zostało we mnie... ból dosłownie taki sam jak przy porodzie aż przyszły skurcze parte i zalałam się po łopatki krwią jak zobaczyła to pielęgniarka to była przestraszona...nie dostałam żadnej krwi... w pierwszy dzień po porodzie nie chciałam nikogo widzieć byłam zbyt słaba ledwo co wstawałam i szłam do toalety...ciemno robiło mi się przed oczami kręciło w głowie i zatykały uszy o mało co nie zemdlałam... na szczęście okazało się, że w personelu który zajmuje się noworodkami była znajoma mojej mamy i zajmowała się Olkiem aż ja doszłam do siebie... a tak nikt kompletnie się mną nie interesował. Już nie wspomnę o tym jak mnie wszytko na dole bolało bo byłam szyta... po prostu trauma...
Ale uwierzcie to nie jest regułą, że pierwszy poród jest ciężki... w mojej rodzinie są przypadki, że szczuplutkie dziewczyny "wypluwały" dzieci i dzień po nie czuły się jakby rodziły -
JATA wrote:Trudny poród to jedno, ale co to za szpital!!!!!!!!!!!!??????Jak opowieści ze średniowiecza.
Ehhh szkoda słów... szpital u mnie w mieście pozostawiał wiele do życzenia...teraz trochę tam odnowili wiec warunki są lepsze ale czy personel zmądrzał nie wiem ... -
nick nieaktualny
-
Jak kogoś stać to lepiej iść do prywatnego szpitala... Nie mówię, że wszystkie Państwowe są złe ale ja bym nie zaryzykowała kolejnych złych przeżyć przy drugim porodzie. Jednak w prywatnym szpitalu skaczą koło Ciebie i widzisz, że sie interesują.
Ja byłam z młodym wyciąć migdałki w prywatnym szpitalu... słuchajcie cud miód ...własna sala z toaletą i bezpłatnym tvLekarze przychodzą rozmawiają zaglądają pytają o samopoczucie ehhh bez porównania... ale może w innych miastach szpitale lepiej wyglądają i opieka ...to już Wy same musicie wiedzieć jakie standardy ma Wasz szpital... mojemu mówię kategorycznie nie...