WRZEŚNIOWE DZIECI 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
U mnie też co chwilę wyskakują jakieś gulki, czasem jedna wielka, nie wiem czy to pupka czy plecki ale masuję i głaskam wtedy to miejsce. Zwariuję chyba z tej tęsknoty, tak mi się już chce do niej. Moja mama się śmieje, że jeszcze będę Hankę prosiła, żeby wróciła do brzucha, bo będę miała jej dość
-
Natalia1984 wrote:U mnie też co chwilę wyskakują jakieś gulki, czasem jedna wielka, nie wiem czy to pupka czy plecki ale masuję i głaskam wtedy to miejsce. Zwariuję chyba z tej tęsknoty, tak mi się już chce do niej. Moja mama się śmieje, że jeszcze będę Hankę prosiła, żeby wróciła do brzucha, bo będę miała jej dość
ja tak robie raz w tygodniu zeby nie zwariowac
tylko obawiam sie, ze dwoch to mi juz nie zechce zabrac
Natalia1984 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHanka dzisiaj rano się tak wygięła, aż myślałam, że mi brzuch pęknie. Pierwszy raz mąż był pod wrażeniem, bo on zazwyczaj tak bez większego entuzjazmu reaguje jak mu mówię, że mała ma czkawkę albo się rusza
W ogóle ja powiedziałam mężowi, że dwa tygodnie po porodzie chciałabym uniknąć gości u nas w mieszkaniu i żeby poinformował o tym swoich rodziców. Ja swoim już powiedziałam i trochę posmęcili ale jakoś zrozumieli. Mąż za to jest oburzony, że wymyślam, że jak to tak pierwszy wnuk i oni mają go nie odwiedzać... Czy ja przesadzam, że chciałabym ten czas poświęcić na regenerację i na oswojenie się w nowej sytuacji? -
Nika312 wrote:Ja też na każdej wizycie mam sprawdzane przepływy, na szczęście są ok
Za tydz mam mieć podany zastrzyk z imnunologlibuny, niestety musiałam go zakupić jednak bez refundacji ;/
https://bellybestfriend.pl/forum/iii-trymestr/podanie-immunoglobuliny-anty-d-w-28-tygodniu-ciazy,14772.html
Dzidzioł się mega wypina, ogólnie jest bardzo aktywny, nawet bardziej w dzień bym powiedziała, czasami mnie to martwi. Mam już pełno zdjęć i filmów mojego wykrzywionego brzucha. I czasem mylę to z twardnieniem.
wrzesień 2018 - synek -
nick nieaktualnyMarrgoo wrote:Hanka dzisiaj rano się tak wygięła, aż myślałam, że mi brzuch pęknie. Pierwszy raz mąż był pod wrażeniem, bo on zazwyczaj tak bez większego entuzjazmu reaguje jak mu mówię, że mała ma czkawkę albo się rusza
W ogóle ja powiedziałam mężowi, że dwa tygodnie po porodzie chciałabym uniknąć gości u nas w mieszkaniu i żeby poinformował o tym swoich rodziców. Ja swoim już powiedziałam i trochę posmęcili ale jakoś zrozumieli. Mąż za to jest oburzony, że wymyślam, że jak to tak pierwszy wnuk i oni mają go nie odwiedzać... Czy ja przesadzam, że chciałabym ten czas poświęcić na regenerację i na oswojenie się w nowej sytuacji?
Nie. Nie przesadzasz. Ale u mnie też pewnie nie dotrze do teściów którym się nudzi wiecznie choć pracują i chodzą na fitnessy i codziennie potrafią być nawet bez zapowiedzi co mnie wkur....ogólnie na nich nie narzekam ale te naloty ze bedziemy za 5 minut a ja leze w majtorach przed tv mnie doprowadzaja do szału. -
Marrgoo wrote:Hanka dzisiaj rano się tak wygięła, aż myślałam, że mi brzuch pęknie. Pierwszy raz mąż był pod wrażeniem, bo on zazwyczaj tak bez większego entuzjazmu reaguje jak mu mówię, że mała ma czkawkę albo się rusza
W ogóle ja powiedziałam mężowi, że dwa tygodnie po porodzie chciałabym uniknąć gości u nas w mieszkaniu i żeby poinformował o tym swoich rodziców. Ja swoim już powiedziałam i trochę posmęcili ale jakoś zrozumieli. Mąż za to jest oburzony, że wymyślam, że jak to tak pierwszy wnuk i oni mają go nie odwiedzać... Czy ja przesadzam, że chciałabym ten czas poświęcić na regenerację i na oswojenie się w nowej sytuacji? -
Marrgoo wrote:Hanka dzisiaj rano się tak wygięła, aż myślałam, że mi brzuch pęknie. Pierwszy raz mąż był pod wrażeniem, bo on zazwyczaj tak bez większego entuzjazmu reaguje jak mu mówię, że mała ma czkawkę albo się rusza
W ogóle ja powiedziałam mężowi, że dwa tygodnie po porodzie chciałabym uniknąć gości u nas w mieszkaniu i żeby poinformował o tym swoich rodziców. Ja swoim już powiedziałam i trochę posmęcili ale jakoś zrozumieli. Mąż za to jest oburzony, że wymyślam, że jak to tak pierwszy wnuk i oni mają go nie odwiedzać... Czy ja przesadzam, że chciałabym ten czas poświęcić na regenerację i na oswojenie się w nowej sytuacji?
U nas w szpitalu babka powiedziała, żeby powiedzieć wszystkim, że w szpitalu nie ma w ogóle odwiedzin. Poproszę moją mamę żeby przyjechała na jakiś tydzień na początku i mi pomogła (pierwsze dziecko, nie wiem czy ogarnę) chociaż gotować i posiedzieć przy dziecku jakbym chciała spać. A no i mąż weźmie wolne/tacierzyńskie. Oczywiście teściowie też po szpitalu mogą w któryś dzień wpaść. Ale reszta będzie musiała poczekać troszkę, bo wątpię, że zaraz po bd miała ochotę na odwiedziny.
Camilla13 lubi tę wiadomość
wrzesień 2018 - synek -
nick nieaktualnyKolejne zło jak dla mnie to że dziadki podostawaly smartfony. I wiecznie coś klikną i trzeba poprawiać. Jak wpadają w te 5 minut to zazwyczaj jak mój mąż upieprzony po robocie je obiad i między kesem miesa a ziemniakiem dostaje smartfona i już teraz zrób.
Minns, Hedgehog, Natalia1984 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyU mnie po porodzie na drugi dzień przyjechali moi rodzice, potem siostra z narzeczonym, potem brat z żoną a na sam wieczór druga moja siostra
ale bardzo sie cieszyłam z ich odwiedzin, bo to były święta Bożego Narodzenia i mimo, że w wieczór wigilijny miałam syna już po drugiej stronie brzucha to płakałam, że w takim dniu nie mogę być z rodziną. Także dla mnie to było super, że tak mi zajęli csly dzień. Dzięki temu mogłam się wykąpać czas szybko zleciał, bo drugi dzień w szpitalu to była masakra, ciągnęło się, dluzylo, nie chcieli nam dać wypisu no cyrk na kółkach. Jak wróciliśmy do domu to tylko teściowa weszła zobaczyć dziecko i tyle. Mieszkamy razem, w jednym domu, ale mamy oddzielne wejścia. Ja czułam się tragicznie, emocje porodowe ze mnie zeszły to dopiero zauważyłam jak się czuje fizycznie. Po trzech dniach przyjechali moi rodzice na moją prośbę, pomogli wykąpać młodego, zrobili zakupy, coś tam w słoikach do jedzenia też przywieźli. Bo ja od początku byłam z dzieckiem sama, mąż ma taką pracę, że nie ma mowy o wolnym dniu, więc wszystko było na mojej głowie.
Ogólnie pierwsze miesiące pamiętam jak przez mgłę, bo Tyś wstawał co kwadrans, były noce, że nie spał wcale albo spał tylko kiedy skakalam na piłce do fitnessu i to musiał mieć cyca i buzi. Ogólnie nie wiem jak ja to przetrwałam, boje się powtórki, bo niespiace dziecko to nieśpiąca mama, a on nie spał dłużej ani w dzień ani nocą, wiecznie płakał dlatego rodzina męża nas w ogóle nie odwiedzałaczasem siostra jedna męża zaszła jak była u mamy zobaczyć czy jeszcze jakoś zyje
A reszta miała powiedziane chcecie to wpadajcie ale ostrzegamy, że dom zapuszczony, lodówka pusta, dziecko beczy a ja nie pamiętam kiedy przespałam w ciąg pół godziny.
Im wcześniej ukruci się takie schadzki i gościnę tym lepiej. Tak to zaraz się zaczyna, a może nie dojada, a pewnie nie masz mleka, albo coś zjadlas, nie tak trzyma się dziecko, kladz tak, nie nos bo przyzwyczaisz, daj się wypłakać, daj mu smoka i bla bla bla bla milion rad z dupy za przeproszeniemMinns lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa tez nawet nie chce nikomu mowic ze rodze, zadnych odwiedzin i telefonów do szpitala. Moja rodzina niestety taka jest, że jakby sie dowiedzieli to co 5 minut telefony czy juz po, jak tam itp. W domu tez nie chce zadnej pomocy. Ja lubie zawsze wszystko sama i mimo, ze wiem ze to z dobrej checi to nie lubie jak mi wszyscy wciskaja jedzenie, obiady. Nie cierpie "dobrych rad". Chce to wszystko sama z mężem przeżyć.
Marrgoo, Camilla13 lubią tę wiadomość
-
Krasnalowa1 wrote:Ja tez nawet nie chce nikomu mowic ze rodze, zadnych odwiedzin i telefonów do szpitala. Moja rodzina niestety taka jest, że jakby sie dowiedzieli to co 5 minut telefony czy juz po, jak tam itp. W domu tez nie chce zadnej pomocy. Ja lubie zawsze wszystko sama i mimo, ze wiem ze to z dobrej checi to nie lubie jak mi wszyscy wciskaja jedzenie, obiady. Nie cierpie "dobrych rad". Chce to wszystko sama z mężem przeżyć.
bylam zmeczona i glodna,maly caly czas na rekach, a jak nie to wyl, dupa bolala, maz na budowie,a w garkach pusto. Ja glodna i zla, dziecko tez zle, bo wyczuwalo. Takze teraz prosze przynosic siatami
W ogole to przydaloby sie zaraz przed jakies zapasy pomrozic,chociaz na te pierwsze dni.
-
nick nieaktualnyMitaka mam tak samo
ja zawsze wszystko sama i wszystko sama chciałam robić a życie zweryfikowalo
teraz od razu zapowiedziałam , że bez obiadu mają się nie pojawiać
ja pod koniec lipca porobie sobie obiady w słoiki i do zamrażry, bo z dzieckiem na ręku ciężko było cokolwiek Robić a co dopiero z jednym przy nodze a drugim przy cycu
-
Ja nie miałam nic przeciwko odwiedzinom najblizszych. W szpitalu mogłam iść pod prysznic,a ktoś dziecka przypilnował,nie byli długo. W domu też na początku tylko najbliźsi, znajomym mówiłam,że najwcześniej po pierwszym szczepieniu. Teściowa dużo pomogła, obiady itp,tylko dobre rady doprowadzały mnie do szału,no ale mogłam odespać dzięki niej,także wszystko ma swoje plusy i minusy,no i zależy od człowieka. Teraz będziemy sami,zdani tylko na siebie.
Asiaf lubi tę wiadomość
-
Ja cały czas właśnie szykuje, piorę i prasuje i mam dość już tak szczerze.
Ja w szpitalu nie chcę odwiedzin, tylko męża
Jak urodziłam mała to co chwilę ktoś przychodził, już zaraz na następny dzień po wyjściu ze szpitala. Teraz mam zamiar tylko rodziców zaprosić a reszta najwcześniej dwa tyg po wyjściu. Musimy się wszyscy przyzwyczaić do nowej sytuacji, tym bardziej że już mamy córkę.
Pomocy nie miałam żadnej niestety, a dała ym dużo żeby ktoś zajął się mała chociaż na godzinkę zabrał na spacer. Teraz pewnie też tak będzie. A dom zamieni się w jeden wielki syf, wypełnione po brzegi ubraniami do prasowania hehe. -
nick nieaktualnyJa nie cierpię właśnie dobrych rad! Jezu jak to działa mi na nerwy, zawsze mówię mojej mamie, że ona sama wychowała swoje dzieci teraz ja chcę nauczyć się robić to po swojemu. Wiem, że jak po porodzie przyjdzie teściowa to zacznie się wytykanie, że to nie tak, że mam brudno, że dziecko źle ubrane. Teraz jak przychodzi to jest to samo zawsze jej coś nie pasuje i zawsze coś skrytykuje. Więc wiem, że po porodzie będę dla niej prawdopodobnie najgorszą matką na świecie.
frezyjciada lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa nie cierpię właśnie dobrych rad! Jezu jak to działa mi na nerwy, zawsze mówię mojej mamie, że ona sama wychowała swoje dzieci teraz ja chcę nauczyć się robić to po swojemu. Wiem, że jak po porodzie przyjdzie teściowa to zacznie się wytykanie, że to nie tak, że mam brudno, że dziecko źle ubrane. Teraz jak przychodzi to jest to samo zawsze jej coś nie pasuje i zawsze coś skrytykuje. Więc wiem, że po porodzie będę dla niej prawdopodobnie najgorszą matką na świecie.