Wrześniowe mamusie 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
kasieniaczek wrote:Dzień dobry dziewczyny. Jestem tegoroczną kwietniówką.
Nie chcę się wbijać w tematy, ale pisze, ale nie chcę, żeby któraś się nacięła, tak samo, jak ja. Wiem, że zakupy wyprawkowe jeszcze przed Wami, tym bardziej odradzam zakupy przez stronę słodkisen.com.pl (koszule ciążowe, do karmienia, body, leginsy ciążowe) oraz u użytkownika allegro dolce_sonno. To ten sam sklep. Zamówiłam towar miesiąc temu, przelałam pieniądze na konto i kontakt się urwał. Strona ma "przerwę techniczną", nikt na mejle nie odpowiada, a telefony mają zabitą pocztę głosową. To samo z allegro, towar przychodzi po licznych prośbach i groźbach. Z tego co mi wiadomo, nie jestem jedyną, którą zrobili w balona. Myślę, że stres spowodowany tym, czy koszule do szpitala zdążą dojść na czas, nie jest nam potrzebny.
Życzę spokojnych ciąż!
Przykro midlatego na allegro przed zakupem warto sprawdzać komentarze i olewać te z licznymi negatywami
-
Magda lenka moje było na butli, piersią karmiłam tylko ok.2tygodni. Ale jak skończyła pół roku to nie była już na żadnym mleku, nawet sztucznym bo jedyne które nie uczulało po zmianie opakowania przez producenta dostawała strasznych biegunek. Byliśmy zmuszeni zrezygnować z mieszanek wszystkich.
Oprócz silnych nietolerancji i nie zbyt dużych ilości rodzaju pokarmu to naprawdę zjadała duże porcje bez marudzenia. Nie wiem czy to ma wpływ ale nigdy nie dawałam półpłynych rzeczy z butli, jak zagęszczane mleko czy rrzdsze zupki. Albo płynna postać jak mleko czy woda z butli, jedzonko z łyżeczki -
Cameline wrote:Matka Rocku oczywiście że nie karmi się nawet w pozycji lekko odchylonej. U nas krzesełko służyło do pracy terapeutycznej, zabawy. Czasem zmęczone przysypiało więc odchylałam fotelik. Wyciąganie dziecka z fotelika było równoważne z jego obudzeniem, miała lekkie i słabe drzemki po 2 na dobę po 15 min. Ale wybierając fotelik nie było to moim celem jak rozkładane oparcie, samo wyszło
kasieniaczek, Dzięki za ostrzeżenie, takie sprawy trzeba nagłaśniać.
A poza tym zazdroszczę, że masz już tak blisko do rozpakowania. Przed nami jeszcze tyyyyyle czekania.zubii, Lunka lubią tę wiadomość
-
Cameline wrote:Magda lenka moje było na butli, piersią karmiłam tylko ok.2tygodni. Ale jak skończyła pół roku to nie była już na żadnym mleku, nawet sztucznym bo jedyne które nie uczulało po zmianie opakowania przez producenta dostawała strasznych biegunek. Byliśmy zmuszeni zrezygnować z mieszanek wszystkich.
Oprócz silnych nietolerancji i nie zbyt dużych ilości rodzaju pokarmu to naprawdę zjadała duże porcje bez marudzenia. Nie wiem czy to ma wpływ ale nigdy nie dawałam półpłynych rzeczy z butli, jak zagęszczane mleko czy rrzdsze zupki. Albo płynna postać jak mleko czy woda z butli, jedzonko z łyżeczki -
U nas też typowo miekkie papki odpadały (u nas też była nadwrażliwość i niedowrażliwość spowodowana problemami z napięciem mięśniowym). Gotowałam gęste zupki - takie że łyżka postawiona w misce stała, wszystko ugniatane widelcem a nie miksowane. Podobnie kaszki, bardziej na twardo choć by z powodu alergii nie byliśmy na sklepowym jedzeniu. Wszystko gotowałam sama, nawet kaszki sklepowe odpadały.
I też mieliśmy szybciutko zęby, pierwsze wyszły w wieku 3,5 miesiaca, na roczek mieliśmy 12 ząbków.
Jedynie rozwój ruchowy był opóźniony ale na to wpływ miała już choroba -
Cameline wrote:U nas też typowo miekkie papki odpadały (u nas też była nadwrażliwość i niedowrażliwość spowodowana problemami z napięciem mięśniowym). Gotowałam gęste zupki - takie że łyżka postawiona w misce stała, wszystko ugniatane widelcem a nie miksowane. Podobnie kaszki, bardziej na twardo choć by z powodu alergii nie byliśmy na sklepowym jedzeniu. Wszystko gotowałam sama, nawet kaszki sklepowe odpadały.
I też mieliśmy szybciutko zęby, pierwsze wyszły w wieku 3,5 miesiaca, na roczek mieliśmy 12 ząbków.
Jedynie rozwój ruchowy był opóźniony ale na to wpływ miała już choroba
Ja unikalam i dalej unikam przetworzonych produktow a z racji tego, ze mamy ogrodek wiec duzo warzyw mala jadla ekologicznych. Czasem chcialam jej dac sloiczek z wygody ale za bic nie chciala jesc..teraz czasem zje cos mniej zdrowego jak gdzies sie dorwie ale staram sie pilnowac. I dzieki temu i ja i maz sie lepiej odzywiamy,ograniczylismy spożycie soli i cukru, mniej rzadko smazymy bo nie chce mi sie gotowac dwoch oddzielnych obiadow.
Tez mielismy opozniony rozwoj ruchowy z powodu asumetrii ulozeniowej i osłabionego napiecia mięśniowego -
Mój glutek to już duży człowiek. Mamy 5,5 cm. Wszystko w najlepszym porządku
Magda_lenka, natty85, zubii, bizona, Lunka, Ja86, Bacardi90, Karolka12345, Gdziejestmieszko, Annie1981, Bąbelek1980, MrsKiss, Cameline, Maja83, nowamamusia, justa., falka, aswalda, Dreamy lubią tę wiadomość
aniołek 7tc 19.10.2015r.
Mutacja MTHFR, Hashimoto, niedoczynnosc tarczycy, insulinoopornosc, pcos, Nk wysokie, dodatnie ana 1 i 2
Ciąża po stymulacji owulacji
-
Dziewczyny....chciałabym się w Wami podzielić moim problemem
Bardzo trudno mi o tym pisać ale nie mam z kim o tym pogadać
Nikt nie wie o ciąży....no z wyjątkiem jednej koleżanki ale ona nie zrozumie, ponieważ ma dobrze sytuowanych rodziców, zresztą sama znakomicie zarabia.
Zdecydowałam się na małżeństwo...już wtedy wiedziałam że mąż nie bardzo się do tego nadaje. Człowiekiem jest super, problem w tym że on nie bardzo rozumie na czym polega założenie rodziny. Fajnie jest jechać na wakacje, kochać się...ale małżeństwo to też obowiązki..wspólnota.
Mąż pochodzi z okolicy położonej nieopodal mojej. Jest bardzo przywiązany do rodziny - nie odciął pępowiny i niestety jego rodzina była i jest ważniejsza ode mnie - od żony. Po pracy zawsze tam jeździ na na obiad, robi tam coś, a do naszego domu wraca wieczorem - właściwie to na kolację i spanie. Przeszkadzało mi to...teraz w sumie się ciesze że tam jeździ na obiady, bo nie stać mnie teraz na codzienne zakupu spożywcze...
Pracowałam w firmie która na początku była moja, a teraz oficjalnie jest męża ale nadal ja ją prowadzę. Zarabiałam 1300 zł na rękę, więc nie wiele. Wiedziałam że mąż jeśli chodzi o małżeństwo nie bardzo się do tego nadaje. Tak samo do powiększenia rodziny. Nie zrozumcie mnie źle - ja nie żałuję że zaszłam w ciążę - dziecko nigdy nie jest pomyłką. Chodzi o to, że czuję że jestem samotną matkąMąż mnie zapewniał że jak zajdę w ciąże to wszystko się zmieni - przestanie spędzać tyle czasu u matki, pomoże finansowo...namówił mnie nawet na prywatne prowadzenie ciąży....problem w tym że nic się nie zmieniło. Teraz mnie zapewnia, że to się zmieni, jak dziecko się urodzi
Nie wierzę w to....
Nie mam oszczędności. Jak można mieć oszczędności zarabiając 1300 zł na miesiąc? O tyle mam dobrze, że mieszkam z mamą więc rachunki płaci ona, a ja płacę tylko swoje rachunki osobiste - telewizję, internet itp.
Jeśli chodzi o wyposażenie domu - garnki, talerze, pościel itd wszystko płacę sama - mąż nie. Nie dlatego że nie chce dać - po prostu on czuje że jego dom jest tam gdzie jego matka i rozumie że inwestować trzeba w nasz dom. Ja go też o pieniądze nie proszę, bo uważam że sam się powinien do tego poczuwać. Na jedzenie też nie daje bo przecież jada u matki.
Z uwagi na intensywne wymioty i mdłości zrezygnowałam z pracy w lutym. Znalazłam dziewczynę na zastępstwo. Czyli moja pensja z lutego - 1300 zł idzie w kieszeń tej pracownicy. Ja nie mam nic. Na cały luty miałam 300 zł, które jakoś udało mi się przyoszczędzić w styczniu. Do zapłaty miałam kilka rachunków - jeden za 30 zł, drugi za 60 zł. Czyli zostało 210 zl. Na początku miesiąca byłam prywatnie u gina - wziął 100 zł. Zostało 210 zł.
Ponieważ ślub był stosunkowo nie dawno, brakuje nam sporo wyposażenia do domu np pościeli. Dwa razy kupiłam juz za własne pieniądze. Prosiłam męża teraz żeby kupić - czekałam 2 tyg i nic. Dopiero jak się na niego wydarłam i powiedziałam że mu oddam kasę to kupił. Kosztowała 130 zł - czyli zostało mi 80 zł. Między czasie coś na jedzenie....dziś mam 30 zl. Oddawałam dziś mężowi te 130 zł za pościel - mówił że nie chce, że teraz on kupuje. No to ja że ok, ale jutro idę go gina i trzeba mi 100 zł. Ostatnio ja płaciłam, więc poprosiłam żeby teraz on zapłacić. No to on do mnie że masz - i pokazuje mi te 130 zł za pościel. Na to ja że aha. Czyli znów wyszło na to że za pościel zapłaciłam ja. Do końca miesiąca, na jedzenie zostało mi 30 złDziewczyny tyle ile ja się naryczałam w tym miesiącu to głowa mała
Nie chce żebyście źle oceniały męża - to dobry człowiek, tylko on totalnie nie rozumie na czym polega małżeństwo. Czuję się strasznie samotna ....sama. W marcu musze wrócić do pracy bo za co będę żyć?
Kocham męża ale chyba wolałabym się rozwieść. Miałabym z tytułu samotnej matki więcej pomocy niż z pomocy męża w takim małżeństwie.
On w ogóle nie widzi moich potrzeb. Powinien sam wiedzieć, wie ile zarabiam - że skoro nie pracuję w tym miesiącu to nie stać mnie na lekarzy, jedzenie...nie chce się ciągle upominać o pieniądze, bo też mam swoją godność. Co ja mam zrobić?Myślałam że będziemy fajną rodzinką a wychodzi na to, ze mogę liczyć tylko na siebie
-
Azorczynka ciężko tak na prawdę cokolwiek doradzić...
Powiem tak - ja jak każda kobieta, podświadomie, szukałam faceta, który zapewni mnie i przyszłemu dziecku/dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Zarówno takiego ogólnego jak i finansowego.
I takiego znalazłam - nie jest bogaty etc, ale wiem, że co by się nie działo mogę na niego liczyć - zarówno w codziennych problemach, jak i finansowo.
Mamy co prawda osobne kasy - ale i też jedną wspólną, na rachunki, życie ogólnie (zakupy żywieniowe, ciuchy dla młodego, przyjemności) etc.
Owszem idealny nie jest, lubi się rozliczać etc (taka już jego natura), ale i tak dużo w nim wypracowałam - bo u niego w domu były całkiem osobne kasy, zero wspólnego konta itd.
Ale już abstrahując od tego, że mamy wspólny budżet na dom itd - to wiem, że co by się nie działo to facet, który pójdzie puszki zbierać, jakby trzeba było, żeby kupić jedzenie itd.
I uważam, że takie poczucie bezpieczeństwa to podstawa.
Kochana nie piszę Tobie tego, żeby Cię dołować etc - ale, żeby pokazać, że takie współdziałanie może istnieć.
I uważam, że koniecznie musisz porozmawiać z mężem i mu to uświadomić. Może on sobie nie zdaje w ogóle sprawy?
No i druga kwestia - jak to się stało, że firma jednak na niego mimo, że była Twoja i ile on z niej zarabia?
-
Azorczynka kochana powiem tak...
Ja rozumiem, że jest dobrym chłopakiem.. ale kochana jedna podstawowa rzecz ja mogę zrozumiećpodział majątku wmałżeństwie róznie bywa.. ale jedzenie by nie zastanowił się czy Ty masz co jeść??
Powiem Ci tak on wogóle nie dorósł moim zdaniem pmyśl co bedzie jak będzie dziecko..
Przeciez wspólnie prowadzicie dom to on nie rozumie, że dom to tez wydatki???
Różnie bywa na pocztaku małżeństwa nie powiem.. ale moze nie prosiłam meza o ciuchy itp ( tylko przez pocztakowy okres) ale kużwa na jedzenie itp to w życiu by nie pomyślał by nie dawać..
Zastanów się kochana czy on wogole chce życia z rodziną Ty i dziecko czy ze swoją mama... -
A do tej wspólnej kasy to co miesiąc dajecie takie same kwoty? I Ty i mąż? I z tego opłacacie rachunki, jedzenie tak? U mnie męża praktycznie w domu nie ma bo siedzi u matki wiec się do tego nie poczuwa
Firmę przepisaliśmy na meża żeby uniknąć płacenia wysokiego zusu
-
Magdalenka witaj w klubie też mam niedługo obronę i jestem w ciemnej d.z nauką:d
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 lutego 2017, 14:07
"Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni."
J 15, 7
Dziękuję za groszka -
Dziewczyny jak ja rzygałam jak kot, leżalam całymi dniami w łóżku, nie miałam siły ruszyc ani ręka ani nogą, to on mi mówił że jestem leń
bo ciąża to nie choroba....nie posprzątał, nie ugotował mi nic
owszem...jak mu kazałam iśc na zakupy to poszedł i kasy nie chciał żeby mu oddać ale ile kobieta w ciązy może jechać na suchych kanapkach i biszkoptach? Boje sie co będzie po porodzie ( Kto się nami zajmie?
-
Azorczynka
baaardzo Ci współczuję tej sytuacji, musi Ci być naprawdę ciężko.
Wydaje mi się, tak jak pisała Karolka, że jedynym sposobem jest rozmowa z mężem. Taka szczera. Wytłumacz mu, że od ślubu to Ty i dziecko powinniście być najważniejsi, że nie zabraniasz mu kontaktów z rodzicami, ale nie w takiej formie. Podziwiam Cię, że dajesz radę - widać, że jesteś silną kobietą.
Ewentualnie może porozmawiaj z jego rodzicami? Wiem, że ciężko schować dumę do kieszeni, ale teraz chodzi też przecież o twoje dziecko. Może oni okażą się mądrzejsi?
Przesyłam dla Ciebie ogromnie uściski, trzymaj się cieplutko :*
-
Od dawna o tym z nim rozmawiam. Że żona powinna byc najważniejsza a nie mamusia. Bez skutku
Obiecał że utnie te kontakty po ślubie. Po ślubie mówił, że jak zajdę w ciąże...teraz że gdy urodzi się dziecko - nie wierze mu. Bardzo go kocham ale mam dość życia złudzeniami.
-
Azorczynka wrote:A do tej wspólnej kasy to co miesiąc dajecie takie same kwoty? I Ty i mąż? I z tego opłacacie rachunki, jedzenie tak? U mnie męża praktycznie w domu nie ma bo siedzi u matki wiec się do tego nie poczuwa
Firmę przepisaliśmy na meża żeby uniknąć płacenia wysokiego zusu
Tak.
Składamy się po określoną kwotą. Jak wystarczy to ok, a czasem trzeba jeszcze dołożyć to dokładamy. I z tego idzie wszystko na życie - wszystkie wspólne wydatki.
A każdy ma też swoje konto na swoje wydatki, pierdoły, przeznacza na co chce.
Zgadzam się z Wiolą - kwestia jedzenia to cios poniżej pasa...
"Dziewczyny jak ja rzygałam jak kot, leżalam całymi dniami w łóżku, nie miałam siły ruszyc ani ręka ani nogą, to on mi mówił że jestem leńbo ciąża to nie choroba....nie posprzątał, nie ugotował mi nic
owszem...jak mu kazałam iśc na zakupy to poszedł i kasy nie chciał żeby mu oddać ale ile kobieta w ciązy może jechać na suchych kanapkach i biszkoptach? Boje sie co będzie po porodzie ( Kto się nami zajmie?
"
To mi się nie mieści w głowie.
Musisz z nim porozmawiać. Twardo, stanowczo. Jeżeli nic się nie zmieni ja - kopnęłabym go w zad! I pozwała o alimenty, zeby się w papcie nie zmieścił...
Mnie denerwuje takie zachowanie - przepraszam teraz, ale do bzykania to był dorosły? ALe, żeby łożyć na dziecko (tak dbanie o Ciebie teraz to łożenie na dziecko) to już nie bardzo...
Rozmowa! Stanowcza. Z warunkami. Z określonym czasem na poprawę. Jeśli nie kopnąć go w zad.
Nie możesz tak żyć. To egzystencja, a nie życie. Nie jesteś sama, musisz o siebie dbać...Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 lutego 2017, 14:18