Wrześniowe mamusie 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Cameline wrote:Też bym kupiła 68 patrząc że termin masz na początek września. Lepiej za duże niż za małe
Zubii moja córeczka też malutka była, przynajmniej zaoszczędzałam na ciuszkach bo na dłużej starczały
Z ciekawości jak wielka się urodziła?
55cm 3020g -
elcia_aa wrote:Hej. Nieśmiało chciałam się przywitać . Mam termin na 25.09 . Chciałam się spytać czy jest tu ktoś kto nie ma żadnych objawów ciążowych ?
bo u mnie nic. Pozdrawiam.
ja niestety miałam okropne mdłości...a teraz zgaga.
elcia_aa lubi tę wiadomość
Starania od 2013r.
2015r. - 2x IUIhsg, histeroskopia
2 maja 2016r. IVF ciąża biochemiczna
12 lipca 2016r. CRIO
12 sierpnia 2016r. CRIOkariotypy ok
3 stycznia 2017r. szczepienia, intralipid i transfer ❤
02.09.17r. urodziła się Tosia ❤
15.10.18r. Aniołek 21.07.19r. urodził się Franio❤ -
Rusalka gratuluje dobrych wynikow! I oczywiście coreczki:) ciekawa jestem czy ja sie dowiem plci na prenatalnych. Zostaly mi przesuniete na poniedziałek to bedzie 12tc i 3d;)
Kciuki za dzisiejsze wizyty!
9.12 pierwsze ICSI. Mamy dwa serduszka!Dziewczynka i chlopiec
-
elcia_aa wrote:Hej. Nieśmiało chciałam się przywitać . Mam termin na 25.09 . Chciałam się spytać czy jest tu ktoś kto nie ma żadnych objawów ciążowych ?
bo u mnie nic. Pozdrawiam.
Ja nie mam. Tzn. czuję wyraźnie, że jestem w ciąży, ale przykrych objawów typu mdłości, rzyganie, zgaga itp. - zero. W pierwszej ciąży też tak miałam, to moja druga. Przez pierwsze tygodnie dużo więcej spałam i czułam powiększone piersi, ale to mi w zasadzie już przeszło, no i nie było odczuciem negatywnym.
Wizytę mam dopiero 01.03, ale dzwoniłam do mojej przychodni zapytać o wyniki badań, tych które ostatecznie też udało mi się zrobić na NFZ (toxo, różyczka itd.) Położna powiedziała, że "wszystko w porządku".
Nie wiem czemu, ale wyników badań zakaźnych nie odbiera się samemu, tylko są wysyłane z laboratorium do lekarza, który je zlecił.
Ale nie narzekam, dzięki NFZ nie musiałam płacić kilku stów za te badania.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lutego 2017, 11:27
elcia_aa lubi tę wiadomość
-
rzepakowepole wrote:No właśnie, wiem, że z ta wagą to bardzo różnie. Czytałam, że w dużej mierze waga urodzeniowa dziecka jest powiązana z wagą urodzeniową matki. Nie chodzi mi oczywście o te bodziaki, tylko jestem ciekawa, jak było u Was. Pytanie do tych, co mają już dzieci.
Pamiętacie, ile ważyłyście po urodzeniu? Ile ważyły Wasze dzieci? Ja byłam malutka. Ważyłam niecałe 2700 g, choć byłam zdrowym, urodzonym po terminie noworodkiem. Ze względu na pewne ułatwienie w porodzie też chciałabym takie malutkie dziecko.
ja wazyłam 2 kg, byłam wczesniakiem 8 miesiecznym. Mój mąż wazył 4 kg jak się urodził.
Nasza córka ważyła 3,5kg:)
-
natalka1988 wrote:Napiszcie proszę w którym tygodniu miałyście badania prenatalne?
Ja mam dopiero 7 marca, jestem od dzisiaj w 11 tygodniu. ( 10 tyg i 1 dzień).
Nie będą te badania dość pózno?
Nie mogę się doczekać... wyszła mi niedoczynność tarczycy, biorę euthyrox n25 od 8 tygodnia ale cały czas myślę czy dziecko będzie zdrowe, kłade się spać i myślę... nie wiem jak ja przezyje do tego 7 marca..
Najszybciej robi się od 11t0d do 13t6d -
nick nieaktualnyHej dziewczyny!Długo nie pisałam
Leonore miło,że pamiętałaś o mnie
Kimmy mnie też woda z cytryną na mdłości pomagała.Teraz na szczęście przechodzą,mam sporadycznie.
Teraz walczę z nocnym głodem,budzę się głodna w środku nocy i zaraz po przebudzeniu.W nocy nie jem,bo dupa od tego rośnie (zobaczymy jak długo nie jem)a z samego rana nie mogę,bo thyroxine biorę,więc pół godz staram się leżeć.
Stay ja mam już całą reklamówkę ciuszków i upatrzone meble do pokoju dziecięcego,które kupimy w przyszłym tygwięc dla mnie to nie za szybko
Rzepakowepole ja się urodziłam 3100,mąż jeszcze mniejszy,mimo,że teraz ma 185 cmtak obstawiam,że urodzę bąbelka 3000-3300 g.
Co do wagi teraz w dniu @ ważyłam 52.7 kg,trochę mi się przytyło bo sporo wody zatrzymywałam przez stymulację,teraz ważę 54.9 kg/165cm/13 tydzień,więc powiedziałabym,że ok.Ale staram się pić dużo wody i jeść warzywa (ble)
Mam 2 pytanka:
czy u Was też tak cellulit widać?No patrzeć na moje uda nie potrafię,wszystko co do tej pory było mało widoczne/ukryte teraz mam na wierzchu
I czy Was też w okolicy 11/12/13 tydz tak masakrycznie więzadła bolą?W nocy mam problem z obracaniem się,teraz mnie coś w gardle drapie i boli jak cholera jak odkaszleć próbuję.Dzisiaj pół nocki miałam z głowy przez ten ból.
Azorczynka ja z mojej strony napiszę Ci coś,co kiedyś mi moja mama (7 lat w małżeństwie z moim patologicznym ojcem) powiedziała: "Chłop się nie zmieni po ślubie,po ciąży,po narodzinach".zubii, Leonore, Dreamy lubią tę wiadomość
-
Azorczynka- czytam te Twoje posty, tak szczerze miałam nic nie komentować..
Czytam również odpowiedzi na Twoje posty.
Nie potrafię sobie Twojej sytuacji w ogóle wyobrazić, dla mnie to jest chore.
Najbardziej Ciebie nie rozumiem... Jeśli miałaś podobnie w domu, chodzi o Twoją mamę, to po jaką cholere pakowałaś się najpierw w taki związek póznej w małzenstwo? Bo ja nie wierzę, że mąż się zmienił po ślubie dopiero, na pewno widziałaś jaki jest naprawdę przed ślubem. I jeszcze jedno.. to Twoje życie ale ja nigdy bym się nie zdecydowała na dziecko w takiej sytuacji. Ja w ogóle na takie coś się bym nigdy nie zgodziła.
Jeżeli już taka sytuacja jest, zmień lekarza i prowadz ciążę u lekarza na nfz, zawsze to trochę kasy zaoszczędzisz.
zubii, różowo, Maja83 lubią tę wiadomość
-
natalka1988 wrote:Brave- oczywiście ze facet się nie zmieni.
Może się starać, jakiś czas będzie dobrze, ale zawsze wszystko wróci do poprzedniego stanu
Generalnie warto dać szansę, bo są sytuacje, kiedy każdy z nas musi pracować nad jakąś cechą, faceci również. Ale jeśli widzimy, że coś jest nie tak w obszarze, na którym bardzo nam zależy i mamy nadzieję, że po ślubie to się zmieni (czy w ciąży czy po narodzeniu dziecka czy drugiego), to to jest nasza głupota, a nie tego faceta, bo on zawsze taki był. I żeby nie było, nie tłumaczę facetówWiadomość wyedytowana przez autora: 16 lutego 2017, 12:00
Matka Rocku lubi tę wiadomość
-
Azorczynka. Bardzo sie ciesze, ze do meza w koncu dotarlo i zaczyna to wygladac jak malzenztwo.
Jezeli chodzi o matke to na prawde trudna relacja. Nie ma sensu u niej mieszkac, bo ona robi Ci psychiczna krzywde. Pomyslcie o wyprowadzce. Maz tak zle nie zarabia to na pewno stac Was bedzie na wynajecie czegokolwiek. Twoj spokoj psychiczny na prawde jest wazny.
Dalej polecam terapie, bo bedzie Ci latwiej. Nawet jak sie wyprowadzis to wszystkie problemy nie znikna, bo taka toksyczna relacja odciska swoje pietno na cale zycie.
Rusalka. Wspaniale, ze dzieciatko zdrowe. Poprawilas mi humor, bo ja za chwile koncze 36 lat i troche boje sie, ze moze byc roznie.
💔Aniołek 03.03.2020 - 7 tc💔 -
rzepakowepole- oczywiście, że nswet trzeba dać szansę, ja nie twierdzę że nie. Może i się starać ale cech charakteru i wychowania które wyciągnął z domu nie zmienisz. A jeśli właśnie myśląc że wszystko się zmieni po ślubie czy gdy będzie dziecko to jeszcze większa głupota.
-
natalka1988 wrote:rzepakowepole- oczywiście, że nswet trzeba dać szansę, ja nie twierdzę że nie. Może i się starać ale cech charakteru i wychowania które wyciągnął z domu nie zmienisz. A jeśli właśnie myśląc że wszystko się zmieni po ślubie czy gdy będzie dziecko to jeszcze większa głupota.
Dla mnie dawanie szansy ma sens, o ile się nie myśli: "Dobra, teraz jest jaki jest, ale po ślubie to na pewno się zmieni". Sam ślub nic nie zmieni, więc równie dobrze może zacząć jeszcze przed. I wtedy można zobaczyć, jak będzie. Mam na myśli naprawdę poważne wady, cechy, które uniemożlwiają normalne funkcjonowanie, są dla nas kluczowe. Bo wymaganie od kogoś, żeby coś w sobie zmieniał, bo takie jest nasze widzimisię, to zupełnie inna historia.zubii lubi tę wiadomość
-
No ja uważam, że jej mąż ma poważne wady.
zastanawiam się tylko jak to było przed ślubem..
Bo jeśli dziewczyna widziała jaki jest, a wyszła za niego za mąż i teraz chce zeby się zmienił to dla mnie jest to bez sensu. Jak to się mowi "widziały gały co brały"
Nie chcę nikogo do siebie zniechęcić. Ja również uważam, że człowiek jak chce to się zmieni, jeśli kocha i mu zależy, może wszystko się zmieni jak zobaczy tą malutką istotkę. Tylko mi o jedno w tym wszystkim chodzi, tak jak napisałam powyżej.. jak było przed ślubem. I tyle
-
natalka1988 wrote:rzepakowepole- oczywiście, że nswet trzeba dać szansę, ja nie twierdzę że nie. Może i się starać ale cech charakteru i wychowania które wyciągnął z domu nie zmienisz. A jeśli właśnie myśląc że wszystko się zmieni po ślubie czy gdy będzie dziecko to jeszcze większa głupota.
Jeżeli na prawdę mu zależy to się da jeszcze w pewnym sensie zmienić wiem to bo mój mąż miał problemy z Wyrażanie uczuć już nie mówiąc o tym, że założenie rodziny i posiadanie dzieci było dla niego ogromnym wyzwaniem bo niestety nie miał w domu dobrego przykladu. Teraz jest idealnym mężem a jeszcze lepszym tata bo nauczył się na błędach rodziny. Szwagierka ma dziecko z którym nie utrzymuje kontaktu ! Jeszcze chciałam dodać że zmiany nastąpiły grubo przed ślubem takze nie miałam co do niego wątpliwości. A teraz mnie pozytywnie zaskakuje tym że bardzo pragnął drugiego dziecka tak jak ja, płakałam ze szczęścia kilka dni ! -
Mi się wydaje że przed ślubem to trochę inna bajka może być. Spotykają się 2 osoby, chodzą na randki i jest kolorowo. Czasem "zakochanie" nie pozwala spojrzeć na niektóre rzeczy trzeźwym okiem, a czasem niektóre rzeczy są dobrze kamuflowane. Coś innego gdy się mieszka razem.
U Azorczynki dopiero niedawno zamieszkali razem bo po ślubie widywali się tylko w weekendy.
Zgadzam się z Annie, najlepszym sposobem jest wyprowadzka. Jeśli mąż się zmieni i będzie mu zależeć na stworzeniu prawdziwej rodziny to tylko i wyłącznie osiągnie się to od toksycznych relacji, jak np.z mamą. Ona podświadomie i świadomie rujnuje psychikę i napędza stres, który w całej sytuacji i tak jest duży. Mąż w razie problemów ucieka do matki. Tak nie powinno być -
nick nieaktualnyNo nie wiem dziewczyny są cechy które człowiek przeskoczy bo mu zależy i się stara i kocha itd,ale są też sytuacje gdzie dawanie szans,czekanie na zmiany,gadki szmatki,modlitwy i cała reszta nie pomagają.Mam na myśli przemoc psychiczną i fizyczną,narkomanię,alkoholizm,hazard,seksoholizm czy notoryczne zdrady.Jasne z nałogów można wyjść,tylko jak często z jednego przeskakuje się do drugiego? Znam gościa,który przestał pić,za to teraz nałogowo ogląda porno,drugi pije "tylko" piwo i mniej,ale gra na maszynach.Wiecie takie zachowanie/nałóg najczęściej wynika z cech charakteru i predyspozycji psychicznych itd itd.Często jedno zastępuje drugie i szansy nic nie zmienią.Rzadko który mężczyzna z problemami zmienia się w księcia i rzadko która dziewczyna po przejściach w związku później żyje jak księżniczka...
Cameline jak dla mnie to jeden ch*j czy mieszkają ze sobą pół roku czy 10 lat,skoro MĄŻ dopuszcza do sytuacji gdzie żona w ciąży (czy bez ciązy) chodzi głodna.To świadczy o człowieku,więc słowa Azorczynki,że to dobry człowiek otwierają mi nóż w kieszeni -
natalka1988 wrote:Widzisz u Ciebie też inaczej, bo widziałaś zmiany przed ślubem. A jak było w pierwszej ciąży jak zareagował? Dbał o Ciebie i o maleństwo?
Tak jak mówię zmienił się już przed ślubem a po było tylko lepiej. A w pierwszej ciąży z początku bardzo się tym przejął bał się że sobie nie poradzimy ale z biegiem miesięcy było coraz lepiej bardzo dużo mi pomagał pomimo, że miał ciężką pracę. Gdyby się przed nie zmienił to ślubu by nie było taka sytuacja jak u azorczynki jest dla mnie nie do zaakceptowania w życiu bym się nie zgodziła na taki układ a tym bardziej na dzieckoale skoro już jest to teraz wóz albo przewóz.