X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum W ciąży - ogólne 🍀Wrześniowe mamy 2024🍀
Odpowiedz

🍀Wrześniowe mamy 2024🍀

Oceń ten wątek:
  • Klarara Autorytet
    Postów: 901 756

    Wysłany: 21 kwietnia, 11:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Inhabituel wrote:
    zgadza się, chciał żebyśmy mieli trochę lepszą sytuację życiową, bo jednak do porodu jest jeszcze czas i chciał żeby było wszystko na tip top. Generalnie zostaliśmy bez środków do życia, bo wydaliśmy z 1500 zł w jedną i w drugą stronę z czego powrót wysłał nam pieniądze Tata mojego narzeczonego i jego Mama. Bo oni chcieli nas wyrzucić tylko za bramę i papa :(
    I wczoraj tak jedziemy z Calais do Lille a z Lille do Brukseli i z Brukseli do Polski.. Dobrze, że mam za jakiś czas wizyte u psychologa, bo chyba potrzebuje to przepracować aby nie zostawiło to śladu w Mojej głowie. I tak teraz będzie mi się ciężej funkcjonować, bo będę się po prostu bać wyjść do ludzi.. I czuć jakieś dziwne zagrożenie. Może jak minie czas to się to jakoś unormuje w mojej głowie, natomiast chodziłam wiele lat na terapię, bo były się nade mną znęcał psychicznie w 2020 i udało mi się odzyskać pewność siebie i zbudować wszystko od nowa a teraz znowu się czuję taka niepewna. Dziękuję wam za wsparcie, mało się tu udzielam ale to właśnie też dlatego, że strasznie ciężko mi nawiązywać jakieś relacje i nie wiem nawet czasem co powiedzieć ale serce zawsze tutaj jestem ❤️ I czasem nawet bym coś napisała ale jakoś nie umiem się przemóc. Niestety przez dzieciństwo trochę też tak mam
    Mam nadzieję, że sobie wszystko poukładasz w życiu i w głowie, ale jesteś w ciąży i musisz czuć jakąś stabilność emocjonalną i finansową.
    Nie zdecydowałabym się na takie wyprawy mając 1500zł w kieszeni..

    lady_in_black lubi tę wiadomość

    preg.png
  • Inhabituel Przyjaciółka
    Postów: 100 214

    Wysłany: 21 kwietnia, 12:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Klarara wrote:
    Mam nadzieję, że sobie wszystko poukładasz w życiu i w głowie, ale jesteś w ciąży i musisz czuć jakąś stabilność emocjonalną i finansową.
    Nie zdecydowałabym się na takie wyprawy mając 1500zł w kieszeni..
    Miał nas odebrać Tata mojego narzeczonego i mieliśmy u niego być przez ten czas. Dlatego zdecydowaliśmy się pojechać, bo było wszystko załatwione dokładnie ale rozumiem Ciebie. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji jak lataliśmy samolotem więc nie wiem czy to kwestia tego, że jechaliśmy teraz autokarem czy o co chodziło.

    preg.png
  • Klarara Autorytet
    Postów: 901 756

    Wysłany: 21 kwietnia, 12:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Inhabituel wrote:
    Miał nas odebrać Tata mojego narzeczonego i mieliśmy u niego być przez ten czas. Dlatego zdecydowaliśmy się pojechać, bo było wszystko załatwione dokładnie ale rozumiem Ciebie. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji jak lataliśmy samolotem więc nie wiem czy to kwestia tego, że jechaliśmy teraz autokarem czy o co chodziło.

    Najważniejsze, że niedługo odpoczniesz w domu.

    preg.png
  • Camille44 Koleżanka
    Postów: 32 31

    Wysłany: 21 kwietnia, 14:10

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Cześć Dziewczyny, mało się tu udzielałam i ogólnie długo już mnie nie było. Postanowiłam podzielić się naszą historią, gdyż chcę aby moja córka nie przeszła w zapomnienie. Chciałabym żebyście mogły docenić jeszcze raz cud życia jaki się w Was wydarza.
    Otóż w 13 tygodniu ciąży na USG prenatalnym usłyszeliśmy, że dziecko ma holoprosencephalię - całkowite nierozejście się półkól mózgowia, brak kości nosowej, brak profilu twarzy i polidaktylię. Z racji tego, że sama jestem lekarzem dużo łatwiej było mi się emocjonalnie wczuć w rolę lekarki i szczerze współczułam jej, że musi nam przekazywać taką wiadomość. Najprawdopodobniej trisomia 13. pary chromosomów, NIFTY pobrane tego samego dnia. Rozpłakałam się dopiero w domu na kanapie, przytulona do najwspanialszego Taty na świecie, chociaż wtedy jeszcze tak na niego nie patrzyłam. Lekarka dała nam kontakty do klinik w Holandii, celem usunięcia ciąży przez skrobankę w pełnej nieświadomości (pod narkozą), 900€, termin za tydzień, wychodzisz do domu po 5 godzinach. Zero rozmowy o innych rozwiązaniach.
    W weekend po badaniu zbierała mnie z podłogi mama, jedynie przez telefon, bo mieszkamy w odległości tysiąca kilometrów od siebie. Była moim aniołem, który dał mi nadzieję na przetrwanie kolejnych dni, dał akceptację tego, że nie umiem zabić swojego dziecka, choć jest chore i nie ma szans na normalne dzieciństwo i może nie przeżyć nawet porodu. Mama była drugą osobą, która powiedziałą mi, że bycie w ciąży jest wspaniałym przeżyciem i jeśli będę je chciała przeżyć z Astrid to będzie przy mnie, kiedy tylko będę potrzebowała. Tata Astrid przytulił mnie pewnej nocy, kiedy płakałam w poduszkę i powiedział, że będzie z nami, cokolwiek się nie stanie, bo nas kocha. Bez nich nie dałabym rady...
    W następnym tygodniu potwierdziliśmy diagnozę u jeszcze jednej lekarki, tutaj dowiedzieliśmy się dodatkowo o możliwym wycietrzewieniu jelit, poważnej wadzie serca (możliwa atrezja tętnic płucnych), rozszczepie podniebienia i płci - wymarzona córeczka. Tata powiedział na badaniu, że to się dobrze składa, bo mamy wybrane imię, mała została nazwana Astrid, przyklepane.
    Po wyjściu z gabinetu żartowałam nawet, że jak ma 12 paluszków to w sam raz po jednym dodatkowym dla mamusi i jednym dla tatusia. Przez 4 tygodnie pod opieką psychologa żyłam dla dziecka. Znowu wsiadłam na rower, poszłam na zwolnienie lekarskie, gotowałam pyszne rzeczy, wróciłam do wyszywania, a na Wielkanoc zabraliśmy się wraz z rodzicami mojego Partnera po raz pierwszy w odwiedziny do moich rodziców. Astrid miała możliwość poznać babcię i dziadka osobiście, brzuszek się zaokrąglał (to już 16. tydzień) i był chętnie przez wszystkich głaskany.
    Przed samym wyjazdem NIFTY pokazało trisomię 13, dla potwierdzenia wykonaliśmy też biopsję kosmówki, na którą w ogóle nie musiałam czekać. Podczas pobytu u rodziców dostałam telefon od lekarki wykonującej biopsję, że wyniki potwierdzają zespół Patau.
    Ostatecznie odwołałam termin w Holandi, nie mogłam sobie wyobrazić, że nie będzie mnie przy mojej córce w tak ważnym momencie jej życia, w momencie jej śmierci. Po przeczytaniu książek, obejrzeniu reportaży w internecie wiedziałam, że chcę godnie pożegnać Astrid, odprowadzić ją do końca za rączkę.
    Umówiliśmy się na wywołanie porodu w szpitalu w 18. tygodniu. Astrid przyszła na świat martwa w zeszły wtorek, ważyła 100 g, była długaśna na 17 cm. Poród był bardziej męczący, niż się spodziewałam, ale finał wart każdego bólu. O 21:28 Astrid wypadła w ręce kolejnego Anioła - położnej, która towarzyszyła nam w tej magicznej chwli. Mieściła się w jednej ręce. Tata przeciął pępowinę, a na mnie spłynęła fala ulgi, że nie cierpiała i że jest mi dane ją zobaczyć, dotknąć, utulić i pożegnać. Nie było łez, żadnego smutku, śmialiśmy się nie mogąc pojąć cudu szczęścia, jakie drobne paluszki i oczka... cud.
    Wieczorem odbyło się łyżeczkowanie, w pełnej narkozie z intubacją, po czym jeszcze dochodzę do siebie. Tata został na ten czas z Astrid w pokoju, przyjechali jego Rodzice przywitać i pożegnać się z wnuczką.
    Jak wróciłam do pokoju byłam wykończona, Astrid została zabrana do chłodni, a ja zasnęłam w jednej sekundzie.
    Na drugi dzień byłam bardzo słaba, Astrid została przyniesiona do nas w pięknym koszyczku wiklinowym, owinięta w becik od Babci, nasza śpiąca królewna. Po kilku godzinach nie mogłam się z nią rozstać, Partner musiał mnie przekonywać, że to tylko ,,opakowanie'' i w końcu odpuściłam. Zdecydowaliśmy się na pogrzeb anonimowy zbiorowy wraz z innymi dziećmi, które odeszły za wcześnie. Chciałam, żeby Astrid nie była sama, żeby miała koleżanki i kolegów, że nawet jak Mama z Tatą jej nie odwiedzą, to przyjdą Wujkowie i Ciocie.
    Po wyjściu ze szpitala tęsknię za nią okrutnie... na drugi dzień chciałam znowu jechać ją zobaczyć, powstrzymała mnie mama. Kupiłam pluszową owieczkę, która jest moim mediatorem z Astrid. Przy naszej pierwszej rozmowie gruchnął o ziemię niespodziewanie nieruszany przez nikogo kij od szczotki, połączenie zostało nawiązane, Astrid słucha, co Mama szepcze Owieczce do uszka.
    Życzę Wam docenienia pięknych chwil z Waszymi dziećmi, mówcie do nich jak najczęściej, są niesamowitym skarbem, nikt nie wie jak długo z nami zostaną. Zauważcie proszę każdą chwilę, bądźcie już teraz z nimi. Moja Córka dała mi niesamowitą moc, którą chcę i Wam przekazać. Życzę Wam samych wspaniałych chwil z Waszymi maluchami, a nam zostało dalej próbować, bo nadzieja umiera ostatnia.

    Kapa, Królowa_Śniegu, marti, Katikat lubią tę wiadomość

  • Puszek♡ Autorytet
    Postów: 317 348

    Wysłany: 21 kwietnia, 14:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    kleopatr4 wrote:
    Blador dziekuje!

    Ja chce wam sprzedać informację od doradcy ze sklepu mama i ja, który nam dzisiaj uświadomił…

    Ale od początku…

    Chciałam zobaczyć na żywo wózek Carrello ultra 2w1.
    Nie mieli w sklepie, ale na stronie tak.
    Chciałam chociaż jakiś podobny obejrzeć i okazało się że jest spacerówka od modelu Alfa z 2023. Obczailiśmy no i nagle Pan mówi, że jak tak się mu przygląda to jest to ten sam wózek co Venicci lub Muuvo. I idzie i nam pokazuje.
    Ja w szoku sprawdzam i zdjęcia z neta się zgadzają, parametry też te same co w Carrello.
    Okazuje się że to jest ta sama fabryka, ale rozsyłane po producentach mają swoje kosmetyczne zmiany wprowadzane.

    Dogadałam z Panem, że zamówi go do sklepu (w kolorze który wybierzemy) i jeśli nam się spodoba to kupimy, a jeśli nie to będzie na wystawę. W każdym razie się nie zmarnuje.

    Porównamy go sobie jak dotrze z pozostałymi wymienionymi i zobaczymy.

    Opis wózka Carrello:
    Podoba nam się wizualnie, amortyzacja wystarczająca, nie jest ciężki, ale to i tak nieistotne bo mamy parter. Ma sporą gondolkę, gdzie zmieści się śpiworek i duży kosz (z opcją poszerzenia). Spacerówa jest z ustawianiem wysokości daszka, na płasko, w obu kierunkach, podnóżek i pałąk i jeszcze moskitiera i tam te pierdółki w zestawie.

    I słuchajcie jak ja się ucieszyłam… bo marża muvvo, venicci czy nawet espiro (są 2 podobne modele do carrello; bueno i miloo) jest za wysoka. Właśnie się o tym przekonałam. Fajnie, bo carrello zapowiada się idealnym kompromisem z ustalonym budżetem na wózek i funkcjonalnością z estetyką😌

    Wrzucam wam porównanie zdjęć tych wózków.

    https://ibb.co/bWqvS7b

    I tak jak byłam wstępnie zdecydowana na bebetto flavio, tak spacerówkę byśmy musieli kupić nowa niedługo po przesiadce z gondoli, to w tym carrello dziecko co najmniej 1,5 roku pojeździ, a jeszcze będę miała gwarancję 2 lata (bebetto byśmy szukali używanego).

    Co myślicie o tym?


    Kleopatra napisz proszę model tego wózka, musze go pooglądać bo na zdjęciach wygląda super a na żywo nie widziałam. Jest w beżu? 😁

    preg.png
  • kleopatr4 Autorytet
    Postów: 740 837

    Wysłany: 21 kwietnia, 15:03

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Puszek, Carrello Ultra, ewentualnie też bardzo ładny Carrello Omega Plus. Są w beżu😍 tylko ten ultra na zdjęciach wygląda jakby był różowy, ale to beż.

    Puszek♡ lubi tę wiadomość

    Baby #1 Wrzesień 2024
  • Klarara Autorytet
    Postów: 901 756

    Wysłany: 21 kwietnia, 15:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    kleopatr4 wrote:
    Puszek, Carrello Ultra, ewentualnie też bardzo ładny Carrello Omega Plus. Są w beżu😍 tylko ten ultra na zdjęciach wygląda jakby był różowy, ale to beż.
    Dodaję do listy :) muszę go zobaczyć.

    kleopatr4 lubi tę wiadomość

    preg.png
  • Puszek♡ Autorytet
    Postów: 317 348

    Wysłany: 21 kwietnia, 15:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Camille44 wrote:
    Cześć Dziewczyny, mało się tu udzielałam i ogólnie długo już mnie nie było. Postanowiłam podzielić się naszą historią, gdyż chcę aby moja córka nie przeszła w zapomnienie. Chciałabym żebyście mogły docenić jeszcze raz cud życia jaki się w Was wydarza.
    Otóż w 13 tygodniu ciąży na USG prenatalnym usłyszeliśmy, że dziecko ma holoprosencephalię - całkowite nierozejście się półkól mózgowia, brak kości nosowej, brak profilu twarzy i polidaktylię. Z racji tego, że sama jestem lekarzem dużo łatwiej było mi się emocjonalnie wczuć w rolę lekarki i szczerze współczułam jej, że musi nam przekazywać taką wiadomość. Najprawdopodobniej trisomia 13. pary chromosomów, NIFTY pobrane tego samego dnia. Rozpłakałam się dopiero w domu na kanapie, przytulona do najwspanialszego Taty na świecie, chociaż wtedy jeszcze tak na niego nie patrzyłam. Lekarka dała nam kontakty do klinik w Holandii, celem usunięcia ciąży przez skrobankę w pełnej nieświadomości (pod narkozą), 900€, termin za tydzień, wychodzisz do domu po 5 godzinach. Zero rozmowy o innych rozwiązaniach.
    W weekend po badaniu zbierała mnie z podłogi mama, jedynie przez telefon, bo mieszkamy w odległości tysiąca kilometrów od siebie. Była moim aniołem, który dał mi nadzieję na przetrwanie kolejnych dni, dał akceptację tego, że nie umiem zabić swojego dziecka, choć jest chore i nie ma szans na normalne dzieciństwo i może nie przeżyć nawet porodu. Mama była drugą osobą, która powiedziałą mi, że bycie w ciąży jest wspaniałym przeżyciem i jeśli będę je chciała przeżyć z Astrid to będzie przy mnie, kiedy tylko będę potrzebowała. Tata Astrid przytulił mnie pewnej nocy, kiedy płakałam w poduszkę i powiedział, że będzie z nami, cokolwiek się nie stanie, bo nas kocha. Bez nich nie dałabym rady...
    W następnym tygodniu potwierdziliśmy diagnozę u jeszcze jednej lekarki, tutaj dowiedzieliśmy się dodatkowo o możliwym wycietrzewieniu jelit, poważnej wadzie serca (możliwa atrezja tętnic płucnych), rozszczepie podniebienia i płci - wymarzona córeczka. Tata powiedział na badaniu, że to się dobrze składa, bo mamy wybrane imię, mała została nazwana Astrid, przyklepane.
    Po wyjściu z gabinetu żartowałam nawet, że jak ma 12 paluszków to w sam raz po jednym dodatkowym dla mamusi i jednym dla tatusia. Przez 4 tygodnie pod opieką psychologa żyłam dla dziecka. Znowu wsiadłam na rower, poszłam na zwolnienie lekarskie, gotowałam pyszne rzeczy, wróciłam do wyszywania, a na Wielkanoc zabraliśmy się wraz z rodzicami mojego Partnera po raz pierwszy w odwiedziny do moich rodziców. Astrid miała możliwość poznać babcię i dziadka osobiście, brzuszek się zaokrąglał (to już 16. tydzień) i był chętnie przez wszystkich głaskany.
    Przed samym wyjazdem NIFTY pokazało trisomię 13, dla potwierdzenia wykonaliśmy też biopsję kosmówki, na którą w ogóle nie musiałam czekać. Podczas pobytu u rodziców dostałam telefon od lekarki wykonującej biopsję, że wyniki potwierdzają zespół Patau.
    Ostatecznie odwołałam termin w Holandi, nie mogłam sobie wyobrazić, że nie będzie mnie przy mojej córce w tak ważnym momencie jej życia, w momencie jej śmierci. Po przeczytaniu książek, obejrzeniu reportaży w internecie wiedziałam, że chcę godnie pożegnać Astrid, odprowadzić ją do końca za rączkę.
    Umówiliśmy się na wywołanie porodu w szpitalu w 18. tygodniu. Astrid przyszła na świat martwa w zeszły wtorek, ważyła 100 g, była długaśna na 17 cm. Poród był bardziej męczący, niż się spodziewałam, ale finał wart każdego bólu. O 21:28 Astrid wypadła w ręce kolejnego Anioła - położnej, która towarzyszyła nam w tej magicznej chwli. Mieściła się w jednej ręce. Tata przeciął pępowinę, a na mnie spłynęła fala ulgi, że nie cierpiała i że jest mi dane ją zobaczyć, dotknąć, utulić i pożegnać. Nie było łez, żadnego smutku, śmialiśmy się nie mogąc pojąć cudu szczęścia, jakie drobne paluszki i oczka... cud.
    Wieczorem odbyło się łyżeczkowanie, w pełnej narkozie z intubacją, po czym jeszcze dochodzę do siebie. Tata został na ten czas z Astrid w pokoju, przyjechali jego Rodzice przywitać i pożegnać się z wnuczką.
    Jak wróciłam do pokoju byłam wykończona, Astrid została zabrana do chłodni, a ja zasnęłam w jednej sekundzie.
    Na drugi dzień byłam bardzo słaba, Astrid została przyniesiona do nas w pięknym koszyczku wiklinowym, owinięta w becik od Babci, nasza śpiąca królewna. Po kilku godzinach nie mogłam się z nią rozstać, Partner musiał mnie przekonywać, że to tylko ,,opakowanie'' i w końcu odpuściłam. Zdecydowaliśmy się na pogrzeb anonimowy zbiorowy wraz z innymi dziećmi, które odeszły za wcześnie. Chciałam, żeby Astrid nie była sama, żeby miała koleżanki i kolegów, że nawet jak Mama z Tatą jej nie odwiedzą, to przyjdą Wujkowie i Ciocie.
    Po wyjściu ze szpitala tęsknię za nią okrutnie... na drugi dzień chciałam znowu jechać ją zobaczyć, powstrzymała mnie mama. Kupiłam pluszową owieczkę, która jest moim mediatorem z Astrid. Przy naszej pierwszej rozmowie gruchnął o ziemię niespodziewanie nieruszany przez nikogo kij od szczotki, połączenie zostało nawiązane, Astrid słucha, co Mama szepcze Owieczce do uszka.
    Życzę Wam docenienia pięknych chwil z Waszymi dziećmi, mówcie do nich jak najczęściej, są niesamowitym skarbem, nikt nie wie jak długo z nami zostaną. Zauważcie proszę każdą chwilę, bądźcie już teraz z nimi. Moja Córka dała mi niesamowitą moc, którą chcę i Wam przekazać. Życzę Wam samych wspaniałych chwil z Waszymi maluchami, a nam zostało dalej próbować, bo nadzieja umiera ostatnia.

    Nie wiem co przeżywacie, nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić ale mocno Was przytulam ❤️

    preg.png
  • kleopatr4 Autorytet
    Postów: 740 837

    Wysłany: 21 kwietnia, 15:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Camille44, przykro mi, ale to wspaniale że miałaś wybór i mogłaś przeżyć tą ciążę na swoich warunkach, tak jak dla Was było to najlepsze

    Baby #1 Wrzesień 2024
  • Klarara Autorytet
    Postów: 901 756

    Wysłany: 21 kwietnia, 15:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Camille44 wrote:
    Cześć Dziewczyny, mało się tu udzielałam i ogólnie długo już mnie nie było. Postanowiłam podzielić się naszą historią, gdyż chcę aby moja córka nie przeszła w zapomnienie. Chciałabym żebyście mogły docenić jeszcze raz cud życia jaki się w Was wydarza.
    Otóż w 13 tygodniu ciąży na USG prenatalnym usłyszeliśmy, że dziecko ma holoprosencephalię - całkowite nierozejście się półkól mózgowia, brak kości nosowej, brak profilu twarzy i polidaktylię. Z racji tego, że sama jestem lekarzem dużo łatwiej było mi się emocjonalnie wczuć w rolę lekarki i szczerze współczułam jej, że musi nam przekazywać taką wiadomość. Najprawdopodobniej trisomia 13. pary chromosomów, NIFTY pobrane tego samego dnia. Rozpłakałam się dopiero w domu na kanapie, przytulona do najwspanialszego Taty na świecie, chociaż wtedy jeszcze tak na niego nie patrzyłam. Lekarka dała nam kontakty do klinik w Holandii, celem usunięcia ciąży przez skrobankę w pełnej nieświadomości (pod narkozą), 900€, termin za tydzień, wychodzisz do domu po 5 godzinach. Zero rozmowy o innych rozwiązaniach.
    W weekend po badaniu zbierała mnie z podłogi mama, jedynie przez telefon, bo mieszkamy w odległości tysiąca kilometrów od siebie. Była moim aniołem, który dał mi nadzieję na przetrwanie kolejnych dni, dał akceptację tego, że nie umiem zabić swojego dziecka, choć jest chore i nie ma szans na normalne dzieciństwo i może nie przeżyć nawet porodu. Mama była drugą osobą, która powiedziałą mi, że bycie w ciąży jest wspaniałym przeżyciem i jeśli będę je chciała przeżyć z Astrid to będzie przy mnie, kiedy tylko będę potrzebowała. Tata Astrid przytulił mnie pewnej nocy, kiedy płakałam w poduszkę i powiedział, że będzie z nami, cokolwiek się nie stanie, bo nas kocha. Bez nich nie dałabym rady...
    W następnym tygodniu potwierdziliśmy diagnozę u jeszcze jednej lekarki, tutaj dowiedzieliśmy się dodatkowo o możliwym wycietrzewieniu jelit, poważnej wadzie serca (możliwa atrezja tętnic płucnych), rozszczepie podniebienia i płci - wymarzona córeczka. Tata powiedział na badaniu, że to się dobrze składa, bo mamy wybrane imię, mała została nazwana Astrid, przyklepane.
    Po wyjściu z gabinetu żartowałam nawet, że jak ma 12 paluszków to w sam raz po jednym dodatkowym dla mamusi i jednym dla tatusia. Przez 4 tygodnie pod opieką psychologa żyłam dla dziecka. Znowu wsiadłam na rower, poszłam na zwolnienie lekarskie, gotowałam pyszne rzeczy, wróciłam do wyszywania, a na Wielkanoc zabraliśmy się wraz z rodzicami mojego Partnera po raz pierwszy w odwiedziny do moich rodziców. Astrid miała możliwość poznać babcię i dziadka osobiście, brzuszek się zaokrąglał (to już 16. tydzień) i był chętnie przez wszystkich głaskany.
    Przed samym wyjazdem NIFTY pokazało trisomię 13, dla potwierdzenia wykonaliśmy też biopsję kosmówki, na którą w ogóle nie musiałam czekać. Podczas pobytu u rodziców dostałam telefon od lekarki wykonującej biopsję, że wyniki potwierdzają zespół Patau.
    Ostatecznie odwołałam termin w Holandi, nie mogłam sobie wyobrazić, że nie będzie mnie przy mojej córce w tak ważnym momencie jej życia, w momencie jej śmierci. Po przeczytaniu książek, obejrzeniu reportaży w internecie wiedziałam, że chcę godnie pożegnać Astrid, odprowadzić ją do końca za rączkę.
    Umówiliśmy się na wywołanie porodu w szpitalu w 18. tygodniu. Astrid przyszła na świat martwa w zeszły wtorek, ważyła 100 g, była długaśna na 17 cm. Poród był bardziej męczący, niż się spodziewałam, ale finał wart każdego bólu. O 21:28 Astrid wypadła w ręce kolejnego Anioła - położnej, która towarzyszyła nam w tej magicznej chwli. Mieściła się w jednej ręce. Tata przeciął pępowinę, a na mnie spłynęła fala ulgi, że nie cierpiała i że jest mi dane ją zobaczyć, dotknąć, utulić i pożegnać. Nie było łez, żadnego smutku, śmialiśmy się nie mogąc pojąć cudu szczęścia, jakie drobne paluszki i oczka... cud.
    Wieczorem odbyło się łyżeczkowanie, w pełnej narkozie z intubacją, po czym jeszcze dochodzę do siebie. Tata został na ten czas z Astrid w pokoju, przyjechali jego Rodzice przywitać i pożegnać się z wnuczką.
    Jak wróciłam do pokoju byłam wykończona, Astrid została zabrana do chłodni, a ja zasnęłam w jednej sekundzie.
    Na drugi dzień byłam bardzo słaba, Astrid została przyniesiona do nas w pięknym koszyczku wiklinowym, owinięta w becik od Babci, nasza śpiąca królewna. Po kilku godzinach nie mogłam się z nią rozstać, Partner musiał mnie przekonywać, że to tylko ,,opakowanie'' i w końcu odpuściłam. Zdecydowaliśmy się na pogrzeb anonimowy zbiorowy wraz z innymi dziećmi, które odeszły za wcześnie. Chciałam, żeby Astrid nie była sama, żeby miała koleżanki i kolegów, że nawet jak Mama z Tatą jej nie odwiedzą, to przyjdą Wujkowie i Ciocie.
    Po wyjściu ze szpitala tęsknię za nią okrutnie... na drugi dzień chciałam znowu jechać ją zobaczyć, powstrzymała mnie mama. Kupiłam pluszową owieczkę, która jest moim mediatorem z Astrid. Przy naszej pierwszej rozmowie gruchnął o ziemię niespodziewanie nieruszany przez nikogo kij od szczotki, połączenie zostało nawiązane, Astrid słucha, co Mama szepcze Owieczce do uszka.
    Życzę Wam docenienia pięknych chwil z Waszymi dziećmi, mówcie do nich jak najczęściej, są niesamowitym skarbem, nikt nie wie jak długo z nami zostaną. Zauważcie proszę każdą chwilę, bądźcie już teraz z nimi. Moja Córka dała mi niesamowitą moc, którą chcę i Wam przekazać. Życzę Wam samych wspaniałych chwil z Waszymi maluchami, a nam zostało dalej próbować, bo nadzieja umiera ostatnia.

    Ta laska wrzuca to wszędzie. Nie wiem po co.
    To chyba jakaś ściema.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 kwietnia, 15:55

    preg.png
  • kleopatr4 Autorytet
    Postów: 740 837

    Wysłany: 21 kwietnia, 16:28

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Klarara wrote:
    Ta laska wrzuca to wszędzie. Nie wiem po co.
    To chyba jakaś ściema.
    O kurcze, mam nadzieję że to forma terapii, a nie scam.

    Przypomniałam sobie teraz, że Camille była ze mną na wątku styczniowym staraczek, kiedy się okazało że jest w ciąży, także niestety to prawda😞

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 kwietnia, 16:54

    Camille44 lubi tę wiadomość

    Baby #1 Wrzesień 2024
  • Camille44 Koleżanka
    Postów: 32 31

    Wysłany: 21 kwietnia, 16:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Klarara wrote:
    Ta laska wrzuca to wszędzie. Nie wiem po co.
    To chyba jakaś ściema.

    Klarara bardzo niemile odbieram Twoją wiadomość. Napisałam na czym mi zależy, przykro mi, że masz negatywny odbiór mojej historii o Astrid. Moja córka na to nie zasłużyła.
    Udzielałam się na obu wątkach rzadko, ale na sierpień też miałam termin porodu naszego pierwszego dziecka, które odeszło w 7. tygodniu.
    Mam nadzieję, że nie sprawisz już nikomu przykrości w taki sposób.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 kwietnia, 16:59

  • Klarara Autorytet
    Postów: 901 756

    Wysłany: 21 kwietnia, 17:24

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Camille44 wrote:
    Klarara bardzo niemile odbieram Twoją wiadomość. Napisałam na czym mi zależy, przykro mi, że masz negatywny odbiór mojej historii o Astrid. Moja córka na to nie zasłużyła.
    Udzielałam się na obu wątkach rzadko, ale na sierpień też miałam termin porodu naszego pierwszego dziecka, które odeszło w 7. tygodniu.
    Mam nadzieję, że nie sprawisz już nikomu przykrości w taki sposób.

    Dziewczyno, współczuję ale uspokój trochę emocje w "internetach". Teksty typu "moja córka na to nie zasłużyła" to chyba lekka przesada... Przeżyj żałobę na swój sposób i pozwól, że nie będę wierzyła we wszystko co piszą w świecie wirtualnym.
    I daj nam się cieszyć ciążą, bo po to tu jesteśmy.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 kwietnia, 18:07

    preg.png
  • lady_in_black Autorytet
    Postów: 887 774

    Wysłany: 21 kwietnia, 17:42

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Camille44 wrote:
    Cześć Dziewczyny, mało się tu udzielałam i ogólnie długo już mnie nie było. Postanowiłam podzielić się naszą historią, gdyż chcę aby moja córka nie przeszła w zapomnienie. Chciałabym żebyście mogły docenić jeszcze raz cud życia jaki się w Was wydarza.
    Otóż w 13 tygodniu ciąży na USG prenatalnym usłyszeliśmy, że dziecko ma holoprosencephalię - całkowite nierozejście się półkól mózgowia, brak kości nosowej, brak profilu twarzy i polidaktylię. Z racji tego, że sama jestem lekarzem dużo łatwiej było mi się emocjonalnie wczuć w rolę lekarki i szczerze współczułam jej, że musi nam przekazywać taką wiadomość. Najprawdopodobniej trisomia 13. pary chromosomów, NIFTY pobrane tego samego dnia. Rozpłakałam się dopiero w domu na kanapie, przytulona do najwspanialszego Taty na świecie, chociaż wtedy jeszcze tak na niego nie patrzyłam. Lekarka dała nam kontakty do klinik w Holandii, celem usunięcia ciąży przez skrobankę w pełnej nieświadomości (pod narkozą), 900€, termin za tydzień, wychodzisz do domu po 5 godzinach. Zero rozmowy o innych rozwiązaniach.
    W weekend po badaniu zbierała mnie z podłogi mama, jedynie przez telefon, bo mieszkamy w odległości tysiąca kilometrów od siebie. Była moim aniołem, który dał mi nadzieję na przetrwanie kolejnych dni, dał akceptację tego, że nie umiem zabić swojego dziecka, choć jest chore i nie ma szans na normalne dzieciństwo i może nie przeżyć nawet porodu. Mama była drugą osobą, która powiedziałą mi, że bycie w ciąży jest wspaniałym przeżyciem i jeśli będę je chciała przeżyć z Astrid to będzie przy mnie, kiedy tylko będę potrzebowała. Tata Astrid przytulił mnie pewnej nocy, kiedy płakałam w poduszkę i powiedział, że będzie z nami, cokolwiek się nie stanie, bo nas kocha. Bez nich nie dałabym rady...
    W następnym tygodniu potwierdziliśmy diagnozę u jeszcze jednej lekarki, tutaj dowiedzieliśmy się dodatkowo o możliwym wycietrzewieniu jelit, poważnej wadzie serca (możliwa atrezja tętnic płucnych), rozszczepie podniebienia i płci - wymarzona córeczka. Tata powiedział na badaniu, że to się dobrze składa, bo mamy wybrane imię, mała została nazwana Astrid, przyklepane.
    Po wyjściu z gabinetu żartowałam nawet, że jak ma 12 paluszków to w sam raz po jednym dodatkowym dla mamusi i jednym dla tatusia. Przez 4 tygodnie pod opieką psychologa żyłam dla dziecka. Znowu wsiadłam na rower, poszłam na zwolnienie lekarskie, gotowałam pyszne rzeczy, wróciłam do wyszywania, a na Wielkanoc zabraliśmy się wraz z rodzicami mojego Partnera po raz pierwszy w odwiedziny do moich rodziców. Astrid miała możliwość poznać babcię i dziadka osobiście, brzuszek się zaokrąglał (to już 16. tydzień) i był chętnie przez wszystkich głaskany.
    Przed samym wyjazdem NIFTY pokazało trisomię 13, dla potwierdzenia wykonaliśmy też biopsję kosmówki, na którą w ogóle nie musiałam czekać. Podczas pobytu u rodziców dostałam telefon od lekarki wykonującej biopsję, że wyniki potwierdzają zespół Patau.
    Ostatecznie odwołałam termin w Holandi, nie mogłam sobie wyobrazić, że nie będzie mnie przy mojej córce w tak ważnym momencie jej życia, w momencie jej śmierci. Po przeczytaniu książek, obejrzeniu reportaży w internecie wiedziałam, że chcę godnie pożegnać Astrid, odprowadzić ją do końca za rączkę.
    Umówiliśmy się na wywołanie porodu w szpitalu w 18. tygodniu. Astrid przyszła na świat martwa w zeszły wtorek, ważyła 100 g, była długaśna na 17 cm. Poród był bardziej męczący, niż się spodziewałam, ale finał wart każdego bólu. O 21:28 Astrid wypadła w ręce kolejnego Anioła - położnej, która towarzyszyła nam w tej magicznej chwli. Mieściła się w jednej ręce. Tata przeciął pępowinę, a na mnie spłynęła fala ulgi, że nie cierpiała i że jest mi dane ją zobaczyć, dotknąć, utulić i pożegnać. Nie było łez, żadnego smutku, śmialiśmy się nie mogąc pojąć cudu szczęścia, jakie drobne paluszki i oczka... cud.
    Wieczorem odbyło się łyżeczkowanie, w pełnej narkozie z intubacją, po czym jeszcze dochodzę do siebie. Tata został na ten czas z Astrid w pokoju, przyjechali jego Rodzice przywitać i pożegnać się z wnuczką.
    Jak wróciłam do pokoju byłam wykończona, Astrid została zabrana do chłodni, a ja zasnęłam w jednej sekundzie.
    Na drugi dzień byłam bardzo słaba, Astrid została przyniesiona do nas w pięknym koszyczku wiklinowym, owinięta w becik od Babci, nasza śpiąca królewna. Po kilku godzinach nie mogłam się z nią rozstać, Partner musiał mnie przekonywać, że to tylko ,,opakowanie'' i w końcu odpuściłam. Zdecydowaliśmy się na pogrzeb anonimowy zbiorowy wraz z innymi dziećmi, które odeszły za wcześnie. Chciałam, żeby Astrid nie była sama, żeby miała koleżanki i kolegów, że nawet jak Mama z Tatą jej nie odwiedzą, to przyjdą Wujkowie i Ciocie.
    Po wyjściu ze szpitala tęsknię za nią okrutnie... na drugi dzień chciałam znowu jechać ją zobaczyć, powstrzymała mnie mama. Kupiłam pluszową owieczkę, która jest moim mediatorem z Astrid. Przy naszej pierwszej rozmowie gruchnął o ziemię niespodziewanie nieruszany przez nikogo kij od szczotki, połączenie zostało nawiązane, Astrid słucha, co Mama szepcze Owieczce do uszka.
    Życzę Wam docenienia pięknych chwil z Waszymi dziećmi, mówcie do nich jak najczęściej, są niesamowitym skarbem, nikt nie wie jak długo z nami zostaną. Zauważcie proszę każdą chwilę, bądźcie już teraz z nimi. Moja Córka dała mi niesamowitą moc, którą chcę i Wam przekazać. Życzę Wam samych wspaniałych chwil z Waszymi maluchami, a nam zostało dalej próbować, bo nadzieja umiera ostatnia.

    Współczuję, ale naprawdę to nie jest grupa ja takie wynurzenia. Nie obciążaj nas swoją tragedią w takim momencie naszego życia. Większość z nas wystarczająco dużo przeszła ...

    Klarara, domi88, kleopatr4, Zazuzi, Królowa_Śniegu, Nowanna, marti lubią tę wiadomość

    preg.png
    ct2/minimalna niedoczynność tarczycy
    12.2022- 18tc 💔/05.2023 11 tc 💔
    08.2023 TAC/11.2023 wznowienie starań
    05.01.24- ⏸️cień cienia
    07.01.24 beta 66 :)/09.01.24 beta 161 :)
    24.01.24 3,5 mm/ 110FHR❤️
    01.02.24 1,3 cm /158 FHR❤️
    21.02.24 3,61 cm /170 FHR❤️
    01.03.24 Sanco- niskie ryzyka/🩷
    06.03.24 badania prenatalne- 5,69 cm/FHR 156 ❤️
    14.04.24 250 g :)
    25.04.24 300 g: )
    15.05.24 połówkowe, wszystko ok 443 g :)
    05.06.24 830 g :)
    5.07.24 III prenatalne 1456 g/ 45 percentyl ❤️
  • Klarara Autorytet
    Postów: 901 756

    Wysłany: 21 kwietnia, 17:46

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    lady_in_black wrote:
    Współczuję, ale naprawdę to nie jest grupa ja takie wynurzenia. Nie obciążaj nas swoją tragedią w takim momencie naszego życia. Większość z nas wystarczająco dużo przeszła ...

    W punkt. Szkoda gadać.

    kleopatr4, Hoshi lubią tę wiadomość

    preg.png
  • mm02 Ekspertka
    Postów: 210 153

    Wysłany: 21 kwietnia, 18:10

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Camille, to przejmująca i przykra historia. Przesyłam wirtualne pozdrowienia i życzę siły i powodzenia w przyszłosci.

  • lady_in_black Autorytet
    Postów: 887 774

    Wysłany: 21 kwietnia, 18:32

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Inhabituel wrote:
    Hej dziewczyny! Trochę mnie nie bylo ale czytam na bieżąco w miarę możliwości.
    Aktualnie chce wam opowiedzieć co przydarzyło mi się wczoraj.. Pojechałam z Moim narzeczonym autobusem do Anglii- 26h jazdy i to co się stało na granicy przeszło ludzkie pojęcie..
    Te k…. angielskie nie chciały mnie przepuścić na granicy, bo niby uważają że jestem zbyt biedna i będę chciała zostać na stałe nielegalnie w uk a nie 3 tygodnie jak im mówiłam i pokazałam nawet bilet powrotny, a Oni mnie wsadzili do jakiegoś pokoju i przesłuchiwali 5godzin, w dodatku zrobili mi zdjęcia i odciski palców i jeszcze zamknęli potem w jakimś pokoju na klucz i nie wiedziałam co się dzieje i psychicznie strasznie źle to zniosłam. Potraktowali mnie jak przestępcę a Ja nic nie zrobiłam i chcieli mnie deportować z policja na granicy Anglii i Francji ale dostałam krwawienia nagle i zadzwonili po karetkę.. Byłam przerażona, bo nie wiedziałam co z dzieckiem.. cały twardy brzuch. Na szczęście otrzymałam ze strony francuskiej służby zdrowia naprawdę super pomoc. Zabrano mnie karetka na sygnale i zbadano i na szczęście dziecko żyje i ma się dobrze. Ale generalnie nie zostawię tej sytuacji, czuję się bardzo skrzywdzona psychicznie. Leczyłam kiedyś stany lękowe i walczyłam o siebie bardzo długo i czuję jakby to ktoś zburzył w chwilę. Jestem aktualnie w autobusie do Polski ale ciągle chce mi się płakać. Na szczęście jest obok mój partner i mnie wspiera ale chciał tylko zarobić kasę na dziecko. Ja miałam wrócić po tych paru tygodniach a aktualnie całe szczęście, że rodzina wysłała nam jakieś środki na powrót, bo nie wiem co by było dalej :(

    Aż brak mi słów. Ogromnie współczuję tej sytuacji. Nie spodziewałam się, że w cywilizowanym kraju mogą miejsce takie sytaucje, tym bardziej, że Wlkp Brytania nie ma prawa ziemii w takim dosłownym znaczeniu (obywatelstwo dostaje dziecko urodzone na terytorium kraju, jeśli rodzic ma obywatelstwo lub prawo stałego pobytu) zatem raczej ten trend dzieci- kotwic nie ma tam miejsca.
    Chyba bardzo nie lubią tam aktualnie Polaków 🙄 o tym, że jesteś w ciąży dowiedzieli się w trakcie tych czynności?

    preg.png
    ct2/minimalna niedoczynność tarczycy
    12.2022- 18tc 💔/05.2023 11 tc 💔
    08.2023 TAC/11.2023 wznowienie starań
    05.01.24- ⏸️cień cienia
    07.01.24 beta 66 :)/09.01.24 beta 161 :)
    24.01.24 3,5 mm/ 110FHR❤️
    01.02.24 1,3 cm /158 FHR❤️
    21.02.24 3,61 cm /170 FHR❤️
    01.03.24 Sanco- niskie ryzyka/🩷
    06.03.24 badania prenatalne- 5,69 cm/FHR 156 ❤️
    14.04.24 250 g :)
    25.04.24 300 g: )
    15.05.24 połówkowe, wszystko ok 443 g :)
    05.06.24 830 g :)
    5.07.24 III prenatalne 1456 g/ 45 percentyl ❤️
  • Puszek♡ Autorytet
    Postów: 317 348

    Wysłany: 21 kwietnia, 18:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Inhabituel aż brak słów na to jak Was potraktowali, ale też zastanawiam się co oni chcieli osiągnąć? Żeby im to nie uszło, naprawdę szok...
    Byłam tam jak byłam w ciąży i musialam udowadniać, że zamierzam zamieszkać na stałe, żebym mogła mieć opiekę w ciąży darmowa oraz poród mimo, że mój mąż tam mieszkał i pracował, ja do niego poleciałam bo nie chciałam być sama w Pl. Na szczęście na poród wróciłam do Pl bo nie spodobał mi się ten kraj, multi kulti i sztuczność tych ludzi mnie dobijała. Oni Człowiekowi z uśmiechem wbijali szpile na każdym kroku. Jak ze mną rozmawiali np u lekarza a zorientowali się, że mąż mówi lepiej po angielsku to już na moje żadne pytanie nie odpowiedzieli, stawałam się dla nich niewidzialna. Rasizm różnego rodzaju panuje tam wszędzie. A co do obywatelstwa to powiedzieli nam, że dużo kobiet przyjeżdża rodzic tam wiedząc już, że dziecko po porodzie będzie potrzebować jakiegoś leczenia specjalistycznego a oni nie chcą sponsorować nie " swoich". Mnie również potraktowali tak jakbym chciała wymusić ten papierek, że dziecko urodziło się na terytorium ich kraju mimo, że obywatelstwa nie dostałby. Doceniłam Polskę i nie chce już stąd wyjeżdżać mimo wielu niedogodności. Wolę żyć skromniej ale być u siebie.
    W Twoim przypadku nie odpuscilabym, takie chamstwo to szok.

    preg.png
  • Inhabituel Przyjaciółka
    Postów: 100 214

    Wysłany: 21 kwietnia, 20:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Puszek♡ wrote:
    Inhabituel aż brak słów na to jak Was potraktowali, ale też zastanawiam się co oni chcieli osiągnąć? Żeby im to nie uszło, naprawdę szok...
    Byłam tam jak byłam w ciąży i musialam udowadniać, że zamierzam zamieszkać na stałe, żebym mogła mieć opiekę w ciąży darmowa oraz poród mimo, że mój mąż tam mieszkał i pracował, ja do niego poleciałam bo nie chciałam być sama w Pl. Na szczęście na poród wróciłam do Pl bo nie spodobał mi się ten kraj, multi kulti i sztuczność tych ludzi mnie dobijała. Oni Człowiekowi z uśmiechem wbijali szpile na każdym kroku. Jak ze mną rozmawiali np u lekarza a zorientowali się, że mąż mówi lepiej po angielsku to już na moje żadne pytanie nie odpowiedzieli, stawałam się dla nich niewidzialna. Rasizm różnego rodzaju panuje tam wszędzie. A co do obywatelstwa to powiedzieli nam, że dużo kobiet przyjeżdża rodzic tam wiedząc już, że dziecko po porodzie będzie potrzebować jakiegoś leczenia specjalistycznego a oni nie chcą sponsorować nie " swoich". Mnie również potraktowali tak jakbym chciała wymusić ten papierek, że dziecko urodziło się na terytorium ich kraju mimo, że obywatelstwa nie dostałby. Doceniłam Polskę i nie chce już stąd wyjeżdżać mimo wielu niedogodności. Wolę żyć skromniej ale być u siebie.
    W Twoim przypadku nie odpuscilabym, takie chamstwo to szok.
    No właśnie moja babci mi też tak mówi, że Oni pewnie myśleli, że chce sobie przyjechać i mieszkać nie legalnie bez statusu i urodzić dziecko, a wtedy mogli by mieć problem aby się mnie pozbyć bo jestem jego mamą i wpisali mi byle skomplikowany teraz powód i dali mi zakaz wjazdu na 10 lat tak abym napewno kur.. tam się nie zjawiła i nie została z tym bobasem. Banda chamow, prostaków i rasistow.
    Patrząc też na ich „cudowną” opiekę w ciąży to nie dziękuję aby tam prowadzić ciążę.. Wolę Polskę, mój chciał tylko tam popracować chwilę ale trudno. Ja im tego tam nie odpuszczę, jeszcze zapłacą mi w tysiącach funtów. Aktualnie jestem w domu i zjadłam w końcu więc dobrej nocy wam życzę. Maluszek kopie więc się odzywa także ulga.

    A odpowiadając na pytanie wyżej to o ciąży dowiedzieli się na samym początku już przy bramce.

    Puszek♡ lubi tę wiadomość

    preg.png
  • kleopatr4 Autorytet
    Postów: 740 837

    Wysłany: 22 kwietnia, 04:24

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Inhabituel, jeśli musicie i chcecie to jedźcie do Holandii do pracy. Chociaż tam jest drogo i lepiej by było jakby facet pojechał sam. Znajdziecie na pewno jakąś agencję i pomogą w niej z zakwaterowaniem.
    Nie zrozum mnie proszę źle, ale czy masz ubezpieczenie zdrowotne? Będziesz zabezpieczona finansowo po porodzie?

    Baby #1 Wrzesień 2024
‹‹ 268 269 270 271 272 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Witaminy na męską płodność - które najważniejsze?

Powszechnie wiadomo, że witaminy są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka. Jaką jednak rolę odgrywają witaminy na męską płodność? Po jakie produkty sięgać, by dostarczać witamin, które mogą poprawić jakość nasienia i zwiększyć szanse na zajście w ciążę? 

CZYTAJ WIĘCEJ

4 Problemy z zajściem w ciążę, które możesz wykryć z pomocą aplikacji OvuFriend!

Kalendarz owulacji kojarzy Ci się tylko z wyznaczaniem dni płodnych i terminu owulacji? Jego możliwości są dużo większe! Aplikacja może być pomocna w wykrywaniu problemów związanych z płodnością na bardzo wczesnym etapie. O jakich problemach mowa? Co możesz wykryć z pomocą kalendarza? Kliknij i przeczytaj!   

CZYTAJ WIĘCEJ

Badania prenatalne w ciąży, czym są i czy warto je robić

Pojęcie badań prenatalnych nie dla wszystkich jest zrozumiałe. Często kojarzone jest wyłącznie z inwazyjnymi badaniami prenatalnymi płodu i tym samym utożsamiane jest z ryzykiem utraty ciąży. Postrzeganie to jest zupełnie błędne. Czym zatem są badania prenatalne, kto powinien je wykonywać i czy są one bezpieczne dla dziecka?

CZYTAJ WIĘCEJ