WRZEŚNIOWE SZCZĘŚCIA 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyKsosia wrote:ale mieliście fajnie w walentynki... mój wrócił o 22
za to 13.02 jak wróciłam z Poznania w domku były kwiatki i torcik walentynkowy, więc czepiać się nie mogę, ale to 3 SAMOTNE walentynki... i trzecie w związku z nim.. chlip chlip
Podobnie zawsze wyglądają moje urodziny, bo mam w czerwcu, a wtedy dużo pracy ma...
Źle nie było, bo przyniósł kwiaty, ja zadbałam o dobrą obiadokolacje i deser.
Little Red Fox wrote:Macioszczyczka ja bym swojego pogoniła, gdyby miał jeszcze w weekendy pracować, ale ostatnio pojechał sam z naszymi znajomymi na koncert do innego miasta, to było mi przykro, bo innym mówił że nie jadę bo głośno i kibelka nie będzie żadnego
Ja się stawiam i mówię, że jak ja nie idę do znajomych to on też nie. I zostaje w domu:P -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyzamarynowałam mięso na dzisiejszy obiad, w pewnym momencie się kocica na mnie rzuciła i wbiła pazury w spodnie tak, że ich wyciągnąć nie mogła i wrzeszczy na całe mieszkanie, a ja na męża żeby nam pomógł, bo się młoda szarpie, istny dom wariatów..
Behemottka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyja wyjść mogę, ale już ciężko mi znieść gdy ktoś przy mnie więcej wypije, a nie daj Boże postanowi zapalić papierosa, na szczęście unikam takich sytuacji, mogę wyjść do kawiarni, do kina, gdzieś do innego miasta się pokręcić, ale wypady na piwo, koncerty, gdzie trzeba stać przez dwie godziny w ciasnym, zadymionym pomieszczeniu, a później jeszcze towarzyszyć podpitym ludziom...?
-
nick nieaktualnyLittle Red Fox wrote:ja wyjść mogę, ale już ciężko mi znieść gdy ktoś przy mnie więcej wypije, a nie daj Boże postanowi zapalić papierosa, na szczęście unikam takich sytuacji, mogę wyjść do kawiarni, do kina, gdzieś do innego miasta się pokręcić, ale wypady na piwo, koncerty, gdzie trzeba stać przez dwie godziny w ciasnym, zadymionym pomieszczeniu, a później jeszcze towarzyszyć podpitym ludziom...?
Oj papierochów też nie cierpię... Ble ble ble.
Podpitych zależy.. od stopnia upojenia. -
dzień dobry w piątek! jak dobrze, bo jakoś energii starcza mi w pracy ostatnio do 14 tylko, potem już nie do życia jestem.
Oj dziewczyny, też bym chciała sobie gdzieś z mężem wyjechać na weekend czy cuś. Zawsze jeździliśmy albo po okolicy albo gdzieś dalej, najczęściej jakieś groupony sensowne albo inne portale, a teraz przez te choroby, przeziębienia i pogodę nic. Ale niby mam obiecane że jak się zrobi bardziej wiosennie to gdzieś pojedziemy, bo to depresji ciągle w tym domu można dostać. Jak będzie pogoda w weekend to może chociaż jakiś spacer po okolicy...
Trzymam kciuki za wszystkie wizytujące!
Też ciągle myślę o Malgorzatce, mam nadzieje, że się odezwie niedługo z dobrymi wiadomościami!
BTW. Z tym głodem to ja też tak ciągle mam, co zjem to mogłabym od nowa, ale też naraz za dużo nie zjem co by się czuć najedzona, bo mi niedobrze wtedy. I bądź tu człowieku mądry. A i Bratek ja też tak mam z tym zdrowym odżywianiem, lepiej było przy staraniach, ale co poradzić jak teraz większość rzeczy po prostu nie pasuje i mdli... -
nick nieaktualnyMacioszczyczka wrote:Oj papierochów też nie cierpię... Ble ble ble.
Podpitych zależy.. od stopnia upojenia.
jak mojego męża zniosę, to tak z całym szacunkiem niektórych nie... bo gwiazdorzą, że aż trzeba im snikersa podstawić pod nos. Ja dziś na obiad podgrilluję kurczaka i ugotuję do tego warzywa na patelnię, więc nic wyszukanego, a obiad w 20 minut
martta w sumie racja, lepiej poczekać na wiosnę i wyjechać na weekend, wziąć wolne w piątek i zostać do niedzieli. Mnie się ciągle marzy Kazimierz/Sandomierz, może w końcu mnie tam zabierze, bo nigdy nie byłam, ale nawet na weekend w Krakowie bym się ucieszyła, na jesień byliśmy, znalazłam nawet bardzo fajny hostel w samym centrum za przyzwoite pieniądze, a tam się można kręcić i chodzić i nigdy się nie znudzimartta lubi tę wiadomość
-
Little Red Fox - w ogóle mnie nie boli brzuch, na szczęście... Na razie spokój, żadnych śladów. Jak znowu coś się pojawi, to od razu dzwonię i pojadę do szpitala.
Ksosia, Macioszczyczka - na razie się uspokoiło, w razie powtórki, od razu do lekarza się wybiorę! Dzięki za odpowiedź!
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyLittle Red Fox wrote:pojechałabym za miasto, ale co można robić w górach gdy nie można jeździć na nartach i pić grzanego wina?
Ja jestem właśnie w Zakopcu, w sumie ostatni dzień bo jutro już wracamy do domu. Ale spędziliśmy tydzień spacerując, byłam na Gubalowce, Kasprowym z 10 razy na Krupówkach A wieczorami po prostu leżę i odpoczywam, a mąż idzie na narty
Najważniejsze że tydzień od pracy odpoczelam. A teraz się zbieram bo dzisiaj w planach jest lepienie bałwana -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyBry
A ja nawet nie moge póki co myślec o wyjazdach godzina jazdy samochodem i już mi zle
Dlatego pojutrze mój M jedzie po dziewczynki do Wisły zabrać je z obozu a przy okazji sam pojeździć na desce
Ja będę leżakowała.
A dziś od rana jakaś nerwowa jestem. Nie wiem czemu wszystko mnie irytuje dosłownie. -
nick nieaktualny
-
Ehh zazdroszczę Wam dziewczyny że tak blisko macie góry Ja uwielbiam, co roku z mężem jeździmy gdzieś a to Karpacz, Szczawnica, Zakopane, Białka Tatrzańska itd. No ale chyba w tym roku nic z tego i tak sobie nie pochodzę przecież... ale tak sobie chociaż widoczki pooglądać
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lutego 2016, 09:55
-
nick nieaktualny