WRZEŚNIOWE SZCZĘŚCIA 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnysarcia123 wrote:Pytanie z cyklu glupie do mam po CC
Ile czasu oczyszczalyscie sie po tej cesarce ?? Bo ja po 4 latach to amnezji dostaje, bo u mnie juz prawie nic i sie zastanawiam czy u was tez tak szybko to sie wykonczylo ? 6 dni po cc -
nick nieaktualnywitam się przy okazji drugiej kawki i płaczu Bobasa, bo się wkurza nagle na cały boży świat, był samochód, był lekarz, na chwilę firma męża, wszystko przespał i teraz nagle nic nie pasuje
a ja... dostałam okres i nie mam sił go nosić na rękach. Nagle mam inne spojrzenie na bóle menstruacyjne, które o dziwo nie są tak paskudne jak te skurcze przy porodzieSabina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyUlf to widzę dzisiaj u Ciebie tak jak u mnie.
Co ją płacze prawie cały czas, uśpię na rękach.. Odkładam i po 5 minutach płacz. Od 8 do teraz praktycznie siedziałam z nią narękach. teraz śpi z moją bluzką pod głową... jak na razie już 10 minut.
A teraz odpaliłam w dupie motorek i szybko szykuje ciasto na naleśniki i na kluski do zupy... Biegiem posłałam łóżko, jeszcze muszę się ogarnąąć, odkurzyć i może o 13 na 1,5 godziny na spacer to jeszcze pośpi w wózku... -
nick nieaktualny
-
UWAGA! MAŁO WYCHOWAWCZE
tak wyglada najskuteczniejsze spanie w dzieńPiotrus na kanapie obok nas
aż chłopina chrapie tak mu dobrze. kołyska be zdecydowanie
ewentualnie wózio na spacerku
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 września 2016, 12:01
sarcia123, mk83, żabka04, bisacz, Sabina, martta, violett lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMacioszczyczka wrote:Foksik ja już dzisiaj tańczyłam latynoskie rytmy. Haha.
Dziecko roby kupy kilka razy. Mama chce, ale nie ma czasu...
Ale mąż uważa, że w domu z dzieckiem to się siedzi i pachnie.
ok, bioderka zdrowe, piękne i ryzyko dysplazji ocenione jako zerowe, ale kontrola za 2 m-ce
idziemy jeść, bo zaraz mnie pożre żywcem!!kamciaelcia, mk83, żabka04, Sabina lubią tę wiadomość
-
Cześć mamusie. Nie zaglądam na razie, bo uczę się funkcjonować w domu z dwójką dzieci. Wczoraj starszy synek nie poszedł jeszcze do żłobka, a my z mężem ledwo ogarnialiśmy tę naszą dwójkę, bo jak jedno zjadło, to drugie było głodne, a jak skończyliśmy przewijać pierwsze, to drugie KUPA
Normalnie jak z bliźniakami.
Arturek wlazł do Tomciowego fotelika i sam się bujał.
podoba mu się braciszek, pokazuje na niego paluszkiem, zagląda do kołyski, robi cacy, ale na razie traktuje go jak dodatkowy przedmiot w domu.
Nie ma zazdrości.
Wczoraj wstawiliśmy jeszcze pranie, wypakowaliśmy szpitalne torby, no i coś jeszcze trzeba było jeść.W każdym razie te pierwsze dni w domu w niczym nie przypominają tych spokojnych dni, jak mieliśmy jedno dziecko. Śniadanie samo się nie zrobi i do łóżka nie przyniesie.
Na szczęście humor mam już lepszy, a chwilami sięgał dna.Mocno przeżyłam pobyt w szpitalu. Zaczęło się super. Sama cesarka świetna, anestezjolog do rany przyłóż, znieczulenie nie bolało, starego bliznowaca wycięli, dobrze mnie zszyli, bo nawet wstanie po 8h nie było żadnym koszmarem, a już na 2. dzień w miarę normalnie chodziłam. Opieka na pooperacyjnej była super, leki na zawołanie, ciągły monitoring, świetny sprzęt, dziecko wydawali nam na każdą prośbę, potem wieczorem położna pomogła mi wstać, dojść do normalnej sali, zabrała moje rzeczy i pomogła mi się wykąpać. Sala trafiła mi się jak w Hiltonie, 2-osobowa z prywatną łazienką, przewijakiem, tylko widok z okna gorszy niż u Behemotki, bo na kominy
Pierwsza noc super, kroplóweczka z przeciwbólowym, dziecko zabrane, a ja się wyspałam. Dość szybko wróciłam do względnej sprawności, więc początkowo humor miałam bardzo dobry. Ale tu się kończy szczęśliwa historia.
Jak się okazało przypadkiem trafiła mi się super sala (jedna z dwóch takich na całym oddziale, jeszcze niedawno odpłatna), bo musieli dokoptować kogoś do dziewczyny, która zapłaciła położnej 500 zł za opiekę nad dzieckiem przez 2 noce i której mąż załatwił lepszą salę. Początkowo nawet o tym nie wiedziałam. Głupia myślałam, że takie miłe położne to standard. Myliłam się. Już następnego dnia, moje dziecko przywiozła inna położna, ani be ani me, przyszła, zostawiła dziecko, poszła i już nigdy się nie pojawiła. A sąsiadce dziecko oddała ta opłacona, milutka, opowiadała jej jak jej córeczka przeżyła pierwszą noc, zaproponowała jej jeszcze leki przeciwbólowe w kroplówce, zabierała jej dziecko co chwilę na badania, latała koło niej jak głupia, a na mnie nawet nie spojrzała, słowem się nie odezwała. Nie płacisz, jesteś zerem.Powiedzmy, że rano mnie to jeszcze nie obeszło, ale po całym dniu zasuwania w bólu przy dziecku, które ciągle chciało być przy piersi, waliło smółkę za smółką, najedzone zasypiało ledwie na pół godziny, że aż ciężko było wyjść do kibelka zmienić podkład, nie mówiąc już o jedzeniu. Rodzina i przyjaciółka mnie odwiedzili, przywieźli mi masę jedzenia a nie miałam czasu nic z tego zjeść.
Właściwie dziecko przez te odwiedziny było bardziej niespokojne, każdy wpadał na chwilę zawrócić tylko głowę, nawet mąż, bo opiekował się starszym synkiem. Ja między odwiedzinami, karmieniem, przewijaniem, latałam po korytarzu z dzieckiem na wszystkie badania, szczepienia. Położne, czy lekarze tylko raczyli poinformować mnie w drzwiach sali gdzie i kiedy mam się pojawić, a ja doginałam, dziecko co chwilę wybudzałam tym wiecznym rozbieraniem, ubieraniem, kłuciem itp, więc znów cycek szedł w ruch, brodawki już poranione z tego wszystkiego. Dziewczyny- istny maraton!!! Do tego przez cały ten dzień nikt nie dał mi nawet pół tabletki przeciwbólowej, więc w efekcie wieczorem byłam cała obolała i załamana psychicznie. A jeszcze wieczorem jak marzyłam, żeby się przespać wreszcie, to mi dziecko płakało nie wiedzieć czemu mimo nakarmienia z dwóch piersi. Miałam już łzy w oczach. Wtedy do sąsiadki obok przyszła położna, znów milutka, dała jej leki, zabrała dziecko na noc a na mnie całą już zapłakaną nawet nie spojrzała.
Dodam, że koleżanka z sali miała przez cały dzień kogoś, kto siedział z jej noworodkiem na rękach, a ona obie spała. To mnie dobijało. A moi rodzice wpadli tylko z jedzeniem rano i na chwilkę po południu, bo jeszcze kursowali do mojej siostry, która też jest na końcówce ciąży i musi leżeć, bo nie donosiła, a ma rozwarcie plus plamienia. Więc nie mam żalu, że ich nie było. A teściowa zajęta moim drugim dzieckiem, mąż ogarniał dom plus synka z teściową na spółkę.
No i dobiło mnie to, jak zadzwoniłam wieczorem do męża z płaczem, że chcę by jutro (w dniu wypisu) był ze mną jak najdłużej i pomógł trochę, bo nie daję rady, a ten mi powiedział, że on już obiecał teściowi, że z nim przyjedzie (bo ten chciał wnuczka zobaczyć) więc nie wpadnie na długo, może na GODZINKĘ. I przelało się we mnie! Bo ważniejsze było danie słowa teściowi , żeby mógł sobie przyjechać pooglądać, niż pomoc obolałej żonie w depresji. Jeszcze podniósł na mnie głos przez telefon.Co za brak empatii. W końcu się jednak opamiętał i przyjechał w niedzielę sam na 3 h, jak się ogarnął z synkiem, a teściu przyjechał sobie na chwilę swoim samochodem.
O 16:00 nas wypisano.
Synuś w domu na szczęście się uspokoił z tym wiecznym ssaniem, dał mi w końcu odpocząć i moim brodawkom. I jakoś zaczął odsypiać, robił przerwy w karmieniu nawet 5 h. Ale nie budziłam go, bo wiem, że się najada, aż przejada. Tak mi rozhulał laktację w szpitalu, że miałam nawał już 2 doby po porodzie. W 5 minut wczoraj ściągnęłam 110 ml mleka, nakarmiłam dziecię i piersi dalej pełne. Ale już dzisiaj tak nie bolą. Brodawki doszły do siebie. Synek je co 2-3 godziny, czasem nawet dłużej. Śpi ładnie, jest aniołkiem, a już myślałam w szpitalu, że trafił mi się płakliwy model.
Tylko, że przez te cyrki w szpitalu musiałam wyciągnąć z torby smoczek, żeby choćby pójść siku, czy zjeść cokolwiek. Teraz nie potrzebuję go, ale właściwie dobrze, że go Tomek zaakceptował. Jeszcze się nam przyda w przyszłości.
Wczoraj zrobiliśmy Tomkowi pierwszą kąpiel. Było super, malutki nic nie płakał. Udało nam się nawet porobić zdjęcia i nagrać filmik.Przydała się nam wprawa z pierwszego dziecka, od razu dałam też cieplejszą wodę prawie 39 stopni.
Dzisiaj mąż lata po urzędach, malutki śpi, więc mogłam Wam to wszystko opowiedzieć. Mam jedną konkluzję. Położne na Kamieńskiego we Wrocławiu nie mają serca, jeśli im nie zapłacisz. I wcale nie żałuję, że nie zapłaciłam, bo to uśmiechanie się i nadskakiwanie to taka obłuda, że się tym brzydzę!!!
Przecież ta moja sąsiadka widziała, że jej położna miała mnie w dupie, a jej dogadzała, tylko dlatego, że ta jej zapłaciła. Położna mogła chociaż trochę poudawać miła dla mnie, żeby nie wyjść na taką sukę. Ehh.
Ale się wygadałam. Ulżyło mi.
-
Jak czytam Wasze historie o problemach ze spaniem, ciągłym noszeniem na rękach i darciem wniebogłosy, to mi włosy dęba stają. Jestem ciekawa czy moje dziecko jest takie wspaniałe, czy przyjdzie na nie pora
Mała ma drzemkę, ja obiad mam z wczoraj, w domu ogarnięte, więc też się położę -
Haneczka, ten Twój szpital, to kolejny który nadaje się do listy koszmarnych szpitali. Dobrze, że jesteś silna babka i dalaś sobie radę
-
nick nieaktualnyKamcia przeslodki Piotruś, trzymamy kciuki za pomyślną wizytę
Haneczka, współczuję przeżyć. Pierwszy raz doświadczyłam okropnego traktowania w szpitalu po poronieniu.Totalny brak empatii, dorego wychowania. Położne i pielęgniarki naśmiewały się z nas, płaczących i nieszczęśliwych kobiet po stracie, to bylo straszne. Były nieczułe, oschłe i miały nas głegoko w d...
Podczas porodu i po sytuacja podobna, szkoda gadać. Nie rozumiem jak kobieta kobiecie może takim wilkiem być. One tam pracują jak za karę, oczywiście wierze, że są wyjątki. Ponoć na Karowej w Warszawie jest przyjazny personel, tak mi znajome opowiadały. Ja niestety ze względu na lekarkę rodziłam na Madalińskiego.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 września 2016, 12:40
-
nick nieaktualny
-
bbeczka91 wrote:Jak czytam Wasze historie o problemach ze spaniem, ciągłym noszeniem na rękach i darciem wniebogłosy, to mi włosy dęba stają. Jestem ciekawa czy moje dziecko jest takie wspaniałe, czy przyjdzie na nie pora
Mała ma drzemkę, ja obiad mam z wczoraj, w domu ogarnięte, więc też się położę
Choć życzę Ci żebyś miała aniołka -
nick nieaktualnyLittle Red Fox wrote:ja na swój nie mam co narzekać, ale co niektóre to rzeczywiście sucze były. Żałuję, że nie miałam tej mocy, żeby się czasem im postawić
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 września 2016, 12:42
-
Darusia, moje serdeczne gratulacje!
Zdrówka dla mamy i Julki
AJrin, Boże, jak tak można męczyć kobietę 2 tygodnie po terminie?Nie wierzę w to co czytam i bardzo Ci współczuję. Ciekawe dlaczego tak z Tobą zwlekają, co im to da?
Wypisuj się, jestem pewna, że w tym drugim szpitalu dobrze się Tobą zajmą i to pewnie od razu.
Stardust, dalej wiernie Ci kibicuję. :* Już jutro może Cię przyjmą po ktg i może coś uda się przyspieszyć. A może jednak samo się rozkręci. Oby.A jesteś już zdrowa?
Inzynierka, Pestka, Esmi , co z Wami kochane?
-
nick nieaktualny