Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
snoopy_etka wrote:98 złotych, Najtańszy nie jest, ale w tych z triumphu mogę i 3 lata chodzić i nic się nie wyciągają
To ja u siebie na targu widziałam po 60-80zl więc różnica w cenie nie duża a w jakości na pewno. Dzięki za info -
nick nieaktualny
-
Staraczka kompletnie nie rozumiem, ze mama, czy tesciowa mialaby mi dziecko kapac
i co jeszcze?
przeciez to Twoje dziecko, a nie Twojej mamy
, to w koncu wy bedziecie musieli nauczyc sie siebie nawzajem. Dla mnie nie do pojecia.
Dacie rade sami, to zadna filozofia, a strach ma wielkie oczy.
Edit: koniec tematu, w sumie to nie moja sprawaWiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2015, 12:26
alutka lubi tę wiadomość
majowy chłopczyk i wrześniowa dziewczynka
-
Mnie tam takie podstawowe zabiegi zupełnie nie ruszają - czego tu się bać. Z każdym dniem będzie lepiej - nawet jak początkowo będzie pokracznie to trudno, to nie konkurs, nauczymy się.
Boję się tylko jakichś sytuacji awaryjnych, nieszczęśliwych wypadków, jakiegoś zakrztuszenia - ale myślę, że i tu w razie co instynkt zadziała.
Ogólnie ostatnio mam straszne schizy, strach o małą, o jej zdrowie, o to ile niebezpieczeństw czeka na takiego malucha. Zupełnie nie mam poczucia, że każdy tydzień to coraz bezpieczniej, tylko wprost przeciwnie, coraz więcej potencjalnego złego się może wydarzyć. Najchętniej chciałabym ją ukryć przed całym światem w jakiejś bezpiecznej bańce.
To chyba przedporodowy miks hormonów, ale jest mi jakoś źle ostatnio, gorzej śpię, nie mam humoru, chce mi się ciągle płakać. Nikomu o tym nie mówię, zwłaszcza mężowi, bo on podatny na takie "straszenie" i jak zaczniemy oboje panikować to już zupełnie do niczego będzie. Ale fakt faktem jest mi ciężko, mam nadzieję, że to przejściowe... -
wiecie co, zupełnie nie boję się takich pielęgnacyjnych czynności przy dziecku jak np. kąpiel, moją zmorą jest myśl, że mała mogłaby się zaksztusić czy zapowietrzyć i że trzeba będzie udzielić pierwszej pomocy dziecku
byłam nawet na warsztatach z pierwszej pomocy cały czas się mówi co robić w takich sytuacjach w SR i pierwsza pomoc wydaje się łatwa ale na manekinie... cóż mam nadzieję że nigdy nie będzie mi dane przeżywać takich chwil grozy
Gusiak poszłam za twoją radą i przeprałam koszule nocne i szlafrok do porodu no i staniki do karmienia, zresztą co mi przyszło do głowy aby włożyć nieprzeprane ciuchy do torby szpitalnej?
a dzisiaj ugotuję zupę cebulową ta! dam!
dziękuję kochane za życzenia
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2015, 12:38
-
Lalenka ja myślę że ten strach jest normalny. Każda z nas ma te obawy. Ja o swoich obawach zawsze rozmawiam z R bo chyba bym zwariowała jakbym miała wszystko dusić w sobie. A jak rozmawiam z R to przynajmniej wiem z czym on się boryka bo tak na codzień to on nie jest wylewny. O małą drżymy oboje bezwzględnie.
Myślę że powinnaś z mężem porozmawiać mimo wszystko o tym co Cię trapi, a zobaczysz że lepiej zrobi Ci się na duszy i lepiej będziesz sypiać -
A ja jestem walnieta
pojechalam do innej biedy po te kilka produktow, ktore mi brakowalo do uzupelnienia mojej tajskiej spizarenki
dostalam, zamykam azjatyckie zakupy!
Teraz natomiast zabieram sie za dokonczenie pakowania torby do szpitala- ten temat mńie rozwala, robie to juz na trzy razynajpierw prZygotowalam dzieciece ciuszki, kolejnego dnia wywalilam, wszystkie artykuly higieniczne i kosmetyczne dla naszej dwojki a dopiero dzis bede pakowac- wyjatkowo nie mam ochoty na to pakowanie
trzeba to zakonczyc szybkimi ruchami dzis
Gusiak, alutka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyja obiadu nie robię...krew mi już 2 razy z nosa leciała, w głowie mi się kręci, paskudny dzień, a jeszcze fotela bujanego znaleźć nie mogę i się wnerwiam
'małe' malowanie wczorajsze się przedłuża...i dzisiaj zamiast już sprzątać powtórka z rozrywki;( ja chcę już wrzesień/październik i kupić własne mieszkanko;( -
Julita wszystkiego najlepszego!
Wracamy właśnie z kliniki... dostałam rozpiskę co mam przygotować do porodu i faktycznie jeśli chodzi o spis z recepcji to za wiele rzeczy tu wyoisanych nie jest - spakowalabym się w reklamowke
Także rozpiska, rozpiska ale pewnie jeszcze coś tak dorzucę...
Byłam tez obejrzeć sale, klinike i akurat widziałam w kuchni szykowny obiad - mogłabym na obiedzie zostać tam chociażby dziś
Mała waży 2050g, tu nie wiem czy od piątku tyle przybrała, czy to piątkowe USG jednak nie było do końca trafne, zresztą wiadomo ze państwowy sprzęt pozostawia wiele do życzenia...
Wszystko w jak najlepszym porządku tylko oczywiście ten mój mały wstydzioch buźki nie pokazał
Lekarz twardo walczył, ale albo zaslaniala buźke rączkami albo nosek w łożysko i guzik mnie zobaczycie
Aaaaaa.... godzina zero wyznaczona... 10.09, godz. 13.00...
Na początku września mamy jeszcze przyjechać na jedną wizytę, żeby już dać wszystkie badania i omówić szczegóły
Teraz pozostaje zaciskanie nóżek i odliczanie! ♥anula1990, agatka196, Nancy87, .ona., magdalenkaihelenka, aldonaa, monaaa85, Misi@, easymum, julita, Wonderland, Anitka201, Czarna_88, Czarna_88, 4me, karolcia87, Kasiarzynka, przyszła mama, adzia lubią tę wiadomość
-
agatka196 wrote:Myślę że powinnaś z mężem porozmawiać mimo wszystko o tym co Cię trapi, a zobaczysz że lepiej zrobi Ci się na duszy i lepiej będziesz sypiać
Mąż jest z takich mocno panikujących, czasem bardziej niż ja. Jak mu kiedyś powiem, że np. mała się nie rusza dłuższą chwilę to potem przez kilka dni pyta co godzinę jak ruchy. A mi to dodatkowo nakręca strach. Obawiam się, że jak powiem co mi się dzieje, to zrobi się tylko gorzej.
Mam nadzieję, że ten mój stan z czasem przejdzie, bo obecnie mam jakiegoś "baby bluesa" jeszcze przed porodem
Jakoś tak mnie złapało ze dwa dni temu. Wcześniej czułam radość i podekscytowanie, że jeszcze trochę i mała będzie z nami. A teraz wprost przeciwnie, mam strasznego stracha jak tylko o tym myślę (nie boję się porodu, bólu - tylko tego, że coś pójdzie nie tak). -
Julita - my przeżywaliśmy x razy zakrztuszenie (to potem, bo nie od razu dziecko je przecież stałe pokarmy
) i zachłyśnięcie w pierwszych tygodniach szczególnie. Ale jakiś instynkt każda z nas ma i żadne mądre książki nie są potrzebne w takiej nagłej sytuacji. Od razu wiadomo co robić. Same zobaczycie. To ja byłam z tych odważnych (i nadal jestem!), bo gdy mały miał 2 miesiące to przeprowadziliśmy się ponad 1000 km od wszystkich na ponad rok
i znakomicie dawaliśmy sobie radę jak na początkujących rodziców. Nikt się w nic nie wtrącał, nic się młodemu nie stało
. Zresztą nawet dzisiaj, po kilku latach (mimo że teraz mieszkamy tylko 200 km od całej rodziny) to nadal nikt się nie wtrąca - w końcu moje dziecko, moja sprawa.
Teraz nie boję się jakoś niczego. Bo i czego? Kąpania, karmienia, płaczu, przebrania pieluchy?
Bez przesady.julita, Carolline lubią tę wiadomość
majowy chłopczyk i wrześniowa dziewczynka
-
nick nieaktualnyAnitka201 wrote:Acha i polecam książkę " język niemowląt" na prawdę warto ją przeczytać. Zawsze coś nam zostanie w głowie
He he ja właśnie jestem na etapie język dwulatka
też bardzo gorąco polecam te książkę - naprawdę działają rady w niej zawartea przy tym jak teraz czytam język dwulatka to si okazuje, że niewiele muszę zmieniać...a arczej kontynuuować to co zaczeliśmy
Anitka201 lubi tę wiadomość