Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Wonderland wrote:Wy piszecie, że chcecie czekać z drugim, a ja chciałabym postarać się wkrótce o rodzeństwo dla młodego. W sumie to mogłabym nawet już;p ale chce jeszcze pokarmić Stasia, bo prawdopodobnie w ciąży nie będę mogła karmić.
Czemu nie będziesz mogła karmić? -
hej,
u nas chorobowo..Starszak przywlókł wirusa ze szkoły i mały zgorączkował, ale już chyba przechodzi. Dobrze, że ma już dopasowane swoje leki, więc możemy szybko zawsze zadziałać.
Ja też tylko karmię piersią. Za miesiąc zaczniemy rozszerzać dietę.
Julita - myślałam, że mata będzie grubsza, ale jednak zostaje z nami
chabasse - ja też bym chciała jeszcze jedno, ale coraz bardziej zaczynam się bać i raczej odpuszczę.Mam tyle samo lat co Ty i miałam podobne atrakcje z Pappa. Przyznam Ci się, że Twoja historia była dla mnie wtedy pocieszeniem. U mnie pomimo takiego samego wieku jak u Ciebie i praktycznie takich samych wyników, naliczyli dużo większe prawdopodobieństwo dziecko z ZD niż u Ciebie. Niestety mój mąż przez tą historię już nie chce kolejnego dziecka. Ja dodatkowo zaczęłam studia dot. dzieci upośledzonych, co potęguje we mnie lęk. A jeszcze z miesiąc temu miałam straszne parcie na kolejne dziecko
-
A co do rehabilitantów to powiem wam, że się dziś nieźle wkurzyłam.
Jak zauważyłam, że malutki mniej operuje prawą rączką poszliśmy prywatnie. Pani mnie nastraszyła, że jest źle, że mały nie będzie siadał szybko, mówiła o asymetrii, wzmożonym napięciu,koślawych stópkach i generalnie prawie się popłakałam.. mówiła o kilku miesiącach ćwiczeń..
Poszliśmy na wizytę od poradni rehabilitacyjnej na NFZ (moja pediatra powiedziała mi, że się małego czepiam wystawiając skierowanie:P) i pani dr. powiedziała, że jest niewielka asymetria i kieruje nas na oddział, ale tak profilaktycznie bo kilka rzeczy jest do korekty- bez dramatu.
Dziś lekarz przyjmujący nas na oddział powiedział to samo. Młody jest trochę do przodu jeśli chodzi o raczkowanie (pozycja jak po 6mcu) reszta w miarę ok. I możliwe, że bez rehabilitacji samo by się wyrównało.
I weź tu kurka rurka uwierz człowiekowi.. -
Trix to fajnie, że mogłam pocieszyć, choć nieświadomie. Ty przynajmniej masz już dwójkę, a ja na tego mojego szkrabka jednego i tak długo czekałam. Ciekawe swoją drogą czy teraz coś się nie ponaprawiało i może byłoby ciut łatwiej. Bo jak pomyślę znowu o mierzeniu temp. codziennie rano przez cały cykl i czekanie na owulkę to troszkę mnie to zniechęca zwłaszcza mając małe dzieciątko w domu.
Co do rehabilitacji to też przeszło mi prze zmyśl, czy to przypadkiem nie jakieś lobby czy nawet moda na rehabilitację. Oczywiście nie mam na myśli tu przypadków oczywistych z widocznymi wadami. Ale u nas podobna sytuacja jak u mmalutkiej. Widziało nas kilku lekarzy z nfz i jedne prywatna rehabilitantka. Prywatna niby nie widziała ogromnych żadnych wad , ale jednak chciała by przychodzić co dwa tygodnie do niej po kolejne ćwiczenia. Inni z kolei z nfz mówili, że mały się pięknie rozwija, jest bardzo silny i nie ma żadnych powodów do rehabilitacji. Też mam już kręćka z tego wszystkiego. -
Heh to ja Wam powiem, że moja rehabilitantka od stwierdzenia, że dziecko ma trochę słabszy podpór potrafi wysnuć historię, że będzie w związku z tym niedojdą życiowym, która nie podeprze się jak upadnie, dzieci się będą z niego śmiać, no i nie zostanie pianistką i życie stracone. Trochę oczywiście przesadzam, ale babka uderza w te tony mniej więcej.
U nas czasem mignie gdzieś po drodze temat trzeciego. Oboje z mężem mamy jeszcze dwójkę rodzeństwa, ale oboje uznaliśmy, że na dwójce dzieci wystarczy, tym bardziej, że mamy parkę, bo trzecie to byłaby za duża rewolucja życiowa. Co innego, gdybyśmy mieli dwóch chłopców - chyba czułabym jakiś niedosyt.Chociaż mój mąż, w zależności od aktualnego nastroju przechodzi z "nie ma takiej opcji" do "trochę mamy za małe mieszkanie, no ale w sumie może za kilka lat...". U mnie nie ma opcji "za kilka lat", bo nie wyobrażam sobie powrotu do pieluch po odchowaniu dwójki.
U mnie z laktacją jest jakoś na odwrót - mam wielkie o obolałe piersi i full pokarmu, zupełnie jak tuż po narodzinach młodej.Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 stycznia 2016, 16:22
-
Moze prywatne panie rehabilitantki maja taki sposób na podnoszenie własnych dochodów
przeciez na wystraszonej matce najlepiej mozna zarobic- bo ktoraz z nas nie oddalaby ostatniego grosza dla swojego dziecka
Mnie tez w pewnym,momencie kusilo, żeby pójść jakos tak profilaktycznie. Niby nie widzę nic niepokojącego ale przeciez sie nie znam. Ale powiem Wam, ze juz mam dość tych lekarzy bo i tak co chwile biegam z czymś i oni cos wynajdujątakze odpuszczam. Maly narazie z opisów robi to co powinien a jak zacznie siadać miesiac pozniej to sie swiat nie skończy
edysia5 lubi tę wiadomość
-
Z innej beczki, choc troche zwiazane z tym lataniem po lekarzach- my juz mamy taka listę leków, które mlody dostawał... A wszystkie albo o smaku banana, albo malin albo innych fantastycznie slodkich owoców - takze myślę, ze jak dostanie marchewkę to może nia porządnie wzgardzić
Aaaa a teraz jeszcze dostaje zelazo, ja nie próbowałam, ale moj facet mowi, ze smakuje jak krówkitakze a propos tych pierwszych smaków to czesc z naszych dzieci dawno poznala cos innego niz mleko matki - espumisan, delicol, wszystko pięknie słodkie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 stycznia 2016, 17:02
-
hej ja też mam wrażenie że ci prywatni rehabilitanci gadają co im na język ślina przyniesie, wiadomo im więcej wizyt tym więcej $$$ wpadnie do ich kieszeni
a u mnie kryzys laktacyjny trwa już prawie 2 tygodnie, pracuje cały dzień laktatorem, pije podwójną dawkę Femaltikera i zero poprawy, dobrze że mam zapasy. rehabilitantka na ostatniej wizycie mówiła że jest coś takiego jak kryzys laktacyjny w 4. miesiącuchabasse lubi tę wiadomość
-
no u mnie kryzysy to się raz na miesiąc czy półtora zdarzają. Zwykle trwaję koło tygodnia, a potem znów wszystko dobrze. Ale nie wiedzieć czemu tym razem mam dziwne przeczucie, że będzie trudniej. Staram się myśleć pozytywnie mimo wszystko. Femaltiker też zawsze piłam, ale nie wiem czy on rzeczywiście pomaga. Chyba mentalnie..
ah.. i mimo tych kryzysów nigdy nie podałam małemu mm. Wstyd się przyznać ale chyba nawet nie wiedziałabym jak je przygotować. ;pWiadomość wyedytowana przez autora: 29 stycznia 2016, 17:42
-
Jestem z siebie dumna. Sprzątnęłam dzis caluuutkie mieszkanie- no dobra troche mi tesciowa pomogla zabierają małego na spacer
Uwielbiam to uczucie, ze przed nami juz tylko weekend bez nieprzyjemnych obowiązkówsprzatanie przed weekendem jest w pytę
))))
Dodatkowo jutro wieczorem wybywamy na miasto, maly zostaje z dziadkamia w nd z kolei goście przychodzą do nas- same przyjemności- to jest życie
aż uczczę to dzis wieczorem karmi
Anitka201, chabasse, karolcia87, Dżuls, Kassie, easymum lubią tę wiadomość
-
chabasse wrote:no u mnie kryzysy to się raz na miesiąc czy półtora zdarzają. Zwykle trwaję koło tygodnia, a potem znów wszystko dobrze. Ale nie wiedzieć czemu tym razem mam dziwne przeczucie, że będzie trudniej. Staram się myśleć pozytywnie mimo wszystko. Femaltiker też zawsze piłam, ale nie wiem czy on rzeczywiście pomaga. Chyba mentalnie..
ah.. i mimo tych kryzysów nigdy nie podałam małemu mm. Wstyd się przyznać ale chyba nawet nie wiedziałabym jak je przygotować. ;p
Może i racja że Femaltikier działa bardziej mentalnie no ale jakoś w niego wierzę
Piąteczka! Mi też się udaje uniknąć mmkurcze normalnie ściągałam 180 a teraz ledwo 120
-
Och zazdroszcze, ja jak sprzatne jedno to za chwile drugie a potem znowu musze zaczynac od nowa.Wiekszosc czasu jestem sama z dziecmi i utrzymac przy nich porzadek, to jest dla mnie nierealne.Mąż jak czwarte dziecko, tylko chodze i po nim zbieram , ach....czasem mam dosc.Moj 4 latek ma tyle zmyslow co 5 tka dzieci razem.Tyle mi roboty dodaje, nie ma dnia zeby czegos nie wylal, nie rozbil, nie rozsypal...A wybrac sie z nimi na spacer to naprawde wyczyn, mala sie drze, nienawidzi sie ubierac, malego trzeba ubrac i sie przy tym nawnerwiac bo maly na wsztstko jest Nie, a ja zabim sie ubiore i mala zniose w gondoli to jestem mokra.
-
Magnolia, solidaryzuję się z Tobą. Ja ostatnio siedzę z dwójką w domu, bo starszak chory, a małż jak kolejne dziecko, bo zapieprza w domu po 16 godzin ostatnio i tylko trzeba od niego młodego odganiać i jeszcze najlepiej, żeby cisza była. A młody każde zdanie zaczyna od "Mamooooo.." i tak od rana do wieczora. Od kiedy mam dzieci nienawidzę zimy. A starszak (też 4latek) jeszcze nauczył się cwaniaczyć i ma różne takie zagrania, że mam czasem ochotę pieprznąć wszystko w cholerę i iść na fajka. "Mamoooo kanapeczkę." Zjada tylko szynkę. "Bułki nie zjem, najadłem się". "Mamooooo jestem głodny. Dasz mi coś słodkiego?"
Albo niekończący się ciąg "prawda": "Mamoooo, a prawda że kula ziemska jest okrągła? Mamoooo prawda??? Mamoooooooo PRAWDAAAAA???? No Mamoooooooo!!!!!!!!" Albo ogląda bajki w tv. Bajka trwa średnio 5-10-15 minut, a potem reklamy. I jak tyko pojawią się reklamy, to słyszę "mamo zmień kanał", zmieniam, "ale mamooooo nie lubię Małego Misiaaaaa, zmień na inny", i tak co te 10 minut. I kurwa człowiek ma po kilku godzinach takiego szumu ma taką sieczkę z mózgu, że zapomina po co do sklepu poszedł, albo chowa się przed własnym dzieckiem w kiblu, a to dopiero 14ta. No i jest jeszcze młoda. Na brzuszku, potem na plecki, potem znów brzuszek, co chwila zabawka ucieka i ryk na cztery fajery. Potem jeść, spać, wybudziła się więc docycać. Od 16 już dogorywa, więc czasem też trzeba ponosić te prawie 8,5kg.
Ja po całym dniu już jestem taka dętka, że jestem w stanie tylko oczami mrugać, przy lepszym dniu jeszcze może doczołgam się do kuchni i zrobię sobie kanapkę. Ale o 21 dzwoni mamusia pogadać, bo jej się nudzi, takie pieprzenie o niczym, więc albo nie odbieram, albo odbieram i tak biedną opierdalam (bo przecież 10 razy mówiłam żeby nie dzwoniła o tej porze), że ją rano muszę przepraszać.
Słuchajcie, sorry za te gorzkie żale, ale ja na prawdę mam ostatnio taki kryzys i spadek formy, że jestem o krok od powrotu do fajek, bo te minuty na balkonie tylko dla siebie są bezcenne.Magnolia3, 4me, Anitka201, kapturnica, Kassie, edysia5, easymum, julita, Carolline, Kucykowa lubią tę wiadomość
-
Moj Boze u mnie to SAMO! Ja mam jeszcze 9 latka wiec sie tluką ze sobą.Ten chce te bajke, ten chce tamta
Mamo a Krystian to to zrobil, mamo a Adrian to tamto...caly dzien
Ten starszy czasem pomoze, naprawde, choc zebym zjadla kanapke albo pranie rozwiesila a on mala zabawia.A ona nie z tych co sie zabawka zajma czy poleza.Glownie trzeba ja nosic.Tez zmieniam jej miejsce, to na hustawke, to na podloge, to do koszyka, ale to wszystko na gora 5 minut.A co do kryzysu to jeszcze dochodzu do mnie jak wygladam, schudlam, stan krytyczny 45:kilo, skore mam jak u 70 letniej babki.A moj maz chce isc na ostatki, ha ha ha.Wieczorem padam ba ryj, jestem czasem wkur....i zmeczona na maksa a do tego nikt nie szanuje mojej pracy w domu, stad tyle sprzatania.I mam isc na impreze do knajpy....a babcia mialaby z mala w tej knajpie na gorze w pokoju byc a ja dochodzic z cycem, Nie- to nie dla mnie. A on ma chec isc, no jaka lipa ze ja nie.
4me nie zniechecaj sie, nie wszystkie dzieci sa takie temperamentne jak moj 4 latek.Krystian 9 latek w jego wieku byl cudowny i wyrozumialy. -
Dzuls, magnolia tylko mogę sobie wyobrazić co czujecie latając w kółko przy więcej niż jednym dziecku :-o Mi się trafił egzemplarz aniołka mam nadzieje, ze drugie tez takie będzie, choć wasze opinie skutecznie odsuwaja termin poczęcia braciszka dla Hani