Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Gratulacje! I jak zwykle chcialabym wyrazic podziw za odwage
Co do moich rozterek chyba za bardzo to wszystko rozkladam na czynniki pierwsze, za bardzo sie boje i za bardzo chce. Jak zwykle. Ale mleka nie kupilam jeszcze
4Me- co podaliscie na start/ladowanie?julita lubi tę wiadomość
-
Julita gratulacje! A coreczka sliczna i te jej wlosy! Nie moge sie nadziwic ze sa az tak dlugie i dodaja jej jeszcze bardziej uroku
my to chyba na jednym poprzestaniemy.. czekam az mlody zacznie przesypiac noce co pewnie predko nie nastapi a wtedy to juz nie bedzie mi sie chcialo wracac do pieluch i kolejnych nieprzespanych lat.. a pomyslec ze chcialam trojkejulita lubi tę wiadomość
-
Pepepe przygotowanym byc trzeba bo malemu nie wytłumaczysz, ze wystarczy przełknąć ślinę albo, ze picie się skończyło;) tylko po prostu - no panic! Zdecyduj sie na jakies rozwiązanie i sie go trzymaj.
My teraz jak byliśmy na początku września to dawaliśmy smoka. Gdzies tam przez moment jak sie niecierpliwił to woda z sokiem tez byla podana. Przy drugim wyjezdzie byl tylko smok. Za pierwszym spanikowani dawaliśmy mleko ale to byl tylko pierwszy raz i nigdy wiecej juz sie w to nie bawiliśmy
Woda i tak musisz miec w dużych ilościach czy cos innego co maly pije na co dzien- bo przeciez nie jest tylko na piersi?? Takze zawsze będziesz miała to pod ręką i zawsze możesz podać.
Nie wiem moze Ci ulatwie albo zamieszam- oby nie ale ja zawsze robię tak, ze karmie młodego tuz przed odlotem by zdążył jeszcze zrobic ewentualna kupę i by go przebrać na lotnisku. Przewijak w samolocie to makabra. Jest baaardzo maly. Pewnie da sie przewinąć ale trzeba się niezle namęczyć, dodatkowo ryzykując kupę wszędzie:D Pozniej na lot jest juz najedzony i tylko podaje picie lub smoka. Tu musisz podać decyzje co podasz di picia i juz- sprawa załatwiona
Nie obawiaj sie, ze masz czegos do jedzenia/picia dla małego za dużo.
Ostatnio lecieliśmy rano to mialam zapas jedzenia na caly dzień. Sloik z obiadem, skoIk z deserem, butelkę dziecięcą z woda na mleko, bidon z woda i sokiem! I chyba ze trzy porcje mleka w proszku I nikt mi niczego nie powiedzial. W zasadzie zawsze mam taki zapas- i zawsze bylo ok. Jak nie wsadzisz sobie litrowej butelki wody to będzie dobrze. Dziecinne opakowania zalatwiaja sprawę
-
Dżuls wrote:Mania dorwała zwykłe ołówkowe, daję jej też świecówki, tylko pilnuję, żeby nie obgryzała. Fajne są też takie kredki - kamycz.ki
Przykleiłam malej kartkę, dałam kredki i sama próbowałam pokazać co i jak (to nasza 2 próba, pierwsza była dawno i była niezbyt udana ). Niestety moje dziecko nie było zainteresowane mazaniem po kartce. Pierwszy hit to zbieranie kredek i próba utrzymania jak największej ilości na raz. Rekord to 3 w jednej i 2 w drugiej łapce, a to są takie rzeczywiście grubaski, więc małym łapkom utrzymać trudno. Potem, trzeba było spróbować posmakować każdego koloru oddzielnie. Wyjmowałam z buzi, pokazywałam że może jednak rysowanie, ale gdzie tam. Wysmarowała sobie buzię w czarne i czerwone krechy, do tego niebieski język. Poza tym przypadkiem walnęła mnie prosto w gałkę oczną, aż mi naczynko poleciało. Ostatecznie miałam dość tego obgryzania i zabrałam jej kredki - co skończyło się histerią, wstrzymaniem oddechu, purpurową buzią i wypieprzeniem się ze złości do tyłu prosto na głowę - co oczywiście spowodowało zaostrzenie histerii i płacz nr 2.
Tak, że kredek mam na razie dość, myślę, że kolejne podejście może za miesiąc-dwa. Jej się podobały, ale to nie na moje nerwy
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 września 2016, 23:09
-
Hahaha a widzisz, ja młodej nie wciskałam tych kredek, samo tak wyszło Zaczęło się od tego, że pisałam coś rano w kalendarzu, młoda przykleiła się do mnie, że chce na ręce, wzięłam ją na kolana, po czym młoda wyrwała mi długopis i zaczęła bazgrać Więc żeby dała mi spokojnie pisać, to posadziłam ją przy stole przy kredkach starszaka
A dziś to już komedia - znów wzięłam ją na kolana i mała bazgrała w moim notesie, po czym przerzucała sobie karteczkę, zmieniała kredkę i znów bazgrała Jestem w lekkim szoku, bo starszak z kolei ma kredki w najgłębszym poważaniu niestety.
Mówiłam Wam, że w temacie usypiania poniosłam porażkę na całej linii? Co prawda wywalczyłam już to, że mogę ją odłożyć prosto do jej łóżeczka, nie usypiając jej w swoim, zaczęła nawet pić z butelki, ale potem olała butelkę i wróciła do cycka i tak oto młoda usypia nadal przy cycku i nadal niestety biorę ją do siebie do łóżka w nocy, czego zupełnie nie kontroluję, bo często po prostu nie pamiętam jak ją brałam No więc stary powiedział, że on dziś młodą uśpi, bo może to jest tak, że czuje mój zapach i nie ma siły, żeby sama zasnęła. Wykąpał, ubrał i zaczął usypiać. 20 min awantury, ale usnęła,a ja za ścianą myślałam, że się poryczę Stary wyszedł z pokoju, triumfalnie oznajmując, że "za bardzo się z nią pierniczę" i że "3/4 tych ryków to przedstawienie". Well, WYRODNA MATKA. -
LeLenka ja tez pokozywalam kredki i jak wszystko służą tylko do zrzucania ich na ziemie!
Dzuls nie od dzis wiadomo, ze te Male urwisy nas wykorzystują ale moze niech mąż usypia co wieczór - zobaczymy czy tendencja sie utrzyma
Ja dzis usypialam małego na noc sama- ZAWSZE to robi moj mąż, dzis go nie ma. Młody sie wiercil, kopal, 15 min sie wyrywał... W końcu go położyłam na łóżku i okazalo sie, ze on chcial wlasnie na tym łóżku zasnąć a nie w moich ramionach, po kokosił sie chwile i usnął zadwolony
-
Aa, ja mam promyczek nadziei dla wszystkich zmartwionych o pchacza.
Moje dziecko w końcu go ogarnęło i ładnie zasuwa z nim. Jednak to nie takie głupie jak się obawiałam Ogólnie ma już parcie na chodzenie, jak ją trzymam za bioderka to kroki sadzi jak stara. Tylko równowagi zupełnie nie trzyma, nadal rzadko potrafi się "zapomnieć" i puścić się rączkami. Najczęściej "trzyma się" choćby brzuchem, kolankiem itp.
Chciałaby też chodzić trzymana za rękę, ale na to jej nie pozwalam, bo to niezbyt zdrowa pozycja. -
Dżuls, moja też mi zabiera długopis. Ale tylko do gryzienia. Jakieś takie żarte mam to dziecko, wszystko idzie do buzi. A już ziarenka żwirku to przysmak, jak jej próbuję wyjąć z paszczy to się wykręca jak piskorz i zwiewa. Początkowo ostro wyjmowałam, a teraz już coraz częściej udaję, że nie widzę - w końcu to tylko naturalne drewienko
-
dziękuję dziewczyny!
moka uszy przekłuwaliśmy gdy młoda miała 5,5 miesiąca. kosmetyczka powiedziała aby zatkać jej uszy podczas strzału bo dzieci boją się tego huku bo o bólu to tu nie ma mowy i faktycznie zatkałam, rachu ciachu, Nastka się nie zorientowała że coś sie stało. nie było żadnych zaczerwienień, ropy, opuchlizny, kompletnie nic. pielęgnacja polegała na codziennym spryskaniu octaniseptem i poruszaniem kolczykami a po 4 tyg. trzeba zawsze wymienić na swoje, najlepiej złote. może jeszcze dodam, że nigdy nie zdarzyło się aby gdzieś się pociągnęła rączką lub zachaczyła o coś no i cała impreza kosztowała 40zł już razem z kolczykami
-
Lenka, padlam ze smiechu:) Ale podejrzewam, ze danie kredek mojemu dziecku skonczyloby sie tak samo. Raz probowalismy to skonczylo sie ich lamaniem w recach.
4me- my tez czesto wyjezdzamy. Ale jeszcze nie lecielismy. Mielismy odpuscic lot w tym roku, tylko pozniej tak wyszlo, ze ja lece z nim sama.
U nas od usypiania jestem ja. Raz usypia przy cycku, raz na recach, raz na wielkim lozku, raz w swoim lozeczku smyrany, a i sam beze mnie. Roznie. W dzien zawsze sam, w lozeczku. Staram sie wyczuc czego chce i co mi pokazuje. Wierze, ze przyjdzie czas, ze bedzie znow sam zasypial. Wazne, ze nie ma histerii i ze cala akcja trwa maks. 15 min. -
Hej laseczki:-) Patrze ze kredeczki na tapecie:-) U nas to bylo jak u Dzuls, nawet juz nie pamietam kiedy msla zabrala mi dlugopis gdy cos pisalam i zaczela rysowac.Teraz jak tylko zobaczy cos do pisania to az sie trzęsie.Rysuje j kredkami i mazakami i dlugipisem.Oczywiacie zostawia tez autografy na stole i na dywanie.Wczoraj popisala sobie bluzke, swoje rece, moje rece...ogolnie fajnie.Ola potrafi sie puscic i stac i bez trzymanua ukucnac zeby usiąsc, ale bez trzymanki nie pojdzie:-) A chlopcy poszli przed rokiem...wiec naprawde nie ma reguly.Wciąz doi cycochy, bywa w nocy 3 razy.Ma swoje 2 ulubione lale metoo i kocha je mocno, przytula, caluje i lula do spania.Nawet aaa im robi.Pokazuje gdzie oko i czasem nawet powie aaaako:-)I ma swoj ukochany kocyk, taki co mozna z niego zrobic podusie misia.No poprostu jest kocyk jest impreza.Spi raczej ze mna, w lozeczku do pierwszego karmienia.Usypianie....ręce lub wozeczek lub na noc sama u nas w lozku.Jezdzic samochodem wciaz nie lubi, ale i tak zdecydowalam sie jednak na fotelik rwf.A jaj mowi sie do niej daj buziaka to schyla glowke zeby ją w czolo calowac...Aha...i grozi paluszkiem i mowi nu nu nu.No komedia.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 września 2016, 23:27
chabasse lubi tę wiadomość
-
A ja mam taki luz w dupie, że sama siebie zadziwiam.
No i usypiam cyckiem, no i śpię z małą? No i co? Mi to pasuje, jej to pasuje - a reszcie świata nic do tego. Jeszcze się nie spotkałam, żeby np. po ślubie musiała matka przyjeżdżać coby pannie czy panu młodemu dać cycusia na sen, czy polulać czy cokolwiek - więc jednak te dzieci jakoś się w końcu uczą.
Co ja się będę stresować? Ona rośnie tak szybko, lada moment będzie rezolutną panienką której w głowie będzie przedszkole, szkoła, koleżanki - a nie maminy cycuś czy przytulasy. Dopóki mogę, chłonę te chwilę kiedy jest jeszcze moją malutką dziewczynką Dopiero co robiłam test, a tu już ma rok, już zaraz 13 miesięcy...
To jest chyba zasługa mojego późniejszego macierzyństwa, tego że ciąża była tak wyczekana - teraz po prostu robię swoje i mam w nosie czy się to komuś podoba. Kiedyś miałam jakieś skrupuły, a teraz luuuz-blues -
Gratuluję kolejnego maluszka w drodze:) ja bardzo bym chciała dać rodzeństwo mojej Lili, sama mam brata bez którego nie wyobrażam sobie życia. Mam nadzieję że u nas za jakiś czas też zobaczymy 2 kreski.
Wiecie jeśli chodzi o kredki to u nas są bardzo lubiane. Kupiłam świecowe jumbo (takie dość grube) dużo rysujemy, głównie na ogromnych kartkach na podłodze. Mam już całkiem niezły zestaw artystycznych "mazów" przyczepionych na lodowce. Lila lubi też wyciągać je wszystkie z pudełka i wkładać z powrotem. Oczywiście też potrafi je gryźć, ale straszę że zabiorę i czasami to pomaga.
Jeśli chodzi o usypianie to zawsze robiłam to ja, wiadomo cycek te sprawy. Teraz jak mała się odstawiła, trochę się zbuntowałam i kazałam mężowi uśpić młodą. Dał sobie radę
-
La lenka, Olcia to moje 3 dziecko a ja wciąz nie moge sie nią nacieszyc...tak strasznie szybko urosla.Tez mam przed oczami jak robilam test o 3 nad ranem bo juz wytrzymac nie moglam z niepewnosci i moj stan przedzawalowy po zobaczeniu 2 kresek.Moj strach kiedy po cc Rka zabrala ją do innego miasta na Oiom...Kocham Ją ponad wszystko i wszystko bym zrobila by spowolnic czas.Lzy mi same lecą gdy mala chodzi naokolo mnie i raz przytula sie z jednej strony raz z drugiej i cieszy sie przy tym az mruząc oczy.Kocham Ją ponad swiat.Jest najcenniejszym darem jaki mogl dac mi Bog...Wsztstkie moje szkraby kocham.I jak sie trafi jeszcze jedno to bede skakac do gory....Dziewczyny nie poprzestawajcie na jednym dziecku, nue odbierajcie sobie tej radosci.Z milosci mozna przezyc wszystko:-)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2016, 00:19
-
la_lenka wrote:A ja mam taki luz w dupie, że sama siebie zadziwiam.
No i usypiam cyckiem, no i śpię z małą? No i co? Mi to pasuje, jej to pasuje - a reszcie świata nic do tego. Jeszcze się nie spotkałam, żeby np. po ślubie musiała matka przyjeżdżać coby pannie czy panu młodemu dać cycusia na sen, czy polulać czy cokolwiek - więc jednak te dzieci jakoś się w końcu uczą.
Co ja się będę stresować? Ona rośnie tak szybko, lada moment będzie rezolutną panienką której w głowie będzie przedszkole, szkoła, koleżanki - a nie maminy cycuś czy przytulasy. Dopóki mogę, chłonę te chwilę kiedy jest jeszcze moją malutką dziewczynką Dopiero co robiłam test, a tu już ma rok, już zaraz 13 miesięcy...
To jest chyba zasługa mojego późniejszego macierzyństwa, tego że ciąża była tak wyczekana - teraz po prostu robię swoje i mam w nosie czy się to komuś podoba. Kiedyś miałam jakieś skrupuły, a teraz luuuz-blues
Btw, za dnia dostaje cycka do woli, żeby nie było Krótko mówiąc, jej totalne uzależnienie od cycka bardzo komplikuje mi życie, chociaż samo karmienie jest tak cudowne, że mogłabym i do przedszkola ją karmić piersiąWiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2016, 08:48
-
Zgadzam sie z Lenka, ze kazde dziecko kiedys sie oducza. Ale Dzuls tez ma racje- dobrze jak dziecko umie zasypiac inaczej, z innymi ludzmi.
Nie wiem jak dlugo karmic. Moje dziecko jest male. 72 cm i 8 kg. Ale z drugiej strony wydaje mi sie duzy. Jest juz kumaty. Potrafi podejsc do mnie i bawic sie moin sutkiem zamiast jesc. Ja nie karmie w dzien. Samo tak wyszlo, ze przestal.
Nigdy nie zapomne jak bylismy kiedys na uroczystosci rodzinnej. Kilkanascie doroslych przy stole. Podchodzi dzieciak, okolo lat 4, podnosi bluzke swojej mamy, wyjmuje sobie piers, ciagnie pod ta bluzka i odchodzi. Dla mnie to nie do pomyslenia.
Mysle o tym zeby przestac karmic, ale nie wiem co mialabym podac zamiast. Tyle sie naczytalam o tych mieszankach... Ale tez i o zwyklym mleku. Wiec co dac? Nie mam tez wielkiej spiny, bo nie mam poki co pracy. Siedze w domu. Pewnie jakby mi sie rano spieszylo zeby Malego do zlobka wyprawic to by mi tych 15 min bylo szkoda. Lepiej dac butelke i niech sam pije.
Watpliwosci i rozterki pojawialy mi sie wczoraj, w zwiazku z tym mysleniem, co dac w samolocie zebysmy wszyscy byli szczesliwi i dobrze sie czuli. I nadal nie wiem. Wszyscy mowia, ze karmie rok, ze to bardzo dlugo. Pewnie tak, bo nikt nigdy nie przypuszczal, ze ja w ogole bede karmic. -
U mnie uśpić się mężowi da bez problemu. Ale co z tego jak on jej nie potrafi odłożyć? Takie wygibasy nią wyprawia, że wcale się nie dziwię, że ją to budzi. I ostatecznie ja muszę wkroczyć. Nie będę sobie życia utrudniać, danie cycka jest o niebo wygodniejsze niż np. konieczność lulania na rekach mojego ponad 10kg kloca.
Chcę zakończyć karmienie koło 2 lat, więc to jeszcze masa czasu na wprowadzanie zmian, na razie mi pasi jak jest.
A jeśli chodzi o problem związkowy to akurat spanie z małą nic tu nie miesza, bo to ja się wyprowadziłam do jej łóżka - a nasze małżeńskie jest wolne i gotowe na ewentualne ekscesy. To że korzystamy sporadycznie to akurat z czego innego wynika.