Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Mój młody sam sobie wymyśla zajecia a moje propozycje mu najwyrazniej nie odpowiadaja. Czasem chyba z litości coś pobuduje ze mną z klocków albo poogląda ksiazeczki. I tak jak u lalenki.. wszelkie piaski, plasteliny i masy najpierw byłyby zjedzone.. wiec nawet nie probuje. Ostatnio na spacerku zbierał pety z ziemi i chciał wsadzić do buzi. Hmm o kupach uschnietych nawet nie chce pamietac. Także tego..
-
Ja dzis swojemu dziecku schowalam wszystkie grajace swiecace buczace zabawki. Okazalo sie,ze b.lubi ksiazki,klocki i auta, a co najlepsze- mozna sie nimi bawic cale popoludnie. Lubi tez b.rysowac,tylko rysuje po scianie,co robi celowo,bo zaraz pozniej biegnie po mokra chusteczke zeby to zetrzec.
-
Ale fajnie sie rospisalyscie. U mnie urwanie głowy i bunt 1,5 roczniaka codziennie po godzinie 18 - mam nadzieje, ze to juz awansem za dwulatka
Super blogi- zapisuje sobie. Fajny pomysł z szarym papierem i woda Zdecydowanie wyprobuje
Dzuls, czy to jest tak,ze do zlobka jest kolejka a w przedszkolu juz kolejność zgłoszeń nie ma znaczenia?
My chodzimy do zlobka prywatnego- i nie zaluje ani trochę kasy wydanej na ten cel. Grupa- Maks 15 osob ma 3 opiekunki. Codziennie jest ok 10 bo reszta chora albo na wagarach- wiec duzo opiekunek. Mamy kamerę i mogę sprawdzić jak traktują młodego. Teraz juz oczywiscie nie mam na to czasu ale jak by mi cos nie gralo to cofam nagranie i sprawdzam co tam sie wydarzylo. Bardzo sie nam te kamery przydaly na poczatku. Grupa spala raz na dzien a młody jeszcze dwa razy. Zaczynal im ryczeć kolo 10 i tak ryczal aż poszly na spacer i wtedy usnal. Na szczęście akcja miała miejsce pierwszego dnia bo dzieki kamerze Panie zostały delikatnie pouczone, ze młodego na sile nie przestawiamy na jedna drzemkę i póki chce ma dwie a one muszą go położyć. Następnego dnia młody smacznie chrapał o swojej godzinie.
Mam gęsią skórkę jak sobie mysle, ze każdego dnia przez miesiac póki sie nie przestawil miałby ryczeć 40 min póki ktoś sie nad nim nie zlituje...
Wiem, ze pewnie jest miliom sytuacji, które by mi sie nie spodobały ale przez to, ze miałam szanse pobyć tam troche a pozniej sprawdzić opiekę na kamerze jestem spokojniejsza, ze starają sie tam reagować na jego potrzeby. Mlody nauczył sie tam zasypiać totalnie sam, chodzić bez smoczka a teraz Panie uczą do sikać na nocnik- jak maja ochotę prodze bardzo oczywiscie żadnej z tych rzeczy mie chce robic w domu więc juz wiem, ze to nie tak musi byc, tylko, ze sobie nas- rodzicow- wychowal
Plusem ogromnym jest to, ze zlobek widzę z okna i żadnej dodatkowe nadrabianie drogi po pracy nie ma miejsca- mega wygoda.
Chcieliśmy go poslac do przedszkola do państwowego ale tak mi sie tam podoba, ze nie wiem czy w przedszkolu tez tam nie zostanie. Fakt kasy sporo ale ta dobra opieka, spokój ducha i zaoszczedzony czas są bezcenne- nawet jak mam tam oddawać znaczna czesc pensji. Pocieszam sie tym, ze opiekunka bulaby dwa razy drozsza
P.S. Jak to jest z drugim dzieckiem- trzeba na chwile wrócić do pracy by miec macierzyński? Pytam z ciekawości bo ja juz tak charuje, ze nie pamiętam swojego roku wolnego ktos wie?
-
4me, jeśli to nie tajemnica napisz proszę ile płaci cię za taki żłobek? Ja w pobliżu się dowiadywać am to była kwota 1200 zł. Dla mnie to ogromne koszty. Zwłaszcza, że tylko mąż pracuje w tej chwili. Może gdybym zarabiają inaczej bym patrzyła.. No ale jak tu zarobić.. Z dzieckiem.. Jedynie w żłobku mogłabym się zatrudnić i zabierać młodego do roboty.
-
chabasse wrote:4me, jeśli to nie tajemnica napisz proszę ile płaci cię za taki żłobek? Ja w pobliżu się dowiadywać am to była kwota 1200 zł. Dla mnie to ogromne koszty. Zwłaszcza, że tylko mąż pracuje w tej chwili. Może gdybym zarabiają inaczej bym patrzyła.. No ale jak tu zarobić.. Z dzieckiem.. Jedynie w żłobku mogłabym się zatrudnić i zabierać młodego do roboty.
Nie pytana odpowiem. U nas czesne 1000 zl plus wyzywienie 14,5 zl/dzien. Pytalam znajomych z roznych czesci Warszawy- stawka jak wszedzie.
-
Chabasse u nas 800 pln od 8-16 plus wyżywienie. Moj je w zlobku tylko zupę i drugie danie (śniadanie jemy razem w domu wiec nie widzę sensu dawać mu zaraz kolejnego, a za podwieczorki typu ciastko dziekuje zwłaszcza, ze on podwieczorki jada kolo 17 wiec juz w domu)
Najwięcej zaplacilam cos kolo 980 jak teraz prawie caly luty chodził i jadl codzienne obiady.
Z tego co słyszę to to jest bardzo dobra cena. Oczywiscie gdybym chciała go zostawiać od 7 o zabierać do 17 to cena to juz 1000pln plus jedzenie- ale narazie staje na glowie by tak Male dziecko nie siedzialo 10h w zlobku. Nawet gdyby to bylo za darmo;)
Nie są to na pewno male pieniadze. Kazdy musi to przeanalizwac pod względem swojej sytuacji. Ja widzę dwa wyjścia kiedy oddaje młodego do prywatnego zlobka- albo kogos na to stać albo zalezy mu bardzo na pracy, ktora juz ma i nawet jesli wydaje jej znaczna czesc na zlobek to z mysla, ze po to aby jej nie stracić. Z drugiej strony to moze juz nie te czasy, bo jesli prawie cala pensje wydajesz na zlobek, to praca nie jest tego warta i znajdzie sie inna w końcu... A przynajmniej dziecko bedzie miało mamę w domu
-
4me wrote:Dzuls, czy to jest tak,ze do zlobka jest kolejka a w przedszkolu juz kolejność zgłoszeń nie ma znaczenia?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2017, 14:02
4me lubi tę wiadomość
-
la_lenka wrote:Łucja znowu gorączka i jakieś furczenie w nosie. My się chyba nigdy nie zaszczepimy
My MMR co prawda juz mamy ale za to ospa juz zalegla i raczej napewno przed wakacyjnym wyjazdem z menigokami nie zdążymy a jednak po przemyśleniu sprawy to menigokoki tez chcemy zaliczyć- niestety przez wyjazdy podwójne
-
Kurcze, a ja nadal walczę z gardłem i nawracające goraczka. Mało tego, młody po szczepieniu w środę rano, od wczoraj rana tez goraczkuje. Ja pierdziele, nie wiem czy dobrze się stalo, że go zasczepila przy mnie chorej. Ale lekarka powiedziala, że jeśli to nie angina z antybiotykiem to nie ma obaw. No coz.. posluchalam. A raczej mąż posluchal, bo to on był w przychodni z mlodym, a ja próbowałam dojść do siebie w domu. Dzisiaj w nocy był bardzo rozpalony.. przebudzeniu się kilka razy, wreszcie kolo 4 przyszedł do nas do lozka. Nie chciałam tego, bo przecież ja też a choroba, ale uparł się i ko n iec. Chodzę przy nim w maseczkach, myje ręce co chwila, nie oblizje smokow, łyżeczek itp.. i modle sie, żeby mu przeszło jak najszybciej. No m i mam nadzieje, ze to jednak prawidłowa reakcja organizmu na szczepienie a nie moja sprawka. Ubzdrynolę sie, jak się to wszystko przewali.
-
4me wrote:Przykro a ja myślałam, ze to tylko zlobkowe dzieci tak łapią... Cala zeszla zimę, generalnie prawie caly pierwszy rok przeżyliśmy bez większych infekcji a teraz ciągle cos. To chyba jednak mie tylko zlobek ale generalnie bywanie naszych dzieci wszędzie, macanie brudnych zabawek w sklepach, koszyków itp. W sumie rok temu to nasze dzieci lezaly prawie nieruchomo a bawily sie najwyżej tym co im sie w rękę wsadzilo. Jedyne co im grozilo w sklepie, knajpie to prychanie innych. Aaaaa i do buzi szły czyste łapki a nie brudne jak teraz.
Jedno dobre, że raczej delikatnie to przechodzi, humor dopisuje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2017, 22:08
-
No wlasnie - ja nienawidze tych wszystkich placow zabaw w galeriach handlowych, sklepach w okresie chorobowym. Ale walczę ze sobą bo to dziecko- radości mu ciągle odbierać nie bede. Jedyne miejsce, gdzie sie nie łamię to stolik i zabawki w przychodni na dzieciach chorych... Serio ale nie kumam jak można tam posadzić dziecko- ospa, rozyczka, grypa i milion bakteri - bez kitu ja z moja manią zarazkową i czystości nie jestem w stanie ogarnąć tego stolika w poczekalni. Siedzimy zawsze za drzwiami czekając w kolejce a ja patrzę ze zgroza jak te dzieci kichają z trylionem kropli wirusów na te zabawki...
Wiem jest nienormalna trudno musze z tym zyc i narazie moj syn tez
I tak wiem, ze w zlobku kazda zabawka jest obśliniona a ilość chorób taka sama jak w przychodni ale mnie wówczas tam nie ma i juz nic nie poradzę, ale jak jestem np we wspomnianej przychodni to musze przeciwdziałaćWiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2017, 22:51
-
Aaa a na pocieszenie Waszych chorób Wam napisze, ze młody ma jakąś kijowa bakterie w oku, z którą walczymy trzeci tydzien i juz mi sil brak jakies straszne gowno, ze lekarz jak zobaczył co ma to aż poszedł ręce umyć. A to lekarz, który kuzwa nigdy rak nie myje miedzy jednym a drugim dzieckiem- tak sie przestraszył młodego
No i widzicie na ile się zdaje to pilnowanie od stolika w przychodni:/
P.S. I co gorsza mial juz chyba te bakterie przy ostatnim szczepieniu
P.S. 2. Od tygodnia mamy zdiagnozowaną lekka anemie! Niski poziom żelaza u mojego żarłoka i tez niestety wyszlo po szczepieniu dopiero teraz go faszerujemy żelazem z kazdej stronyWiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2017, 22:49
-
Łucja się dziś dorwała do tego "strasznego stolika" jak ściągałam kurtkę. Na szczęście zaraz wchodziliśmy, wytarłam łapy i mam nadzieję, że nic dodatkowego nie podłapała.
Ja wam powiem, że mnie najgorzej załamały pluszaki w szpitalu dziecięcym. I dzieci które je wlokły po brudnym korytarzu, całowały, śliniły - szpital, kto wie jaka zaraz i rodzice którzy zupełnie nie reagowali. -
No to zdrowka przede wszystkim dla dzieciaczkow. JEjku 4me, a to się jakoś objawia ta bakteria w oczku..? Tzn gorzej widzi, czy ma spuchniete? Kurcze, bidula musi się męczyć. No i ta anemia, widze, ze to dosc czeste. Ciekawa jestem, dlaczego dziecko, ktore tak ladnie je zapada na cos takiego.
Mojemu juz chyba troszkę przechodzi, ale ja znowu gorzej. Teraz duszności mam jakieś i katar się pojawil. Powinnam iść do lekarza, ale jak pomyślę o wizycie w przychodni to mnie trzęsie. Przez weekend sprobuje się podleczyc. Mąż w dom, to ja mogę sobie trochę odpuscic.
-
Czy slabiej widzi to nie wiem bo powiedziec nam nie chce
Objawy są takie, ze drapie sie po oczach wiec pewnie go swędzi. Prawda jest taka, ze troche sie martwię bo ten antybiotyk tyle juz dostaje a on ciągle drapie te oczy- jakas oporna bestia:/ ale też czytałam, ze wlasnie to cholerstwo oporne jest na antybiotyki
Chabasee a ty lepiej idz do lekarza, bo jeszcze Ci się jakies komplikacje porobią
-
Współczuję chorób dzieci. Na szczęście, tfu tfu odpukać, młodej na razie nic się nie ima. Ale ze starszakiem mieliśmy akcje takie, że jechaliśmy w wakacje do przychodni z zaropiałym okiem, a wracaliśmy z gorączką 40 stopni,bo przy okazji coś złapał w poczekalni. Tego się własnie nauczyłam, żeby z byle szajsem nie jechać od razu do przychodni, bo można wrócić z gorszym gównem.
Inna sprawa, że i tak w tych wszystkich żłobkach jest taka wymiana bakterii i innych robali, że szkoda gadać, nie uniknie się. Tym bardziej, że są rodzice, którzy przyprowadzają dziecko z temperaturą, gilem, kaszlem takim że dorosłego by zdusiło. Na szczęście nasza pani dyrektor już kategorycznie egzekwuje wszelkie zaświadczenia o alergiach, bo to główne wytłumaczenie tych, którzy przyprowadzają chore dzieci.
Jedyne co mogę polecić, to spędzanie latem możliwie jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu, w tych wszystkich piaskownicach, placach zabaw itd. Gwarantuję, że nic tak nie uodparnia, jak pierwsze kocie gówienko wykopane w piaskownicy, żarcie piachu itd. Żartuję, ale moim zdaniem trochę prawdy w tym jest
Za to pluszaków nie toleruję... najgorszy możliwy syf, a już spanie z takim przeczołganym po podłodze misiem w czystej pościeli, to dramat... Niestety o ile starszak olewał wszelkie pluszaki oprócz swojego pieska z ikei, więc mogłam się ich szybko pozbyć, to młoda aż skacze na widok kolejnego przyniesionego roztocza (tak je roboczo nazywam ), a wkurza mnie, że ludzie jak nie mają pomysłu na prezent, to kupują te koszmarne pluszaki, już wolałabym farbki, albo coś co się zużywa i i tak trzeba będzie kupić. A młoda pamieta każdego zasranego misia i nie daj boże się tego pozbędziesz, a ona sobie przypomni.
4me - myśmy dłuuugo walczyli z bakterią w oku u starszaka, jak miał 2-3 latka. Robił mu się taki ropień na powiece, że ledwo mógł domknąć, potem pękał i rozlewał się na całe oko. Doszło do tego, że zrobiła mu się narośl na tym mięsku w wewnętrznym kąciku i trzeba było wycinać i sprawdzać co to jest. No masakra, zaleczcie to czym prędzej...Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 marca 2017, 14:57
kapturnica lubi tę wiadomość
-
Dzuls straaaaszne. My nie mamy jeszcze ropnia. Wydaje mi sie, ze robimy co mozemy ale mam wrażenie, ze to g ciągle jest. We wtorek mamy wizytę i vhce zrobic ponowny wymaz.
BTW okuliści, którzy chcą badać takie Male dzieci to jakas straszna nisza... Nawet dostać sie prywatnie ale z abonamentu pracowego to wyczyn. Ostatnio byliśmy kilka razy prywatnie i podliczyłam, ze na wizyty i wymazy poszlo jakies 600 pln- porażka!!! Nie bylo jednak wyjścia bo sytuacja wygladala tak, ze chciałam, aby jak najszybciej zbadal go lekarz - i miałam nosa nie wiem naprawde co robią w takich sytuacjach ludzie, których mie stac na prywatnego okuliste- chyba stoją w przychodni i plączą o przyjęcie albo dzieciaki chodzą aż trafia do szpitala... Slabo to wszystko działa w tym NFZ