Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja jak muszę gdzieś daleko jechać to wyłączam poduszkę z, przodu i z przodu daje ale jak droga tak 15min autem to z tyłu, w sumie to już chyba powinnam zacząć szukać następnego fotelika przynajmniej rozglądać się jakie są, no i spacerowke jakas trzeba ogarnąć
-
A ja jakiś czas temu chciałam poruszyć pewien temat, ale stwierdziłam, że poczekam na czas po drugim porodzie - i nadszedł oto i on!
Wiele z nas zastanawia jak będzie wyglądał seks po porodzie (i o ile kwestie fizyczne pomine), chciałabym podzielić się z wami moimi odczuciami psychicznymi. Co się zmienilo? Mąż, tudzież konkubent, przez okres ciąży, porodu i połogu widział nas w skrajnie różnych sytuacjach. Po pierwszej cc, po pionizacji mój malzonek kategorycznie stwierdził że to nie położna mi pomoże przy prysznicu tylko on. Do dziś zastanawiam się jak to wpłynęło na jego psychikę, ale z perspektywy czasu właśnie to doświadczenie sprawiło, że zyskałam super moc - pewność siebie, jakiej nie miałam nigdy! I ta pewność siebie przełożyła się na nasze relacje lozkowe (w pozytywnym znaczeniu). Po drugim porodzie - tak na prawdę nic się nie zmieniłooprócz tego, że zaplanowanie (daj Boże!) samotnych 15 minut w sypialni to wyższa logistyka
Ciężarówki - nie ma się czego bać - nie taki diabeł straszny
E-kolezanki mamy - a jak było z wami?Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2019, 21:27
pilik, Jeżowa, JustynaG, Anna Stesia, Nadzieja22, veritaserum lubią tę wiadomość
-
Luna jutro, a zwłaszcza pojutrze - oddaje w myślach część swoich super mocy dla Waszej rodziny, ale! Ty jesteś najsilniejsza! Więc pozwól, że wędrują do Twojej babci i emka, żeby mieli maksymalna ilość energii dla dziewczynek!... Bo szczęśliwe dzieci, to spokojna mama! :*
Luna1993 lubi tę wiadomość
-
Fozzie fajny temat poruszyłaś. Mi też mąż pomagał przy pionizacji i pierwszym prysznicu. Jesteśmy razem szmat czasu, ale jednak było to bardzo krępujące. Naprzepraszałam się w trakcie chyba ze sto razy, a on tylko powtarzał, żebym przestała, że to normalne, że mi pomaga i że "na litość, dzisiaj zostałem tatą, widok krwi mnie nie przeraża, a Ty wyglądasz dla mnie najpiękniej". Oj tak, dużo pewności siebie się zyskuje w takiej sytuacji. Po porodzie miałam dużo kompleksów związanych z moim ciałem, ale mąż mówi, że rozstępy i dodatkowe kilogramy to pamiątka cudu, jaki dokonało moje ciało. Naprawdę jest w tej kwestii cudowny. A seks jest MEGA - kilka dni temu zdecydowanie przeżyliśmy seks życia
pierwsze dwa razy były okropne, ale teraz jest o niebo lepiej niż przed ciążą
sliweczka92, pilik, Patrycja20, JustynaG, Anna Stesia, Nadzieja22, veritaserum, KateHawke, blue00 lubią tę wiadomość
-
Ja się bałam jak to będzie. Mężu w ciąży jak już brzuch było widać to nie był skóry bo mu przeszkadzał psychicznie fakt że jest dziecko we mnie.
Po tym jak przy porodzie polozna prawie musiała mu odpychac głowę jak kukal gdy usłyszał że widać głowke to myślałam że to już po ptakach. Ale o dziwo nie. Początki były dla mnie ciężkie bo się czułam jak dziewica pod względem odczuć fizycznych. Ale był wyrozumiały ipowoli doszłismy do momenru gdzie seks o wiele lepszy niż wcześniej
Był też temat picia wody. 30 ml Domi brałabym w ciemnoGabi bierze łyka czuje wodę robią tfu wypluwa i się śmieje
Anna Stesia, Nadzieja22 lubią tę wiadomość
-
Fozzie Bear, skąd ja znam te polowanie na 15 minut. Wyczailiśmy, że mała jak zaśnie na spacerze to później zdarza się jej pospać ze 20 minut po powrocie. Teraz jak ochoczo emek na spacery chodzi
Edit: też się bałam jak to będzie, u nas było jeszcze gorzej, bo mąż był ze mną przez cały poród, widział nacinanie, wychodzącą główkę itd., ale w ogóle to nie wpłyneło negatywnie na naszą relację, wręcz odwrotnie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2019, 22:30
sliweczka92, Anna Stesia, Nadzieja22, veritaserum, ibishka lubią tę wiadomość
-
A tu w sumie racja, mi też to pewności dodało. Jak wszesniej jeszcze mnie coś krępowało to teraz zero
Ale muszę przy temacie zabawną scenkę z wczoraj. Przyszłam na golasa po Ninke do mycia i jeszcze coś stałam przeglądałam, eMek małą rozbiera i tak mówi „nie masz brzucha wcale” (narzekam częsta że mam straszny), ja na niego patrzę jak na wariata, obracam się bokiem i mówię „taaa nie mam, patrz”. A na to mój mąż „to stawaj tylko przodem” i oboje śmiechem wybuchnęliśmy. Taki to żartowniś, hehe. A co do seksu to ja tęsknie za energią i ochotą i czasem na seks
. Jestem tak wykończona wieczorami, z wizją nieprzespanej nocy że się odechciewa... do tego prawie zawsze jak coś zaczynamy to się budzi... a w dzień bez szans bo wiadomo, ona drzemki tylko ze mną inaczej syrena... więc zazdroszczę. Ale odczucia jak już się uda jakimś cudem lepsze niż przed!
Patrycja20, Anna Stesia, Jeżowa, Nadzieja22, veritaserum lubią tę wiadomość
-
Veritaserum - Aluśka ma już 15 miesięcy i dalej nie ma swojego ostatecznego koloru oczu. Przez ponad rok miała szare, a dopiero niedawno zaczęły jej się robić coraz bardziej brązowe.
Justyna - też mam cały komplet ubrań dla młodej i tylko przeglądam strony z wyprzedażami i mi szkoda, że nic nie kupuję :p
U nas po CC nie zauważyłam jakiejś zmiany w relacjach czy w seksie. Może dlatego, że nigdy nie czułam przy mężu żadnego skrępowania.
Pilik - z tym brakiem energii i czasu na seks to Cię rozumiem bardzo dobrze. U nas to samo. Ale może kiedyś będzie lepiejWiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2019, 22:52
Anna Stesia, veritaserum lubią tę wiadomość
-
Jezowa u mnie o posiłki tez dba mąż inaczej chyba tez bym nie jadła ... wziął sobie wolne w pracy także przez tydzień będzie ze mna ...
Dziękuje jeszcze raz jesteście kochane
U nas wieczór tragedia młoda od 19 marudna nie mogła usnąć sama nie wiem czy ja coś bolało czy cow końcu usnęła ale boje się ja odłożyć
-
Jeżowa, no właśnie 8 miesięcy to już taki poważny wiek! Już nie mam w domu takiego malusieńkiego dzidziusia, którego gdzie się położyło tam leżał. Teraz pieron jest wszędzie! Uwielbiam w nim to, że jest taki zażywny, energiczny i radosny. Kiedy nie płacze to jest przerozkoszny, szczerzy buźkę w bezzębnym (już niedługo, bo widać jedną białą kreseczkę) uśmiechu, skacze po mnie, sam się obsługuje przy piersi, zagaduje, karmi się sam łyżeczką i łapkami, domaga się ulubionych zabaw i piosenek, ucieka z nieprzewinięta pieluszką, interesują go wszystkie zakazane rzeczy typu kontakty, przewody, kurz na podłodze, noże i skwierczący olej w kuchni. Jednocześnie nauczył się siadać i wstawać, tak po prostu z dnia na dzień stwierdził, że głupio tak ciągle leżeć i cyk – już usiadł. A jak już usiadł to pomyślał, że fajnie byłoby wstać - i zaraz to zrobił. Nieprawdopodobnie pędzi z rozwojem, a przecież tak do 6 miesiąca to ledwo się wyrobił z przepisowymi obrotami, do 4 miesiąca odmawiał leżenia na brzuszku. To pokazuje, że trzeba cierpliwie czekać, aż przyjdzie odpowiedni moment dla malucha. Ma oczywiście gorsze chwile – słabo śpi, lubi przesiadywać na rękach (wtedy jest najlepszy dostęp do bufetu), nie można go na sekundę zostawić samego, bo podnosi lament, ciągle trzeba go odbijać po jedzeniu, a teraz ząbkowanie, które znosi średnio. Ale co z tego! Jest naszym największym, niewysłowionym, ukochanym szczęściem, kocham towarzyszyć mu w rozwoju, obserwować i się zachwycać. Zmęczenie kiedyś minie, a czasu nie wrócę, więc staram się chłonąć jak najwięcej z tego naszego wspólnego bytowania. Rozpisałam się, ale chyba jak każda mama zachwycam i fascynuję się swoim dzieciątkiem
Patrycja, dobrze, że masz mamę blisko, takie wsparcie jest nieocenione.
Fozzie, ciekawy tematU nas przy porodzie mąż był, widział, komentował, pomagał, był wniebowzięty, gdy zobaczył wystające włoski i zachęcał mnie do intensywnego parcia, bo zaraz pojawi się cały łepek. No więc zaglądał wszędzie. Bez niego chyba nie dałabym rady urodzić. Nie zauważyłam, żeby to negatywnie wpłynęło na naszą intymność, choć oczywiście wiele się zmieniło u mnie – mam problemy z mięśniami dna macicy, wielki brzuch i piersi, które mąż ogląda po tysiąc razy gdy jego syn się do nich podłącza i smakowicie ciamka. Ale my ciągle jesteśmy bardzo w sobie zakochani i mam wrażenie, że wspólne przeżycie porodu jeszcze nas bardziej zbliżyło.
Jeżowa, Ania1003, Emiilka, Nadzieja22, veritaserum, summer86, Luna1993, Lusesita, Minnie89, JustynaG, pilik, Patrycja20, sliweczka92, Rucola, ibishka, Siwulec, Sarna84 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Luna zaciskam kciuki! Dobrze że tak szybko będzie to za Tobą
AnnaStesia pięknie jak zwykle!i rozumiem ten zachwyt, sama tak mam. I mimo tych trudnych chwil i kolejnych nienorzesoanych prawie nocy (jak dziś..) uwielbiam na Nią patrzeć i zachwycam się niezmiennie
Anna Stesia lubi tę wiadomość
-
Cześć! Witam się po 4 dniach odwyku
Była u mnie mama i jakoś głupio było przy niej siedzieć z nosem w telefonie. Jestem teraz całkiem zjechana, mam w domu syf i listę zaleglych rzeczy do zrobienia. Bardzo ciekawe biorąc pod uwagę że przyjechała (cytuję) "pomóc".
Luna kciuki za sprawną operację i szybki powrót do sił!
Justyna -pytałaś o moje odciąganie mleka - ja nie spuszczam z cycków tak całkiem, a tylko żeby zniknęły guzy, i tylko wtedy kiedy cycki są jak kule armatnie gotowe do eksplozji. Staram się ich nie napędzać, ale Łuśka robi to za mnie, bo w dzień je co 1,5-2 h, a w nocy co 3,5-4. Przy karmieniu ok 3-4 rano nie opróżnia nawet 1 tak pełnego cycka, więc żeby przetrwać do 7 muszę odciągnąć, inaczej zastój murowany
Bazylkove na tym wątku też się cieszę czytając Twoje postyTrzymam kciuki za drugi pęcherzyk. Wiesz sama, że strasznie wcześnie poleciałaś na usg i jeszcze może się i drugie maleństwo wyklarować. A jeśli nie da rady, to nie wmawiaj sobie, że musisz skakać z radości że będziesz mamą, bo masz prawo opłakać stratę.
KateKum mnie na porodówce trochę lepiej traktowali jak się dowiedzieli, że jestem pacjentką jednego z ich lekarzy, nawet mimo że nie miał wtedy dyżuru. Za to jak miał dyżur to nas odszukał, odpowiedział na kilka pytań, poradził. Potem dzięki niemu zdjęli mi w szpitalu szwy, mimo że już nie byłam pacjentką (mnie wypisali w sobotę, a Łusię w czwartek i wizja jazdy autem ze szwami tak mnie przerażała, że poleciałam do mojego doktora po ratunek). Ogólnie byłam bardzo zadowolona z oddziału położniczego... Neonatologia za to była koszmarna, ale cieszyłam się że jest w tym samym szpitalu i nas nie rozdzielili.
Mamunia Monia ale Ci zazdroszczę takiej szybkiej akcji! Gratulacje!
Minnie wszyscy pieją z zachwytu nad Milanem... ja też chcę! Przegapiłam fotyWeź no wstaw jeszcze jedną na trochę (tu robię minę kota ze Shreka).
Olik gratuluję pokaźnej siostrzenicy
Patrycja ja jestem z zasady wesołą osobą, a po porodzie i mnie depresja dopadła, że aż ryczałam kiedy się dało. Nie pomagał fakt pobytu w szpitalu, gdzie byłam sama z dzieckiem i myślami. Pamiętam taką gonitwę emocji - strachu, histerii i bezsilności i to, że kiedy dziecko spało jak aniołek byłam jej wręcz głodna, chciałam zagarnąć i wycałować, a kiedy się budziła i trzeba ją było karmić mimo potwornego bólu to się modliłam, żeby ktoś zrobił to za mnie i żeby mi dali pospać i odpocząć. Po jakimś czasie wszystko się wyrównało, a najbardziej pomogło mi zaleczenie i zahartowanie sutów - wtedy życie stało się mniej frustrujące. Dlatego zadbaj o siebie - poświęć pielęgnacji i smarowaniu tyle czasu ile się da. Przejdziesz przez to jakoś i wtedy przybijemy sobie wirtualną piątkę