Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyJesteśmy po obchodzie. Nasz lekarz prowadzący ściągnął jakiegoś profesora od chorób zakaźnych. Jemu to nie wygląda na ospę, ale mamy jeszcze do jutra tutaj zostać. Najprawdopodobniej będzie musiał być Florek naczczo jutro, bo jeśli żadne zmiany nie dojdą, a te się nie rozwiną, to nasz dr chce operować, bo mówi, że i tak za dużo już się nacierpieliśmy, żeby czekać i od nowa to wszystko przechodzić. Powiem Wam, że jak wyszli to po prostu się rozpłakałam... Z tych emocji wszystkich... Tego natłoku w głowie...
Lunaaa eMek dziś nie da rady przyjechać, był wczoraj, bo miała być operacja. Mam wodę do picia, jakieś ciastka zbożowe itd. zresztą to czego mały nie zje to sobie dojem. Aczkolwiek z tego wszystkiego i tak głodu nie czuję.... Wczoraj zjadłam dopiero jak mi się pod wieczór słabo zrobiło, to dopiero do mnie dotarło, że nic nie jadłam...
Pamiętaj Lunka, że każdy problem, który leży nam na sercu nie jest błahy. Dla zdrowia psychicznego lepiej go przegadać.... Ściskam
Edit: dodam tylko, że profesor od zakaźnych powiedział, że gdyby był operowany z ospą, to jedyne co, to zmiany by się rozsiały, ale żadnego zagrożenia życia nie ma. Aczkolwiek on rozumie naszego neurochirurga, bo operacje planowe rządzą się swoimi prawami, a nasz dr uchodzi w środowisku na nad wyraz ostrożnegoWiadomość wyedytowana przez autora: 11 września 2019, 09:29
-
Frez, bardzo dobre i BARDZO ludzkie podejście prowadzącego z decyzją o nieodokładniu operacji. Za długo czekałaś, by teraz wrócić do domu i przeżywać od nowa.
Obchód krótki, wiem tyle, że crp podwyższone, ale to nie jest infekcja moczowa, bo mocz czysty. Julka mało się rusza, na ktg było trochę spadków i przyspieszeń oraz jakieś drobne skurcze, ale chyba mniejsze niż wczoraj. Lekarz nie komentował, położna pocieszała.
Wzięłam coś dla siebie na uspokojenie, może wtedy te twardnienia trochę mina... Może to ze stresu?
Współlokatorke mam jedną, bo pokój to dwójka. Dziewczyna w drugiej ciąży, 25 TC z krwawieniem i saczeniem wód. Przywieźli ja po trzech dniach w szpitalu pod Krakowem i tam lekarz pozwalał jej się myć, chodzić itp., tu każą leżeć, a ona się awanturuje aż lekarz powiedział, że przygotuje jej do podpisu kartkę, że na własne ryzyko wstaje. Dziwna jakaś...
* 28.02 - 9 dpo: beta 6.47, 10 dpo: beta 11.5, 11 dpo: beta 25, 13 dpo: beta 88.7, 14 dpo: beta 159,8, 16 dpo: beta 549,4, 18 dpo: beta 1360,8, 21 dpo: beta 3272
* listopad - po laparoskopii: endometrioza - usunięte zrosty na jajniku, udrożniony jajowód, wyczyszczona macica, usunięte zrosty na jelitach. Działamy!
* HBA 72% i 3% morfologii przy ogólnych b.dobrych wynikach nie mają klinicznego znaczenia!
* PCOS, dodatnie ANA i ASA, ujemne AOA i APS, Euthyrox, Metformina, Bromergon, mutacje MTHFR i PAI1 - hetero. -
Dziewczyny, chciałam tylko napisać, że wszystkie jesteście dzielne, silne Kobitki. ❤
Ja za to obecnie jestem na etapie "do końca września chce się obronic" (W koncu), chociaż napotykamy na różne przeszkody. Oczywiście chodzi o obronę, która powinnam mieć w 2017r. Różnice programowe, odległość, dziecko, ciąża,to duże przeszkody, ale robię wszystko, co mogę. Zdecydowanie największym plusem jest moja super Pani Promotor, która robi wszystko, żeby udało mi się obronić na czas. Proszę o kciuki.
Niech ten dzień przynosi już tylko same dobre wieści.
Buziaki! -
Frez nawet sobie nie wyobrażam jak Ci musi być ciężko mimo wszystko to dobre wiadomości, że jest szansa na zabieg a nie kolejne przekładanie terminu
Reset u nas niestety obchody tez były raczej skąpe w informacje, ja najczęściej po prostu pytałam mojego lekarza jak był na dyżurze jak on to widzi
Sliweczka kciuki za obronę
My dziś byliśmy na szczepieniu, na razie wszystko ok, Franio dostał mmr, ale ta ostatnia dawka pneumokoków ciagnie się nadal za nami nie wiem kiedy my wreszcie wyrównamy ten kalendarz szczepień (mieliśmy odłożone o ponad 3 miesiące po porodzie). Nasza pediatra jest bardzo ostrożna, bo sama przyznała, że rzadko ma pacjentów z indywidualnym schematem szczepień i woli to wszystko rozdzielać i dwa razy sprawdzić - cieszę się, że nie jest taka obojętna i dmucha na zimnesliweczka92 lubi tę wiadomość
-
Lena, ja tu nie mam swojego lekarza, ale za to tata zadzwonił do znajomego i już ordynator oddziału był u mnie. Choć i tak na razie nie mógł mi nic powiedzieć, nie znają źródła infekcji.
Pocieszył, że rzadko, ale zdarza się, że małe pęknięcia się zasklepiaja i kobiety jeszcze wychodzą do domu i mają się nieźle.
Ja na razie o tym nie marzę, póki co cieszę się z tego, że 24 godziny temu sądziłam, że zaczyna się poród, a tu już jestem dobe do przodu i jeden zastrzyk na płuca dalej 💪 no i położna na dziennej zmianie jest cudowna, ciepła i troskliwa i pocieszała mnie, że dziewczyny są silne, więc mam nie panikować, tylko cieszyć się, że Julka jest Julka
P.S. Co do współlokatorki- właśnie robi awanturę mężowi o to, że jechał do domu jakoś dziwnie i że coś załatwiał, zamiast jechać prosto itp. bo...ma aplikacje śledzącą męża i auto. Chyba bliskiego kontaktu nie złapiemy.
Druga część awantury: z aplikacji wynika, że mąż był w Rossmanie 40 minut i "co Ty tam robiłeś i z kim tyle czasu?!". Moda na sukces w wersji hard.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 września 2019, 12:58
* 28.02 - 9 dpo: beta 6.47, 10 dpo: beta 11.5, 11 dpo: beta 25, 13 dpo: beta 88.7, 14 dpo: beta 159,8, 16 dpo: beta 549,4, 18 dpo: beta 1360,8, 21 dpo: beta 3272
* listopad - po laparoskopii: endometrioza - usunięte zrosty na jajniku, udrożniony jajowód, wyczyszczona macica, usunięte zrosty na jelitach. Działamy!
* HBA 72% i 3% morfologii przy ogólnych b.dobrych wynikach nie mają klinicznego znaczenia!
* PCOS, dodatnie ANA i ASA, ujemne AOA i APS, Euthyrox, Metformina, Bromergon, mutacje MTHFR i PAI1 - hetero. -
Frez - aż nie wiem co napisać.. mam nadzieję, że krostki nie okażą się ospą i Florek będzie mógł być operowany, byście mogli jak najszybciej zakończyć ten koszmar. Współczuję ogromnie i życzę mnóstwo siły
Staraczka - przykro mi bardzo.. ale wierzę, że Ignaś jeszcze będzie miał rodzeństwo :*
Reset - oby już najgorsze było za Wami! I teraz każdy kolejny dzień przynosił pozytywne wieści ja już sobie wbiłam do głowy, że Julka urodzi się po Olce i niech tak zostanie
A mężowi Twojej współlokatorki to chyba tylko współczuć pozostaje..
My wczoraj mieliśmy USG 3 trymestru. Mała waży około 1470g, więc raczej drobna. Wszystko u niej super. Ułożona jest główkowo, ale poprzecznie, więc pewnie kolejne CC przed nami. Nie bardzo chciała pokazać twarz, ale z tego co udało się zauważyć, to może być drugą AluśkąWiadomość wyedytowana przez autora: 11 września 2019, 13:20
sliweczka92, Achia, Cabrera, JustynaG, Lunaris, Anna Stesia, Yoselyn82 lubią tę wiadomość
-
O matko, co tu się wczoraj działo
Frez, strasznie współczuję Ci tych wszystkich nerwów. To nie jest obciążenie, które może znieść jedna osoba - nastawialiście się na operację, baliście się jej, a tu takie problemy. Trzymam kciuki, żeby Floruś był jutro operowany i żebyście szybko wrócili do domu. Rozumiem, że nie jesteś w stanie jeść i nawet o tym nie pamiętasz. Nie masz nikogo znajomego w mieście, kto mógłby Ci przynieść coś lekkiego? Jesteście w Warszawie?
Reset, o matko, dobrze, że to już 32tc. Kontaktowałaś się z Zarotem? On przez długi czas pracował na Siemiradzkiego, więc w szpitalnych kwestiach też powinien się orientować w razie czego, a najlepiej zna Twoją ciążę.
Gdybyś miała ochotę na odwiedziny, jak już Ci się tam sytuacja unormuje i po prostu będziecie czekać, to chętnie wpadnę Pamiętam, jak Ty sama odwiedzałaś w ubiegłym roku Bajkę
Staraczka, strasznie i przykro, że tyle nadziei i wszystko na nic Oby beta teraz ładnie spadła. Jeszcze Wam się uda, jestem tego pewna!
Luna, to nie są błahe rzeczy. Mi ten mój biochem baaaaardzo długo siedział w głowie. To też był 6tc, aż sprawdziłam w kalendarzu - dwie kreski i pierwszą betę robiłam wtedy 19 sierpnia. A Zosia urodziła się niemal rok później, 18 sierpnia w nocy. Życzę Ci podobnego scenariusza :*
Bazylku, co do cc - pomijając psychikę, fizycznie cc zniosłam świetnie. U każdej kobiety jest inaczej, ale piszę to, żeby pokazać Ci ten dobry scenariusz. Napiszę Ci też, co robiłam w kwestii pionizacji i ruszania się po operacji - u mnie udało się przejść przez to wszystko bez większego bólu - bardziej bolało karmienie, niż poród.
Nie miałam ani jednego skurczu, więc poród jako taki nie bolał. Potem znieczulenie, po samej operacji dostałam morfinę, która też bardzo dobrze działała. Najbardziej niekomfortowe wtedy dla mnie były sparaliżowane nogi - nawet prosiłam męża, żeby mi tymi nogami poruszał i parę razy podniósł, bo były zdrętwiałe i to był dla mnie spory dyskomfort.
Zosia urodziła się przed 20. Położna powiedziała, że rano koło 7 będą mnie pionizować, bo jest cisza nocna. Trochę mnie to zmartwiło, bo czytałam, że pionizacja powinna być po kilku godzinach - więc o ile przez te parę godzin pilnowałam, żeby nie podnieść głowy (trzeba leżeć całkiem płasko, żeby zminimalizować ryzyko tego koszmarnego bólu głowy po znieczuleniu - u mnie niczego takiego nie było), to jak tylko poczułam, że jestem w stanie ruszać nogami, to nimi ruszałam. Zginałam, przekręcałam, wystawiałam nad kołdrę. Po tych paru godzinach podniosłam sobie łóżko na półleżąco, żeby się samej spionizować. Rano więc byłam już rozruszona i półleżąca. Brzuch czułam, ale nie bolał, bo jednak morfina, a potem ketonal na zmianę z paracetamolem. Pamiętam, że pilnowałam godzin podawania leków, bo na niedługo przed dawką zaczynałam czuć brzuch, ale nigdy nie doszłam do momentu, żeby ten ból był duży - brałam lek od razu, jak czułam, że poprzednia dawna schodzi. Na przeciwbólowych byłam jedną albo dwie doby po operacji, potem ich już nie potrzebowałam.
Jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem - miałam przycisk koło łóżka, żeby zawołać położną w razie czego. Ale nie było takiej potrzeby. Dostałam Zosię niedługo po operacji i aż do rana leżała na mnie, przyssana do piersi. Wyglądało to tak:
//
Pierwszy raz sama przewinęłam ją drugiego dnia po porodzie, przy porannym obchodzie - wcześniej zawsze robiły to położne. A tak, to albo leżałam/siedziałam z nią na łóżku i karmiłam, albo odkładałam do łóżeczka i leżałam obok. Rano po porodzie byłam w stanie bez problemu chodzić, myć się, itd. A opieka nad dzieckiem sprowadzała się do trzymania go na sobie, przewijania i przekładania z łóżeczka na mnie i z powrotem Tak sobie siedziałyśmy na przykład, Zosia miała wtedy 1.5 dnia:
//
(teraz jak patrzę na to zdjęcie, to cierpnę na myśl 'a co jeśli by się sturlała', ale noworodzie rządzą się innymi prawami no i te baterie do laktatora obok!...)
Z karmieniem nie było większych problemów (bo tak często też jest po cc), wierzę, że również dlatego, że od samego porodu przez większość czasu na mnie wisiała i zamawiała towar Nawał pokarmu miałam 48 godzin po porodzie.
Mam sporo materiałów od fizjoterapeuty na temat tego, co robić z blizną po porodzie, jak ją mobilizować itd, więc jakby co, mogę ich poszukać
Piszę to wszystko nie po to, żeby się chwalić, bo sama wcale tego cc jeszcze w głowie nie przepracowałam, ba, parę miesięcy temu rozpłakałam się, jak dowiedziałam się, ze moja bliska znajoma urodziła sn i usłyszałam, jak mąż chwalił to, jaka była dzielna i wspaniała. Ale chcę Ci pokazać, że fizycznie może być naprawdę dobrze, a psychika zależy od Ciebie i Twojego nastawienia
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 października 2019, 20:25
bazylkove, Lunaaa, Cabrera, Minnie89, Lusesita, staraczka1111, Anna Stesia, Rucola, Yoselyn82 lubią tę wiadomość
Dziewczynka Dwie kreski 23.11.17 (19.08 cb)
MTHFR 1298A-C homo, PAI-1 4G homo -
Jejku Mi88 dzięki 😘 chciałabym mieć też taki poród i być taka dzielna jak Ty 😊
mi88 lubi tę wiadomość
7dpt: 174 mIU/ml, 9dpt: 389 mIU/ml, 11 dpt: 755 mIU/ml, 12 dpt jest pęcherzyk 4 mm, mamy serduszko!
1x HSG, 2x HSC,
M: fragmentacja DNA 7.5%, HBA 81%, Kariotypy ok -
Kaczorka nie mogę się doczekać żeby zobaczyć Twoje dwie Kaczorki razem ❤️
Mi cudowne zdjęcia ❤️ bardzo Ci dziękuję. U mnie to już 3 strata, poprzednie były późniejsze. Stąd trochę mi psychika siadła ostatnio skupiam się na moich malutkich cudach.
Lena przepraszam, że tak późno, ale bardzo się cieszę z Twojej ostatniej wizyty ;*Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 września 2019, 14:55
Kaczorka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMi jesteśmy w Warszawie, mam tutaj brata, ale na ten oddział nikogo nie wpuszczają, wyjątkowo był mój mąż, bo zwieźli nas z sali operacyjnej. Nie potrzebuję jedzenia, potrzebuję jedynie czegoś uspokajającego i kawy z cytryną, bo mi łeb rozsadza. Zagadam z pielęgniarką, jak tylko mały w końcu zaśnie na drzemkę.... Modlę się, żeby wieczorem na obchodzie mi w końcu powiedzieli co dalej, bo najgorsze jest to czekanie nie wiadomo na co....
-
Mi- nie pisałam do Z., bo nawet nie miałam głowy, a akurat tu gdzie leżę moi rodzice mają takie znajomości, że po jednym telefonie dziś już ordynator przyszedł i zajął się nami jeszcze troskliwiej.
Zresztą... nawet bez znajomości naprawdę będę szpital polecać wszystkim. Już im jestem wdzięczna, bo nawet organizacja na IP była wczoraj wzorcowa - w 14 minut od wejścia zbadali, założyli kartę i ustalili, na którym oddziale są miejsca i już byłam w windzie. W tym czasie rejestrował mnie z dowodem tata i wszystko równolegle. Zanim mnie położyli na sali, byłam jeszcze zbadana na oddziale - wszystko w równe 30 minut.
Położne z rannej zmiany są cudowne Od8 rano jak miałam atak paniki, jeszcze przed uruchomieniem znajomości chodzą wokół mnie i ciągle pocieszają, wspierają itp.
Jestem po drugim zastrzyku na płuca i po pomiarze gorączki oraz kolejnym (5tym już) antybiotyku. Gorączki już od wczoraj nie ma, niech tylko CRP spada... Jeśli spadnie to leżę do oporu, gdyby nie spadało to rozwiązują ciążę wcześniej. Ale chcę wierzyć, że spadnie. Musi!
* 28.02 - 9 dpo: beta 6.47, 10 dpo: beta 11.5, 11 dpo: beta 25, 13 dpo: beta 88.7, 14 dpo: beta 159,8, 16 dpo: beta 549,4, 18 dpo: beta 1360,8, 21 dpo: beta 3272
* listopad - po laparoskopii: endometrioza - usunięte zrosty na jajniku, udrożniony jajowód, wyczyszczona macica, usunięte zrosty na jelitach. Działamy!
* HBA 72% i 3% morfologii przy ogólnych b.dobrych wynikach nie mają klinicznego znaczenia!
* PCOS, dodatnie ANA i ASA, ujemne AOA i APS, Euthyrox, Metformina, Bromergon, mutacje MTHFR i PAI1 - hetero. -
Lena - dziękuję kochana, jak się dowiemy czegoś więcej to najwyżej będę pytać. Pewnie wieczorem odezwiemy się do szwagra bo na razie zapewne jest u żony.
Poród był w szpitalu wojewódzkim w Gdańsku (ktoś zna? dobry to szpital?), bo okazało się że w ich szpitalu nie było miejsca i przewieźli ich karetką. Zawsze coś... nie mogę przestać o tym myśleć.
Mi - CC mnie zupełnie nie dotyczy, ale opis który stworzyłaś dla Bazylka jest piękny. Dobra dusza z Ciebie
Frez - bohaterko! Niechże oni Ci zrobią jakaś kawę, Florek potrzebuje przytomnej mamy, a nie słaniającej się z głodu. Wiem, że jest Ci niewyobrażalnie ciężko, ale spróbuj coś łyknąć :*
Reset - super, że masz taką opiekę! Zawsze to mniejszy stres. Może faktycznie okaże się, że to nic groźnego i jeszcze wrócisz do domu -
nick nieaktualnyReset kciuki za Was, jak jesteś u H. Na oddziale to naprawdę bardzo dobra opieka tam jest. nawet bez znajomości ,ordynator po cc do mnie zaglądał kilka razy i przywiózł USG aby sprawdzić czy moje narządy ruszyły. Także Kopernika też zawsze bede polecać
-
Aga- nie jestem u H., bo on to chyba położnictwo, a ja na patologii ciąży.
No i nie jest tak różowo jak sądziłam - delikatnie coś tam podsącza (papierek nie jest cały granatowy, ale wygląda jak wody z gęstym śluzem - ewentualnie czopem wg położnej). Cały dobry humor szlag trafił, a ja znów się tylko boję.
* 28.02 - 9 dpo: beta 6.47, 10 dpo: beta 11.5, 11 dpo: beta 25, 13 dpo: beta 88.7, 14 dpo: beta 159,8, 16 dpo: beta 549,4, 18 dpo: beta 1360,8, 21 dpo: beta 3272
* listopad - po laparoskopii: endometrioza - usunięte zrosty na jajniku, udrożniony jajowód, wyczyszczona macica, usunięte zrosty na jelitach. Działamy!
* HBA 72% i 3% morfologii przy ogólnych b.dobrych wynikach nie mają klinicznego znaczenia!
* PCOS, dodatnie ANA i ASA, ujemne AOA i APS, Euthyrox, Metformina, Bromergon, mutacje MTHFR i PAI1 - hetero. -
nick nieaktualny
-
Z mojego napiszę jutro zrobiło sie 4 dni później.. Ale jakoś nie mogłam zastartować po porodzie, w szpitalu non stop coś się działo, ae od wczoraj jesteśmy w domu to w końcu spokój
Co do samego porodu to jak już zostałam przyjęta, fartem tylko przez nazwisko mojego prowadzącego bo miejsc nie było na porodówce, dostałam ostatnią wolną salę porodową inaczej by mnie odesłali. Już na początku na ktg tętno skakało od 80-90 do ponad 200 momentami. Lezałam cały czas pod ktg, a jak zaczęły się w końcu skurcze, to od razu co 1.5 minuty, mimo wszystko rozwarcie się nie robiło. Akurat mój lekarz miał dyżur - kolejny fatr bo on dużuruje max 2 razy w miesiącu, a ja się śmiałam że trzymam właśnie do 6 września, żeby z nim rodzić Powiedział że nie ma co na siłę rodzić sn, kazał jeszcze monitorować to ktg , sale operacyjne i tak były zajęte. co chwila sprawdzaie czy coś ruszyło, ale rozwarcie nadal było tylko na 1 cm, w końcu decyzja że za chwilę cc, działo się to tak szybko że nie pamiętam chyba wszystkiego. Jeszcze przed decyzją o cc dostałam jakiś drgawek, cała się trzęsłam a na smurczu to jakby mi paraliżowało stopy, taki brak czucia, a palce u stóp wyginały się same każdy w inną stronę. Musiałam mieć znieczulenie ogólne, bo brałam clexane, duża dawka i nie minęło 24 godziny. Po wybudzeniu pierwsze o powiedziałam to że zarobiłam 20 diamentów Także Alicja jest moimi diamentem W szpitalu miałam problem z karmieniem, piersi urosły mi chyba do rozmiaru Z, brodawki ogromne, wklęsłe, pomogły kapturki, ale przetestowałam kilka i zanim trafiłam na dobre to już miałam całe brodawki poranione. Poza tym nie mogłam znaleść dobrej pozycji do karmienia, na siedząco nie mogłam dosięgnąć stopami podłogi ( jestem krasnal ), na leżąco nie mogłam się ruszyć przez ranę po cc, zero oparcia, a ja bałam się że upuszczę małą jak będę tak siedzieć, więc zaczęłam próby z laktatorem. A odkąd wróciliśmy do domu, to karmimy się tylko cycem Małej wyszły poszerzone kanaliki nerkowe, ale badanie moczu wyszło prawidłowe, więc mam skontrolować to za miesiąc.
A no i Alicja urodziła się z wagą 3140, 55 cm i 10 punktami I jest najpiękniejszą istotą jaką kiedykolwiek spotkałam w życiu
A teraz wracam poczytać co u Was
sliweczka92, frezyjciada, Achia, Kaczorka, bazylkove, summer86, Lusesita, JustynaG, veritaserum, staraczka1111, Anna Stesia, Rucola, Cabrera, Yoselyn82, Lunaris lubią tę wiadomość
* Starania od stycznia 2014 * 5 Anioków w niebie
*Listopad 2018 - laparoskopia - udrożnione oba jajowody
*PAI-1 G4 homo,On: OligoAsthenoTeratozoospermia, Mofrologia 0%, Fragmentacja 48,15%, ROS 3,26 -
Jeżowa ogromne gratulacje!
Frez współczuję Ci nerwów i stresu. Mam nadzieję, że operacja sie odbędzie. Życzę Ci dużo siły, jesteś bardzo dzialna :*
Reset, trzymam kciuki żeby Julcia została jak najdłużej w brzuszku. Jesteś w najlepszych rękach, pamiętaj o tym. Mój lekarz mówił mi całą ciążę, że po 32 tygodniu dziecko jest już bezieczne, i to był taki mój moment przełomowy. a u Ciebie już jest 32! I dodam, że jak Cię już sę znajdziesz na porodówce ( w listopadzie oczywiście) a potem na położniczym to tam też są super położne Naprawde mega pomocne o każdej porze dnia i nocy Tak j jak i Aga Kopernika będę polecać wszystkim rodzącym, jedynu minusem dla mnie są sale, te na których leży się po porodzie. Mega ciasne i niewygodne. Ale to nic, w zamian za dobrą opiekę.
Staraczka, Luna bardzo mi przykro Nie ma słów, które mogą tu cokolwiek pomóc
Bazylku to może ja napiszę tak świeżo po cc, pamięaj tylko, że każdy ma inny próg bólu Jak mnie wybudzili to byłam jeszcze "na żywca" doiero wtedy podano mi leki przeciwbólowe w kroplówce. Nie wiem co to było, ale zadziałało dosyć konkretnie. Ja leżałam na pooperacyjnej prawie dobę, ze względu i na znieczulenie ogólne, a i potem miejsca nie było, żeby mnie gdzieś zawieść. Przez ten cały czas czułam się ok, jedynie jak wstawałam to odcuwałam w moim odcuciu dość silny ból, ale wtedy uważałam, że na pewno lżejszy niż skurcze, które miałam. Zdanie zmieniłam na drugi dzień rano, kiesdy musiałam wstać z łóżka - dla mnie to było najgorsze - wstać i położyć się. Ale jak już wstałam i się rozchodziłam to było znośnie.Motywowały mnie dziewczyny z sali ( CC 12 godzin wcześniej ), kiedy ja chodziłam zgięta w pół one byly już wyprostowane, kiedy ja już byłam wyprostowana one prawie śmigały itd. przez 3,5 doby byłam na przeiwbólowych. Ogólnie w opiece nad dzieckiem najbardziej doskierwał mi nie ból rany po cc, a ból pleców. Podsumowywując - wychodząc umawiałam się z położnymi na za dwa lata czyli nie mogło być tak źlebazylkove lubi tę wiadomość
* Starania od stycznia 2014 * 5 Anioków w niebie
*Listopad 2018 - laparoskopia - udrożnione oba jajowody
*PAI-1 G4 homo,On: OligoAsthenoTeratozoospermia, Mofrologia 0%, Fragmentacja 48,15%, ROS 3,26 -
nick nieaktualnyU nas bez zmian, nic nie wiadomo. Nadal nie było obchodu. Dziecko chce spać,a jak przyjdą to na bank będą chcieli go obejrzeć, to go wybudzą, a potem bujaj się nie wiadomo do której z usypianiem. Jestem zła, bo kurde nikt nic nie wie, nikt nie przychodzi, ja nie mam jak wyjść zapytać. Jak była pielęgniarka w południe, to mówiła, że obchód normalnie będzie i wszystko mi powiedzą lekarze.